PROGRAMY UMYSŁU
now browsing by category
System Norbekowa nad jeziorem Dadaj
„Norbekow” nad jeziorem Dadaj 26-28 maja 2016
Piękne Dadaj, a nad nim my ….. na rozległej łące, czasem przeleci bocian, czasem krzyknie żuraw, czasem zawieje od jeziora świeżą wilgocią, czasem pestycydami od pół uprawnych. Taka świadoma sielanka, gdy skupiamy się na tym co ważne dla nas. Jednak nie oszukując się, że jest idealnie.
Jezioro piękne, lecz bardzo hałaśliwe, gdyż rzesza turystów wyrusza na swoje motorówkowe przygody.
Widzę prawdę, a skupiam się na tym co dla mnie piękne i pozytywne.
Dzień przed naszym wyjazdem koleżanka zadzwoniła z wielką energią polecając nam książki Norbakowa. Szczególnie nas zainteresowały z uwagi na fakt, że Norbekow pisze o m.in. odzyskaniu wzroku, a Bartek nosi szkła kontaktowe.
Będąc w Warszawie kupiłam w Nieznanym Świecie z rozpędu wszystkie trzy książki przetłumaczone na polski, aby jakiegoś przesłania nie pominąć. Bo przecież nie przez przypadek dzień przed wyjazdem koleżanka (która nigdy wcześniej nie polecała żadnych książek) – zachwycona poleca książki Norbakowa.
Nad Dadaj poszła energia aby zacząć proces.
Książka „Rosyjski system uzdrawiania – od eliminowania chorób po odmłodzenie” zawiera 10 lekcji do przyswojenia, aby potem móc samodzielnie pracować.
Każde ćwiczenie należy wykonywać w wewnętrznym uśmiechu, zadowoleniu, obrazie młodości, a wg autora nastrój i nastawienie to 90% sukcesu, ćwiczenia tylko 10%.
Zgadzam się z nim całkowicie, bez odpowiedniego nastroju ciężko dokonywać zmian w życiu. No może jeszcze się da z poczuciem, że to inni powinni nas uzdrowić, coś zrobić za nas, a my ………..
Biorę odpowiedzialność za moje zdrowie i życie
Podkreślanie utrzymania nastawienia w kolejnych ćwiczeniach ruszyło proces przyglądania się nam samym – ile w nas radości, pozytywnego nastawienia.
Radość, młodość na stałe gości w moim życiu
Początkowe lekcje zawierają sporo materiału do przyswojenia, więc praktycznie całe dni były podporządkowane systemowi.
Bartek z uwagi na traumy oczne trochę opierał się ćwiczeniom, marudząc….
Uwalniam się od marudzenia – koncentruję na tym co ważne dla mnie.
I tak po dwóch dniach i lekkim oswojeniu Norbekowa ruszyliśmy dalej na północ.
A jeszcze było bieganie po deszczu, a może mycie się
Komu w drogę, temu czas
23 maja 2016. Komu w drogę temu czas
I nadeszła chwila wyjazdu, gdy w styczniu przyjechaliśmy do Polski wydawało nam się, że będziemy tu tylko krótki czas. Jednak intencje rzucone na czas pobytu przytrzymały nas aż cztery miesiące.
Choć może warto zadać pytanie „ aż czy tylko „? – do tego co się podziało.
O tym może przy okazji wpisów omawiających nasz pobyt, jak oczywiście pójdzie na to energia.
Ostatnie chwile pakowania przeciągały się w dni. Bo czy to było pakowanie….???
Czy po prostu przeprowadzka do landrynki. W domu przeglądaliśmy każdą szafkę, aby jak najmniej zbędnych przedmiotów zostało.
Choć i tak uświadomiliśmy sobie ile rzeczy do życia potrzebujemy i ile jeszcze zostało w domu!
Szczególnie to razi we współczesnych czasach, gdy wszystko wszędzie na świecie się kupi i nic na zapas nie trzeba ze sobą wozić.
I tak nadszedł poniedziałek godzina „trzynasta”, gdy spakowana do drogi Landrynka dzielnie ruszyła przez Polskę w kierunku północnym.
Dzień wcześniej o zachodzie słońca żegnał nas balon, tak jakby dopełniając naszą ostatnią podróż do Rosji i Mongolii. Wtedy zaraz po przekroczeniu granicy rosyjskiej przywitały nas balony …… pokazując, że lekkość jest naszym podstawowym celem.
http://brygidaibartek.pl/rosyjskie-powitanie/
Ten balon „spiął” te podróże przypominając nam, że lekkość jest wszędzie i tylko od nas zależy ile jej będziemy mieć w sobie.
