Verna -co znaczy dla Ciebie Bóg?
Verna 4-6 lipca 2018
Na nocleg zaprosił nas przydrożny parking już bez zakazu kempingowania, na serpentynach drogi na górę, w cieniu lasu pod drzewami iglastymi.
Po wczorajszym królewskim powitaniu postanowiliśmy spędzić tu kolejny, a może i kolejne dni.
Szkoda, że administratorzy sprzedają pobyt w klasztorze tylko razem z jedzeniem (śniadanie, kolacja) za 50 euro od osoby , bo fajnie byłoby mieć takie miejsce, gdzie można nabudować energię. Jeszcze nie umiem być cały czas w przepływie i potrzebuję takie momenty zatrzymania w oswojonej dla siebie energii.
Wiadome, że gdy wchodzi się w jakieś nieznane miejsce – raz przyjęcie jest z otwartymi ramionami, jak było u ojca Pio, ale czasami trzeba oswajać miejsce dłużej. A czasami jest nie do oswojenia, lub nie w tym czasie w jakim chce się tam zostać.
Coraz częściej przyciągamy miejsca z którymi rezonujemy, może dlatego nie było zaproszenia na nocleg. Tym bardziej jak się potem okazało dom pielgrzyma wybudowano dopiero około 1950 roku.
A zaprosił nas tutaj przecież Franciszek.
Spacerowaliśmy kolejny dzień po okolicznych wzgórzach, kontemplując, medytując przestrzeń, łącząc się z energią średniowiecznego mistyka. Sam klasztor ma oparcie w silnej przyrodzie. Otaczają go potężne drzewa rosnące wśród formacji skalnych tworzących grań szczytową. Jest to również teren parku narodowego.
Po pytaniu zadanym mi w Asyżu czym jest Miłość, pojawiło się kolejne:
– Co znaczy dla ciebie Bóg?
Tak chyba dlatego skończyłam prawo, aby rozumieć sens doprecyzowania znaczeń, terminów których używamy.
Każda ustawa ma z przodu słowniczek, gdzie określone jest co na potrzeby danej ustawy znaczy dane słowo.
Co się dzieje gdy dane słowa nie są dobrze doprecyzowane – wszyscy wiemy.
I takiego samego doprecyzowania potrzebujemy w naszym umyśle, podświadomości .
Lecz poza określeniem tego co chcielibyśmy mieć, doświadczyć – aby jakieś określenie dla nas coś konkretnie znaczyło, musimy zobaczyć co to dla nas znaczyło dotychczas i to zarówno na poziomie świadomym, jak i podświadomym (co jest najważniejsze – bo to co jest w podświadomości – tworzy naszą rzeczywistość).
Tak jest praktycznie z każdym słowem, myślą której używamy.
Ale wróćmy do Boga:
Czym jest dla mnie Bóg?
Energią, manipulacją kościoła, miłością, siłą która jest bardzo potężna, kimś kto karze mnie, sędzią który spełnia nasze myśli, prośby?
Tyle na ten moment, ale to dopiero początek uzmysławiania sobie, zauważcie że gdy wcześniej używam słowa Bóg miałam podświadomie na myśli to wszystko co wymieniłam.
A co chciałabym aby znaczyło dla mnie gdy używam słowa Bóg.
Energią wszechświata, kosmosu połączoną z moją duszą i dającą mi życie na ziemi. Energią, która dała mi wolną wolę , dzięki temu stety-niestety moje myśli się materializują. Im jestem bliżej Boga tym szybciej.
A kim jest dla Ciebie Bóg, kim chciałabyś, chciałbyś aby był?
Dzięki Franciszku, to nie jest ważne – to jest super ważne.
Kolejny element znajomości siebie. Wiem co kryje się za słowami, którymi mówię.
Pozwalam sobie poznawać znaczenie słów, których używam
A Franciszek odsłaniał przed nami kolejne miejsca w La Verna. Spacerowaliśmy , a może bardziej byliśmy oprowadzani przez niego i tak trwało to w sumie przez 3 dni.
Przyglądaliśmy się przestrzeni z tarasu zawieszonego na skale i byliśmy zatopieni w jedności z wiatrem, niebem, skałami. A wieczorami lesiste stoki i dolinki wypełniały się migotaniem tysięcy świetlików.
Bazylika zapraszała nas wtedy gdy ktoś grał.
W bazylice organizowane są koncerty muzyki organowej.
Wszystko było na swoim miejscu słońce, księżyc, wiatr, burza.
Wszystko działo się wtedy – kiedy miało się dziać i nawet umysł nie miał na ten temat innego zdania.
Poznawałam sobie dążyć do stanu gdy moje ciało, umysł i dusza są w jedności, kiedy współpracują ze sobą, wspierając i wzmacniając siebie nawzajem.
– A wiesz, baliśmy się, że nie będziemy mieli gdzie spędzić czasu dzielącego nas od skrzaciego festiwalu. A tutaj można było trwać i trwać – śmiał się Bartek.
Wyjechaliśmy po południu, aby odwiedzić klasztor i erem Camaldoni.
Erem Cameldoni nie jest obecnie zamieszkały przez mnichów służy do rekolekcji, warsztatów jogi itp. Chyba pierwszy raz spotkałam katolickie miejsce pełne tolerancji i otwartości na inne religie. W sklepiku były książki z każdej religii i masa książek z rozwoju duchowego.
Ogarnęła mnie niesamowita radość gdy zobaczyłam to w takiej jedności.
Kościół katolicki włoski pokazał nam się kolejny raz przepięknie.