Maroko
now browsing by category
Kwarcuś mleczny z Atlasu co łamie schematy
Kwarcuś mleczny z Atlasu .
Kwarcuś bo tak go nazwaliśmy pojawił się w naszym życiu niespodziewanie . Jedąc przez Atlas w Maroku , nagle zobaczylismy białą ścianę kwarcu . Uskubanego przez drogowców właśnie budujących tam drogę .
Pojawił się jak światło w jasności . Jak światło, które oświetla drogę na drodze światła. Bawił się ze słońcem rozpraszając wokół promyczki światłości .
Kwarcuś okazał się bardzo rozmowny , nie tylko namawiał mnie do warsztatatów z kamieniami , ale opowiadał o swoim zyciu o tym, że powstał jako cmentarzysko mikroorganizmów , które , gdy chciały zmienić stan skupienia – skupiały się w jednym miejscu . Taka energia świetlistości przejścia .
Mówił, że od przodków (rodziców , dziadków itp.) należy brać to co dobre ,a to co złe przezyte często nie pasujące do czasów w których żyjemy odpuszczać .
Z niego mamy brać światło
Zgodnie z wiedzą o minerałach kwarc mleczny polecany jest do noszenia przy sobie dla codziennego odnawiania energii, szczególnie w sytuacjach związanych ze stresem, nagłym szokiem, albo w przypadku gorszej pogody na dworze, osłabienia organizmu, dla osłabienia wpływu negatywnych sytuacji jakie człowieka spotykają. Na poziomie mentalnym uważa się, że ten kamień wzmacnia pozytywne nastawienie, pomaga uspokoić się i zebrać myśli i poprawia pamięć.
Jednak to tylko niektóre właściwości naszego kwarcusia .
Gdy przyjechaliśmy do domy Bartek wystawił jego bryłki na trawę , ja natomiast w ferworze „powrotu do domu” zapomniałam o nim .
Po 2-3 dniach znalazlam
-
Jechaliście tyle tysięcy kilometrów , przyjechaliście w nowe nieznane Wam miejsce , a ja Was nie powitałam , nie zaprzyjażniłam z miejscem powiedziałam ze skruszoną miną
Kwarcuś popatrzył na mnie uśmiechając się
-
Ja łamię schematy i z cierpliwością i pokorą czekam na nowe odpowiedział , więc się nie przejmuj
I tak został kwarcusiem łamiącym schematy .
Kwarcusiem , który pomaga łamać to co stare schematyczne i daje cierpliwość i pokorę w czekaniu na nowe .
Parę dni potem gdy potężna bryła kwarcusia zawiatała do naszej sypialni . Śnił mi się Bóg Kwarcu który powiedział do mnie , że
:Kwarcus to kamień pobłogosławiony przez najwyższe moce, z najlepszej Bożej łaski „
Dla mnie nic dodać nic ując , siła tego kamienia jest poteżna , gdy tylko druga osoba otworzy się na nią .
Dziękuję bardzo kwarcusiowi za zawitanie do naszego życia . Od czasu gdy się pojawił schematy w dziwnym szybkim tempie znikają z naszego życia , a ich miejsce zajmuje wolność i światło.
Dziękujemy , dziękujemy
Jak przygotować auto na pustynię
Jak przygotować auto na pustynię
Przejazd przez pustynię to jazda w terenie , wymagane jest więc auto terenowe z napędem na cztery koła i reduktorem – w dobrej kondycji mechanicznej (zredukowane przełożenia są potrzebne do pokonywania wydm piasku, większość z nich pokonywaliśmy również z blokadą centralnego mechanizmu różnicowego) .
Jeżeli chodzi o opony mieliśmy najprostsze AT-ki Kumho KL-78 , jednak przejazd pustynnym szlakiem z Taouz do Mhamid obfituje w wielokilometrowe odcinki z nawierzchnią złożoną z drobnych i średnich kamieni o ostrym obrysie , polecamy więc nieco twardsze opony. Albo AT-ki z wysokim bieżnikiem , albo jakieś delikatne MT-ki. Zabieranie tutaj przeprawowych opon typu SIMEX to raczej przesada.
