ZDROWIE CIAŁA

now browsing by category

 

Słuchać Boga – testament bretarianina

IMG-20221229-WA0006

Ludzie z drogi , ludzie spotkani w czasie podróży, ci o których gdy się myśli zaraz robi się cieplej na duszy.
A umysł myśli, jak dobrze, że dane nam było się spotkać, że nasze drogi się skrzyżowały, że dzięki temu jesteś częścią mojego, naszego życia.
Zinaide Baronową rosyjską pranojedkę chciałam poznać już wiele lat temu, jednak nasze energetyczne drogi nie mogły się spotkać.

Najwyraźniej nie było mi po drodze, a może nie dorosłam energetycznie, a może nie pozwalałam sobie na spotkanie, a może bałam się że zarząda jakiś dużych pieniędzy , albo stwierdzi że z ludźmi tak poprostu się nie spotyka…
Tak duchowe środowisko tyle razy pokazało mi, że każda minuta ich czasu jest tak cenna, że nie mają czasu dla Ciebie, no chyba że dobrze zapłacisz…
W 2018 jednak przemogłam się i zadzwoniłam do Zinaidy.

A kim była owa Zinaida i co o niej wiedziałam przed przyjazdem.
Zinaida Grigoryevna Baranova urodziła się w 1937 roku i przeżyła większość swojego życia, podobnie jak wszyscy jej współcześni. Otrzymała dyplom inżyniera-technologa przemysłu mięsnego i mleczarskiego, pracowała jako inżynier produkcji oleju i tłuszczu w zakładzie w Świerdłowsku, wyszła za mąż, urodziła córkę i syna, uczyła chemii w Instytucie Politechnicznym w Krasnodarze, i przygotowywała się do obrony pracy doktorskiej. Zinaida była zagorzałym materialistą, członkiem partii, a nawet sekretarzem organizacji partyjnej wydziału. Jednak w 1980 roku los zadał kobiecie kilka ciężkich ciosów: najpierw zginęli jej rodzice, potem w wypadku samochodowym zginął jej 18-letni syn. Nieszczęścia, które spotkały Zinaidę Grigoriewną, doprowadziły do ​​bardzo ciężkiej depresji i gwałtownego pogorszenia jej stanu zdrowia: pogorszyła się praca serca i naczyń krwionośnych, następnie zaczęły się zmiany patologiczne w innych narządach wewnętrznych i układzie mięśniowo-szkieletowym. Lekarze uznali ją za osobę niepełnosprawną drugiej grupy i praktycznie nie mogli pomóc. Jednak Zinaida Baranowa, która jeszcze stawiała na nogi córkę, wówczas maturzystkę, zdołała przezwyciężyć swoje dolegliwości, sięgając po niekonwencjonalne metody leczenia i praktyki duchowe. Oblewała się zimną wodą, studiowała „Dziecko” Porfirija Iwanowa, oczyszczała organizm według Małachowa, Siemionowej. Również Zinaida Grigorievna wielokrotnie czytała i rozważała „Ewangelię”, „Agni Jogę” i inną literaturę. W 1990 roku przeprowadziła się do wsi Kutais w Kraju Krasnodarskim i zaczęła mieszkać na wsi u podnóża Kaukazu, uprawiając kwiaty i warzywa. Zinaida próbowała połączyć się z naturą, chodziła boso przez cały rok i przeszła na wegetarianizm.

IMG-20221229-WA0001

Studiowanie „Bhagavad Gity” doprowadziło ją do idei, że Bóg jest energią i według niej otworzyła kanał komunikacji z wyższymi mocami, co objawiło się w postaci jej wewnętrznego głosu. W 1997 roku wewnętrzny głos skłonił Zinaidę Grigorievnę do przejścia na napar z wody i warzyw.
Gdy ponownie przeszła  na dietę wegetariańską Zinaida Baranova ponownie zaczęła przybierać na wadze i na początku 2000 roku ważyła już 90 kg. Przed Wielkanocą postanowiła, zgodnie z naukami Porfirija Iwanowa, przeprowadzić całkowity post podczas Wielkiego Postu i usłyszała swój wewnętrzny głos, który mówił, że poradzi sobie już bez stałego jedzenia. Od tego dnia, 26 marca 2000 r., Zinaida Baranova przestała jeść, a po 24 dniach poczuła, że ​​może obejść się bez wody. Przez półtora miesiąca trwała przebudowa ciała, podczas której kobieta odczuwała osłabienie i prawie nie mogła się poruszać. Jednak z czasem stała się zdrowa i pełna energii
Cała jest droga to droga wznoszenia się do Boga, kiedy osiagnięła stan zjednoczenia z energiami makrokosmosu, które pozwoliły  jej mikrokosmosowi obejść się bez fizycznego jedzenia i płynów.
Nie tylko całkowicie ozdrowiała, ale cofnęła jej się menopauza, niestety jak sama śmiała się w wywiadach nie odmłodniała i nie wyrosły jej nowe zęby.

