A OTO NASZE PODRÓŻE

now browsing by category

 

Przez góry i doliny – droga powrotna z parku Ałtaj-Tavan, Mongolia 21 – 22 sierpnia 2019

Przez góry i doliny – droga powrotna z parku Ałtaj-Tavan, Mongolia 21 – 22 sierpnia 2019

DSCN9377-01

DSCN9401-01

DSCN9391-01

Filmik z naszymi opowieściami i fotkami:

 

 

Landrynka pnie się dzielnie w górę kolejnych wzgórz. Pokonujemy różne „złośliwe” trawersiki i głazowiska. Przed nami roztaczają się wielkie przestrzenie płaskowyżu w oddali podkreślone przez pasma gór.
Witają nas ptaki i susliki. Żurawie szybują w przestrzeni błękitu, tak by po czasie wylądować w bezpiecznej odległości od nas.
Czujemy przestrzeń wokół nas, napełniamy się nią , chłoniemy bezkres łąk i nieba. Rodzą się refleksje – jaki to inny świat, jak różny od europejskiego stylu życia.
Po drodze mijamy jednego młodocianego pasterza, który cieszy się wyraźnie naszym pozdrowieniem – w przeciwieństwie do jego dorosłego sąsiada, u którego brak reakcji….
Stad mało, po wygryzieniu wszystkiego na centymetr przeniosły się dalej w pobliże rzeki. My także do niej zmierzamy . Tu nagromadziło się kilkadziesiąt jurt, a wokół widać stada jaków, koni i owiec. Przejeżdżamy zatem przez bród, troszkę z obawą bo woda krystaliczna i nie wiadomo jak głęboko. Niby jest to bardzo uczęszczane miejsce, ale są dna takie co dają oparcie i takie co przytrzymują w rzece. Zapinamy zatem reduktor i blokadę – całkiem niepotrzebnie…
Dalej w dole rzeki widzimy pasterzy którzy koszą trawę na siano na zimę. Lud który tu zamieszkuje to muzułmańscy Kazachowie mieszkający w zachodniej Mongolii. Widać że mają tendencję do posiadania większej ilości dzieci niż mieszkańcy innych rejonów tego kraju. Mamy wrażenie przeludnienia tej części gór i jej nadmiernego wypasu. Królują tu stare uazy, tabletki i ziły.
Przed nami kolejny bród, tym razem przechodzę do połowy na nogach. Jest prawie po majtki i ma silny nurt. Nikt akurat nie jedzie z miejscowych, rezygnujemy zatem z przeprawy i szukamy innego miejsca przejazdu. Dalej całkiem szeroka ujeżdżona jak autostrada droga nieoczekiwanie prowadzi przez bagno! I Landrynka na blokadzie kolejny raz staje na wysokości zadania – taka jest Mongolia…. Pojechaliśmy całkiem słusznie bo droga dociera kilka kilometrów niżej na most.
Zapadają ciemności, u Brygidy pojawiają się lęki by nocować w dolinie rzeki, wybieramy zatem przyjazną energetycznie polanę powyżej na której zapadamy w sen…
Jestem świadomy wdzięczności która mnie wypełnia, za to że mogę doświadczać tego miejsca właśnie teraz….całej tej 80 kilometrowej drogi powrotnej z parku Ałtaj-Tawan przez góry do miasteczka Olgij.

 

DSCN9500-01

DSCN9583-01

DSCN9355-01

m (32)

 

DSCN9628-01

DSCN9543-01

DSCN9468-01

DSCN9503-01

DSCN9477-01

DSCN9369-01

m (25)(1)

DSCN9483-01

DSCN9335-01

m (28)(1)

 

DSCN9616-01

DSCN9544-01 DSCN9639-01 DSCN9401-01  DSCN9378-01 DSCN9463-01 DSCN9464-01 DSCN9461-01 DSCN9556-01 DSCN9432-01 DSCN9488-01 DSCN9514-01 DSCN9443-01 DSCN9371-01 DSCN9578-01 DSCN9553-01 DSCN9587-01

DSCN9544-01

Półwysep ciszy na jeziorze Churgan, Ałtaj-Tawan, Mongolia

Półwysep ciszy na jeziorze Churgan, Ałtaj-Tawan, Mongolia 

 

m (18)(1)

DSCN9167-01

 Ciszy jako spokoju wewnętrznego…

18 -20 sierpień 2019

 

Nasz filmik z opowieścią i fotkami:

 

 

W gościnę przyszły krowy i z braku innych wysokich elementów zaczęły ocierać się o Landrynkę.
Zdecydowanie poczułem sprzeciw, a w czasie ich odganiania gniew. Czy one nie wiedzą że to moje auto!
Właśnie jak szybko się przyzwyczajamy do określeń że coś jest „moje”.

Stoimy teraz na półwyspie wielkiego jeziora w parku Ałtaj -Tavan. Zaprosił nas wyraźnie do siebie – czujemy to zaproszenie, a duszki zaglądają na nas z ciekawością w postaci np. kołującego nisko orła. Wdzięczy się słonko, dobrze nam tu. W pewnym momencie jedna z nielicznych przejeżdżających terenówek skręca w oddali w stronę półwyspu. W stronę „naszego” półwyspu! Półwysep jest ogromny , ma z 500 metrów średnicy z górką pośrodku – a my już nadaliśmy mu przydomek że jest „nasz”.
Tak układa w życiu umysł: mój mąż, moja żona, moje dziecko, mój dom, moja firma, mój kraj…. Utożsamiamy się z tym co jest nasze i cierpimy gdy nie są takie jak sobie życzymy!!!