Pustynia to temperatury więc układ chłodzenia musi działać bez zarzutu . Nasza Landrynka została stworzona przez Anglików do jazdy m.in. właśnie po Afryce , tak więc ma potężną chłodnicę płynu chłodzącego silnik , ale również niewielką zintegrowaną chłodnicę oleju silnikowego o czym nie każdy posiadacz tego samochodu wie. Jechała jakby była zwykła temperatura.
Snorkel – fajnie mieć, oczywiście z filtrem pyłowym, my nie mamy i po przyjechaniu pustyni wymieniłem filtr powietrza na nowy.
Na pustynię wjeźdza się z dużym zapasem paliwa, my mieliśmy 80 l w baku naszego samochodu + 60 litrów na dachu. Zużyliśmy około 35 litrów na około 250 km odcinku. Jednak należy mieć zapas , na wypadek pobłądzenia lub utknięcia i przeprawiania się przez jakieś wydmy i następnym razem na pewno zabralibyśmy podobną ilość paliwa . Osobnym tematem jest JAKOŚC PALIWA w Maroku. Wszystkie auta kopcą na tym paliwie, kopciliśmy zarówno my, jak i nowoczesne SUV-y , których jest tu całkiem sporo. Część z nich ma wtryski common raila, jeżdżą na tym paliwie, pytanie jak długo pojeżdżą? Czytaliśmy o polskiej przeprawówce która po zatankowaniu paliwa w Marakeszu musiała remontować wtryski na sumę 16 tyś zł. Nasze Discovery I ma silnik który nie jest czuły na złe paliwo.
Woda – na pustynię również zabiera się zapaś wody, w naszym przypadku było to 15 litrów wody pitnej + 60 litrów technicznej zdatnej do picia po przegotowaniu . Należy więc pamiętać o zapasie gazu do jej gotowania .
Żywność – trasa przejazdu to prawie 3 dni, ale warto mieć jedzenie na co najmniej tydzień np. w formie suchej , która nie psuje się w warunkach wysokich temperatur (makaron, ryż , kasza) .
Intensywna operacja słoneczna może powodować oparzenia skóry , najlepiej chronić się ubraniem przewiewnym z długim rękawem , można zabrać kremy z filtrem UV, jednak uważamy , że podstawą jest wcześniejsza dobra opalenizna i tak w czasie naszego przejazdu nie używaliśmy żadnych kremów , pomimo że w słońcu było ponad 50 stopni .
Nawigacja – pustynny szlak przebiega przez bezdroża gdzie nie ma żadnych drogowskazów , po drodze mijamy wiele bocznych odbić nie wiadomo skąd i dokąd biegnących , bezwzględnie więc trzeba się zaopatrzyć w nawigację z dokładną mapą , lecz również posiadać kompletny zestaw punktów GPS gęsto naniesionych na całej trasie przejazdu , taka aby nawigacja prowadziła nas od punktu do punktu. Posiadanie samej mapy , nie rozwiązuje sprawy, ponieważ są odcinki , gdzie należy zjechać ze szlaku i szukać przejazdu przez np. rzekę wg trasy wytyczonej przez wcześniejszych podróżników.
Punkty nawigacji na pewno znajdziecie na stronach i forach internetowych miłośników tego pustynnego szlaku .
Innym sposobem jest zastosowane przez nas rozwiązanie przyłączenia się do osoby posiadającej dobrą nawigację i mapy . Jednak można się zdziwić , ponieważ motocyklista do którego się przyłączyliśmy na początku, posiadał tylko nawigację z mapą i krótko mówiąc co jakiś czas się gubiliśmy . Bo na mapie nawigacji naniesione są różne drogi gruntowe , trzeba więc samodzielnie dokonywać wyborów .
Natomiast osoby z którymi przejechaliśmy praktycznie cały szlak posiadały pancernego laptopa Panasonic wraz programem Oziexplorer , mapą i bardzo gęsto naniesionymi puntami .
Jechali więc od punktu do punktu , praktycznie się nie gubiąc . Jadąc za nimi wydawało się, że droga jest łatwa , lekka i przyjemna a przejechali nią wiele razy .
