Węgry
now browsing by category
W poszukiwaniu wiosny cz.VII Balaton
- W poszukiwaniu wiosny cz.VII 7.04.2018
- Miało być dziś 20 stopni – popatrzyliśmy na siebie ze zdziwieniem gdy rano zaczęło padać i było około 6 stopni.
Wczoraj z łezką w oku opuściliśmy naszego nowego przyjaciela wyspę Krk i dojechaliśmy na nocleg pod odwiert wody termalnej w Zalakaros na Węgrzech.
Potem Balaton – kolejne spotkanie z cudnym od lat przyjacielem, który zawsze nas zaskakuje.
- Tym razem również mimo chłodnej wilgotnej pogody miał dla nas atrakcje. Siofok ugościł nas jarmarkiem i stadkiem łabądków, które podpływały blisko w niesamowitej łagodności.
– Bądź łagodna nawet jak coś dzieje się nie po Twojej myśli, bądź łagodna dla siebie.– Czasy pastwienia się innych na tobie, gdy zrobiłaś coś nie po ich myśli już minęły, od nikogo nie jesteś zależna – przestrzeń szeptała do uszka.
- Jestem łagodna do siebie
Jestem wolna od wstydu za moją łagodność
Łagodność jest moją siłą.
Łagodność do mnie, a do innych……..
W poszukiwaniu wiosny cz. VII Balaton
W poszukiwaniu wiosny cz. VII 7.04.2018
Przyszedł czas na pożegnanie. Żegnamy wyspę w słońcu i cieple – tak chcemy ją zapamiętać, bo tutaj właśnie znaleźliśmy budzącą się do życia wiosnę.
Wizyta w Rijece to już tylko formalność na dowidzenia.
A żegnają nas stada ryb…machają ogonkami pozdrawiając….
Dziękujemy za gościnę………
Pozostaniesz wysepko w naszych sercach…..
Wyjeżdżamy ze świadomością że to miejsce jest położone tylko 800 kilometrów od Bielska-Białej.
I znowu prujemy chorwacką autostradą tym razem w kierunku Węgier (cały odcinek ok. 300 km jest płatny – około 70 zł). Dziękując że ją wybudowali – przejazd przez te góry starymi, wąskimi uliczkami to wyprawa krajoznawcza na co najmniej kilka dni…..
A po drodze na nocleg zaprasza nasza „tężnia siarkowa” w Zalakaros. Rankiem otwieram drzwi auta, aby wpuścić do zatęchłej powietrznej przestrzeni wnętrza auta świeże powietrze. Ale to tylko pogarsza sytuację, bo „inhalatornia” działa jak zwykle „pełną parą”.
Sprawdzamy również progres w początkach wiosny nad Balatonem. Zboża podrosły wyraźnie w miniony tydzień, reszta nie bardzo – może poza większą świeżą dostawą kwiatów.
Za to łabądki są słodkie i pływają na wyciągnięcie ręki….
W poszukiwaniu wiosny – Balaton
W poszukiwaniu wiosny cz. I – 29 marzec 2018
Zapachniało wiosną. Po zimowym postoju znowu nas nosi. Decyzja jest oczekiwana i ma swój sentymentalny powiew – jedziemy naprzeciw wiośnie.
Pierwsze zapłakana Bratysława, nie daje jeszcze oznak zmiany pory roku……..
Potem Węgry , Balaton – bo tutaj najczęściej czuliśmy zmianę powietrza na takie wiosenne, ciepłe, bez nadmiaru wilgoci. I tak jest i tym razem – słońce, ciepło, zieleń trawy, nieśmiało kwitnące pierwsze dzikie kwiatuszki….i te nie dzikie też – sadzone na klombach w kurorcikach nabalatońskich. Chłoniemy tę energie budzącego się życia………….
Robimy to co lubimy przemieszczając się wzdłuż brzegu, nieskrępowanie zaglądamy w rożne znane i mniej znane nam zakamarki.
Sezon turystyczny już powoli się otwiera……….
Mamy jednak zamysł niesiony jeszcze z domu i dlatego postanawiamy opuścić gościnny brzeg jeziora gdzie czujemy się dobrze.
Kierujemy się zatem na termalne baseny do Zalakaros. Byliśmy tam już i wiemy że jest to woda posiadająca rzadkie minerały i pierwiastki w tym radioaktywny stront. A wszystko to w oparach siarki. Nie dane nam jednak zażyć kąpieli, pani sprzedająca bilety naciąga nas na zakup jedynej weekendowej opcji obejmującej wszystkie baseny i atrakcje – nie wspominając że baseny z wodą medyczną są czynne tylko do 19 godziny. Niestety tak się kończy pójście za pragnieniami z umysłu. Znamy jednak miejsce odwiertu wody termalnej z którego kopci się siarkowy „dym” i nasyca okoliczne powietrze swoim zapachem. Zatrzymujemy się pod nim tylko na godzinkę i odjeżdżamy rankiem……………
Szanuj jedzenie – dlaczego …..
Pobyt na nizinie węgierskiej zmusił nas do refleksji nad produkcją żywności.
– Dlaczego wszystko musi być zaorane?
– Dlaczego między roślinami produkcyjnymi nie ma innych roślin tzw. chwastów?
– Czyżby ktoś plewił te duże połacie?
– Kto produkuje środki do niszczenia chwastów?
– Czy warto w tym wszystkim uczestniczyć?
Pytanie goniło pytanie, a do tego była Wielkanoc i parę dni wcześniej widzieliśmy przepełnione wózki kupujących w marketach.
Jedzenie, które potem gdzieś wyrzuci się na śmietnik.
Każdy ma swoje doświadczenia i nie mam ochoty nikogo zmuszać do szanowania jedzenia, jednak mam nadzieję, że po tym naszym filmiku chociaż jedna osoba zastanowi się zanim wyrzuci jedzenie, a potem gdy kupi następne tylko dla kupienia, promocji itp.
Tereny rolnicze już dawno przestały być terenami przyrodniczymi, to tereny przemysłowe.
Pamiętam jak byłam na szwedzkiej wyspie Oland – bardzo rolniczo-hodowlanej – obornik wraz z gnojowicą z przemysłowych obór i tuczarni, oraz nawozy sztuczne spływały do morza powodując gruby kożuch kwitnących glonów przy brzegu – tworzyło się wielkie „G”, takie że nie można było wejść do wody na kilkanaście lub kilkadziesiąt metrów od brzegu. W wielu miejscach pobudowano kładki tak by pokonać tą barierę.
O dziwo to turystyka przez taką degradacją obroniła Balaton. Hotele i apartamenty usadowione w kilku liniach wokół stworzyły bufor ochronny przed wielkotowarowym rolnictwem.
Dlatego prosimy miejsce szacunek do matki ziemi.
Nasze śniadanie wielkanocne w podróży
Święta – Wielkanoc 2017
Balaton został w naszych sercach, a my pojechaliśmy na południe. Przespaliśmy się gdzieś koło kościoła, stwierdziwszy o 8 rano w pełnym zaskoczeniu, że przecież dziś Wielkanoc, a tutaj jeszcze nie było jeszcze mszy. Koło 9 ksiądz z koszykiem szedł w kierunku pięknego gotyckiego kościoła.
My zazwyczaj rano co najwyżej pijemy kawę z mlekiem roślinnym, dziś chcąc oddać szacunek naszym przodkom, a może połączyć się z nimi w taki sposób jaki im sprawiał radość zrobiliśmy sobie śniadanko.
Był biszkopt (cwibak) w polewie kupiony w Czechach, rzeżucha z Kauflandu, pomarańcza, kawusia i bez zostawiony przez kogoś na deptaku nad Balatonem.
Ćwibak przypomniał mi moją babcię, która zawsze mi go piekła, gdyż było to moje ulubione ciasto.
A potem jechaliśmy jeszcze troszkę przez Węgry, aby oglądać świąteczne dekoracje we wioseczkach i sposób niektórych osób na świętowanie świąt.
Potem Chorwacja zamknięta i wymarła, tylko zając na rynku Osijeku przypominał, że są święta.
A potem Bośnia z lekkim życiem bo przecież jest w części chrześcijańska, a w części muzułmańska. Co kraj to obyczaj i innym sposób na świętowanie świąt, a może już we większej części Europy dwóch czy trzech dni wolnego.
Tradycję osobiście lubię oglądać, jak mam ochotę lubię uczestniczyć w jej obrzędach, jednak nie wyobrażam sobie, abym była zmuszana do określonego zachowania zgodnego z tradycją. Wolność dla mnie ma priorytet
I tego Wam również życzę na święta