Rajskie plaże mierzei kurońskiej
Rajskie plaże rosyjskiej części Mierzei Kurońskiej 16-18 sierpnia 2017
I kolejny raz w naszym raju. Uwielbiam Mierzeję Kurońską – – -rosyjską za jej spokój, dzikość i swobodę i te kilometrowe nadmorskie plaże z pięknym piaskiem.
Oczywiście jest to Park Narodowy i wiele przepisów jest świetnie zachowanych w tym zakresie. Nawet mało jeszcze miejsc postojowych i parkingów wybetonowanych, ugładzonych. Brak infrastruktury przemysłu turystycznego – to chyba najlepsze zachowanie przyrody.
To że ktoś przejdzie ścieżką przez las jest mniej inwazyjne, niż budowanie potężnych obiektów.
Wjazd sumatycznie za samochód i dwie osoby 450 rubli (30 zł)
Kosa (mierzeja) po rosyjsku przyjęła nas upalnym słońcem i korkiem w miejscach parkingowych.
A morze dziś nie falowało, było jak tafla jeziora od której odbijało się słońce. Spotkanie człowieka, wody i ziemi w jednym momencie, bo przecież jak nie wykąpać się w morzu. Nasycić jego energią. Woda ciepła ok. 18-20 stopni.
Jak kapać się w morzu to właśnie najlepiej w Rosji, gdzie większość nic nie widzi złego w „zimnej” wodzie. Są w niej wszyscy od maluszków do dziadków, jedni pływają, inni bawią się.
Na szczęście plaże są tutaj potężne więc nie są zatłoczone. Można znaleźć samotne miejsce.
Nie ma tutaj tradycji płotków znanych nam doskonale znad polskiego Bałtyku, dlatego można przyglądnąć się plażowiczom.
Zostaliśmy na noc w zagajniku przy „kafe u morja” obok Ribaczyj, aby następnego dnia znów zawitać na plaże – tym razem przemieściliśmy się do miejscowości Lesnoje. Morze miało dla nas nie lada niespodziankę, piękne fale. Przyznam się szczerze, że dla mnie były troszkę za duże, natomiast Bartek bawił się z nimi przednio.
Taki raj gdzie można być i trwać, zatopić w jedność i poddać boskiej wibracji stworzenia.
Gdy tak siedzę i patrzę w morze, którego końca nie widać i gdyby nie mieć innej wiedzy, można byłoby mieć wrażenie, że ono nigdy się nie kończy, jest nieograniczone.
A jednak wiemy, że ma gdzieś swój koniec.
Przypomina mi się bajka Mello jak żaba znad morza przyszła w gości do żaby ze studni.
Żaba znad morza opowiada żabie ze studni, że u niej jest tyle wody, że nie widzi się co jest dalej za horyzontem, tysiące studzien wody rozlanych po dużej przestrzeni.
Woda, woda, woda nic innego…
Żaba ze studni słuchała z zaciekawieniem, a gdy żaba znad morza sobie poszła mruknęła pod nosem
– Ona myśli, że ja taka głupia i w to wszystko uwierzę….
Uwalniam się od przekonania, że tylko to co znam jest prawdą
Otwieram się na wiarę w to, że większe niż znam jest możliwe
Dziękujemy Kosie za rajskie 2-3 dni. Za piękne przesłanie. Jak będziemy w pobliżu to zapewne wpadniemy. To jedno z naszych ulubionych miejsc.