Warto również zwrócić uwagę na jakość nawigacji, zwykłe nawigacje nie wytrzymują wielodziesięciokilometrowych skoków auta na tarkach , wysokich temperatur , a przede wszystkim wszechobecnego intensywnego pyłu (podobnie jak aparaty fotograficzne) .
Po przejechaniu tego szlaku . Pomimo że zawsze podróżujemy samotnie i bardzo to lubimy , polecamy na ten odcinek jechać na co najmniej 2 auta , raczej unikając motocyklistów (ze względu na to, że ciężko się im jeździ po piasku i mogą gdzieś czmychnąć w bok, pozostawiając nas na pastwę hien). Pamiętajmy , że usterka lub awaria zmuszałaby nas do porzucenia auta i poruszania się po pustyni piechotą co jest niezwykle niebezpieczne ze względu na niemożliwość zabrania dużej ilości wody ze sobą .
Klimatyzacja : lepiej ją mieć niż nie mieć (w sytuacjach skrajnych ją użyć). Widzieliśmy kilka aut przejeżdżających obok nas ze szczelnie zamkniętymi oknami , wydaje się nam jednak , że w tych temperaturach schłodzenie wnętrza auta polskim zwyczajem tylko o kilka stopni nic nie daje , bowiem w Polsce upał to nieco ponad 30 st. a tutaj przy 40 , siedzenie w zamkniętym dusznym pomieszczeniu auta przy temp 37 st. to wyzwanie. Pewnie należy schłodzić auto do 30 stopni – wyobrażam sobie katusze niezaaklimatyzowanego ciała po ewentualnej awarii klimy!!! ,Lub nagłe wyjście by odkopać i wyciągnąć auto z piasku!!! My mamy klimę – niestety nieczynną. Przejechaliśmy Maroko z otwartymi oknami.
Dla budujących swoją wyprawówkę – zauważyliśmy że pustynni podróżnicy , uwielbiają auta gdzie osobno jest kabina kierowcy a osobno część sypialna. Ze względu na pył , dobrze oddzielić te pomieszczenia i zamykać szczelnie na czas jazdy część mieszkalną. Odwrotnie radzimy podczas podróżowania w zimne rejony – polecamy połączenie kabiny z resztą i ogrzanie ich równo i w trybie ciągłym.
Jeszcze raz podkreślimy :nasz samochód nie był specjalnie przygotowany pod pustynię , nie mieliśmy ani specjalnych opon, ani filtru piaskowego. Po zjechaniu z pustyni wymieniliśmy filtr powietrza . Nie mieliśmy również nawigacji, ani żadnych szczegółowych map, jednak przejechaliśmy szlak tylko dlatego , że podłączyliśmy się do pary Francuzów. Nie polecamy jazdy samotnie bez map i GPS-u.
Posiadaliśmy trapy , które umozliwiają wyjechanie z grząskiego piasku i choć ich nie użyliśmy , nie wjeżdżalibyśmy powtórnie w piaski , bez posiadania ich.
P.S. Pamiętajmy , że w skrajnym wypadku – zagrożenia życia , płyn chłodzący z chłodnicy również nadaje się do picia i może Wam uratować życie .
Czy należy poważnie traktować te przestrogi? Chyba tak. Grupa polskich motocyklistów , którą spotkaliśmy jeszcze w Maroku, poczęstowała nas informacją o śmierci dwójki francuskich motocyklistów , po awarii ich motocykla na tym właśnie szlaku. Było to mniej więcej w czasie, gdy byliśmy w Maroku.
Informacje praktyczne Maroko
Informacje praktyczne w refleksjach
Dojazd samochodem :
My jechaliśmy przez Algeciras – Ceuta w jedną stronę 160 euro
Tanger – Tarifa z powrotem 1400 DH
Waluta
Dirham 1 euro – 11 dirham , my przeliczaliśmy po 1 DH – 0,40 gr
Ceny:
Paliwo
diesel – 9 DH – 3,6 zł.
Benzyna – 12 DH – 4,8 zł.
