Gdzieś na końcu świata – Hemmingberg

Hemmingberg 9-11 września 2016

62

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

55

Droga do Hemmingberg wiodła najpierw przez wielkie tereny bagienne, objęte rezerwatem przyrody,aby po jakiś czasie wjechać na bajkowe kamieniste wybrzeże.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

– Barentsa jak Ty nas lubisz – mówiłam patrząc w otwarte morze, emocje na administratorów jeszcze były żywe, tak żywe, że oberwało się Bartkowi. Znaleźliśmy miejsce na nocleg (no może nie takie jak mieliśmy ostatnio w Rosji, nad samą wodą) – tutaj bardziej cywilizowane, ale i tak z widokiem na morze w którym w nocy odbijała się piękna zorza polarna.

Znów światy ludzi i Bogów się połączyły, a ja znów byłam tu i teraz w rezonansie z tym co jest.

41

42

Rano pojechaliśmy wąską, piękną drogą wzdłuż skalistego wybrzeża do Hemmingberg pół wymarłej wioski na końcu świata, aby tym razem znaleźć miejsce praktycznie na samej plaży.

60

59

58

Jeszcze podczas jazdy przywitał nas osobiście król tutejszych przestworzy – orzeł o wyraźnie żółtych nogach i dziobie. Zerwał się z pobliskiego głazu i wzniósł się ponad morzem, niosąc przesłanie – aby wznieść się ponad ciągłe rozważania o administratorach tych ziem….w końcu zaprosiło nas morze Barentsa… 

Wznoszę się ponad własne emocje jestem tu i teraz

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

56

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Mocno wiało – więc fala z siłą rozbijała się brzeg, tak jakby chciała rozbić te moje emocje do tej trawy na brzegu.

My widzieliśmy morze – ono widziało nas. Patrzyliśmy na siebie i przenikaliśmy się sobą, ciesząc ze spotkania.

– Barentsa jak ja Cię lubię – mówiłam patrząc w głąb i kołysząc się z landrynka do snu na wietrze.

63

52

53

Dobrze, że wcześniej zajęliśmy miejsce przy plaży, gdyż na noc zajechały za nas 2 campery.

I znów miałam na co narzekać!

Jak nie ludzie, ceny, chrobotek, trawa – to teraz nadmiar turystów.

Uwalniam się od przymusu narzekania

Mówię „tak” bieżącej chwili i cieszę się nią, zmieniając miejsce jak mi nie odpowiada.

Mam świadomość, że mogę zmienić swoje życie

51

Rankiem przy deszczowej pogodzie odjechaliśmy jako pierwsi z naszego „dzikiego kempingu” i tą samą drogą pojechaliśmy w kierunku Tany, nie wiedząc jeszcze gdzie jechać dalej.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Coraz częściej dochodziło między nami do kłótni, wywołane to było całkowicie inną energią Norwegii, niż znaną nam z Rosji (chodziło o energię administratorów, jak i moje emocje do chrobotka).

Na noc zaprosił nas parking między Vadso a Taną, jak się okazało pod świętą górą Sammów.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

– Popatrz jak Norwegia się wdzięczy przed Tobą – powiedział Bartek .

– Daje Ci to co Ci może dać najlepszego – dodał, a to dolało oliwy do ognia…

– Tak, bo renifery zeżarły chrobotka – mówiłam dalej w amoku złości.

Ale fakt, od samego początku Norwegia pokazywała nam wszystko to co miała najlepszego dla nas.

Doceniam to co mi ktoś daje, nawet jeżeli to nie jest idealne

Zgubiłam intuicyjne prowadzenie kompletnie – gdy wchodzą w grę emocje prowadzenie ulatuje razem z nimi – tym razem przejął go Bartek wskazując kolejny cypel na dalekiej północy, nad otwartym morzem Barentsa – pokazując mi drogi na mapie prowadzące do niego.

– Co byś powiedziała na tą drogę – zapytał w Tanie.

– Możemy spróbować, ale jak będę czuła jakieś dziwne energie to wracamy… – zastrzegłam zaraz.

– Tak – dodał Bartek .

I kolejny raz ruszyliśmy przed siebie…

(Reszta wyprawy “w stronę serca” zostanie uzupełniona…..)

Loading Facebook Comments ...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *