święta i rytuały
now browsing by tag
Ałtaj rosyjski wita świętem…
Ałtaj rosyjski wita świętem… 07-10.08.2019r.
Regionalne święta dużo mówią o regionie. Co można powiedzieć o Ałtaju – kraina miodu. Ale nie tylko, w tych zielonych niżej położonych partiach gór szamanizm odcisnął piętno. Do dziś można spotkać osoby dobrze czujące energię przyrody…
Kilka słów o święcie…
Regionalne produkty na Ałtaju stanowią nawet 80 % towaru na straganach, popatrzcie…
Rzeki przyjmują na dłuższe biesiadowanie, dobrze się czuję w niższej zielonej części Ałtaju po rosyjskiej stronie.
To też Ałtaj, tylko taka płaska część…
I nasze refleksje z przejazdu przez tą krainę gór, nie zawsze pozytywne…
Dolina Wołgi lotosami słynąca – Astrachań
Dolina Wołgi lotosami słynąca – Astrachań. 5 – 10 lipiec 2019
To druga wizyta nasza w tej krainie lotosów i …….astachańskich arbuzów. Mamy teraz jednych i drugich pod dostatkiem. Jest gorąco, spędzamy tu zatem tydzień, a z tego trzy noclegi w klimatyzowanym hoteliku w Astrachaniu.
Nagraliśmy też kilka filmików, oto one…..
Wielkanoc w prawosławiu
Moskwa , a właściwie Plac Czerwony 26-27.04.2019
Tak się złożyło że wielkanocne święta katolickie spędziliśmy jeszcze w Polsce, a na święta prawosławne przypadające tydzień później wjechaliśmy prawie do Rosji. Tak wiec w tym roku mieliśmy święta przez dwa tygodnie. Nadało to kolorytu odwiedzanym miastom, monastyrom.
Wszędzie był świąteczny nastrój, a z racji wolnych dni Rosjanie gromadnie wychodzili na ulicę Moskwy i do cerkwi. To głównie przy nich było sporo dodatkowych straganów , w których królowały tradycyjne świąteczne wypieki. Nie ma w nich nic nadzwyczajnego , kułycz to podstawowa babka – proste drożdżowe ciasto z białej mąki – prawie bez smaku, za to tanie – tak by każdego było na nie stać (3 zł).
Kupiliśmy ją także w Moskwie w Gumie w wersji dla turystów, taka bogata odmiana z dużą ilością rodzynek i skórki pomarańczowej – jest smaczniejsza, za to droższa i połowę mniejsza (18 zł ). Ta tradycja zdradza prawdę o minionych wiekach kiedy raczej nie przelewało się ich mieszkańcom. Czasami patrzę na te tradycyjne rytuały i czuję manipulacyjną intencję wielkich tego świata. Na przykład do dziś na komunię przyjmuje się w cerkwi normalny kawałek chleba, ilu wiernych w przeszłości wypełniało ich wnętrza dla tego skromnego posiłku……
Wyrzucam program że spożywając chleb łączę się z Bogiem.
Wyrzucam program że aby połączyć się z Bogiem muszę coś spożywać.
Wprowadzam program że jestem w ciągłym kontakcie z Bogiem.
Wprowadzam program że mogę nic nie jeść i nic nie pić i być w kontakcie z Bogiem.
Manipulować jest stosunkowo łatwo, a z takich rozwiązań kotwiczą się potem programy konieczności jedzenia mąki – czy się chce czy nie……nie my je tworzyliśmy, dziedziczymy je po przodkach, dlatego są oporne przy usuwaniu. Osobiście już po kolejnej przeszło półtorarocznej przerwie w spożywaniu mąki, tej zimy przez dwa miesiące zagryzałem chleb . Nie były to duże ilości , ale jednak mąka… Teraz po miesiącu wolności od “białego narkotyku” czuję znaczną lekkość w jelitach….
Jadąc drogą z Moskwy w kierunku Krymu odwiedziliśmy monastyr w Zadońsku. Machał łapką do nas już z daleka , świecąc swoimi kopułkami.
Dziedziniec wypełniony był mnichami , mniszkami i ludźmi którzy przyszli święcić pokarmy.
Niepowtarzalna atmosfera w połączeniu z wnętrzem cerkwi rozświetlonej setkami świec. Jestem naprawdę wdzięczny za to zaproszenie , że mogę tego doświadczać tu i teraz.
Dopełnieniem przygotowań świątecznych była kąpiel w kąpielowni monastyru. Tu również baseniki wypełnione były wodą z wybijającego z ziemi źródła – w formie przepływowej. Tradycja mówi o trzykrotny zanurzeniu razem z głową i przeżegnaniu się każdorazowo. Woda była tak lodowata że Brygidzie udało się to raz, a mnie dwa – razem wychodzi trzy, tak więc dopełniliśmy rytuału. Pamiętam też że się żegnałem i jeszcze krzyczałem “Jezus, Marija”!!!
Ogólnie to okolice rzeki Don naszpikowane są starymi monastyrami. Niegdyś było to takie centrum świadomości
prawosławnej.
Sanktuarium Matki Boskiej Studzienicznej
Sanktuarium Matki Boskiej Studzienicznej 15.08.2018
Kilka fotek z Święta Maryjnego. Reszta tekstu niebawem………
Puszcza Augustowska
Puszcza Augustowska 13 – 16.08.2018
Wszystko zaczęło się gdy pewnego razu otrzymałem pod choinkę (od Brygidki) foto album o tym zakątku polskiej przyrody. Było to dwa lata temu, i od tego czasu powtarzałem, że należy w końcu tam pojechać na dłużej. Teraz jadąc w kierunku Litwy, nie sposób było pominąć spotkanie z Puszczą.
Jak potem się okazało przestrzeń ta przygotowała się również na spotkanie, dając piękną pogodę, idealny zadrzewiony brzeg pięknego jeziora, aniołów którzy podpowiedzieli o istnieniu pustelni, i o nadchodzącym święcie maryjnym.
A nad jezioro zaprosiła nas “Pięknisia” z sanktuarium Matki Bożej Studzieniczańskiej. Ma swoją siedzibę na malutkiej wysepce – do której potem dorobiono groblę. Początki tego miejsca są datowane na 17 wiek, kiedy na wysepce osiedlił się pustelnik z zakonu karmelitów. Okoliczne tereny bowiem wchodziły w majątek zakonu. Po nim byli następni pustelnicy, którzy rozbudowywali obiekty – i dziś jest tu kościółek w kształcie rotundy z obrazem Matki Boskiej. W sanktuarium był nawet z wizytą Jan Paweł II.
A położone jest nad jeziorem Studzienniczańskim o lesistych brzegach, wewnątrz większego kompleksu leśnego Puszczy Augustowskiej. Jest zatem czyste – nie spływają bowiem do niego nawozy sztuczne z upraw rolnych, ani ścieki z miasteczek. Wzdłuż brzegu usytuowane jest pole biwakowe (9 zł osoba + auto 5 zł) z miejscami do palenia ognisk. Przez kolejne kilka dni stał się naszą bazą wypadową.
I tak po trzech miesiącach upałów odpoczywaliśmy w przyjaznych warunkach dla naszych ciał. Podziwialiśmy wschody słońca i koloryt nieba w czasie zachodów.
Kąpaliśmy się z łabądkami i karmiliśmy kaczki. Wiemy że karmienie dzikiego ptactwa nic dobrego dla nich nie wnosi, ale jakie one są dzikie – te naprawdę dzikie znamy – można je sobie pooglądać przez lornetkę – bo na bliższy kontakt nie pozwalają….
Świeżość nocnego powietrza przy jego obniżonej temperaturze był dla nas zbawienny. Jedynie na co kolejny raz zwróciłem uwagę to efekt – “nie swojego snu”. Zdarza mi się to gdy nocuję bezpośrednio po kimś w miejscu które “czyści umysł”. Przyroda to dobre miejsce do odreagowania, i wiele osób właśnie tak, nieświadomie wyrzuca zanieczyszczenia umysłu, zrzuca napięcie….. Dlatego niechętnie nocuję w miejscach biwakowych, przynajmniej do czasu aż przyroda transformuje i oczyści się sama.
Taką świeżość przestrzeni można poczuć na wiosnę, lub tam gdzie człowiek dociera sporadycznie…….
Można również oczyścić samemu – jednak efekt zobaczymy dopiero w nocy. Śnią mi się wtedy sny wraz z emocjami, które wydają się obce….bo na co dzień dobrze pamiętam ich treść wraz z towarzyszącymi emocjami i są to zwykle problemy i sytuacje dni poprzednich…..