Parkingi : normalna cena około 2 DH do 5 DH za godzinę , wszystko inne to oszukiwanie białych.
Jedzenie bardzo trudny temat , bo wszystko zależny od tego czy oszukają i na ile, napiszę ile płaciliśmy:
W sklepach na soukach :
chleb mały okrągły takie 2-3 kajzerki 1-2 DH
woda 5 litrów 10-11 DH
coca-cola 1 l – 7,5 DH
coca-cola 2l 11 DH
jogurt mały 2 DH
pomidory 1kg 4-6 DH
pęczek mięty 1-2 DH
ziemniaki 5-6 DH
pomarańcze 10 DH
daktyle w zależności od jakości (odmiany) prosto z oazy za 1 kg od 5 DH do 100 DH im większe i bardziej mięsiste to droższe . My kupowaliśmy w 3 kg pudełkach 30-50 za pudełko
Generalnie owoce i warzywa są droższe jak w Polsce, na początku myśleliśmy, że nas oszukują , jednak niestety jest ok 30% drożej.
Na napojach są na etykietach wypisane ceny sprzedaży.
W restauracjach:
herbata od 5 DH do 20 DH
kawa z mlekiem – 5-15 DH
tajine 25 -100 DH , my kupiliśmy wegetariański mały za 25 DH
Harira z kotła na Souku – 3 DH
zupa ze strączkowych na północy z chlebem 4-7 DH
kuskus z jogurtem u sprzedawcy na ulicy 2,5 DH
kuskus wegetariański w knajpce – 40 DH
sok , a bardziej shake owocowy – 10-20 DH za szklankę
Panini – bułka z jajkiem frytkami czy innymi dodatkami od 6-25 DH
Cempingi – najwięcej w czasie naszych podróży spaliśmy na kempingach z uwagi na stylo i innych natrętów
od 20 DH do 70DH za dwie osoby i terenówkę.
z tym, że cena nie zależny od standardu , należy się pytać czy jest WC (to zawsze było, ale czy dodatkowo płatne) , prysznic z ciepłą wodą (czy jest i czy dodatkowo płatny)
Oliwa z oliwek taka fajna , świeża około 35 – 55 DH za litr.
Właśnie byliśmy w czasie zbiorów i tłoczenia . Mieliśmy problem z zakupami gdyż są to wielkie plantacje oliwek , z opryskiwaczami itp.
Jedno co można powiedzieć, że oliwa tłoczona jest na zimno , mechanicznie . Olej gorzkawy , całkiem inny w smaku niż znany mi ze sklepów . Ekologicznej nie ma .
W Hiszpani jest tańsza ekologiczna , ale na pewno bardziej przemysłowa, nie robiona prymitywnymi prasami, bo i bardziej wodnista z wyglądu.
Olej Arganowy 250 ml
spożywczy około 100 DH
kosmetyczny 200 DH
My kupowaliśmy w dużych miastach w Acimie i Marjame (duża sieć ) . mają najlepsze ceny , certyfikaty i wiadome co się kupuje .
Sklepy:
Ma się wrażenie małej różnorodności produktów w każdym sklepie jest do samo , tylko duże sieci w dużych miastach mają większą różnorodność .
Z sieci jest Acima, Cerrfur , Marjane , ale tylko w dużych tzn bardzo dużych miastach . Najwięcej w Tangerze.
Internet
My kupiliśmy kartę INWI 2G EDGE . Bardzo slaby zasięg tylko przy miastach , ale na ten moment jedyny w całym kraju . Cena 10 DH dzień
Na wybrzeżu wydzielimy reklamę innej sieci 3G
Jest internet w kawiarniach oznaczonych , wydaje nam się, że na południu doliczają za korzystanie z internetu, ale i tak jest wolny.
Komu polecamy Maroko
osobom chcącym sprawdzić się i swoje terenowe zabawki ,
motocyklistom uwielbiającym górskie serpentyny Atlasu
osobom , które chcą zaimprezować –
komu bliska jest kultura arabska, jej zabytki
surferom popływającym na fali na oceanie
osobom , które nigdy nie były w egzotycznym kraju , tutaj można i zobaczyć ludzi i przyrodę .