Pozwalam sobie na lekkość w życiu, nawet w otoczeniu ciężkich energii
Tak złość, irytacja to takie przypomnienie o ciężkości, zaciśnięciu, napięciu, a po co ….???
Czy nie warto szybciej odpuszczać….???
Przypomniała o tym koleżanka, która właśnie zadzwoniła w momencie wyjazdu i sprowokowała moje emocje, jakimś bez sensu przekamarzaniem się.
Emocje dodają energii ….. (temat – dlaczego działamy na emocjach może doczeka się kiedyś filmiku).
Uwalniam się od przekonania, że emocje podwyższają moją energię
Czerpię energię z boskiego źródła
Jak magia – to magia: na dowodzenia pomachał nam potężny rój pszczół, który przelatując obok na początku wzbudził niepokój. Tyle owadów……. Jaka ich siła. Jednak one zamanifestowały się tylko na niebie, informując, że nie mamy się czego bać.
Uwalniam się od leku za to co robię, od przekonania, że gdy nie żyję w sposób społecznie uznany to musi mnie spotkać kara.
Pszczoły przyniosły przesłanie informacje o pszczole z książki „Siła zwierząt” – J. Ruland.
„Pszczoły należą do świętych zwierząt innego świata, inicjują człowieka i dostarczają mu uzdrawiających sił słońca. Gdy pszczoła dotrze do człowieka, przypomina mu o jego misji, dla której zamanifestował się na świecie. Pokazuje drogę powrotną do wewnętrznej ojczyzny prowadzącą przez pilność, wytrwałość i błogosławieństwo sił słońca.
Pszczoła uczy Cię orientacji na światło i obrony gdy zbliża się cień. Objawia Ci jak za pomocą sił serca – ucieleśnionych w kwiatach – i w połączeniu z duchem, którego symbolem jest słońce możesz przemieniać materię w uzdrawiający nektar, który będzie błogosławieństwem dla wszystkich. W ten sposób dzięki uważności i ukierunkowaniu na społeczność, odnajdziesz słodycz życia. Pszczoła może uwolnić wszelkie pętle starych powiązań, oczyścić pole energetyczne, aby mogło powstać coś nowego. „
Czy trzeba o lepszy kierunek naszej podróży niż ten zamanifestowany przez pszczoły?
Jeszcze dzień przed wyjazdem zastanawialiśmy się jaką intencję dać na naszą podróż.
No właśnie intencja wyjazdu, ważniejsza od miejsca w które chcemy pojechać.
Oczywiście umysł chciałby podpowiadać – ja chcę na Kamczatkę, Daleki Wschód….
Jednak wiemy, że tylko dobrze postawiona intencja może nas zaprowadzić w najlepsze dla nas miejsca i dać nam możliwość wzrastania.
A jaka intencja…???
Poszerzania naszych kanałów miłości, radości, obfitości w bezpieczny sposób.
Zresztą parę tygodni wcześniej Veni poprowadziła na ten temat medytację, którą nagraliśmy na nasz kanał TV.
Wszystkie klocki jednej układanki zebrane razem w całość.
Jedziemy z intencją poszerzenia swoich granic, kanałów nie przywiązując się zbytnio do tego co mamy zobaczyć, gdzie dojechać. Mamy zaufanie, że trafimy tam gdzie trzeba w najbardziej odpowiednim dla nas momencie spotykając również najbardziej odpowiednich ludzi na naszej drodze.
Jestem we właściwym miejscu i czasie
Dziękujemy, że możemy ruszać w drogę i w najbardziej przyjemny dla nas sposób żyć, wzrastać i poszerzać swoją świadomość .
Na pewno część powie „ ale można to robić nie wyjeżdżając z domu”. Jeżeli to komuś odpowiada to wszystko jest ok. My wybieramy życie, które nam odpowiada i nie mówimy że jest lepsze od Waszego. Bo tego nie wiemy.
Wiemy co jest dla nas dobre na ten czas i tak staramy się żyć, czego i Wam życzymy.
Powrót do domu. Pozwalamy sobie na emocje – na bycie sobą
Powrót do domu. Pozwalamy sobie na emocje – na bycie sobą – 25 stycznia – 16 kwietnia 2016
Napisanie ostatniego odcinka niedawno zakończonej podróży zajęło wiele….wiele czasu.
Dlaczego ???