Około 2017 roku zaczęła ponownie jeść – i nigdzie nie znalazłam dlaczego?
To była cała moja wiedza przed spotkaniem.

Gdy zadzwoniłam z biciem serca, telefon odebrała miła babcia, która na początku była zaskoczona chyba moim akcentem.
Wyjaśniłam jej że jestem Polką i teraz przebywam z mężem nad Morzem Czarnym i z wielką chęcią bym się z nią spotkała.
– Przyjeżdżaj – usłyszałam…
– A ile będzie to kosztować – zapytałam przezornie.
– Przyjeżdżaj – dodała nie zwracając uwagi na moje pytanie, tylko 21.11 mam urodziny i będą goście, więc lepiej po tym terminie.
I tak 22.11.2017 moje wielkie marzenie stało się rzeczywistością.
Pojechaliśmy do Kutais wioseczki na Kaukazie niedaleko Goriaczego Klucza (kurort) i kogo zastaliśmy.
Przekochaną babcię, taką starowinke lekko przy kości promieniująca światłem.
Ona nie promieniała światłem, ona wręcz świeciła.
Mieszkała tak jak pisano w małym domku bez wewnętrznej toalety, z mini kuchnią z piecem.
Jedno co się nie zgadzało to telewizor, a reszta była dokładnie taka jak opisywana.
Przyjęła nas w głównym pokoiku, gdzie na ścianie było zdjęcie Pofiry Ivanowa – jej nauczyciela, oraz jej zdjęcie z córką.

IMG-20221229-WA0000

IMG-20221229-WA0004

IMG-20221229-WA0003

– Ty się na pewno chcesz ze mną spotkać? – zapytała zaskoczona – bo ja już jem – dodała.

– Dla mnie liczy się człowiek i wiem że jesz i to nic nie zmieniło w mojej chęci  spotkania się Tobą.
Popatrzyła się na mnie uważnie i pojaśniała jeszcze bardziej.
Ojjj, ile razy w życiu ważniejsze jest to co robimy, co osiągnęliśmy – niż to kim dziś jesteśmy, jakie mamy doświadczenia, czym możemy się dzielić.
Zresztą to pytanie nie było bezpodstawne , bo drugi raz zawitaliśmy do niej w maju 2019 i wtedy zrobiliśmy z nią film o tym co ważne w życiu – stanowiący formę moim zdaniem jej testamentu.
Pod filmikiem są komentarze pozytywne, ale również takie że po co zaczęła jeść! Wiele pranojedów negatywnie na nią zareagowało jedzącą, bo nagle ktoś pokazał, że ten sukces niejedzenia może być ulotny.
Inni fanatycy surowego jedzenia twierdzili, że gdyby jadła surowe to inaczej by dziś wyglądała.
Jak lubimy oceniać, potępiać, zamiast zapytać się – dlaczego?
Ale wracając do pierwszej wizyty nie pamiętam o czym rozmawialiśmy – byłam taka zauroczona jej światłem.
Nie zrobiliśmy żadnych zdjęć.
Jedno co pamiętam, że podarowałam jej duże korale bursztynowe po mojej babci na urodziny.
Popatrzyła na mnie i powiedziała – ale to bardzo drogi prezent.
– Bursztyn to kamień światła , a ty jesteś kobietą światła więc do Ciebie pasuje – odpowiedziałam.
Ucieszyła się i założyła.
Została tak daleko w naszym sercu , że w maju 2019 będąc ponownie w tamtych stronach z radością podjechaliśmy.
Dzięki pomysłowi naszej koleżanki Evgenii aby zrobić z nią film, mamy z tego spotkania niesamowita pamiątkę.
Tym większą że rok póżniej 18.06.2020 odeszła w inny wymiar, do Boga.
A co nam powiedziała w wywiadzie:

” Zawsze należy pytać Boga, ducha co robić.
Kontakt z Bogiem zależy od czystości ducha człowieka.”

