burza arkaim

now browsing by tag

 
 

Arkaimski spektakl wszechświata Połączenie nieba i ziemi

Spektakt wszechświata Arkaim – Ural, 27 czerwca 2015

 

 

Zachód słońca krok za krokiem zapraszał nas na Szamankę, pokazując nam spektakl kończącego się  dnia, wszystko przemija, tak samo my odpuszczaliśmy nasze napięcia, emocje, urazy pozwalaliśmy im przemijać jak ten,  tak pięknie kończący się dzionek.

 

 

Gdy to odpuściliśmy staliśmy się lekcy, i z radością zeszliśmy do łagieru gdzie trwało spotkanie grupy Mira Tworec. Od piątku tak jak my i ta grupa tutaj pielgrzymowała, poddając się medytacji miejsca, chodząc po tłoczonym szkle,

 

 

czy teraz śpiewając pozytywne piosenki, w oddali błyskały błyskawice rozświetlając przestrzeń.

 

Już w południe widzieliśmy, że na centralnym placu łagieru przygotowują potężne ognisko, o wysokości stosu drewna na około dwa metry – dla tej dużej grupy.

 

 

– To się będzie paliło co najmniej na 5 metrów wysokości płomienia – powiedział z niedowierzaniem tego co widzi Bartek.

 

Dzieci zaczęły  zapalać ognisko – powoli, powoli zaczęło się zapalać – tutaj na ziemi.

 

 

 

Również powoli, powoli gdzieś w obłokach szykowała się burza, wiatr powoli, powoli ściągał chmury nad ognisko.

 

 

 

 

Gdy ogień zbił się wysoko i nabrał siły, potężna burza rozegrała się na niebie. Zaczęło wiać i duże krople deszczu zaczęły gęsto spadać na ognisko. Ogień, ziemia, woda, wiatr   zaczęły ze sobą tańczyć. Taniec dla człowieka, pokazują jak wiele są w stanie rozładować.

Pokazując nam, że  gdy żywioły w nas są  silne, jeden nie przeszkadza drugiemu. Nawet woda nie gasi ognia.

 

Z odwagą rozniecam swój wewnętrzny ogień.

 

Schroniliśmy się we wnętrzu wiaty, obserwując cały spektakl ognia, wiatru, deszczu. Jacyś ludzie grali na bębnach, wszystko było teoretycznie w niezgodzie ze wszystkim, ktoś powiedziałby w walce żywiołów. A może każdy z nich chciał zaprezentować się najlepiej jak potrafił.

 

 

W pewnym momencie deszcz z ulewnego stał się zwykłym deszczem, wyszliśmy ku ognisku. Deszcz nas moczył, ogień suszył. Deszcz chłodził, ogień grzał.  Błyskawice błyskały, grzmoty grzmiały.

Magia – to za mało powiedziane, to co rozgrywało się przed nami.  Nie tylko nigdy nie widziałam takiego ogniska, ale i w takiej scenerii – miałam wrażenie, że wszystko w jednej sekundzie się dzieje, że cały wszechświat, wszystkie żywioły w jednym momencie chcą się z nami skomunikować.

Staliśmy wpatrzeni raz w ogień, raz w błyskawice delektując się chwilą i nie chcą przegapić ani sekundy.

 

 

Byliśmy tak wdzięczni grupie Miro Tworec za to, że właśnie razem z nimi znależliżmy się w Arkaimie.

Na początku ognisko było ich, jednak z czasem stało się ogniskiem tych którzy dostrzegli magię tego momentu, potrafili być tu i teraz.

Gdy tak staliśmy do ogniska zaczął nieśmiało podchodzić mężczyzna w średnim wieku. Wczoraj widzieliśmy go w łagierze, przy budce z żywnością, gdzie pił piwo. Śniady na twarzy, siedział przygarbiony,  ubrany w jakieś łachmany moro.

– Taki miejscowy żulik – powiedział Bartek.

Teraz gdy zbliżył się do ogniska zaczął bardzo silnie pracować z energią, na pełnej koncentracji. Nie mogłam się napatrzyć na jego siłę koncentracji , siłę pracy z energią. Patrzyłam jak urzeczona, Bartek też.

 

 

– To jakiś szaman – powiedzieliśmy do naszego znajomego z kiosku z suvenirami.

– Tak,  on bierze energię z ognia – zauważył.

Gdy ów mężczyzna zrobił swój własny rytuał, wyciągnął spod kurtki myśliwski nóż – skierował go ostrzem w kierunku ognia  – tak jakby go ostrzył, zaczął go energetyzować.

– Tutaj trzeba być bardzo uważnym nim się kogoś oceni –  powiedział Bartek, pamiętając jakie zdanie miał o tym mężczyźnie wczoraj.

– Tak, tak….  można nie tylko kogoś obrazić, ale i narobić sobie biedy…..

Dla mnie był najlepszym nauczycielem koncentracji, szacunku do ognia,  jakiego w życiu spotkałam.

 

Pozwalam sobie całkowicie koncentrować się na tym co robię, z pełnym szacunkiem do tego co robię.

 

 

W pewnym momencie wiatr zmienił kierunek o 180 stopni, bryskając w niego iskrami i popiołem z potężnej kupy żaru – jeszcze gdy trzymał nóż wyciągnięty ostrzem w kierunku ognia . Uśmiechnął się i odszedł od ogniska.

Nie minęło 5 minut, a burza wróciła i znowu zaczęło mocno wiać i padać.

Siedział pod wiatą, przygarbiony jak zwykle, ćmiąc papierosa, patrzył w dal, nic nie wskazywało jego siły, wiedzy i zdolności.

Czasem się zdarza, że burza powraca, ale czy na pewno był to przypadek?

Odszedł, gdy młodzież zaczęła się popisywać swoimi umiejętnościami, my zaraz za nim, aby nie tracić tego co dostaliśmy tego wieczora, aby tego nie rozpraszać na jakieś głupoty.

 

 

Uwalniam się od oceny innych ludzi, na każdego patrzę z miłością i ciekawością.

 

Dziękuję wszechświatowi, Bogu, duchom tego miejsca za ten niesamowity spektakl, dziękujemy Miro Twarcom za ognisko, za tą przestrzeń, dziękujemy szamanowi za cudowne lekcje, wiatrowi, wodzie, ogniu i całej przestrzeni tego wieczoru.

Dziękujemy naszym opiekunom, przewodnikom, że zawiodły nas tutaj – w tym czasie.