Gdyż pisanie po powrocie do Bielska było bardzo trudne, wiele razy zastanawiałam się pisać o tym co zastaliśmy w domu – czy nie? Pisać o ludziach z lekka nieodpowiedzialnych, pisać o swoich lekcjach, emocjach.
Patrzyłam w internet, w lekkich kompleksach, gdzie wielu mówi tylko o miłości – a to co nią nie jest – „przeminie i olej to”. A mnie szły emocje złości, bezsilności, przytłoczenia.
Obniżona energia to jak sama nazwa wskazuje to obniżony potencjał do działania, do tego przyplątały się oczyszczenia, które zwaliły nas z nóg.
A jak było……
Po wyjechaniu z Mierzei Kurońskiej, gdzie niesamowitym tortem świętowaliśmy 200 000 km z Landrynką,
pojechaliśmy do naszej ulubionej Veni na warsztat praniczny www.veni-loveandlight.com
a potem do Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie zatrzymaliśmy się w domu pielgrzyma na kilka dni by ustabilizować energię.
Do Bielska, domu kompletnie nam się nie spieszyło…….
Dlaczego???? – zadawaliśmy sobie pytania .
Może daliśmy intencję aby sprzedać dom, uporządkować relacje tak aby nie było już w Bielsku żadnych kotwic?
Może nie spieszyło nam się do tego….?
Jedną z odpowiedzi był dom zagracony przez naszych lokatorów. Tak bardzo, że jak byliśmy rok temu to nie za bardzo mieliśmy się gdzie podziać.
Napisaliśmy list aby odgruzowali dom i posprzątali (to również nie była ich mocna strona) i odczekaliśmy jakiś czas.
Właśnie ostatnim razem jak byliśmy w Bielsku to trochę za bardzo spieszyło nam się do kolejnego wyjazdu aby pożegnać się z naszymi lokatorami i szukać następnych. Gdyż wtedy praktycznie wróciliśmy by „wyserwisować im dom”, aby mogli dalej za darmo tam mieszkać. Kompletnie nie wywiązali się z obowiązków.
Bartek jak to Bartek jeszcze wtedy zamiast mi to powiedzieć – wolał sam zrobić – niż porozmawiać z nimi. A oni nie mieli nawet ochoty popatrzyć na to – co się jak robi. I mimo że pokazywaliśmy jak myć WC octem aby nie było czarne, czy informowaliśmy jak płukać kamyczki rozsączu biologicznej oczyszczalni, czy jak czyścić komin – i tym razem ustalone obowiązki nie były dopełnione.
Jedno co – opiekowali się świetnie kotem, więc rok temu stwierdziliśmy, że połowę obowiązków robią super więc resztę ….. no dobra.
Trafiliśmy na ludzi, którzy robią coś tylko wtedy jak mają nad sobą bata.
Więc jak tym razem wróciliśmy do domu i okazało się, że obowiązki wynikające z naszej umowy ponownie nie były wykonane, dom zaniedbany, zagracony, brudny z kałużą wody pod WC, trawą wykłoszoną, zasuszoną, stercząca po kolana, kominem nie wyczyszczonym (co się przełożyło na czarny sufit od dymu), niepłukanymi kamykami w oczyszczalni, no i z czarnym, śmierdzącym WC . I choć oni twierdzili, że dom czyściutki, pomimo że każdy ma swój poziom czystości, nam taki nie odpowiadał.
Hitem było stwierdzenie, że musieli przepchać zlew w kuchni – ciekawe kto tam mył garnki? My?
Nie wspomnę już o energii miejsca…..
Tak więc przy jakieś tam ostrzejszej wymianie zdań wyrzuciłam ich z domu i powiem – ulżyło mi.
W tydzień wyprowadzili się ze swoimi rzeczami – ojjj…… jaka ulga.
Zabraliśmy się za porządkowanie przestrzeni fizycznej i energetycznej. Mycie WC zajęło nam około miesiąca, ale udało się – jest białe, czułam się tak jakbym odzyskiwała ten dom powoli, adekwatnie do stawania się czystszego WC, wraz ze schodzeniem kolejnych brązowych warstw .
Gdy postanowiliśmy dać komuś za darmo możliwość zamieszkania u nas przez dwa lata, a może i dłużej…..zależało nam głównie na opiece na kotem i faktycznie nianki to były super. Zapomnieliśmy tylko puścić intencję, aby te osoby również dbały o dom. Może sami do końca o niego nie dbaliśmy (tylko zgodnie z jakimiś normami utrzymywaliśmy go w miarę w czystości), ale nie było serca i wdzięczności o to, że jest. Zresztą pięknie pokazywała to nasza lokatorka, która narzekała na mankamenty domu, nie mówiąc o nim ani jednego dobrego słowa…..
Pojawiały się też inne programy, m.in. o dawaniu – że jak ktoś coś dostaje za darmo to nie szanuje, Ci co nie uznają dawania powiedzą – to hodowanie pasożytów.
Na szczęście tak wiele wsparcia i różnej pomocy otrzymujemy od innych. Nie czujemy się pasożytami – wiem, że są cudowni ludzie, którzy są w stanie być wdzięczni za to co otrzymują.
Uwalniam się od przekonania, że za darmo nic się nie dostaje, że jak coś otrzymuje za darmo to tego nie szanuję…..
Jestem wdzięczna za ten dom, za to, że mogę w nim mieszkać
Największą wartość dla mnie ma to – co otrzymuję bez wymiany z darczyńcą. Tak po prostu – jak od Boga, Opatrzności – cieszę się wtedy hojnością Wszechświata i dzielę z innymi tą radością, miłością, wdzięcznością i obfitością.
Uwalniam się od przekonania, że na wszystko trzeba ciężko zapracować
Pozwalam sobie brać dary Wszechświata z lekkością, wdzięcznością, miłością
Wiem, że Wszechświat jest bardzo hojny.
A wracając do domu – teraz na pewno wynajmując go ponownie czy szukając opiekuna-gospodarza, będziemy wiedzieli co jest dla nas ważne i jak ustawić intencje by odnaleźć odpowiednie osoby.
Nie dziwcie się, że ludzie nie chcą się dzielić, wolą zostawić puste domy niż je komuś z serca udostępnić. Takie danie jak w naszym przykładzie może skończyć się dodatkowym nakładem pracy i kosztów.
A przecież co by nie mówić o naszych lokatorach – oni tylko nie dbali, poza tym są to uczciwi, mili, spokojni ludzie, którzy TYLKO nie umieli zadbać o dom.
Zastane na miejscu energie depresji, beznadziei, braku energii i wiele innych – zazwyczaj w jakieś części kompatybilne z nami, spowodowały, że jak to krótko powiem – mieliśmy twarde lądowanie.
Lądowanie, które pokazało, że jeszcze mamy troszkę do zrobienia tutaj we własnej przestrzeni fizycznej (materialnej), i że nie można zostawić jej zaniedbanej i wyjechać. Ta przestrzeń będzie oddziaływała na nas, nawet gdy będziemy daleko…., podobnie jak zaniedbane relacje rodzinne, sprawy pokoleniowe , karmiczne to wszystko kotwice przy podnoszeniu swojej wibracji.
Takie sytuacje odsłaniają kolejne warstwy nas samych pokazując nas takich jacy jesteśmy, pokazują nasze emocje, słabości. Pokazują tu i teraz.
I właśnie tak jak pisałam wcześniej – patrzyłam w internet, gdzie wielu pisało o swoich wizjach jako rzeczywistości i zastanawiałam się czy na pewno ze mną wszystko ok – bo oni są już oświeceni – a mi daleko do tego.
Patrzyłam na niektórych znajomych, którzy bojąc się, że będą musieli obrać jakąś stronę – woleli z nami się nie kontaktować.
Patrzyłam coraz szerszym spojrzeniem na to wszystko i zastanawiałam się co ja tu robię?
Tak, to ważny czas i miejsce……
Obserwowałam bowiem kolejne wychodzące programy, pracowałam nad ich rozpuszczeniem i czułam się coraz lżejsza i weselsza.
Podczas pobytu w Bielsku były i cudowne chwile, gdy do cafe Grawitacji na nasze opowieści z Mongolii i slajdy przyszło ponad 120 osób, a po spotkaniu otrzymaliśmy wiele przemiłych maili.
Po prawie miesiącu pozbieraliśmy się i zaczęliśmy sprzątać przestrzeń posesji na każdym poziomie, malować ściany i sufity (zadymione nieumiejętnym paleniem w kominku lub brudnym kominem) i tak w ogóle ogarniać posesję fizycznie i energetycznie, odcinając wszelkie ingerencje w naszą przestrzeń innych energii i bytów.
Aby uwolnić się o jakiś przestrzeni trzeba załatwić wszystkie zaistniałe tam lekcje.
Może głupio mi pisać przyznając się do emocji, których gdzieś słuchając niektórych nauczycieli – nie powinnam mieć.
Pozwalam sobie na emocje i zobaczenie siebie taką jaka jestem
Bez prawdy o sobie, zobaczenia swoich demonów – trudno iść dalej, ponoć niektórym się to udaje – w każdym razie w internecie – osobiście jeszcze „nie dorosłam” aby kogoś takiego poznać osobiście.