Komu nie polecamy Maroka:
osobom szukającym spokojnego wypoczynku , przyjeżdżając do Maroka słyszeliśmy i czytaliśmy opinie , że "można stąd wyjechać zmęczonym ludźmi , a fajne to w Maroku są tylko koty" . Niestety podzielamy to zdanie , pomimo przyrodniczego piękna.
Osobom szukającym silnych miejsc energetycznych – nie spotkaliśmy.
Alkohol
dostepny tylko w dużych sieciach, stosunkowo drogi .
Mały Heineken – 15DH
W knajpach nie ma alkoholu , poza miejscami bardzo turystycznymi typu wybrzeże , ale drogi.
Wózki dla dzieci.
Przez miesiac widzieliśmy może dwoje dzieci wiezionych z wózkach , generalnie kobiety noszą dzieci w chustach i dzieci zaczynają bardzo wcześnie chodzić.
Koloryt ulicy :
Bardzo duży koloryt ulicy , kobiety ubrane kolorowe sukienki z hustkami na głowach , na pustyni kobiety chodzą na czarno uważając , że ciepło jest bardzo korzystne dla zdrowia .
Marokanki są bardzo ładne
Butla gazowa
Niechcący na pystyni zostawiliśmy odkręconą naszą butlę . Zmuszeni byliśmy kupić 3 kg butlę z palnikiem i ceramiczną nadstawką – ok 100 DH . Polecamy to szczególnie osobom wypożyczającym samochody , bo potem te butlę można komuś oddać. .
Bezpieczenstwo
Kraj bardzo bezpieczny , nieprzyjemny w podróżowaniu , ale bezpieczny . Trzeba było by mieć dużo „szczęścia” , żeby trafić ofiarą kradzieży czy jakiegoś zabójstwa
Nieprzyjemny z uwagi na oblepiający tłum żebrających dzieci na południowym -wschodzie kraju i w górach Rif.
Dla kobiet …… w miarę bezpiecznie , ale gdy odchodziłam sama gdzieś – natrętow było pełno. Świetny kraj dla kobiet które chcą poczuć się dowartościowane.
Drogi
Przed miastami stoją kontrole policji poprzedzają je ograniczenia ruchu .
Przy znaku Halt wszyscy miłośnicy Hansa Klossa wiedzą co należy zrobić , w tej wersji niekoniecznie z rękami podniesionymi do góry. Policja generalnie przyjazna , pomocna , bardzo sympatyczna . Często stoją z radarem , trzeba uważać na ograniczenia .
Drogi główne generalnie dobre . .Autostrady w polskich cenach .
Jeźdzą bardzo miękko , w miastach chaos , ale bez agresji wszyscy uważają , aby nikomu się nic nie stało. Noca trzeba uważać na nie oświetlone zaprzęgi ośle , motorki , rowery , a ich właściciele zazwyczaj są ubrani na czarno.
Temperatury :
Na północy Maroka było na początku października 30-35 w nocy spadało do 20
Im dalej na południe robiło się cieplej , a w nocy temperatura spadała i do paru stopni .
Na pustyni (ponoć bardzo ciepłe lato) było i do 42 , a w nocy 8
W górach Atlasu 30 , w nocy spadłai do 5 , ale nocowaliśmy na 3000 m.
Na wybrzeżu to już prawie koniec października około 25 w nocy 15-20
Żołądek
Wodę do picia kupowalismy butelkowaną . Dużo rzeczy jedliśmy na ulicy , piliśmy domowy jogurt, jajka obierane rękami sprzedawców . Przez cały pobyt nic nam nie było. Jedzenie jest bardzo świeże . Przewyższa swoją świeżością i jakością europejskie .
Gdy po powrocie w Hiszpani kupiliśmy w Lidlu parę rzeczy i chcieliśmy je zjeść, od razu wyczywana była duża ilość chemii .
Produkty w Maroku są konserwowane , barwione , jednak po tym doświadczeniu można tylko zastanowić się co jest w tym europejskim jedzeniu !!!!
Komunikacja
Stosunkowo trudna , nie ma w nich wielkiej chęci rozmowy na migi .