W jeziorze woda kryształ, pomimo śladów spacerujących zwierząt na brzegu i śladów ich odchodów. To właśnie powoduje że z naturalnych źródeł wody w Mongolii rzadko korzystamy. Są od czasu do czasu źródła wybijające prosto ze skały, są ogrodzone i wtedy bezpieczne.

Korzystamy zatem z tej wielkiej wanny zimnej wody i bierzemy kąpiel. Jaki człowik jest spawny wmyciu się w chłodzie.

Pada propozycja „trzeba dalej jechać”. Chwilę później wyrywa się sprzeciw – to przecież jest nasz raj – dlaczego chcemy go opuścić? Potem jedziemy do jakiegoś miasteczka i szukamy nie wiedzieć czego! Zostajemy zatem w ciszy jeziora na dwie noce…

 

DSCN9240-01

 

DSCN8986-01

 

DSCN9026-01

 

DSCN9216-01

 

DSCN9154-01

 

DSCN9145-01

 

DSCN9308-01

 

DSCN9209-01

 

m (13)(1)(1)

 

DSCN9247-01

 

DSCN9175-01

 

DSCN9022-01

 

 

DSCN9296-01

 

DSCN9221-01

 

DSCN9188-01

 m (16)(1)

 

DSCN9105-01

 

DSCN9079-01

 

DSCN9013-01

 

DSCN9103-01

 

m (19)(1)

 

 

Uwalniam się od przymusu załatwiania spraw za innych

Uwalniam się od przymusu załatwiania spraw za innych.  18 listopad 2019

 

IMG-20191118-WA0000

Ja: Ojjjj Od paru dni słyszę głos napisz to, napisz to.

Wszechświat chce Twojej prawdy. A ja kombinuję co by tu zrobić, a może zjeść, a może pomedytować, a może……….

Boję się uwolnić największą rodową traumę z rodu mojej matki, czy co?

Bóg: Boisz się ataku na Ciebie, za to, że napiszesz swoją prawdę. Wiesz przecież, że przez lata oni mówili swoją prawdę, a Twoja mama chcąc być tą mądrzejszą – swojej prawdy nie wypowiadała.

Ja: Bo prawda się sama obroni.

Bóg: Jak wypowiesz ją choćby przed sobą, a nie ze stertą emocji, poczucia winy, wstydu będziesz dusić w sobie.

Ja: Wiesz matka mojej mamy, siostra, jej córka – od lat opowiadały o mojej mamie źle. Mimo, że ona im tyle dawała…

Bóg: Właśnie.

Ja: Co właśnie ?

Bóg: Ona chciała dawać , jednak częściowo była do tego zmuszana. Aby nie pokazać, że daje, robiono z niej tą złą.

Ja: Aby nie być wdzięcznym.

Bóg: Jakim wdzięcznym? Idziesz za daleko. Aby ją zdyskredytować. Bo daje ten co ma nadmiar.

A bogaty jest zły…

Ja: Jakaś paranoja

Bóg: Ten kto nie umie prosić o pomoc, nie umie brać. A, że życie zmusza go do wzięcia, przyjmuje dar, a odtrąca osobę. Chce zrobić z niej demona. Bo chce całe te swoje emocje wstydu za to, że musiał wziąć – przelać na nią. To wściekłość na siebie, zmaterializowana na tym co chce pomóc.

Ja: Czyli takim osobom lepiej nie pomagać ?

Bóg: Pewnie. Chyba, że chce się doświadczać chamskiego odrzucenia.

Ja: Może opowiem całą historię.

Bóg: Czekam na to od lat. Od kiedy piszesz bloga. I nie tylko ja, Twój dziadek Franciszek, Twoi rodzice …

Ja: Dobra jedziom. Osoby uczestniczące.

Babka – mama mojej mamy

Dziadek – ojciec mojej mamy

Ciotka – siostra mojej mamy

kuzynka – córka siostry mojej mamy

A wszystko zaczęło się jeszcze gdy byłam w łonie matki.

Bóg:Kiedy dokładnie?

Ja: Moja ciotka 12 lat młodsza od mojej mamy zaszła w ciążę 3 miesiące po mojej mamie. Nie kończąc nie tylko szkoły, ale zachodząc w ciążę z przystojnym alkoholikiem …

Bóg: i czemu to miało taki wpływ na życie Twojej rodziny?

Ja: Wywołało to szok. Babka zaczęła histeryzować i całe życie, zaczęło kręcić się wokół ciotki i jej problemów.

Moja mama, ciąża, jej samopoczucie zeszło w odstawkę.

Istniała ciotka i cały bagaż emocji babki wstydu pretensji itp.

Bóg: Ciotka jako pępek świata Twojej babki, nie chciała odpuścić bycia numer jeden.

Ja: To znaczy?

Bóg: Dostawania uwagi babki, czyli swojej matki . Ale wróćmy do Ciebie.

Ja: Moja matka chciała być silna, jednak całą sytuacje przypłaciła szokiem porodowym.

Bóg: Nie pokazała szoku, to zmaterializował się kiedy mógł.

A co było potem.

Ja: Gdy mama była w ciąży, babka obiecała, że będzie się mną zajmować. Jednak teraz sytuacja zmieniła się.

Jak to wiele razy mówiła nawet w czasach gdy pamiętam.

„Jak ona może zajmować się cudzym dzieckiem, skoro ma swoje.”

Bóg: Achhaaaaa. Twoja mama nie była jej dzieckiem?

Ja: Są jakieś przesłanki ku temu, ale nic o tym nie wiem…

Bóg: I co dalej?

Ja: Wychowywała mnie ciocia Jadzia i różne niańki. Mama czuła się strasznie odrzucona, okłamana i nie umiała się znaleźć w tej sytuacji.

Ciotka nie pracowała, bo nie miała wykształcenia.

Moja mama chcąc pomóc jej finansowo, płaciła jej za sprzątanie naszego domu.

Ale ona go nie sprzątała tylko babka.

Bóg: Twoja mama tego nie widziała?

Ja: Doskonale widziała, ale nie umiała zachować się w tej sytuacji.

Zresztą wszystko kręciło się wokół babki i ciotki.

Bóg: To znaczy?

Ja: Gdy ojciec kuzynki, partner ciotki – przychodził pijany, babka przybiegała do nas (mieszkaliśmy ok 1 km dalej) krzycząc „jedzcie szybko na ratunek, bo mi dziecko zabije.”

Rodzicie wsiadali w autko, jechali, chcieli przegonić intruza.

A na miejscu ciotka krzyczała na rodziców, żeby go zostawili i nie wtrącali się.

Coraz częściej ojciec nie chciał reagować na histerię babki i wtrącać się w rozgrywki.

Mama jednak ulegała jej…

I w rezultacie dochodziło do awantur między rodzicami…

Bóg: A może o to chodziło?

Ja: komu?

Bóg: Babce, ciotce.

Większość ludzi, jest bardzo zawistna i gdy nie może mieć tego co mają inni, szczególnie bliscy robi podświadomie wszystko aby zniszczyć ich szczęście.

To trzeba znać, aby na to nie reagować, bo to silny mechanizm społeczny.

Ale co działo się fizycznie?

Ja: Miałam 4 lata, zaczęłam chodzić do przedszkola. Nie znosiłam go, byłam indywidualistką a przedszkolanki próbowały wepchnąć mnie w schemat.

Nie chciałam tam chodzić. Moja kuzynka nie chodziła.

Był czas że babka, ciotka i kuzynka przychodziły do mojego domu podczas nieobecności rodziców i siedziały tam, a ja musiałam siedzieć w przedszkolu. Nie rozumiałam, dlaczego nie mogę być u siebie w domu z nimi.

Potem moja mama, w związku z naciskami ojca rozgoniła tą patologię…

Bóg: Dobrze, że ojciec przecierał jej oczy. Bo babka by ją zjadła

Ja: hiiiiii

Bóg: A co nie było tak?

Ja: Dobrze, że przypomniałeś. Przy mnie babka mówiła i to wiele razy , że fajnie jakby moja mama umarła, bo wtedy mój ojciec ożeniłby się z ciotką.

Bóg: Naprawdę ???? Brzmi fatalnie

Ja: Bo babka popadła wręcz w chorobę – wszystko dla ciotki i kuzynki. Nikt i nic się nie liczyło. Wręcz po trupach!

Bóg: Silny lęk pokoleniowy. Trzy samotne kobiety babka, ciotka, kuzynka i trzeba przeżyć.

Ja: Ciotka mogła iść do pracy, zresztą czasy były takie, że i państwo pomagało.

Bóg: Czy przy lękach wchodzi w grę racjonalizm?

Ja: No nie.

Bóg: Co jeszcze się działo?

Ja: Ja byłam bardzo zdolna, inteligentna – kuzynka średnio, a chodziłyśmy do jednej klasy. Babka chodziła po nauczycielach, mówiąc im aby dawali mi gorsze stopnie. Bo kuzynka taka biedna, aby nie czuła się gorsza ode mnie.

Bóg: skąd to wiesz?

Ja: Moja mama była nauczycielką i inne nauczycielki jej o tym mówiły.

Bóg: Zawiść. Nie możesz być lepsza, bo ja źle czuję się przy to Tobie…

Ja: Komunizm był w końcu i wszyscy mieli być równi…

Bóg: To czemu nie zniesiono ocen w szkole?

Ja: A największy hit babka odpierdzieliła jak poszła do księdza, który bardzo mnie lubił. Mówiąc mu, że jestem rozpieszczona jedynaczka, która nic nikomu nie daje! (czytaj – nie daje kuzynce)

Bóg: i co zrobił ksiądz?

Ja: pogonił babkę, powiedział, że ja dużo daję innym, a to jej wnuczka, czyli moja kuzynka nic nikomu nie daje.

Babka się tak obraziła, że przez pół roku nie chodziła do kościoła.

Bóg: czyli miałaś z nią cały czas kontakt.

Ja: Tak . Moja matka wręcz wchodziła jej do przysłowiowej dupy, przymykając oczy na wszystko, a emocje wyładowując na mnie !

Bóg: czy ciotka cały czas nie pracowała?

Ja: Nie wiem ile miałam lat, czy jeszcze kilka czy jak już kilkanaście – zwolniła się posada sekretarki w szkole, gdzie uczyła moja mama.

Nie trzeba było wykształcenia.

I tak moja mama wepchnęła ciotkę w pracę.

Bóg: I mniej jej musiała już dawać ?

Ja: Na pewno w rodzinie babka,ciotka, kuzynka pojawiło się więcej pieniędzy.

A czy mamie było lżej, nie wiem.

Ciotka dobrze znalazła się w pracy i na tym poziomie wszystko było ok.

Bardziej cierpiała gdy ciotka popadała w histerię, jaka biedna i jak nikt jej nie pomaga…

Zresztą tą mantrę słyszałam od ciotki i po śmierci mamy, że nikt jej w życiu nie pomagał.

Bóg: Ludzie skupieni na swoim nieszczęściu, nie widzą wsparcia innych.

Ja: Oni cały czas są biedni, cierpią

Bóg: Dobrze wiesz ile taka sytuacja, daje profitów. Można brać, nie dziękować, poniżać, odrzucać. Nie widzieć nikogo. Bo przecież samemu ma się takie problemy.

To nie branie odpowiedzialności za własne życie.

Jakiś wstyd przygniótł tak tą osobę, że dalej w nim żyje, mimo że realia dawno się zmieniły.

Ja: I nic nie widzi.

Bóg: Bo wtedy trzeba byłoby zobaczyć, że ja również jestem zła, a nie tylko ludzie dookoła.

Ja: Chyba czas przejść do najważniejszego wydarzenia w dziejach tej rodziny.

Bóg: DAWAJ !!!

Ja: Miałam chyba kilkanaście lat, chodziłam jeszcze do podstawówki, gdy babka przyszła do nas i stwierdziła, że chyba będzie umierać i czas zrobić porządek z majątkiem, który posiada.

Dziadek zmarł rok przed moim urodzeniem.

Majątek to mały domek i 20 arów ziemi.

Dziadek nie zrobił testamentu mimo że wiedział, że umiera.

Stan prawny wyglądał więc tak:

Babce należała się połowa domu i 10 arów i połowa po dziadku czyli 25% domu i 5 arów

Mama miała prawo do 2,5 ara i 12,5 % udziału w domu ,

Ciotka podobnie.

Babka zaproponowała podział, że skoro moja mama już swój dom, więc dostanie w sumie 10 arów, a ciotka 10 arów i dom.

Moja mama zgodziła się na ten nierówny podział. Mówiąc skoro babka nie chce mi nic dać od siebie, to dostanę przynajmniej to co po dziadku ( jej ojcu ).

Bóg: No chyba więcej…

Ja: W tamtych czasach ziemia miała niską wartość, dom większą.

Bóg: co się stało, że wzbudziło to tyle emocji?

Ja: Nie można było tego tak zrobić z marszu, gdyż najpierw trzeba było podzielić 20 arów na dwie działki, wyznaczyć drogę itp.

Plan zagospodarowania tego nie przewidywał. Załatwienia tej sprawy podjął się mój ojciec. Trwało to kilka lat. Babka w tym czasie krzyczała na ojca, że komunista i nie umie nic załatwić. Śpieszyło jej się.

Bo przecież już umierała.

Bóg: To chyba dobrze, że chciała to uregulować…

Ja: wyglądało, że tak. Jednak wszyscy zapomnieli o tym, że po… trupach dla kuzynki i ciotki .

Bóg: co się stało?

Ja: Gdy już udało się podzielić działki, stwierdziła, że rozmawiała z sędziną i najlepszym sposobem rozwiązania sprawy jest zrzeczenie się całości majątku na nią, a potem dokonanie podziału.

Rodzice ślepo jej wierząc – zaakceptowali ten pomysł. Nie udali się do żadnego prawnika.

Bóg: Chyba nie chcieli jej się wtrącać…

Ja: Mama była na pragnieniach, że wreszcie coś od niej dostanie, a u ojca w bliskiej rodzinie oszustw nie było.

I mama w sądzie zrzekła się części po dziadku na rzecz babki.

Sama była zaskoczona, że sędzina która w opinii babki uznawała to za jedną słuszną drogę , kilka razy pytała się jej czy na pewno chce chce to zrobić.

Bóg: Czyli babka odzyskała cały majątek.

Ja: Tak i mogła nim swobodnie dysponować .

I właśnie gdy rodzice poinformowali ją o terminie u notariusza przepisania majątku na ciotkę i mamę – nakrzyczała na nich…

„Wykształceni , a tacy idioci. Myśleliście, że Wam coś dam, ja wszystko dam kuzynce i ciotce”.

Bóg: Niezła ta Twoja babka!

Ja: Pozornie niespecjalnie inteligentna. A jaką inteligencje obudziła w niej chęć dania jak najwięcej kuzynce i ciotce. Wyrwania mojej matce tego co jej się prawnie należało.

Użycia ojca do załatwienia podziału nieruchomości itp.

Bóg: Co na to Twoja mama?

Ja: Co? Przeżyła kolejny szok, z którym sobie już nie poradziła i na którym wyhodowała sobie raka.

Ojciec nie mógł zrozumieć jak można się tak zachować.

Jak matka może tak potraktować córkę.

Nastąpił czas milczenia na wiele lat.

Bóg: Przecież Twoja mama pracowała z ciotką.

Ja: Służbowo musiały się odzywać…

Bóg: A ciotka, kuzynka nie wykazywały inicjatywy?

Ja: Żadnej. Gdy kuzynka wychodziła za mąż, nie poinformowano nas o ślubie. Obce osoby, już nie było co wziąć, więc po co było utrzymywać kontakt.

Bóg: czyli kuzynka, ciotka całkowicie zaakceptowały tą sytuację?

Ja: Tak to wyglądało.

Bóg: A rodzice?

Ja: Ojciec nie umiał sobie z tym poradzić, wiele lat namawiał mamę do ponownych kontaktów?

Ja też , gdy próbowałam z babką rozmawiać na ulicy dostawałam zjebkę za ojca komunistę.

Bóg: Bała się go.

Ja: Gdy ojciec przez półtorej roku był chory, ani razu nie przyszły nie zapytały się czy trzeba pomóc.

Bóg: Tak wszechświat dawał wiele powodów do naprawienia relacji: choroba ojca, ślub, chrzciny, ale z tamtej strony relacja nie miała znaczenia.

Ja: Jak to?

Bóg: Twój ojciec żył w domu, gdzie liczyli się ludzie. Gdzie widziało się ludzi z ich wadami i zaletami . Dlatego dobrze szło mu potem zarządzanie nimi.

W rodzinie Twojej mamy relacja nie miała najmniejszego znaczenia.

Wchodziło się z automatu w programy pokoleniowe.

Bo przecież trzeba dać energię na zatrzymanie się na drugim człowieku…

Ja: W końcu po wielu,wielu latach gdy ktoś powiedział nam o chorobie babki, ojciec wręcz zmusił mamę do pójścia do niej, chyba do szpitala.

I wiecie babka się ucieszyła.

I jakoś relacja się pojawiła.

Bóg: I wszystkim było lepiej ?

Ja: Moim rodzicom na pewno, mi też, babce też. Kuzynce i ciotce nie wiem.

Bóg: Może i gorzej. Straciły monopol na babkę…

Ja: Dokładnie. Kuzynka nie pracowała, bo niby musiała się babką opiekować. Zapominając, że mieszka w domu wybudowanym przez dziadków i że babka ma emeryturę.

I że babka pomogła wychować jej dziecko…

Bóg: Przecież nie pierwszy raz mówimy, że jest to osoba, która widzi tylko siebie. Więc czego oczekujesz.

Ja: Ja widzę innych i wydawało mi się, że ludzie też widzą drugiego człowieka

Kolejny raz naiwna byłam……????

Bóg: Chcesz idealizmu, a go nie ma. Większość ludzi jest tak skupiona na swoich emocjach (nawet tych filmowych), że nie ma nie tylko czasu, ale przede wszystkim potrzeby popatrzeć na drugiego człowieka .

Na to trzeba energii. A ich cała energia idzie w różne silne emocje.

Ja: Ze 2 lata później babka zmarła, a 2 lata po niej mama.

Ojciec tak przeżył oszukanie mamy, że wiele razy wspominał mi, że mam jeszcze działkę po mamie.

Prosił mnie, aby tego nie odpuściła.

Bóg: I co zrobiłaś.

Ja: Przez lata nic. Choć w luźnej rozmowie z ciotką pytałam o tę sytuacje.

Wersje były różne

Albo była młoda, głupia i nieszczęśliwa i nic nie pamiętała.

Albo była druga wersja, że dziadek spłacił moją mamę z tego domu i dlatego teraz mamie nie należy się nic.

Bóg: Gdy spłacił zrobiłby pewnie testament?

Ja: Byłoby to logiczne. I po co było to całe zamieszanie z działką, skoro spłacił.

Bóg: Każdy ma swoją prawdę. Dlatego warto im pozwolić na ich, a samemu nie ukrywać się z własną.

Sama widzisz jak wiele emocji szarga Twoje ciało gdy to piszesz…

Ja:ojjj czasami czuję się cała sparaliżowana i chcę od tego uciec.

Piszę to na ukochanej mojej pustyni Gobi, która wspiera mnie całym sercem, posyłając masę skrzydlatych wysłanników.

To żółta pliszka , to inny ptaszek siada na drzwiach samochodu, a to żurawie przelatują wprost nad samochodem…

Bóg: I co Ci mówią

Ja: Nie wstydź się swojej prawdy i pozwól innym mieć swoją, niezależnie jaka jest nie logiczna, nieprawdziwa. To ich historia, ich prawda…

Bóg: Piękne!

Ja: Żurawie wręcz krzyknęły: „uwolnij to – już czas”.

Czeka na to wiele istot.

Twoje ciało nabierze luzu, a Ty będziesz mogła pomagać innym uwalniać paraliżujące ich traumy.

Bóg: Aby mogli wyjść ze swoich okopów i zacząć żyć nie wstydząc się swojej prawdy.

Tylko pamiętaj rób to na prośbę innych.

Tak wiem, masz świetny kontakt na poziomie duszy z wieloma ludźmi. Jednak o co krzyczy dusza, często jest nie do przyjęcia dla ciała czy umysłu.

Dlatego jedzenie, medytacja , rozkminanie rodowych programów to droga do duszy.

Dusza może krzyczeć, a jak potężny lęk blokuje realizacje pomysłu – to ściany się nie przebije. Wręcz można krzywdy narobić.

Dlatego praca na tym poziomie jest taka ważna.

Ja: Wielu ją odrzuca , bo już niby teraz nie trzeba.

Bóg: hiiiii

Nie trzeba uwalniać nie przeżytych emocji do końca, dobre? A jak mają wyjść?

Ja: ja nie wiem. I nie raz się zastanawiam jak to można zrobić?

Bóg: Ja też nie wiem, choćby na krótką chwilę nie przeżyta emocja musi ruszyć. Im silniejsza trauma tym trudniej, większość nie chce tego ruszać. Chce o tym zapomnieć.

Pozwól im na to, a Ty głoś bez wstydu swoją prawdę.

Ja: Głoszę z pewnością siebie własną prawdę

Bóg: Jak ładnie zabrzmiało

I co koniec historii babczynej?

Ja:Nie – chyba rok, może dwa temu, mąż mojej kuzynki zadzwonił do mnie, że czas zrobić porządek z tą działką co została i że mam się jej zrzec.

Nakrzyczałam na niego, że nie będę się niczego zrzekać. Zadzwoniłam do ciotki, że ona jest właścicielką i ona powinna ze mną rozmawiać!

Bóg: No bo jak tam było?

Ja: Dom z 10 arową działką babka dała przepisać wiele lat temu jeszcze wtedy małoletniej kuzynce. Co było w księgach wieczystych. Druga działka 10 arowa dalej figurowała na babkę.

W domu mieszkała kuzynka z mężem i synem, czasem pomieszkiwała ciotka, która rozbudowała w międzyczasie ten dom.

Bóg: Czyli trzeba było uregulować sprawę działki?

Ja: Tak tej działki, która moją mamę wpędziła do grobu.

Odżyły emocje…

Z ciotką ostatnia rozmowa zakończyła się stwierdzeniem:

„Chcieliśmy Ci coś dać, ale jesteś niegrzeczna to nic nie dostaniesz”

Więc inaczej mówiąc rozmowy nie było…

Bóg: Widzisz program?

Ja: Tak doskonale. Mogę coś od Was dostać, gdy zachowuję się tak jak Wy sobie życzycie.

Bóg: I co zrobiłaś?

Ja: Złożyłam wniosek o nabycie spadku do sądu. To w końcu sąd decyduje o spadku.

Na rozprawę wzięłam sobie znajomą adwokatkę.

Bałam się, że znając, że jestem choleryczką będą chcieli to wykorzystać.

Bóg: I jak rozprawa?

Ja: Uśmiejesz się . Okazało się, że mają testament.

Bóg: To dlaczego go nie wykorzystali przez tyle lat (około 15 lat)? Dlaczego sami nie złożyli wniosku o nabycie spadku?

Ja: Któż to wie. Ja na pewno nie, ale gdy okazało się, że mają testament poczułam luz. Popatrzyłam na nich – siedziała kuzynka, ciotka i adwokat – i zobaczyłam energetycznie obcych ludzi.

Już nie muszę silić się na jakiś kontakt już nimi.

Jakby kamień spadł z serca.

Bóg: Bo przez lata sama widziałaś, że oni nie chcieli kontaktu. Ty wbiłaś sobie jakiś program, że z rodziną trzeba utrzymywać kontakt, trzeba być miłym bo rodzina itp.

Łączą Was węzły krwi

Ja: Dokładnie. Wiesz, gdy po całej tej sytuacji zapalałam znicza na grobie babki i dziadka, przecięłam się od szkła znicza – miałam wrażenie, że spuściłam z siebie węzły krwi….

Bóg: Ród to ciekawy temat, bo z jednej strony jest niszczony w dzisiejszym świecie, a z drugiej wielkie rody ponoć rządzą światem.

Ja: No właśnie.

Bóg: Tylko dziecińko nic na siłę robić nie wolno.

Ród w którym rządzi zawiść, wyzysk człowieka przez człowieka nie jest wzrostowy, jest degenerujący . W wielkich rodach rządzących światem rządzą silne jednostki, a w rodzie Twojej babki nacisk był na gloryfikowanie słabszych jednostek. Jak one mają rządzić światem?

Ja: No tak , dla mnie rozwój jest ważny.

Bóg: Więc opuszczasz tę przestrzeń rodu. Tylko najpierw musisz uzdrowić emocje do nich. Bo zawsze Cie one znajdą…

Ja: Wiem

Tylko część rodu. Bo z dziadkiem Franciszkiem, mam świetny kontakt.

Bóg: No właśnie.

Ja: Śnił mi się wiele razy, cieszy się, że może oglądać świat moimi oczami, chciałby mi coś dać, za życia był biednym człowiekiem.

Jednak prosił mnie, aby odzyskała tę część należną mojej mamie.

Bóg: Kiedy to było

Ja: Pierwszy raz dawno, chyba jeszcze nad Bajkałem 7 lat temu. Potem temat się pojawiał.

Śnił mi się.

Ucieszyłam się, że spełnię jego prośbę, gdy nabędę chociaż kawałek działki.

Będzie to ta część, którą chciał dać mamie.

Bóg: Okazało się, że babka i jego zrobiła w konia.

Ja: Gdzieś prosił mnie, aby walczyła z nimi o zachowek itp.

Jednak powiedziałam mu, że to przecież jego rodzina. I ja nie mam ochoty z nimi walczyć o to co on chciał mi dać.

Bóg: Za życia też nie miał nic do powiedzenia w domu, był zdominowany, przygnieciony przez babkę.

Ja: Wiec powiedziałam mu, że nie będę załatwiać spraw za niego.

Bóg: Za wielu szczególnie mężczyzn chcesz załatwiać sprawy.

Ja: Jestem w to wkręcana, tak jak on mnie próbował. Sam nie miał siły przebicia, a teraz tego oczekiwał ode mnie.

Załatw to dziadek na innym poziomie…

Bóg: Wlaśnie. Nie walcz w sprawach innych, zajmij się sobą.

Ja: Uwalniam się od potrzeby walczenia w sprawach innych, które gdzieś tylko pośrednio mnie dotyczą.

Bóg:Woow

Ja: „Tak, ja Ci chciałem dać, ale …….. umarłem, babka zawłaszczyła wszystko, twoja mama oddała babce to co ja jej zostawiłem. Walcz o to co ja chciałem byś dostała”. – paranoja.

Bóg: Ale napisz na końcu konto do wpłaty, aby dziadek mógł coś dać, jak dogada się z wnuczką i córką.