“Przyszliśmy na ziemię aby dostać to doświadczenie które daje nam duch.
Każdy przechodzi to doświadczenie które może przejść, zgodnie ze swoją gotowością ”

“Nikt nikogo nie może nauczyć jak przechodzić to doświadczenie.
Ja nie mogę Ciebie, ty jego – to uczy wyższy duch ”

Zinaida uważała, że należy mówić to co Bóg powie.
Gdy inny człowiek zadaje pytanie należy w tym samym czasie zadać pytanie Bogu i mówić co on powie.

“Nie mówię że jestem Bogiem, mówię co mi idzie z wyższego”

“Nie należy osądzać innych”

“Trzeba żyć tak jak Bóg ci daje.
Drugi żyje jak Bóg mu daje.
Patrzysz z otwartymi oczami na drugiego i mówisz co za wariat.
A trzeba patrzyć na człowieka i zobaczyć ile twojego zrozumienia starczy, aby go nie  osądzać”

– Co byś radziła tym co chcą przejść na odżywianie praną?
– Poczyścić ciało, jeszcze raz poczyścić ciało z tego co ci przeszkadza, pomódl się , poproś Boga aby dał ci siły, wiarę, a ciału siłę ducha.

Jak polepszać stosunek z Bogiem?

“Trzeba polepszać kontakt z Bogiem w ciszy spokoju i modlitwie.
Zadajesz pytanie i czekasz na odpowiedź.
Stojąc, siedząc słuchasz, a jak przyjdzie odpowiedź przyjmujesz ją z wdzięcznością  – będę tak robić, dziękuję Boże.
A jak jeszcze za wcześnie dla mnie będę się przygotowywać…
W naszych czasach wszyscy chcą szybko, a szybko się nie da…”

– Czy ten człowiek co przeszedł na pranę lepszy jest od innych ludzi?
– A jaką miarą ty mierzysz – lepszy, gorszy.

W końcu wywiadu stwierdziłam, że: cała nasza rozmowa jest o kontakcie z Bogiem…
“Bo jak inaczej żyć…
Każdy z nas to cząstka Boga…
I nasza droga to jego droga
Inaczej być nie może , ale dlaczego inaczej żyć”

Właśnie ta pokora do życia, do boskiej woli.
Ileż razy boimy się być boskim kanałem aby komuś czegoś nie powiedzieć, czy nie być posądzonym o wariactwo, czy chcemy się komuś przypodobać.
Dla mnie wyrażanie boskiej woli w kontakcie z innymi ludźmi jest trudną lekcją.
Nie wyrażam czasem tego co czuję  z uwagi na lęk przed reakcją drugiej osoby.
Brakuje mi czasem zrozumienia jak powiedziała Zinaida
Ojjj, kochana Zinaida…
W sumie to nie wiedzieć kiedy minęło parę godzin pobytu.
Zinaida proponowała nam żebyśmy zostali w jej domku dla gości, ale coś nas gnało gdzieś dalej.
Choć dziś z perspektywy czasu na pewno bym została.
Choć czy na pewno???
Czasem zauważam u siebie, że boje się tej bardzo wysokiej wibracji , a Zinaida była w bardzo wysokiej, nawet teraz kiedy jadła.
Uwielbiam  te spotkania z ludźmi którzy już nie muszą się nikomu przypodobać, nic sprzedać, zaistnieć itp.
Ludzi którzy dzielą się tym co faktycznie było najważniejsze w ich życiu, bo czują że czas się stąd zbierać.
To taki duchowy testament Zinaidy. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że mogliśmy go wysłuchać.
Tu link do filmiku po rosyjsku:

Obecnie na końcu 2022 roku jesteśmy w północnej Fińskiej Laponii i zastanawialiśmy się – że mimo 4 lata temu kupiliśmy kamerę do filmowania zorzy polarnej i miłość do północy była bardzo silna – to dlaczego jeździliśmy na południe?
Pisząc ten artykuł o Zinaidzie uświadomiłam sobie dlaczego.
Tak, po prostu aby ją poznać i nagrać jej testament…
Tam było nasze miejsce, nasza rola w tamtym czasie.
A teraz energia Zinaidy weszła w naszą północną przestrzeń prośbą koleżanki o artykuł z naszego spotkania z nią.
Północ połączyła się z południem, Laponia z Kaukazem.
Wszechświat, Bóg, Duch pokazał, że na wszystko jest czas i miejsce.
Dziękujemy za to spotkanie Zinaido…

IMG-20221229-WA0007

IMG-20221229-WA0005

“Połączyła nas ważka” – Dorota Worobiec

“Połączyła nas ważka” Dorota Worobiec – z cyklu “Inni o nas” 17.11.2019

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Dorota Worobiec pisarka, autorka książek, m.in “Sęk w drzewie życia” w której zawarła fragment opowieści z naszego bloga zatytuowany “Udowadnianie to nadużywanie swojej mocy – lekcja ważki”, odsłania tajniki swojej inspiracji naszym blogiem….i nami samymi…

Dziękujemy bardzo za piękny, wzruszający, wznoszący tekst.

Niech się dzieje…

Otwieramy przestrzeń bloga na cudowne transformacje w czasie jego czytania.

Zapraszamy do lektury listu od Doroty:

 

“Połączyła nas ważka uratowana przez Brygidę i Bartka dla niej samej, malutkiej, przerażonej, przemokniętej. Uratowana dla nich – Brygidy i Bartka na cenną lekcję, dla mnie ku napisaniu książki, dla świata, któremu mieliśmy od niej uratowanej wiele przekazać blogiem, książką. Jej „przemówienie” było jednocześnie wielkim przesłaniem zbiorowego bytu o nazwie biologicznej „ważka”, do nas przemówiła z wyższego poziomu postrzegania przedstawicielka ważek, jak do Małego Księcia jedna róża, chociaż w raczej innym sensie. Powstała kolejna moja książka „Sęk w drzewie życia”, w której zamieściłam na zakończenie za zgodą i aprobatą Brygidy i Bartka wspaniałą „Lekcję ważki”, zaś oni umieścili moją książkę na swym blogu, za co bardzo jestem im wdzięczna. Poznaliśmy się w idealnie wybranym dla Wszechświata momencie dla wyższego celu. Razem pchnęliśmy go w górę o jakiś mikro kroczek, być może wcale nie taki mikro? To wspaniali, odważni ludzie z charakterem i pasją życia, co nie znaczy, że to chodzące ideały, którym oczywiście i ja sama rzecz jasna nie jestem tylko dlatego, że piszę książki i podobnie do Bartka i Brygidy, ale w trochę inny sposób również przeżywam coś więcej. Ci niezwykli podróżnicy podróżują inaczej, niż zazwyczaj podróżuje wiele ludzi. Ich podróże są zawsze podróżami do wnętrza siebie samych, gdzie toczą się procesy odkrywcze, poznawcze, procesy od których chwilami aż iskrzy, istna burza! Jednak dla każdego rozwoju i pięcia się w górę potrzebne jest tarcie i masa iskier, zgodnie z teorią mojego ulubionego P. Coehlo. Cukierkowe związki w sensie par, przyjaciół, znajomych, rodziny, jeśli pozbawione są tarcia, iskrzenia, nigdy nie będą do końca szczere, bo zawsze będzie tak, że ktoś milczy i cierpi, ponieważ boi się pokazać swoich emocji, by nie zdenerwować, nie stracić kogoś, przez co utwierdza go w fałszywym przekonaniu, że wszystko jest ok. Większość ludzi raczej krępuje się także pokazać publicznie swoje emocje i nie chcę oczywiście tu nikogo posądzać o „moralność pani Dulskiej”, bo każdy ma rzecz jasna prawo zatrzymać dla siebie to, co przeżywa . Pokazać swoje problemy i emocje publicznie wymaga odwagi i często jednak ratuje kogoś, kto przeżywa podobne sytuacje, gdyż nagle uświadamia sobie, że nie jest sam i nie jest zły, bo się na kogoś ostro zdenerwował. Brygida i Bartek pojawili się na Ziemi tego samego dnia – 29. sierpnia w bardzo zbliżonych do siebie latach dla ważnego celu. Oni są jak wędrowni artyści, aktorzy grający, a raczej pokazujący prawdę na żywo, oni są jak terapeutyczny ambulans okrążający Ziemię, są lepsi niż niejeden gabinet psychoterapeutyczny, niż niejedno przedstawienie, tylko trzeba umieć to ujrzeć i przyznać, do czego nie trzeba nic więcej, niż filiżanka herbaty czy kawy, wygodny fotel przed ekranem komputera i już! Oni odważyli się dać Wam siebie na żywo, prawdziwych i szczerych do bólu! Czasem komuś może coś nie spodobać się, nie pasować, drażnić, ale czy przypadkiem nie jest tak, że być może właśnie na swoim blogu poruszyli temat, który jest naszym własnym nierozwiązanym problemem, zatartą raną i dlatego wywołało to taką czy inną reakcję? Oni w treść „przedstawienia”, jakim jest relacja z każdego magicznego często i pięknego, tajemniczego miejsca na Ziemi, do którego właśnie kolejno docierają, naturalnie wplatają swoje osobiste procesy wewnętrznego dojrzewania, przemiany i ukazują Wam to, to wielka odwaga i wielka sztuka! Są uważnymi obserwatorami, bardzo otwartymi, to dlatego z najmniejszego, niepozornego, nieważnego dla innych faktu potrafią zrobić przedstawienie! No bo kto „normalny” zauważyłby i ratował tonącą ważkę?! A żeby jeszcze „wysłuchać” jej przesłania, to już raczej dla większości nierealne. Albo kto wyczułby i stworzył przepiękną metaforę jezior – braci i przez to rozwiązał zatarte rany z dzieciństwa? Prezent od Bajkału był przecudowny, podobnie do lekcji ważki i wielu innych relacji naszych podróżników – psychoterapeutów. Wielu jeszcze cudownych podróży po Ziemi i wewnątrz siebie samych wam życzę kochani Brygido i Bartku i bardzo cieszę się, że jesteście.
Dorota Worobiec