50% kraju to analfabeci
Ci co chodzą do szkoły uczą się francuskiego , czy uczyli, jednak z jego znajomością jest różnie .
Na wsiach, soukach na południu mało osób go zna .
Tam gdzie więcej turystów znają angielski
Bociany
Gdy wyjeżdżaliśmy bociany prawie pojawiły się na południu . Sprawiając nam tym dużo radości .
Wołaliśmy
Nasze bociany !!!!
Nie są tutaj zbytnio lubiane . Z tego co dowiedzieliśmy się ludzie niszczą ich gniazda , dlatego najchętniej budują je na meczetach . Bo dla muzłumanów to miejsce jest święte .
Myśleliśmy , że bocian nie buduje w Maroku gniazda , gdyż nie wychowuje tutaj małych . Jednak zobaczylismy, że rzeczywistość jest inna . A niektóre meczety miały i po 3 gniazda .
Pożegnanie z Afryką
Pożegnanie z Marokiem 26 październik 2013
I dojechaliśmy do Tangeru .
Miasto jak europejskie, mniej chaosu, więcej agresji , widać to szczególnie w jeździe po ulicach.
Dwaj przewoźnicy oferują przewozy do Hiszpańskiej Tarify .
FRS , którym płynęliśmy z Algaciras do Ceuty i Inter Shipping, różnica w cenie 250 DH (100 zł.) tzn FRS kosztuje 1600 DH , Inter Shipping 1350 DH . Chciwość zwyciężyła i kupiliśmy na tańszy prom , mimo że mieliśmy dobre doświadczenia z poprzednim przewoźnikiem i gdyby nie taka duża różnica w cenie na pewno kupilibyśmy na FRS.
Kupiliśmy bilety na g. 21 i pojechaliśmy do miasta . O tej porze miasto było prawie puste , tym bardziej, że w telewizji był jakiś ważny dla Maroka mecz w piłce nożnej i chyba wszyscy mężczyźni siedzieli przy herbatce po restauracjach , kibicując swoim.
Zbliżał się wieczór i ruch gęstniał, zauważyliśmy, że Marokańczycy bardzo lubią wieczorami wychodzić, robić zakupy , po prostu spacerować .
Ruch gęstniał , a my poddaliśmy się temu spacerowaniu .
Pomimo że jesteśmy w Maroku 25 dzień i wydawałoby się, że jesteśmy już wprawieni w wykrywaniu oszustwa , tego dnia jesteśmy 4 razy oszukani . Dwie próby w markecie i na parkingu wyłapujemy.
Jednak na koniec chcieliśmy wymienić pozostałe dirhamy – znowu nas oszukali.
I nie wiedzieć kiedy zrobiła się g. 20 . Na ulicach straszne korki – w międzyczasie skończył się jeszcze mecz . Do portu z 2 km , ale czy zdąrzymy .
Jakimś cudem pokazano nam nie zakorkowane przejazdy i ………
Podjeżdżamy do portu i na granicy dowiadujemy się , że zwrócą nam pieniądze , bo nie ma miejsca na promie dla nas . … jakaś paranoja – 4 godziny temu kupowaliśmy bilet .
Nie ma miejsca i już .
Gdy zaczęliśmy się kłócić , zaczęli nam wmawiać, że za późno przyszliśmy ………
Zawiadomiony policjant powiedział nam , ze mamy jechać . Niestety już oddaliśmy bilet – zresztą czy mielibyśmy ochotę wchodzić na ten prom . Firma szybko rzuciła, nam pieniądze i tyle . Prom pełny , mamy iść do konkurencji . Następnie wypchnięto nas z biura i pożegnano marokańskim pozdrowieniem Fuck you !!!!
Taka marokańska gościnność.
Wcześniej biegali aby u nich kupić , a nie iść do konkurencji.
Jakaś paranoja .
Firma Inter Shipping to totalnie niepoważni ludzie , liczący chyba po sprzedaży biletu jeszcze na łapówki . Taka mafia marokańska . Zdecydowanie nie polecamy !!!!!