Ja: Dobra. Bo przecież największa trauma tej sytuacji polegała na tym, że babka zmanipulowała mamę, aby zrzekła się części po dziadku. I moja mama przeżyła to bardzo, nie to, że jej nie chce nic dać. To też na pewno boli, ale to że bazując na zaufaniu wyrwała jej to co zostawił dziadek.

Bóg: A kuzynkę i ciotkę Twojej mamy prawda nigdy nie interesowała?

Ja: Moja mama była bogata i miała obowiązek dawać. Nie miała prawa upominać się o pieniądze.

Upominanie się o pieniądze, o swoją część – to pokazanie, że jest się biednym.

Bóg:Wiesz dobrze, że pieniądze są przykrywką innych emocji, uczuć.

Ja: Dokładnie.

Bóg: A żeby również nie obrażać materii, powiedź ile warta jest ta działka.

Ja: Nie interesowałam się tym, patrząc na położenie na pewno ponad 100 zł za metr kwadratowy, a z drogą jest tego 14 arów.

Bóg: Czyli Twoja mama dziś by dostała 140 000 zł z pomysłu babki.

A to czego się zrzekła?

JA: 2,5 ara to 25000 zł

domek wart w tym stanie co był 100000

czyli 50 000 zł w sumie.

Bóg: Czyli z grubsza temat mamy obgadany. Pamiętaj o koncie i pozwól teraz dziadkowi, mamie i ojcu działać. Niech prostują swoje błędy nawet po śmierci, a Ty żyj swoim życiem i nie wstydź się rozmowy o pieniądzach Ci należnych – niezależnie od tego ile ich masz.

Moje konto

32 1090 2776 0000 0001 3178 6833
Mój paypal: brygida111@wp.pl

 

IMG-20191118-WA0002

Nasz blog jest zapisem doświadczania przemiany…

Nasz blog jest zapisem doświadczania przemiany wewnętrznej i zewnętrznej Pary Istnień, na tle piękna Matki Ziemi i jej naturalnej, unikalnej Boskiej Wibracji.

18 listopada 2019

 

2019-11-141

 

Czując że inspirowany jest Mocą Światła  – uważamy go przede wszystkim za dobro publiczne.

Cieszymy się że możemy w ten sposób dzielić się czymś – co jest dla nas ważne.

Naturalne dla nas jest również stwierdzenie, że blog powstawał przy udziale talentów, umiejętności, finansów z obu stron – co czym kto dysponował w danym czasie….

Tak by inni mogli skorzystać i inspirować się tym że droga życia może być połączeniem realizacji marzeń i wzrastania duchowego

Zatem mając świadomość własnego procesu przemiany który się w nas dokonuje, zachęceni przez naszych czytelników, dajemy w Wasze ręce treść ponad 900 wpisów.

Wpisów w większości zawierających programy umysłu wypływające w przestrzeniach przyrody, podróży, życiu…

Gdzie możecie natrafić na podobne, nurtujące Was samych i uwolnić je wraz z nami.

Czytajcie ich treść traktując to jako proces wyostrzania zmysłu obserwatora i zmiany niechcianych programów umysłu .

Zapraszamy zatem do czytania przyswajając sobie mechanizm ciągłej obserwacji każdego wydarzenia w którym uczestniczycie w życiu.

Poczujcie jakie programy Waszych umysłów go generują.
Puśćcie je i wypowiedzcie to co tak naprawdę chcecie doświadczać w tej sytuacji, wyraźcie w ten sposób gotowość na zmiany…

Obserwujemy że samo zauważenie programu „zakorzenionego” w umyśle – uświadomienie go sobie nawet na krótką chwilę…

…a potem wyrażenie do Wszechświata nowej idei – przynosi oczekiwany skutek przemiany…

 

Zrób to z nami… blog ma w sobie energię transformacji która oddziałuje również na Ciebie…

Poniżej link do tekstu recenzji Doroty Worobiec mówiącej m.in. o sposobie korzystania z naszego bloga…

http://brygidaibartek.pl/polaczyla-nas-wazka/

Chcąc przeczytać bloga w całości można skorzystać z kalendarza zamieszczonego u dołu strony, i wybierać kolejno poszczególne miesiące zaczynając od lutego 2013 roku.

Lub kierować się poszczególnymi podróżami (770 artykułow z kolejnych lat) które są w pasku kategorii z prawej strony ekranu. Osoby zainteresowane tylko wpisami zawierającymi programy umysłu (288 artykułów) i przekazami (67 artykułow) mogą skorzystać klikając kategorie w tym samym pasku co podróże…

 

 

 

 

 

“Połączyła nas ważka” – Dorota Worobiec

“Połączyła nas ważka” Dorota Worobiec – z cyklu “Inni o nas” 17.11.2019

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Dorota Worobiec pisarka, autorka książek, m.in “Sęk w drzewie życia” w której zawarła fragment opowieści z naszego bloga zatytuowany “Udowadnianie to nadużywanie swojej mocy – lekcja ważki”, odsłania tajniki swojej inspiracji naszym blogiem….i nami samymi…

Dziękujemy bardzo za piękny, wzruszający, wznoszący tekst.

Niech się dzieje…

Otwieramy przestrzeń bloga na cudowne transformacje w czasie jego czytania.

