SKRZATY I ELFY
now browsing by category
Klaryskowy skrzaci las – San Giovani Rotondo
Klaryskowy skrzaci las 29 czerwca 2018 r.
Nawet tutaj w San Giovani Rotondo – w tym pielgrzymkowym miejscu zadomowiły się skrzaty. Ich siedliska odkryliśmy powyżej klasztoru Klarysek w lesie na zboczu góry. Zbocze porasta las, którego dno jest zasłane omszonymi głazami. W sam raz by skrzaty nie narzekały na brak dobrych lokalizacji swoich domostw.
Kiedy tam dotarliśmy otoczył nas głęboki cień i lekki chłód.
Takie miejsce „poza czasem”.
Sięga tutaj krawędź Parku Narodowego Gargano.
Wiedziały siostry gdzie wybudować swój kontemplacyjny klasztor. Już ponoć za życia ojciec Pio wspominał o potrzebie budowy takiego klasztoru. Powstał on po jego śmierci, i teraz roztacza swoją energię na położone w dole miasteczko.
A jak tam jest popatrzcie sami
W starej skrzaciej osadzie
W starej skrzaciej osadzie Alberobello 25 czerwca 2018
Dowiedzieliśmy się o nich od jakiegoś anioła. Mało ich tu spotykamy, bo włoskiego nie znamy, a turyści europejscy raczej zachowują dystans. Droga przez region w którym tradycyjnym domem jest kamienny trull, była z gatunku zachęcających………… zachęcających do szybkiego wyjazdu stąd. Rozumiem to że tam gdzie ziemia ma w sobie kamienie, i że podczas jej orania wydostają się kamienie na powierzchnię – zbiera się je i rzuca na miedzę. Potem powstaje z nich mur……………..z upływem pokoleń coraz wyższy……….tutaj poszli dalej z postępem cywilizacji przedłużając mury w górę siatką………..
Państwo budując drogi poszerzyło je pod same mury. Jeździ się zatem w omurowanych uliczkach, gdzie ciężko się zatrzymać. I tak jedzie się….. i jedzie się…..i w końcu z rozpaczy obsikuje czyjąś bramę – bo nie ma nieomurowanego miejsca…..i to wszystko się dzieje w rolniczo-sadowniczym rejonie. Na głównej drodze była by stacja paliw , czy knajpa z WC – tu brak. Jakiś czas temu wpadła nam informacja w oczy, że jednym z większych problemów wsi Włoskiej są kradzieże owoców i innych płodów rolnych – nawet oliwek! I to się od czasu do czasu czuje w niektórych miejscach tego państwa. Wibracja tych miejsc jest wtedy „niezwykle subtelna”. Strach właścicieli upraw przed kradzieżą czuć nawet przez zamknięte okna samochodu.
Na odpoczynek zatrzymaliśmy się z boku skrzyżowania – bo to była jedyna możliwość. Z czujnością byliśmy obserwowani przez dziadka – potem zamiast dziadka pojawił się warczący pies. Część właścicieli tych gospodarstw dorabia sobie na agroturystyce. Ich gospodarstwa zawierają trulle, w których kiedyś mieszkali. Brygidka chciała skorzystać z noclegu w trullu, jednak to co poczuła obok – skutecznie wygoniło ją z tego regionu. Osoby które chciałyby skorzystać z tej oferty muszą być świadome „wibracji” okolicy.
A miasteczko Alberobello w którym jest nagromadzona największa ilość kamiennych domów, choć mocno turystyczne – to sympatyczne. Uświadomiło nam jednak pewną „prawdę” o tradycyjnym budownictwie.
Udaliśmy się bowiem do dzielnicy hotelowych trulli.
Jeden z jego gości siedział w środku trulla, jednak miał na oścież otwarte drzwi. Bowiem drzwi są jedynym oknem na świat. I mimo że posiadają szybę do połowy wysokości to, w środku jest na tyle mrocznie, że trzeba włączyć światło. Po włączeniu światła należy zasłonić żaluzję , by uzyskać minimum intymności w swoim domu, inaczej wszyscy przechodnie gapią się z ciekawością do środka. Ale wtedy siedzi się w pomieszczeniu bez okien – jak w piwnicy. Brak światła, lub widoku na zewnątrz to częsty problem tradycyjnego budownictwa. Kiedyś nie było ciepłych okien. Dlatego wstawiano je małe, a zimą były jeszcze doszczelniane okiennicami. Czy dziś ktoś z nas chciałby tak mieszkać na stałe? Ja na pewno nie! Na pewno nie jest to też marzenie Brygidki, bańka pragnień zatem prysła……….
