Maroko
now browsing by tag
Jak przygotować auto na pustynię
Jak przygotować auto na pustynię
Przejazd przez pustynię to jazda w terenie , wymagane jest więc auto terenowe z napędem na cztery koła i reduktorem – w dobrej kondycji mechanicznej (zredukowane przełożenia są potrzebne do pokonywania wydm piasku, większość z nich pokonywaliśmy również z blokadą centralnego mechanizmu różnicowego) .
Jeżeli chodzi o opony mieliśmy najprostsze AT-ki Kumho KL-78 , jednak przejazd pustynnym szlakiem z Taouz do Mhamid obfituje w wielokilometrowe odcinki z nawierzchnią złożoną z drobnych i średnich kamieni o ostrym obrysie , polecamy więc nieco twardsze opony. Albo AT-ki z wysokim bieżnikiem , albo jakieś delikatne MT-ki. Zabieranie tutaj przeprawowych opon typu SIMEX to raczej przesada.
Pustynia to temperatury więc układ chłodzenia musi działać bez zarzutu . Nasza Landrynka została stworzona przez Anglików do jazdy m.in. właśnie po Afryce , tak więc ma potężną chłodnicę płynu chłodzącego silnik , ale również niewielką zintegrowaną chłodnicę oleju silnikowego o czym nie każdy posiadacz tego samochodu wie. Jechała jakby była zwykła temperatura.
Snorkel – fajnie mieć, oczywiście z filtrem pyłowym, my nie mamy i po przyjechaniu pustyni wymieniłem filtr powietrza na nowy.
Na pustynię wjeźdza się z dużym zapasem paliwa, my mieliśmy 80 l w baku naszego samochodu + 60 litrów na dachu. Zużyliśmy około 35 litrów na około 250 km odcinku. Jednak należy mieć zapas , na wypadek pobłądzenia lub utknięcia i przeprawiania się przez jakieś wydmy i następnym razem na pewno zabralibyśmy podobną ilość paliwa . Osobnym tematem jest JAKOŚC PALIWA w Maroku. Wszystkie auta kopcą na tym paliwie, kopciliśmy zarówno my, jak i nowoczesne SUV-y , których jest tu całkiem sporo. Część z nich ma wtryski common raila, jeżdżą na tym paliwie, pytanie jak długo pojeżdżą? Czytaliśmy o polskiej przeprawówce która po zatankowaniu paliwa w Marakeszu musiała remontować wtryski na sumę 16 tyś zł. Nasze Discovery I ma silnik który nie jest czuły na złe paliwo.
Woda – na pustynię również zabiera się zapaś wody, w naszym przypadku było to 15 litrów wody pitnej + 60 litrów technicznej zdatnej do picia po przegotowaniu . Należy więc pamiętać o zapasie gazu do jej gotowania .
Żywność – trasa przejazdu to prawie 3 dni, ale warto mieć jedzenie na co najmniej tydzień np. w formie suchej , która nie psuje się w warunkach wysokich temperatur (makaron, ryż , kasza) .
Intensywna operacja słoneczna może powodować oparzenia skóry , najlepiej chronić się ubraniem przewiewnym z długim rękawem , można zabrać kremy z filtrem UV, jednak uważamy , że podstawą jest wcześniejsza dobra opalenizna i tak w czasie naszego przejazdu nie używaliśmy żadnych kremów , pomimo że w słońcu było ponad 50 stopni .
Nawigacja – pustynny szlak przebiega przez bezdroża gdzie nie ma żadnych drogowskazów , po drodze mijamy wiele bocznych odbić nie wiadomo skąd i dokąd biegnących , bezwzględnie więc trzeba się zaopatrzyć w nawigację z dokładną mapą , lecz również posiadać kompletny zestaw punktów GPS gęsto naniesionych na całej trasie przejazdu , taka aby nawigacja prowadziła nas od punktu do punktu. Posiadanie samej mapy , nie rozwiązuje sprawy, ponieważ są odcinki , gdzie należy zjechać ze szlaku i szukać przejazdu przez np. rzekę wg trasy wytyczonej przez wcześniejszych podróżników.
Punkty nawigacji na pewno znajdziecie na stronach i forach internetowych miłośników tego pustynnego szlaku .
Innym sposobem jest zastosowane przez nas rozwiązanie przyłączenia się do osoby posiadającej dobrą nawigację i mapy . Jednak można się zdziwić , ponieważ motocyklista do którego się przyłączyliśmy na początku, posiadał tylko nawigację z mapą i krótko mówiąc co jakiś czas się gubiliśmy . Bo na mapie nawigacji naniesione są różne drogi gruntowe , trzeba więc samodzielnie dokonywać wyborów .
Natomiast osoby z którymi przejechaliśmy praktycznie cały szlak posiadały pancernego laptopa Panasonic wraz programem Oziexplorer , mapą i bardzo gęsto naniesionymi puntami .
Jechali więc od punktu do punktu , praktycznie się nie gubiąc . Jadąc za nimi wydawało się, że droga jest łatwa , lekka i przyjemna a przejechali nią wiele razy .
Warto również zwrócić uwagę na jakość nawigacji, zwykłe nawigacje nie wytrzymują wielodziesięciokilometrowych skoków auta na tarkach , wysokich temperatur , a przede wszystkim wszechobecnego intensywnego pyłu (podobnie jak aparaty fotograficzne) .
Po przejechaniu tego szlaku . Pomimo że zawsze podróżujemy samotnie i bardzo to lubimy , polecamy na ten odcinek jechać na co najmniej 2 auta , raczej unikając motocyklistów (ze względu na to, że ciężko się im jeździ po piasku i mogą gdzieś czmychnąć w bok, pozostawiając nas na pastwę hien). Pamiętajmy , że usterka lub awaria zmuszałaby nas do porzucenia auta i poruszania się po pustyni piechotą co jest niezwykle niebezpieczne ze względu na niemożliwość zabrania dużej ilości wody ze sobą .
Klimatyzacja : lepiej ją mieć niż nie mieć (w sytuacjach skrajnych ją użyć). Widzieliśmy kilka aut przejeżdżających obok nas ze szczelnie zamkniętymi oknami , wydaje się nam jednak , że w tych temperaturach schłodzenie wnętrza auta polskim zwyczajem tylko o kilka stopni nic nie daje , bowiem w Polsce upał to nieco ponad 30 st. a tutaj przy 40 , siedzenie w zamkniętym dusznym pomieszczeniu auta przy temp 37 st. to wyzwanie. Pewnie należy schłodzić auto do 30 stopni – wyobrażam sobie katusze niezaaklimatyzowanego ciała po ewentualnej awarii klimy!!! ,Lub nagłe wyjście by odkopać i wyciągnąć auto z piasku!!! My mamy klimę – niestety nieczynną. Przejechaliśmy Maroko z otwartymi oknami.
Dla budujących swoją wyprawówkę – zauważyliśmy że pustynni podróżnicy , uwielbiają auta gdzie osobno jest kabina kierowcy a osobno część sypialna. Ze względu na pył , dobrze oddzielić te pomieszczenia i zamykać szczelnie na czas jazdy część mieszkalną. Odwrotnie radzimy podczas podróżowania w zimne rejony – polecamy połączenie kabiny z resztą i ogrzanie ich równo i w trybie ciągłym.
Jeszcze raz podkreślimy :nasz samochód nie był specjalnie przygotowany pod pustynię , nie mieliśmy ani specjalnych opon, ani filtru piaskowego. Po zjechaniu z pustyni wymieniliśmy filtr powietrza . Nie mieliśmy również nawigacji, ani żadnych szczegółowych map, jednak przejechaliśmy szlak tylko dlatego , że podłączyliśmy się do pary Francuzów. Nie polecamy jazdy samotnie bez map i GPS-u.
Posiadaliśmy trapy , które umozliwiają wyjechanie z grząskiego piasku i choć ich nie użyliśmy , nie wjeżdżalibyśmy powtórnie w piaski , bez posiadania ich.
P.S. Pamiętajmy , że w skrajnym wypadku – zagrożenia życia , płyn chłodzący z chłodnicy również nadaje się do picia i może Wam uratować życie .
Czy należy poważnie traktować te przestrogi? Chyba tak. Grupa polskich motocyklistów , którą spotkaliśmy jeszcze w Maroku, poczęstowała nas informacją o śmierci dwójki francuskich motocyklistów , po awarii ich motocykla na tym właśnie szlaku. Było to mniej więcej w czasie, gdy byliśmy w Maroku.