Po wielkiej awanturze poszliśmy do FRS , Panowie widząc nasze wkurzenie dali nam bilet za 1400 DH (gdyby od razu dali w takiej cenie , nie kombinowalibyśmy z innymi) .
Sytuacja pokazała nam , że nie materialnie mamy dokonywać wyborów . Nawet w takich sytuacjach , teoretycznie bez znaczenia, mamy kierować się intuicyjnie , a nie zwracać uwagę na pieniądze .
Widzieliśmy , że Maroko nas wsysa , że jakaś energia nie chce nas wypuścić . Nie pierwszy raz mamy problem z tego typu energią . Mamy nadzieję,że uda nam się ją rozpoznać i kiedyś je przepracować . Na razie odpływamy z Afryki .
Ponawiamy w tym poście raz jeszcze pytanie , Marokańczycy dlaczego , żeby żyć musicie oszukiwać ???
Dziękujemy Maroku za lekcje, ale i za piękne momenty , za cudownych aniołów i twardych nauczycieli .
Po przeprawie na noc udaliśmy się do znajomego Sanktuarium , a potem plażę w Marbelii.
Nocleg z aniołami
Nocleg nad oceanem z aniołami 25/26 październik 2013
Spacerując po plaży w okoilicach Kenitry , poprosiłam ocean , że jeszcze jedną noc w Maroku chciałabym spędzić słuchając jego głosu.
Jechaliśmy w kierunku Tangeru , było ciemno , pojechaliśmy inną drogą niż chcieliśmy , wszystko się nie kleiło. Plaże nawet nie migotały w oddali , były przy miasteczkach , ale jak tam znaleźć nocleg i to jeszcze w nocy .
W nocy gorzej się szuka , wszystko jest inne jak w dzień.
Zmęczeni praktycznie byliśmy wręcz skłonni postawić się koło drogi i odpocząć .
Nagle za miejscowością Larache zobaczyliśmy znak plaży , przy plaży zawsze są parkingi i sympatyczniej spać przy plaży, niż przy drodze .
Zjeżdzamy czarną nieoświetloną drogą , nagle po prawej stronie zauważamy luksusowy ośrodek golfowy , my jedziemy dalej w kierunku plaży , droga się nam gubi .
Bartek idzie poogladać teren . Okazuje się , że droga do plaży biegnie kawałek dalej i jest asfaltowa, a my wjechaliśmy na szutrówkę .
Nagle przejeżdża drogą auto firmy ochroniarskiej i zatrzymuje się patrząc na nas, a potem rusza w stronę plaży . Nie może do nas podjechać , jednak pokazuje nam właściwą drogę . Jedziemy wskazaną przez nich drogą . Gdy dojeżdżamy do plaży , pytają czego tutaj szukamy.
– miejsca do spania – odpowiadamy
Pokazują nam rozległy parking
My tutaj pilnujemy całą noc , więc będziecie mieć bezpiecznie – odpowiadają
I tak trafiliśmy w miejsce w widokiem na miasteczko , przy samym oceanie , który całą noc opowiadał nam różne historie .
Po parkingu biegało stado około 10 psów , które jak stwierdzili ochroniarze były bardzo przyjacielskie. Zresztą część z nich spała razem z nami, bo pod naszym samochodem
Gdyby nie oni , z parkingu z głosem oceanu na pewno byśmy wyjechali – psy, straszny syf wokół.
Jednak mając takich aniołów i takie prowadzenie , ani przez moment nie mieliśmy ochoty zrezygnować . Ułożylismy się wygodnie w łóżeczku i poddając odgłosom fal zasnęliśmy słodko .
Takie anioły , które wskazały najlepsze spełnienie w tych okolicznościach mojego marzenia .
Ileż razy w życiu coś chcemy, a potem gdy nam to wszechświat daje uciekamy , bo ……. syf , psy .
Na parkingu nie tylko mieliśmy szum oceanu, widok na miasteczko , kilkunastu aniołów w ochronie ,to jeszcze doświadczyliśmy niesamowitej rześkości – w postaci pierwszego deszczu w Maroku , po letniej przerwie .
Dziękujemy, dziękujemy ………………..