Trull jest w jakimś sensie protoplastą domu kopułowego, zadbajmy zatem o dostateczną ilość okien!
Spacerkiem po polskiej dolinie skrzatów
Dolina skrzatów 31 maj 2018
Skrzaty, elfy, gnomy – postacie z baśni, legend, wspomnienie dzieciństwa.
Czy żyją obecnie?
….według nas tak, wiele z nich przemierza z nami świat, kontaktując nas z coraz nowymi miejscami ich przebywania. I zapraszając na skrzacie imprezy.
Tym razem zaprosiły nas do Doliny Skrzatów w Polsce niedaleko Zgierza.
Gorący koniec maja, żar leje się z nieba, na szczęście skrzaty mieszkają w cudnie zalesionej przestrzeni.
My zmęczeni upałem, wręcz rozdrażnieni nim, gdy przekraczamy bramę cudownego skrzaciego świata , zapominamy o tym co na zewnątrz, o tym co było przed momentem.
Drzewa cieniują od słońca tworząc specyficzny mikroklimat, a roztoczona przez skrzaty energia powoduje, że w czasie całej wizyty uśmiech nie schodzi nam z ust.
Takie połączenie świata baśni z realnością, dzieciństwa z dorosłością, powagi z radością, wiedzy z doświadczeniem, świata bardziej namacalnego, widzialnego (ludzkiego), ze światem mniej widzialnym (skrzaty), wiary z niewiarą, przeszłości z teraźniejszością.
Tutaj się po prostu jest.
Wycieczka, (a raczej opowieść) ze skrzatologiem po siedzibach skrzatów trwa ok. 1 godziny.
W tym czasie poznajemy skrzaty tutaj zamieszkałe, ich zwyczaje, sposób pracy, siedziby, jak wyglądają, ich alfabet.
Dowiadujemy się również, że zamieszkałe tutaj skrzaty są Słowiańskie i silne powiązane ze starymi zwyczajami Słowian.
Znają się na dziko rosnących roślinach jadalnych i ziołach.
Mają cudowny kontakt z przyrodą , oparty na wzajemnym szacunku.
Magiczne spotkanie w środku magicznego lasu, w środku Polski.
Słowa to za mało, aby opisać magię spotkania, zdjęcia bardziej oddają baśniowy charakter tej chwili.
Jeżeli macie ochotę odwiedzić dolinę to tutaj namiary :
Refleksje o północnym lesie
Las, odwieczny temat. Taki naskórek naszej kuleczki ziemi. Są oczywiście różne naskórki. Nam ten z lasów północy podoba się szczególnie.
Jest jakaś magia w białych kobiercach. Jak okiem sięgnąć przez ten nieco rzadszy las, ciągną się w kilometrach białe puchy wchodzące na luźno na rozrzucone głazy.
Kraina wiecznie pokryta śniegiem.
Tylko tym razem wystają z jej powierzchni okazałe grzyby i krzewinki jagód. Po takim dywanie po prostu głupio chodzić. Nie wiadomo na początku czy połamiemy ten cud. Stopy 👣 grzęzną w jak w gąbce, a porosty powoli znów puchną za przechodniem.
Grzybów cudaków mnogo, takich śliskich i skórzastych dostatek, wraz z mchami i jagodami tworzą pejzaże w makro.
Wystarczy się schylić, i pozostać w ich świecie, nie aby coś zabrać, tylko się zaznajomić. Mienią się w słońcu lub błyszczą mokre od wody. Ci co
Wdzięczą się do aparatu, a przed grzybiarzem uciekają… Jedne żyją gromadnie, inne konspiracyjnie – nieśmiało kryją się po krzakach. Ich kolory mogą być nieco trudne do nazwania, nazwy pokrętne – nie zawracajmy zatem tym sobie głowy idąc przez tę krainę tajemniczych stworzeń.
Bo czy to się kończy na uciekających grzybach, oczywiście że nie – takich Żwirków i Muchomorków jest tu więcej. Słychać to bractwo, czuć ruch, czasem nie można czegoś znaleźć. I to nie tylko dlatego, że od czasu pakowania i wyjazdu z Polski nie sprzątaliśmy w aucie.
Ostatnio zniknął ketchup w dużym opakowaniu, tak wielkim w proporcji do naszych potrzeb, że aż trudno nie potknąć się o niego w małej przestrzeni auta. Jak widzicie przebywanie w takim miejscu niesie za sobą pewne zagrożenia.
Do innych zaliczyłbym CISZĘ. Cisza 😶 na zewnątrz – demaskuje hałas wewnątrz. Ten ciągły bełkot naszych myśli, najczęściej zagłuszanych hukiem miasta, muzyki, emocji krzyku. W takich warunkach hałas jest lżejszy, gdy jednak jego właściciel znajduje się w odległym lesie, w bezwietrzną noc……wracając do lasu, noc jest szczególnym czasem, ponieważ gdy wieczorem jesienne kolory tracą intensywność – można zobaczyć zorzę polarną … Która otula drzewa swoją poświatą, i nas przy okazji….
I magia dalej trwa.
Vottovaara – narodzić się na nowo.
Nie walcz o przetrwanie żyj szczęśliwie – przesłanie Vottovaary 3 lipca 2016
Vottovara jednak nas zaprosiła, upalne słońce dochodzące do 30 stopni, ewenement na tej szerokości geograficznej. Podążaliśmy na szczyt – komary, gzy i inne owady „uprzyjemniały” ten marsz, wysysając pot wraz z krwią. Pierwsze boróweczki karmiły nasze podniebienie.
Im bliżej byliśmy szczytu tym więcej pojawiało się kamieni. Tym więcej suchych drzew. Wiele lat temu pożar strawił szczyt góry i teraz gdy wchodzi się na górę ma się wrażenie, że jest się w innym wymiarze. Suche obrośnięte porostami drzewa, kamienie i magiczne sejdy – głazy podparte tylko na jednym boku – ciekawe jak człowiek „pierwotny” wiedział jak je postawić.
Właśnie, czasami naszych przodków uważamy za głupszych, a czasami za mądrzejszych od nas.
Zanurzyliśmy się w spacer po górze bacznie obserwując chmury – na dzisiejszą noc zapowiadali ulewne deszcze, a powrót po nich mógłby być trudny drogą przez bagna.
Spacerujemy zanurzając się w przestrzenie tak inne niż te które znamy, z góry roztacza się piękny, szeroki widok na Karelię.
Teren jest ogromny. Jedne miejsca zapraszają, inne odpychają.
Znajdujemy miejsce, gdzie zatapiamy się w medytacji nad lękami, które szczególnie mi wychodziły w czasie jazdy w to miejsce.
Tak, trzeba się bać gdy nie idzie się wydeptaną przez innych drogą, gdy robi rzeczy których nie robi większość.
Uwalniam się od lęku, że gdy robię to co lubię to czeka mnie za to kara…
Uwalniam się od lęku, że gdy nie żyję tak jak inni to czeka mnie za to kara.
Uwalniam się od lęku, że gdy nie walczę o przeżycie to muszę za to ponieść karę.
Uwalniam się od programu że tylko walka o przeżycie jest dozwolona i akceptowana, a wszelkie odstępstwa są fanaberiami.
Czasami bawią mnie programy, które gdzieś głęboko zapisały się w umyśle i blokują pełnię radości i szczęścia.
Obserwowanie własnych myśli to najlepsza komedia jaką znam.
A wracając do Vottovary – to oczyszczenie z tego z czym tutaj przyszliśmy. Znajdujemy miejsce aby nagrać medytację dla WAS.
Medytacja tworzyła się jak każda – sama – krok, za krokiem słowo za słowem. Wszystko w energii niesamowitej ciszy wewnętrznej, nawet na ten czas stałam się niewidzialna dla komarów.
Tak, komary pewnych wibracji nie czują.
Gdy otworzyłam oczy po medytacji miałam wrażenie, że miejsce które mnie do siebie na jej czas zaprosiło jest dużo głębiej niż to co widzę. A to co widzę zostało bardzo zniszczone przez współczesnego człowieka, który szukał tutaj jakiś „skarbów” niszcząc zewnętrzną świętość tego miejsca. Stąd ten pożar jako obrona.
Jednak tego co wewnątrz nie udało się zniszczyć.
O miejscu mówią różnie. I po tym co sama tam doświadczyłam nie dziwię się, wszystko zależy od poziomów, na jakie uda się wejść.
Bardzo dziękuję, że mogłam wejść tak głęboko dzięki temu, że postanowiłam podzielić się energią z tego miejsca z innymi.
Dziękuję bardzo.
Popatrzcie na zdjęcia, na medytację i udajcie się w podróż w głąb siebie, swoich marzeń, swojego serca.
Miejsce zaprasza …
A my pożegnaliśmy magiczną górę i już bez lęków udaliśmy się z powrotem przez bagna do cywilizacji.
A że byliśmy tutaj oczekiwanymi gośćmi, to po drodze pierwszy raz na krzaku zobaczyliśmy jeszcze nie dojrzałą jagodę północy – maroszkę.
Dziękujemy bardzo za ten czas, za to spotkanie z tymi magicznymi energiami. Niektóre sejdy szczególnie kamienna kula nie pokazały nam się. Jednak nie o to chodzi, aby wszystko zobaczyć, najważniejsze jest aby doświadczyć. Choć czasami umysłowi szkoda, że …….
Prosimy o dalsze prowadzenie.
A jak to bywa po spotkaniu z wysokimi energiami, przez długi odcinek drogi, nie mogliśmy znaleźć miejsca na nocleg. Miejsca piękne… nad samymi jeziorami, ze zrobioną przez turystów infrastrukturą – raz nawet i huśtawką. Jednak nie w tych energiach chcieliśmy spędzić noc.
Jechaliśmy w polarny dzień, już po północy – troszkę zmęczeni, gdy niedaleko Miedwieżogorska zaprosiła nas łąka nad rzeką.
Jedno z miejsc które daje niesamowity odpoczynek, otula kołderką i śpiewa kołysanki do snu, a na dodatek bez komarów.
Warto było być cierpliwym…
Pozwalam sobie na cierpliwość w życiu, poddając się prowadzeniu.
Poniżej informacje i zdjęcia o Vottovaarze, ze strony http://www.ufostation.net/readarticle.php?article_id=558 , gdzie oryginalny rosyjski tekst , tutaj tłumaczenie google , może przybliży temat.
Tajemnice Karelski górach Vottovaara
Do tej pory, dociekliwy badacz może znaleźć się w odległych zakątkach tajdze zabytków Karelii, które często nie mieszczą się w logiczne reprezentacje współczesnego człowieka.Kompleks na górze Vottovaara (regionu Muezersky Republiki Karelii), która co roku przyciąga coraz większą liczbę turystów. – Jednym z takich zabytków Mountain Vottovaara jest najwyższym punktem na Zachodnim Karelski Wyżyny – 417,3 metrów nad poziomem morza. Około 9000 lat temu w miejscu, w którym znajduje się Vottovaara nastąpił silny trzęsienie ziemi, która powstała na skutek olbrzymiego awarii. w środku góry, więc nie był to naturalny amfiteatr, upstrzony małych jezior i skał. Karelskie naukowcy uważają, że Vottovaara – unikalny zabytek geologiczny. Okazuje się, że nie tylko geologiczne, ale także historyczne i kulturowe. Na najwyższym Vottovaara, o powierzchni około sześciu kilometrów kwadratowych, istnieją ogromne kamienie prostokątne niesamowite konstrukcje z kamieni w kształcie idealnego koła, nazywane przez archeologów kromlechów i około 1600 kamieni Seid określone w jakiś tajemniczy sposób. Seid – charakterystyczny głaz lub kawałek skały, sztuczny charakter, który jest izolacja od środowiska jest oczywiste, to znaczy ma oczywistych oznak wpływu człowieka. Najgęstsze stężenie kamiennej-Sade – najwyższy punkt grzbietu i na zboczach amfiteatrze. Kamienie są umieszczone przede wszystkim w grupach po dwie do sześciu części.Niektóre duże kamienie, o wadze do około trzech ton, umieszczone na “nogi”, które są ułożone na kilka mniejszych kamieni. Większość kamienie leżące na brzegach stawów i starożytnych klifami. Kto, kiedy i dlaczego te kamienie umieścić tutaj?