Informacje praktyczne Maroko
Informacje praktyczne w refleksjach
Dojazd samochodem :
My jechaliśmy przez Algeciras – Ceuta w jedną stronę 160 euro
Tanger – Tarifa z powrotem 1400 DH
Waluta
Dirham 1 euro – 11 dirham , my przeliczaliśmy po 1 DH – 0,40 gr
Ceny:
Paliwo
diesel – 9 DH – 3,6 zł.
Benzyna – 12 DH – 4,8 zł.
Parkingi : normalna cena około 2 DH do 5 DH za godzinę , wszystko inne to oszukiwanie białych.
Jedzenie bardzo trudny temat , bo wszystko zależny od tego czy oszukają i na ile, napiszę ile płaciliśmy:
W sklepach na soukach :
chleb mały okrągły takie 2-3 kajzerki 1-2 DH
woda 5 litrów 10-11 DH
coca-cola 1 l – 7,5 DH
coca-cola 2l 11 DH
jogurt mały 2 DH
pomidory 1kg 4-6 DH
pęczek mięty 1-2 DH
ziemniaki 5-6 DH
pomarańcze 10 DH
daktyle w zależności od jakości (odmiany) prosto z oazy za 1 kg od 5 DH do 100 DH im większe i bardziej mięsiste to droższe . My kupowaliśmy w 3 kg pudełkach 30-50 za pudełko
Generalnie owoce i warzywa są droższe jak w Polsce, na początku myśleliśmy, że nas oszukują , jednak niestety jest ok 30% drożej.
Na napojach są na etykietach wypisane ceny sprzedaży.
W restauracjach:
herbata od 5 DH do 20 DH
kawa z mlekiem – 5-15 DH
tajine 25 -100 DH , my kupiliśmy wegetariański mały za 25 DH
Harira z kotła na Souku – 3 DH
zupa ze strączkowych na północy z chlebem 4-7 DH
kuskus z jogurtem u sprzedawcy na ulicy 2,5 DH
kuskus wegetariański w knajpce – 40 DH
sok , a bardziej shake owocowy – 10-20 DH za szklankę
Panini – bułka z jajkiem frytkami czy innymi dodatkami od 6-25 DH
Cempingi – najwięcej w czasie naszych podróży spaliśmy na kempingach z uwagi na stylo i innych natrętów
od 20 DH do 70DH za dwie osoby i terenówkę.
z tym, że cena nie zależny od standardu , należy się pytać czy jest WC (to zawsze było, ale czy dodatkowo płatne) , prysznic z ciepłą wodą (czy jest i czy dodatkowo płatny)
Oliwa z oliwek taka fajna , świeża około 35 – 55 DH za litr.
Właśnie byliśmy w czasie zbiorów i tłoczenia . Mieliśmy problem z zakupami gdyż są to wielkie plantacje oliwek , z opryskiwaczami itp.
Jedno co można powiedzieć, że oliwa tłoczona jest na zimno , mechanicznie . Olej gorzkawy , całkiem inny w smaku niż znany mi ze sklepów . Ekologicznej nie ma .
W Hiszpani jest tańsza ekologiczna , ale na pewno bardziej przemysłowa, nie robiona prymitywnymi prasami, bo i bardziej wodnista z wyglądu.
Olej Arganowy 250 ml
spożywczy około 100 DH
kosmetyczny 200 DH
My kupowaliśmy w dużych miastach w Acimie i Marjame (duża sieć ) . mają najlepsze ceny , certyfikaty i wiadome co się kupuje .
Sklepy:
Ma się wrażenie małej różnorodności produktów w każdym sklepie jest do samo , tylko duże sieci w dużych miastach mają większą różnorodność .
Z sieci jest Acima, Cerrfur , Marjane , ale tylko w dużych tzn bardzo dużych miastach . Najwięcej w Tangerze.
Internet
My kupiliśmy kartę INWI 2G EDGE . Bardzo slaby zasięg tylko przy miastach , ale na ten moment jedyny w całym kraju . Cena 10 DH dzień
Na wybrzeżu wydzielimy reklamę innej sieci 3G
Jest internet w kawiarniach oznaczonych , wydaje nam się, że na południu doliczają za korzystanie z internetu, ale i tak jest wolny.
Komu polecamy Maroko
osobom chcącym sprawdzić się i swoje terenowe zabawki ,
motocyklistom uwielbiającym górskie serpentyny Atlasu
osobom , które chcą zaimprezować –
komu bliska jest kultura arabska, jej zabytki
surferom popływającym na fali na oceanie
osobom , które nigdy nie były w egzotycznym kraju , tutaj można i zobaczyć ludzi i przyrodę .
Komu nie polecamy Maroka:
osobom szukającym spokojnego wypoczynku , przyjeżdżając do Maroka słyszeliśmy i czytaliśmy opinie , że "można stąd wyjechać zmęczonym ludźmi , a fajne to w Maroku są tylko koty" . Niestety podzielamy to zdanie , pomimo przyrodniczego piękna.
Osobom szukającym silnych miejsc energetycznych – nie spotkaliśmy.
Alkohol
dostepny tylko w dużych sieciach, stosunkowo drogi .
Mały Heineken – 15DH
W knajpach nie ma alkoholu , poza miejscami bardzo turystycznymi typu wybrzeże , ale drogi.
Wózki dla dzieci.
Przez miesiac widzieliśmy może dwoje dzieci wiezionych z wózkach , generalnie kobiety noszą dzieci w chustach i dzieci zaczynają bardzo wcześnie chodzić.
Koloryt ulicy :
Bardzo duży koloryt ulicy , kobiety ubrane kolorowe sukienki z hustkami na głowach , na pustyni kobiety chodzą na czarno uważając , że ciepło jest bardzo korzystne dla zdrowia .
Marokanki są bardzo ładne
Butla gazowa
Niechcący na pystyni zostawiliśmy odkręconą naszą butlę . Zmuszeni byliśmy kupić 3 kg butlę z palnikiem i ceramiczną nadstawką – ok 100 DH . Polecamy to szczególnie osobom wypożyczającym samochody , bo potem te butlę można komuś oddać. .
Bezpieczenstwo
Kraj bardzo bezpieczny , nieprzyjemny w podróżowaniu , ale bezpieczny . Trzeba było by mieć dużo „szczęścia” , żeby trafić ofiarą kradzieży czy jakiegoś zabójstwa
Nieprzyjemny z uwagi na oblepiający tłum żebrających dzieci na południowym -wschodzie kraju i w górach Rif.
Dla kobiet …… w miarę bezpiecznie , ale gdy odchodziłam sama gdzieś – natrętow było pełno. Świetny kraj dla kobiet które chcą poczuć się dowartościowane.
Drogi
Przed miastami stoją kontrole policji poprzedzają je ograniczenia ruchu .
Przy znaku Halt wszyscy miłośnicy Hansa Klossa wiedzą co należy zrobić , w tej wersji niekoniecznie z rękami podniesionymi do góry. Policja generalnie przyjazna , pomocna , bardzo sympatyczna . Często stoją z radarem , trzeba uważać na ograniczenia .
Drogi główne generalnie dobre . .Autostrady w polskich cenach .
Jeźdzą bardzo miękko , w miastach chaos , ale bez agresji wszyscy uważają , aby nikomu się nic nie stało. Noca trzeba uważać na nie oświetlone zaprzęgi ośle , motorki , rowery , a ich właściciele zazwyczaj są ubrani na czarno.
Temperatury :
Na północy Maroka było na początku października 30-35 w nocy spadało do 20
Im dalej na południe robiło się cieplej , a w nocy temperatura spadała i do paru stopni .
Na pustyni (ponoć bardzo ciepłe lato) było i do 42 , a w nocy 8
W górach Atlasu 30 , w nocy spadłai do 5 , ale nocowaliśmy na 3000 m.
Na wybrzeżu to już prawie koniec października około 25 w nocy 15-20
Żołądek
Wodę do picia kupowalismy butelkowaną . Dużo rzeczy jedliśmy na ulicy , piliśmy domowy jogurt, jajka obierane rękami sprzedawców . Przez cały pobyt nic nam nie było. Jedzenie jest bardzo świeże . Przewyższa swoją świeżością i jakością europejskie .
Gdy po powrocie w Hiszpani kupiliśmy w Lidlu parę rzeczy i chcieliśmy je zjeść, od razu wyczywana była duża ilość chemii .
Produkty w Maroku są konserwowane , barwione , jednak po tym doświadczeniu można tylko zastanowić się co jest w tym europejskim jedzeniu !!!!
Komunikacja
Stosunkowo trudna , nie ma w nich wielkiej chęci rozmowy na migi .
50% kraju to analfabeci
Ci co chodzą do szkoły uczą się francuskiego , czy uczyli, jednak z jego znajomością jest różnie .
Na wsiach, soukach na południu mało osób go zna .
Tam gdzie więcej turystów znają angielski
Bociany
Gdy wyjeżdżaliśmy bociany prawie pojawiły się na południu . Sprawiając nam tym dużo radości .
Wołaliśmy
Nasze bociany !!!!
Nie są tutaj zbytnio lubiane . Z tego co dowiedzieliśmy się ludzie niszczą ich gniazda , dlatego najchętniej budują je na meczetach . Bo dla muzłumanów to miejsce jest święte .
Myśleliśmy , że bocian nie buduje w Maroku gniazda , gdyż nie wychowuje tutaj małych . Jednak zobaczylismy, że rzeczywistość jest inna . A niektóre meczety miały i po 3 gniazda .
Egzotyczny ogród
Egzotyczny Ogród 25 październik 2013
Cudo natury w tym prawie półpustynnym rejonie kraju , pokazujące, że cuda są w naszym zasięgu , nam tylko po nie sięgać , je tworzyć .
Ogród znajduje się koło Rabatu , został utworzony przez Francuza Marcela Francois , zaczął go tworzyć w 1949 r, , a otwarty dla publiczności został 1961 .Zajmuje obszar 4,5 hektara , wstęp 18 DH (7 zł)
Kiedy francuski artysta i wizjoner postanowił założyć ten zielony zakątek najprawdopodobniej był on wśród półpustynnych pastwisk . Jak silną trzeba mieć wizję swojego dzieła , aby takim miejscu zaplanować kawałek raju . Obecnie ogród znajduje się wśród pól uprawnych, nawodnianych w sposób przemysłowy wodą ciągniętą w rurach . Wewnątrz ogrodu woda również jest rozprowadzana kiedyś aqua duktami otwartymi , teraz zapewne rurami sprzęgającymi sieć oczek wodnych i jeziorek.
Pośród nich zasadzono rośliny z całego świata , były one sprowadzane w postaci nasion odmian botanicznych z wszystkich kontynentów , teren ogrodu został przemodelowany tak aby powstały zagłębienia terenu oraz wyższe półki . Jest tutaj bardzo dużo kamiennych murków i studni , które obrastają dzisiaj korzenie figowców palm i innych roślin , gdy podczas zwiedzania tego ogrodu weszliśmy do głębokiej groty , coś nas tknęło – dookoła mieszkali przecież Berberowie – oni nie podejmują zbędnego wysiłku .
Wyobrażenie letniego skwaru i doświadczenie chłodu groty , zasugerowały nam rękę białego człowieka . Potwierdziliśmy tę informację w maleńkim muzeum znajdującym się na terenie ogrodu.
Uroku dodają również linowe mostki rozpięte między drzewami i sadzawki z żółwiami . Te najmroczniejsze miejsca gęstej zieleni wraz z murami obrośniętymi korzeniami przywołują obraz tropikalnego Angkoru – zaginionego miasta w Kambodży .
Mamy wrażenie , że francuski wizjoner był również zafascynowany ruinami tego miasta .
Ogród w tej chwili to zielona perełka Maroka . Przypomina nam o tym, że tak naprawdę jesteśmy dziećmi zieleni, lasów , wody i umiarkowanych temperatur .
A może energia tego miejsca , tworzona z siłą , miłością , pasją jest do dzisiaj bardzo żywa .
A takich miejsc w Maroku prawie nie ma .
Zatopiliśmy się w tej zieleni, w tym parku , posłaliśmy dużo miłości jego twórcy .
Od niego można się wiele nauczyć .
Dziękujemy temu miejscu za gościnę , wiemy , że energia tworzona z pasją i miłością jest dla nas bardzo cenna i bliska nam .
Ten przykład jest inspiracją na drodze podarzania tak do końca swoją drogą .
Polecamy to miejsce miłośnikom zieleni i miększych energii.
Marokańska kuchnia
Kuchnia Marokańska
Przez ponad 3 tygodnie obserwowaliśmy i próbowaliśmy wegetariańska wersję kuchni marokańskiej .
Po tym krótkim okresie możemy stwierdzić, że kuchnia ta w wersji pierwotnej zawiera niewiele mięsa . Fakt, ono jest prawie wszędzie , ale w niewielkich ilościach , jako jeden ze składników.