 

Poniżej przedstawiamy link do księgarni internetowej gdzie można kupić książkę “Sęk w drzewie życia ” Doroty Worobiec:

https://ridero.eu/pl/books/sek_w_drzewie_zycia/

 

okładka

 

Link do naszego artykułu o porównaniu starszego brata Bajkału i młodszego Chavsugul:

http://brygidaibartek.pl/bajkal-starszy-brat-a-chavsugul-mlodszy/

Link do naszego artykułu

“Udowadnianie to nadużywanie swojej mocy – lekcja ważki” zamieszczonego w książce “Sęk w drzewie życia ” Doroty Worobiec:

 http://brygidaibartek.pl/udowodnianie-to-naduzywanie-swojej-mocy-lekcja-wazki/

oraz starszy artykuł:

 

Młodszy brat, starszy brat Bajkał, Chubsugul – Bartek – Sławek

 

ważka

 

 

 

Dolina Wołgi lotosami słynąca – Astrachań

Dolina Wołgi lotosami słynąca – Astrachań. 5 – 10 lipiec 2019

 

a (11)

 

a (2)

 

a (13)

 

To druga wizyta nasza w tej krainie lotosów i …….astachańskich arbuzów. Mamy teraz jednych i drugich pod dostatkiem. Jest gorąco, spędzamy tu zatem tydzień, a z tego trzy noclegi w klimatyzowanym hoteliku w Astrachaniu.

 

a (1)

 

a (6)

 

a (5)

 

a (9)

 

Nagraliśmy też kilka filmików, oto one…..

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

a (12)

 

a

 

a (2)

 

a (3)

 

a (7)

 

Stepy Kałmucji….

Stepy Kałmucji…. 8.07.2019

k (1)

d (11)

 

Już tu byliśmy  obiecywaliśmy sobie że  tu wrócimy na wiosnę, na kwitnienie tulipanów- niestety w tym roku z powodu suszy spektakl ten był wczesny i krótki….

k

A w znanym nam datsanie w Łaganiu naszło mnie do kolejnych refleksji o jedzeniu i jego następstwach….

 

 

A Brygidka swoje  dała refleksje o szybkiej zmianie klimatu w podróży ….

 

 

Dagestańskie gorące źródła

Dagestańskie gorące źródła. 28-31.07.2019r.

 

d (3)

 

d

 

d1 (3)

 

Po wizycie w pogranicznym jeziorku skierowaliśmy się górską szutrową drogą w głąb Dagestanu.

d (2)

Od razu widoczna była zmiana żołnierzy rosyjskich na dagestańskich, oraz brak policji na ulicach.

d (1)

Droga ta biegnie przez góry i doliny, a we wioseczkach teraz właśnie jest sezon zbioru moreli. Jesteśmy częstowani tym specjałem przez uśmiechniętych mieszkańców.

d (6)

 

Odwiedzamy również wytwórnię urbecia, innego specjału wytwarzanego poprzez mielenie nasion moreli lub siemienia na kamiennych żarnach.

d (5)

Ciudu jest kolejnym daniem prostej narodowej kuchni gór Kaukazu, tym razem dagestańskiej. Panie z malutkiej garkuchni po raz pierwszy przygotowują wersję ziemniaczaną bez mięsa…..

d1 (2)

Drugie z dynią dostajemy w prezencie. Smutne jest tylko zakręcenie się tych pań w pogoni życia. Pomimo posiadania auta nigdy nie były na plaży morza oddalonego ……. 30 km od ich miejscowości…

d1 (1)

d1

Odgrzewamy kotlety docierając na plaże morza Kaspijskiego w miasteczku Izberbasz, otoczonym przez wielkotowarowe winnice…..

d (7)

 

d (9)

 

Tam też udaję się na znany nam gorący basen…….
……woda w nim parzy, tym razem jednak parzą jeszcze spojrzenia współtowarzyszy kąpieli…..
…….jest ich prawie pięćdziesięciu, wszyscy śniadzi muskularnie zbudowani, z ciemnymi, krótkimi włosami…..
……nie da się ukryć mojej jasnej karnacji – pomimo opalenizny, jestem sam w białym kolorze skóry, rosyjskich turystów po wycofaniu się federalnych żołnierzy jest tu na lekarstwo…..
……wyczuwam silne napięcie spojrzeń, w każdej sekundzie patrzy na mnie co najmniej kilka par oczu, coś do siebie mówią w dialektach miejscowych, mimo że normalnie używają rosyjskiego by porozumieć się pomiędzy nacjami….
……dwa lata wcześniej gdy tu byliśmy, zawsze byłem zagadywany skąd przyjechałem, opowiadano mi wtedy o ciekawostkach republiki……teraz nikt nic nie mówił….
…..basen ma tylko 20 metrów długości, pomimo tego faktu stoję samotnie w jednej jego połowie, a w drugiej tłoczy się reszta….
…………słabo komfortowa sytuacja, gdzieś majaczy lęk w mojej głowie, niby cywilizacja, dawno po wojnie, jednak to opuszczenie Dagestanu przez federalne służby i armię zostało odebrane przez mieszkańców jako coś w rodzaju zwycięstwa i niechęć do białych nacji się wyraźnie wzmogła……
……niby wszystko gra, tylko ta woda w basenie jest pochodną ropy naftowej i nic nie widać 10 cm pod jej powierzchnią, a do tego szaruga wieczoru rozjaśniona tylko jakąś jedną nastrojową żarówką…….
……już wiem po co tu jestem, leczę się w tej mineralnej wodzie z ……… lęków, rozpuszczam je……..
………coś jednak sprawia że nie uciekam, to świadomość że moja sylwetka ciała nie prowokuje. Dla tych osiłków jest to oczywista sprawa, nie muszą się nawet zastanawiać nad efektem ewentualnej konfrontacji………
……..mija dwadzieścia gorących minut………
………ktoś wpada na pomysł by sprawdzić na parkingu moją narodowość, polska rejestracja wywołuje falę śmiechu i odprężenie, wraca gwar….również w języku rosyjskim…….

 

d (10)