Tajemniczy “Stone Ball” w Vottovaara górskim
Nawiasem mówiąc, według niektórych badaczy, korzeń “Seid” ( “nasienie”, “SET”, etc.) – bardzo stary; Może to sięga (nadal paleolitu!) północnej prajęzyka, który jest częściowo zrekonstruowane lingwiści rodzime.Wartości tego pierwiastka są podobne i, oczywiście, są objęte zakresem język liturgiczny. Mglisty i piękne legendy Celtów “seids” – to elfy, teraz już w innym, magiczny świat przez niewidzialnych bram ludzi w wzgórz i gór. (Dziwne przypomnieć sobie słowa jednego z “elfów” Tolkiena, którego mądra cywilizacja, według legendy, został poprzedzony przez człowieka: “… nasze twierdze wieżę wciąż patrzeć na świat, lecz ludzie uważają je tylko skały”). Słowo “Seid” i oznaczało “wiedza tajemna”. To właśnie w tym sensie jest on używany w starożytnym skandynawskim epopei “Elder Edda”, fabuła zyskuje runy boga Odyna. W skrócie, seidh – miejsce kultu do bogów pogańskich i kamieni, które Sami obdarzeni nadprzyrodzonymi właściwościami magicznymi i wytrzymałości, miejsce starożytnych szamańskich rytuałach co oznacza, że możemy się tylko domyślać. Jak powiedział kiedyś światowej sławy angielski archeolog Paul Devereux: “Kamienie zaczynają lekko otworzyć kilka swoich tajemnic, ale po prostu idiotyczny dzieci w przedszkolu megalitycznych. Mamy jeszcze wiele nauczyć. ” Nie było żadnych przedmiotów, które datować pomnik, dotychczas nie znaleziono. Geolodzy wiercone dno jeziora w środku amfiteatru i pobrał próbki gleby.Analiza wykazała obecność silnego warstwy luminoforu utworzonego w ograniczonym okresie czasu.Jedna z wersji “anomalii fosforowych.” – Licznych aktów poświęcenia najbliższej Sade, w wyniku których były depozyty kości zwierzęcych Zazwyczaj te przedmioty należą do tradycji Sami. Ale, jak sugeruje archeologa Karelski Mark Shakhnovich kompleks Vottovaara, najwyraźniej, jest znacznie starszy i jest częścią kompleksu budowli megalitycznych wzniesionych na europejskim wybrzeżu Atlantyku z Hiszpanii do Norwegii w epoce brązu. Na przykład, istnieje wersja, że wiek złożonych ponad 2000 lat a pomysł jego budowy należy do potomków plemion północnych Hiperborejczyków. Sami samym przekonaniem, to miejsce jest ośrodkiem siły zła: pojawia się coraz więcej brzydkie drzewa, prawie żadnych fauny, jeziora martwe.
Seid na górze Vottovaara
Wiele tajemnic naukowców rzucił jeden z najbardziej zaskakujących ustaleń miejscowego – “. Stairway to Heaven” Tak nazwaliśmy wiadomo kiedy wykute w skale trzynastu etapów, kończąc w głębokiej przepaści.Archeolodzy powiedzieć z całą odpowiedzialnością: od lokalnych plemion w starożytności po prostu nie istnieje “drabina pomysłów”, ponieważ nie istnieją inne plemiona, “pomysł na kole”. Kwestia sztucznego lub naturalnego pochodzenia etapów nie znalazła jeszcze ostatecznej decyzji. Odmiennym kamienie wieku wskazuje, że kompleks może zostać utworzony dosyć długi okres czasu. Najprawdopodobniej na Vottovaara, mamy do czynienia z ogromnym kompleksem kultowego gdzie obrzędy ofiarne zostały wysłane przez wieki.
Vottovaara utrzymuje nie tylko starożytne tajemnice, ale oferuje naukowcom i nowych zagadek. O Obserwacje UFO wokół Vottovaara wielokrotnie zgłaszane przez różnych świadków. Niektóre z tych przypadków miało miejsce bezpośrednio na siebie. W 1987 roku jeden świadek poinformował, że zauważył na górze świecącego obiektu, który nagle “nagle zniknął w ciemnościach”, a następnie pojawił się w ringu z ognia, które wydawało by wyjść z kamieni; tak szybko, jak świadek starał się zbliżyć, obiekt szybko zniknął w niebie. W październiku przyszłego roku cała UFO “Szwadron”, zgłoszony przez świadków, poruszał się nad górą, szybko zmieniających się pozycjach względnych. Jednak niektóre z przedmiotów, zdaniem obserwatorów, znikają na naszych oczach. Ta dziwna aktywność na niebie spowodował awarię kompasu magnetycznego.Jeszcze bardziej dziwne przyszła wiadomość od grupy turystów, którzy słyszeli “dziwne kliknięcie hałasu emitowanego z kamieni.” Oni nawet nie mają czasu, aby naprawdę się boją, usłyszeli “dziwne brzęczenie”, który “przyszedł z góry, jak gdyby krążył wielki pokaz sztucznych ogni.” Chwilę później wizja przed nimi kobieta w żółtej sukience. Ten spektakl, w towarzystwie tajemniczych dźwięków pochodzących z kamieni, świadkowie opuściły wrażenie, że były świadkami czegoś “na granicy pomiędzy boskim i diaboliczne”.
Tajemniczy “drabinka” na Vottovaara górskim
Sprawa ta może być postrzegana jako typowy przejaw innego zjawiska często związane z konstrukcji megalitycznych: jest przejawem tzw promieniowaniem psychicznych, inaczej zwane “pole pamięci.”Jednym z medium Moskwy, eksperymentując w kamiennym kręgu na Vottovaara, powiedział, że widział obrazy ludzi, takich jak kapłani, poruszały się między skałami: “Trzymali się przepływ energii, wiążąc kamienie do siebie” – powiedział mężczyzna. Ten post wzbudził zainteresowanie naukowców w niektórych kręgach, aw jakiś czas później, Vottovaara odwiedziła grupa awanturników z Petersburga. Mieli procedury “radiestezja” i weszła do praktyki i doskonalić swoje techniki. Jeden z nich przyniósł specjalnie skonstruowanej ramki drutu. Biorąc je, udał się na badaniu struktur kamiennych w okolicach górskich. W rezultacie, w końcowym materiale było zarówno zaskakujące i dość bolesne: piekący ciosem produkowane pewnej siły, przeszła przez jego ręce, rzucił go na ziemię i pozbawiony świadomości. Kiedy przyszedł do nich, czuł, że ręce są sparaliżowane; pełni przywrócić ich mobilność tylko udało się miesiąc później. Oto na niesamowite, dziwne opowieści. Cóż … Jak bardzo trafnie jeden z uczestników wyprawy, “rzeczywistość nie pokrywa się z prezentacją. Wszystko było o wiele bardziej interesujące. ” Zgodnie z medium, energia tego miejsca jest bardzo wysokie,” karma “swoich sił wewnętrznych, jak potężną baterią.Nazywają Vottovaara “akupunktura” punktu, w którym planeta, jakby przez anteny, zapewnia wymianę informacji energię z kosmosu. Sprawdź, jest to dość trudne, ale możliwe jest, że starożytni mieszkańcy tych miejsc może być świadomi niezwykłych właściwościach Vottovaara górach, które służyły jako podstawa do budowy kompleksu. Niektórzy badacze twierdzą Vottovaara nieprawidłowy wpływ na mechanizmy górskie, elektroniki, a nawet ludzkiego ciała. Sprawozdania z wypraw można znaleźć wiele opisów tego, jak doszło do jednoczesnego Stopery bezpośrednio z kilkoma członkami wyprawy, w aparatach cyfrowych nagle pojawił przepełnione “świeże” karty pamięci flash, ludzie nie mogli wydostać się na zegarze bardzo widocznym celem. Mówili, że przez pobyt na górze, jedna osoba zaczyna odczuwać poczucie niewytłumaczalnym horroru uprawy … Możliwe, że to wszystko może być wykonane na miejscu.Nie na darmo, bo Saami tam duża liczba zakazów związanych z wizytą takich miejscach: zakazano mówić głośno, tu nie wolno kobiety i dzieci nie są mile widziane przybycie czystej ciekawości, dla niektórych, najbardziej “mocne” kamienie wolno było nie tak jak w dotyku i nawet zbliżyć. Czy istnieje sanktuarium kamienie kultowe, oprócz Vottovaara, na terenie Karelii w dawnych czasach? Odkrycia dokonane przez archeologów w ostatnich dziesięcioleciach, pozwalają nam dać te pytania jasną odpowiedzi pozytywne – to sanktuarium na wyspach na Morzu Białym – niemieckim i rosyjskim nadwozie, starożytne pogańskie zabytków na wyspie Kolgostrov Unitskoy wargi jeziora Onega i wielu innych.