Oczywiście kuchnia w miastach bardzo przypomina europejską i oczywiście dania mięsne jako dania ludzi bogatych są na pierwszym miejscu .
A co typowe w kuchni :
Tagine – forma duszonki przygotowywanej w glinianym specjalnym naczyniu w kształcie stożka .
Zapiekana na gazie bądź węglu drzewnym .
W skład jej wchodzi mięso (baranina , kurczak ) ziemniaki , cebula, warzywa , zalewane oliwą z przyprawami i tak jak nasze duszonki długo na wolnym ogniu dochodzące , przegryzające się .
Mięso znajduje się na samym dole i jest go około 15% całości składników .
Nam udało się zjeść tagina wegetariańskiego , zresztą sami kupiliśmy sobie mały tagine i uczyliśmy się go przygotowywać .
Druga potrawa to kuskus – czyli mielona pszenica .
Bądź w wersji śniadaniowej z jogurtem , bądź obiadowej z warzywami i mięsem . .
Bardzo specyficzny jest chlebek w postaci okrągłego placka – smak francuskiej bagietki .
I zupy Harira – zupa ze strączkowych i warzyw , z dużą ilością przypraw jedzona głównie w czasie ramadanu , jako pierwszy posiłek wieczorny . Nam udało się zjeść na Souku taką z dużego gara , raz próbowaliśmy w restauracji , ale gdy potem w sklepie kupiliśmy wersję torebkową okazało się , że ta w restauracji taka była .
Harira ma bardzo dużo składników i przygotowanie jej na specjalne zamówienie na świeżo jest niemożliwe , dlatego polecamy z dużego gara .
Zupa ze strączkowych z kurkumą (bo żółta) podawana głównie na północy , polewana oliwą i wylizywana chlebkiem jak nasza grochówka .
Poza tym malutkie szaszłyki , takie mini w grubości
Na wybrzeżu ryby
Im większe miasto tym większa różnorodność i więcej europejskich nowinek .
Generalnie smacznie i przez prawie miesiąc nie mieliśmy żadnych problemów żołądkowych .
Poruszaliśmy się głównie po prowincji , jedliśmy na targach , gdzie potrawy ludzie przyrządzali rękami , nie zdezynfekowanymi , bez bieżącej wody .
Jednak co zauważyliśmy wszystko bardzo świeże.
Śmialiśmy się, że obcokrajowcy uważają Maroko za biedne szczególnie jego południe, a Ci biedni ludzie jedzą najwyższej jakości, świeże produkty w przeciwieństwie do Europejskiego chłamu .
Jeżeli jesteśmy tym co jemy , to kto jest bogatszy …….????
Mała ilość mięsa w pożywieniu objawia się małą agresją , na drogach jest chaos , ale nie ma agresji , jeszcze nie . Bo spożycie mięsa będącego synonimem Europejskiego bogactwa zapewne rośnie .
I na koniec nie sposób , nie napisać o herbacie.
Na północy podawanej z dużą ilością świeżej mięty i cukru, a na południu tylko z cukrem (mięta wymaga dużo wody do uprawy) . Podawana w specjalnym czajniczku i pita w małych szklaneczkach . Z uwagi na wysokie ceny alkoholu i ich sprzedaż tylko w dużych miastach , nazywana berberską whisky .
Magiczny poranek
Magiczny poranek 24 październik 2013
Na nocleg zatrzymaliśmy się w pieknej zatoczce koło Safi . Praktycznie na plaży . Fale rozbijające się o brzeg dawały wrażenie jakby ktoś grał na gongu , i to bardzo silno.
Całonocna medytacja .
Rano obudziliśmy się wypoczęci i poszliśmy na plaże , przeganiając stada mew . Słońce było zakryte chmurami, fale rozbryskiwały się tworząc lekką mgiełkę . Wszystko było takie magiczne .
W pewnym momencie wiatr przegonił chmury i słońce oświetliło przestrzeń .
Bawiliśmy się z falami i znowu poczuliśmy siłę miejsca i oceanu . Tak rzadko w tym kraju .
Pożegnaliśmy miejsce dziękując na cudowną gościnę i ruszyliśmy w dalszą drogę na północ.
Z oceanem mamy tutaj świetny kontakt , zresztą popatrzcie sami