Zapraszamy do lektury listu od Doroty:

 

“Połączyła nas ważka uratowana przez Brygidę i Bartka dla niej samej, malutkiej, przerażonej, przemokniętej. Uratowana dla nich – Brygidy i Bartka na cenną lekcję, dla mnie ku napisaniu książki, dla świata, któremu mieliśmy od niej uratowanej wiele przekazać blogiem, książką. Jej „przemówienie” było jednocześnie wielkim przesłaniem zbiorowego bytu o nazwie biologicznej „ważka”, do nas przemówiła z wyższego poziomu postrzegania przedstawicielka ważek, jak do Małego Księcia jedna róża, chociaż w raczej innym sensie. Powstała kolejna moja książka „Sęk w drzewie życia”, w której zamieściłam na zakończenie za zgodą i aprobatą Brygidy i Bartka wspaniałą „Lekcję ważki”, zaś oni umieścili moją książkę na swym blogu, za co bardzo jestem im wdzięczna. Poznaliśmy się w idealnie wybranym dla Wszechświata momencie dla wyższego celu. Razem pchnęliśmy go w górę o jakiś mikro kroczek, być może wcale nie taki mikro? To wspaniali, odważni ludzie z charakterem i pasją życia, co nie znaczy, że to chodzące ideały, którym oczywiście i ja sama rzecz jasna nie jestem tylko dlatego, że piszę książki i podobnie do Bartka i Brygidy, ale w trochę inny sposób również przeżywam coś więcej. Ci niezwykli podróżnicy podróżują inaczej, niż zazwyczaj podróżuje wiele ludzi. Ich podróże są zawsze podróżami do wnętrza siebie samych, gdzie toczą się procesy odkrywcze, poznawcze, procesy od których chwilami aż iskrzy, istna burza! Jednak dla każdego rozwoju i pięcia się w górę potrzebne jest tarcie i masa iskier, zgodnie z teorią mojego ulubionego P. Coehlo. Cukierkowe związki w sensie par, przyjaciół, znajomych, rodziny, jeśli pozbawione są tarcia, iskrzenia, nigdy nie będą do końca szczere, bo zawsze będzie tak, że ktoś milczy i cierpi, ponieważ boi się pokazać swoich emocji, by nie zdenerwować, nie stracić kogoś, przez co utwierdza go w fałszywym przekonaniu, że wszystko jest ok. Większość ludzi raczej krępuje się także pokazać publicznie swoje emocje i nie chcę oczywiście tu nikogo posądzać o „moralność pani Dulskiej”, bo każdy ma rzecz jasna prawo zatrzymać dla siebie to, co przeżywa . Pokazać swoje problemy i emocje publicznie wymaga odwagi i często jednak ratuje kogoś, kto przeżywa podobne sytuacje, gdyż nagle uświadamia sobie, że nie jest sam i nie jest zły, bo się na kogoś ostro zdenerwował. Brygida i Bartek pojawili się na Ziemi tego samego dnia – 29. sierpnia w bardzo zbliżonych do siebie latach dla ważnego celu. Oni są jak wędrowni artyści, aktorzy grający, a raczej pokazujący prawdę na żywo, oni są jak terapeutyczny ambulans okrążający Ziemię, są lepsi niż niejeden gabinet psychoterapeutyczny, niż niejedno przedstawienie, tylko trzeba umieć to ujrzeć i przyznać, do czego nie trzeba nic więcej, niż filiżanka herbaty czy kawy, wygodny fotel przed ekranem komputera i już! Oni odważyli się dać Wam siebie na żywo, prawdziwych i szczerych do bólu! Czasem komuś może coś nie spodobać się, nie pasować, drażnić, ale czy przypadkiem nie jest tak, że być może właśnie na swoim blogu poruszyli temat, który jest naszym własnym nierozwiązanym problemem, zatartą raną i dlatego wywołało to taką czy inną reakcję? Oni w treść „przedstawienia”, jakim jest relacja z każdego magicznego często i pięknego, tajemniczego miejsca na Ziemi, do którego właśnie kolejno docierają, naturalnie wplatają swoje osobiste procesy wewnętrznego dojrzewania, przemiany i ukazują Wam to, to wielka odwaga i wielka sztuka! Są uważnymi obserwatorami, bardzo otwartymi, to dlatego z najmniejszego, niepozornego, nieważnego dla innych faktu potrafią zrobić przedstawienie! No bo kto „normalny” zauważyłby i ratował tonącą ważkę?! A żeby jeszcze „wysłuchać” jej przesłania, to już raczej dla większości nierealne. Albo kto wyczułby i stworzył przepiękną metaforę jezior – braci i przez to rozwiązał zatarte rany z dzieciństwa? Prezent od Bajkału był przecudowny, podobnie do lekcji ważki i wielu innych relacji naszych podróżników – psychoterapeutów. Wielu jeszcze cudownych podróży po Ziemi i wewnątrz siebie samych wam życzę kochani Brygido i Bartku i bardzo cieszę się, że jesteście.
Dorota Worobiec

 

Poniżej przedstawiamy link do księgarni internetowej gdzie można kupić książkę “Sęk w drzewie życia ” Doroty Worobiec:

https://ridero.eu/pl/books/sek_w_drzewie_zycia/

 

okładka

 

Link do naszego artykułu o porównaniu starszego brata Bajkału i młodszego Chavsugul:

http://brygidaibartek.pl/bajkal-starszy-brat-a-chavsugul-mlodszy/

Link do naszego artykułu

“Udowadnianie to nadużywanie swojej mocy – lekcja ważki” zamieszczonego w książce “Sęk w drzewie życia ” Doroty Worobiec:

 http://brygidaibartek.pl/udowodnianie-to-naduzywanie-swojej-mocy-lekcja-wazki/

oraz starszy artykuł:

 

Młodszy brat, starszy brat Bajkał, Chubsugul – Bartek – Sławek

 

ważka