Właśnie taki był kolejny program – dziewczyna która u nas mieszkała dużo mówiła o tym co zrobi, jak będzie…. natomiast nie robiła kompletnie NIC.
Słowa, słowa, słowa ….. słowa bez żadnego pokrycia.
Zresztą to również był program tej przestrzeni, może nie w tak ostrej formie jak pokazał nam Wszechświat teraz, ale….
Bartek bowiem o wyprowadzce stąd mówił jedno umysłem, a robił co innego w pewnych momentach, czasami rozwijając nawet z powrotem szkółkę.
Sam mówił, nie był gotowy, ale chciał, bardzo chciał ……. umysłem.
Umysł chciał co innego a ciało i podświadomość robiła co innego, kompletny brak spójności. Nie mówiąc o boskim prowadzeniu. Do takiego układu ono nie ma kompletnie dostępu. Osoba która wszystko tylko lansuje umysłem przy sprzecznych programach z podświadomości na ten temat, praktycznie nie ma szans na powodzenie tego co chce z umysłu.
Co robić w takich momentach?…… oczyszczać programy z podświadomości i nie przeceniać swojej siły –
„ Ja jestem duchowo silny dam radę”
…….. tworzy to mieszankę, która do niczego nie prowadzi. Sorry prowadzi do depresji, frustracji, przemęczenia i braku realizacji swoich celów.
I teraz może gdy to w końcu „przelałam na papier” przyjdzie czas na opisanie wielu fajnych rzeczy, które wydarzyły się po przyjeździe do Polski, Bielska, będą również filmiki – gdyż ruszył kanał Brygida i Bartek TV.
Dziękujemy za cierpliwość, miłe słowa, wiemy, że jesteście z nami !
Niedawno nasz blog przekroczył 1 000 000 – słownie milion wejść w ciągu 3 lat historii, wielkie dzięki za wspólną podróż, energię.
W podróż nową ruszamy za niedługo, ale o tym …….
Góra czarownic
Góra czarownic 13 stycznia 2016
Góra czarownic, stare miejsce kultu, obecnie niesamowity Park z rzeźbami duszków, wiedźm, demonów. Miejsce stworzone przez niesamowitego artystę, który w prosty sposób oddaje nasze uczucia lęków, złości, zastraszania przez demony.
Uwalniam się od lęku przed demonami, ciemnymi siłami
Jestem wolna od zastraszania mnie ciemnymi siłami, czarownicami, diabłami
Gdy tak szłam ośnieżoną ścieżką przez park, przyglądałam się kolejnym odsłonom takiej negatywnej magii. Doznałam olśnienia, że przecież to diabeł musi ciężko pracować i cały czas kombinować, co zrobić, by wykorzystywać innych do swoich interesów.
Uwalniam się od przymusu ciężkiej pracy
Nie pozwalam innym wkręcać mnie w ich cele bez mojej zgody
Uwalniam się od przymusu manipulowania mną.
Sama decyduje o tym co robię
Jestem wolna i pozwalam innym na wolność
Tak, nie zawsze podobają nam się wybory innych. Wtedy zaczynamy ich opluwać, pokazywać swoją wyższość, swoje ego. Ich wybory uznawać za coś złego, nagannego wręcz niebezpiecznego dla nich i innych.
A to wszystko dlatego, że nie umiemy uszanować wolności innych i jak diabeł tracimy siły na manipulowanie, zamiast jak aniołowie z radością, miłością i lekkością fruwać po niebie.
Szanuję wolność innych
Pozwalam sobie z lekkością i radością fruwać w życiu na ziemi z masą energii
Gdy zadano pytanie jednemu z indyjskich świętych – co zrobiłby jakby spotkał diabła na ulicy?
Odpowiedział:
– Przyjrzałbym mu się bardzo dokładnie, aby wiedzieć z kim mam do czynienia jakbym go na drugi raz spotkał.
Na rzeźby popatrzcie – są niesamowite,
A Juodkranté słynnaGóra Czarownic. Od czasów niepamiętnych aż po XVIII wiek, było to miejsce gdzie składano ofiary pogańskim bogom. Tradycję tą upamiętniono ustawiając na jej szczycie blisko setkę drewnianych posągów i rzeźb przedstawiających głównie czarownice, diabły, elfy oraz duchy (postacie baśni litewskich).
.jpg)

































D5 Creation