Norweski początek – Ellisif Wessel

Norweski początek 9 września 2016

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

I nadeszła ta chwila kiedy po ponad 2 miesiącach nie pisania, poczułam tak, tak teraz to trzeba opisać. Poczułam pewność, że to co napiszę będzie w zgodzie ze mną i nawet jeżeli natrafię na wielu krytyków nie przejmę się nimi. W końcu jest to moje odczuwanie świata.

Po to jeżdżę po nim, aby go zobaczyć własnymi oczami, usłyszeć moimi uszami, poczuć całą sobą. Zobaczyć jak się chce mi pokazać, co chce mi sobą przekazać.

To, że te miejsca tak nam się pokazują, to niekoniecznie Wam się tak pokażą. Każdy ma własne doświadczenie, inną świadomość, wrażliwość postrzegania pewnych spraw i inną możliwość wglądu w pewne sprawy.

A dziś poczułam siłę do pisania, gdy przeczytałam słowa Marka Kamińskiego – polarnika:

 

“Nie przeszedłem Camino, aby odkrywać Europę albo ją analizować, ale wyłonił się przede mną kontynent, który jest duchową pustynią. Te dwa słowa streszczają wszystko. Duchowa pustynia zagubionych ludzi, którzy szukają sensu życia i go nie znajdują. Mają dużo wszystkiego, a to wszystko tak, jakby nie mieli prawie nic.”

 

I dokładnie te słowa cisnęły mi się na usta, gdy przejechaliśmy do Norwegii…

– Wiesz Bartek Ci ludzie są znudzeni życiem, wydawało im się, że materia da im szczęście, a ….. co dała? – tak to czułam…

Rozgoryczenie, że szczęścia nie daje, tylko jak to powiedzieć, szczególnie w takim pozornie bogatym kraju. Bo jak powiedzieć, że: dom, dacza, camper, samochód – „nie daje mi szczęścia” . Przecież pierwsze ich przodkowie, a potem oni sami tak o tym marzyli.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Skoro nie w materii to gdzie jest to szczęście – spełnienie???

 

Uwalniam się od znudzenia życiem

 

Uwalniam się od przekonania, że materia daje znudzenie

 

Cieszę się materią i wydaję na to co podpowiada mi serce

 

I tu właśnie jest klucz do szczęścia to droga serca – samopoznania, droga na której wolno się zmieniać, wolno również zmieniać swoje decyzje, upodobania bo na tej drodze najważniejsze jest doświadczenie.

Żadna wiedza nie da nam wglądu w siebie, nikt nie powie nam co nam da szczęście. Sami musimy sprawdzić co tak naprawdę w tym momencie daje nam szczęście.

 

My musimy podjąć decyzję by być szczęśliwym.

 

Po Rosji otwartej na emocje, tutaj mieliśmy wrażenie, że ludzie są „zasuszeni emocjonalnie”. Nie mylić z wyciszeniem. Inaczej mówiąc mają mocno schowane emocje, wręcz głęboko połknięte, a schowanie emocji przekłada się na niski poziom energii.

Fakt, ilość emigrantów która zjechała do tego kraju przyczyniła się do żwawszej pracy w sklepach. Pamiętam jak gdy tu byliśmy 4 lata temu, to gdy do kasy stały 3 osoby to można było stać i pół godziny. Teraz wszystko idzie sprawnie. Większość osób zna angielski (co też wcześniej nie było normą – mówię tutaj o dalekiej północy). Emigrantów, turystów od razu widać. Po czym?

Po silniejszej energetyce. Mniej wycofanej i mniej zapijaczonej.

Z „mitologii rosyjskiej opowiadanej w Polsce” alkoholizm nie powinien mnie nigdzie dziwić jeżeli byłam w Rosji. Norwegia od pierwszej wizyty 6 lat temu pokazuje mi się jako najbardziej zapijaczony kraj w jakim byłam. Rosja, Polska razem wzięte i pomnożone nie mają żadnych szans.

A Saamowie – jak śmiali się Rosjanie na północy – upijają się ponoć bardzo szybko, gdyż nie mają enzymu trawiącego alkohol.

W sklepach ceny i jakość produktów troszkę nas też „zaskoczyła”, pomimo że to nasza 4 wizyta w Norwegii. Chodziliśmy po sklepie i patrzyliśmy na przemysłowy bogaty świat żywności i nie mieliśmy co kupić. Dominowało mięso i ryby, nabiał. Warzywa i owoce w jakiś dziwnych cenach ok 15 zł za kilogram czegokolwiek (kawałek dalej w Finlandii połowę taniej).

– Kto tak pompuje ceny? – Zastanawialiśmy się…

Fakt pojawiały się produkty bardzo tanie – jednostkowo – np. chleb za 3 zł , a następny w kolejce cenowej za 15 zł…20 zł.

Jakaś propaganda drogości rzucała się w oczy. Czy jabłka za które sadownik dostaje maksymalnie 1 zł za kilogram muszą kosztować tutaj w promocji 15 zł. ?

Chyba nie warto wnikać w mechanizmy wielkiej światowej finansjery, jednak trudno tego nie zauważyć.

Czy zawsze byli tak zasuszeni emocjonalnie?

Chyba nie!…

W Kirkenes oglądamy zdjęcia Ellisif Wessel fotograficzki żyjącej na przestrzeni XIX i XX wieku – na twarzach ludzi widać emocje, energię. Jakbym patrzyła całkiem na innych ludzi niż widzę teraz na ulicy, bardziej żywych. Bo Ci na ulicy umierają za życia – zaznaczam dla krytyków każdego mojego słowa, że chodzi mi o większość większość ludzi spotkanych na ulicy na północy kraju, co nie znaczy, że każdy Norweg jest taki……. zapewne są wyjątki. Bo do wyrażania swoich emocji też jest potrzebna energia. Przeciwstawnym stanem energii jest depresja, więc doprowadzenie się do niej by nie pokazywać swoich emocji, czyli rozdygotanego umysłu – to już faktycznie choroba , leczona tutaj alkoholem.

Zobaczcie sami czy przypominają energetycznie dzisiejszych Norwegów.

 

norwegia5

 

norwegia-4

 

norwegia1

 

norwegia2

 

Zresztą więcej można pooglądać wpisując Ellisif Wessel i dając grafika.

Na zdjęciach na ulicy pisało, że pochodzą z muzeum Vardo.

– Czyżby zaproszeni​e ?– powiedziałam do Bartka.

– Jedziemy więc do Vardo – odparł entuzjastycznie, gdyż zdjęcia Saamów jemu się również bardzo spodobały.

I ruszyliśmy dalej…

Loading Facebook Comments ...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *