pożegnanie Kuzowa
now browsing by tag
Pożegnanie Kuzowa nieść radość w świat
Pożegnanie z Kuzowa 1-2 sierpnia 2016
Przy każdej wycieczce miejsce odsłaniało kolejne ścieżki kolejne miejsca. Idąc któryś już raz tą samą ścieżką mieliśmy wrażenie, że jest inna. Nic nam się nie nudziło. Jednak gdzieś w głębi czuliśmy , że czas rozstać się z wyspą. Okres pobytu trwający ponad 3 tygodnie w potężnym miejscu siły, gdzie każdego dnia wszystkie żywioły tańczyły ze sobą swój radosny, pełny radości, przejrzystości taniec szczęścia.
Łezka kręciła się w oku na sam moment rozstania, jednak ….
Zapadła decyzja czas jechać, Zachar obiecał nas odwieść do Kem, gdyż ja nie chciałam płynąć z Igorem (imprezowiczem z którym płynęliśmy w tamtą stronę), jednak ostatnimi czasami Zachar podpijał (czego nie robił przez pierwsze 2 tygodnie naszego pobytu) i odsuwał z dnia na dzień wspólny wyjazd. A może my sami nie mieliśmy determinacji do wyjazdu…..
Po ulewnym deszczu, połamaniu masztów w naszym namiocie, pożyczenia z tutejszej wypożyczalni innego , przenieśliśmy się na wschodni brzeg – przy izbiczcze strażników przyrody i głównym miejscu dobijania małych łódek do wyspy.
Więc zawsze będziemy wiedzieć kiedy coś przypłynie, łamiąc namiot wszechświat powiedział na ten moment dość, idźcie w świat, w inne energie. Chcieliśmy płynąć w poniedziałek, jednak Zachar stwierdził – że nie dzisiaj. Przyjęliśmy to z pokorą. Jednak jutro płyniemy – czy z Zacharem, czy nie – zapadła decyzja.
A w poniedziałek poszliśmy na spokojnie pożegnać się z całą przestrzenią. My żegnaliśmy się z nią i ona z nami.
Posyłaliśmy najlepsze życzenia jakie mogliśmy, dostaliśmy na pożegnanie jeden z piękniejszych zachodów słońca, super smaczne borówki, tyle grzybów, że mogliśmy je przyrządzić dla wszystkich znajomych.
Takie piękne „do widzenia” z dwóch stron.
Ostatnia noc …….
I nadszedł poranek…. jakaś parka przyszła na brzeg z plecakami.
– Dokąd płyniecie? – zapytaliśmy .
– Do Kem – odpowiedzieli .
– O której wasza motorówka będzie? – dopytaliśmy.
– Jedenastej – dorzucili.
– A możecie poczekać kilka minut, abyśmy i my mogli się pozbierać, bo jest już 10,45 – zapytaliśmy.
– Jak kapitanowi to nie będzie przeszkadzać nie ma problemu – dodali.
Super i zaczęliśmy się szybko pakować.
Zachar schował się ze wstydu (przecież od dwóch tygodni obiecywał nasze odwiezienie, a teraz wtopił z tym alkoholem), a my zdając się na duchy miejsc liczyliśmy, że nie przyjedzie Igor tylko Żenia, choć czekająca parka zamawiała łódź przez centrum turystyczne – a więc Igora. Ojjj…. tutejsze łódkowe machinacje.
O 11,15 byliśmy spakowani, jednak łódki nie było, 12 łódki nie ma, 13 łodki nie…… Parka chodzi wściekła, próbuje interweniować telefnicznie , na szczęście pociąg mają dopiero wieczorem, a wyspa nie chce wypuścić, a może ……..
Żegnamy się z Zacharem, Wanią, Jarkiem kolejny raz z duchami wyspy i zdajemy na prowadzenie, chcemy w bezpieczny, spokojny sposób wydostać się w wyspy. Od rana jest cisza na morzu, więc fajnie byłoby już……
O piętnastaj przypływa Żenia – wysadza pięciu wojskowych w mundurach….z bronią. Jednemu nawet w czasie wyskakiwania z pontonu na plażę wypada w piasek automat ……(ojj.. widać, że nasz czas się tu skończył!).
Bartek intuicyjnie od razu pyta – to na niedźwiedzia? – ale odpowiedzi brak. Karabiny , pistolety , noże, mundury…..napięte, srogie miny…. jak to się czuje po 25 dniach w przyrodzie, w miejscu wysokowibracyjnym. Uczulamy na to strażników.
Żenia obiecuje przypłynąć za godzinę, bo teraz musi dalej jechać na Sołowki po ludzi.
Tak Żenia wiedziałam, że on przyjedzie, wszyscy opowiadali o nim dobrze, poza dowozem motorówką na wyspę – również odwozi na dworzec, czy odbiera z dworca, można się z nim dogadać aby zrobił zakupy żywności (ale o tym dowiedzieliśmy się 2 dni przez wyjazdem ).
O 16-tej podpływa Żenia, a z łódki już witają się z nami nasze znajome z Krymu Natalia i Irina. Jakie piękne pożegnanie,
Zachar podwozi nas pontonem do motorówki i ….. „Dowidzenia”, gdzieś łezka w oku się kręci, jednak Natalia z radością macha do chłopaków na wyspę, a potem zanurza się w radosnych opowieściach.
Z radością żegnam przeszłość
Z radością odpuszczam miłe chwile, piękne miejsca, z radością idę w nowe.
Natalia dziękuję
I tak po około 40 minutach „wylądowaliśmy” w port Kem w cywilizacji, nie widzianej od 25 dni. Gdy przyjechaliśmy sezon się zaczynał, teraz widać że jest w pełni. Pełen parking samochodów (jest strzeżony ) i masa ludzi. Inny świat.
Jednak ten z pozoru „inny świat” miał od razu dla nas przekaz, piękną tęczę która rozprysła gdzieś nad lądem mówiąc :
Doświadczyliście piękna, raju, jesteście nim, nieście je dalej …….
dziękujemy za to powitanie.
A teraz może refleksja odnośnie łódek pływających na Kuzowa.
Są dwie małe motorówki Igora i Żeni.
Z Igorem jechaliśmy na Kuzowa, strasznie niemiło, butnie, alkohol w ręce, wiele razy widzieliśmy jak spóźniał się na umówiony przyjazd czasem i o godzinę czy dwie. Czy tak jak po tą parkę wracającą z nami z Kuzowa – wcale nie przypłynął. Układ z nim ma informacja turystyczna w porcie. Poza tym alkoholik, pił jak nas wiózł.
Żenia młody chłopak, przesympatyczny pływający od roku, odbiera z dworca kolejowego samochodem i również tam odwozi. Punktualny, rzeczowy, otwarty na współpracę.
Podaję telefon tylko do niego – nr telefonu +79210135598 – łódka Nowaja Ładoga.
Cena 1100 rubli (70 zł.) – przy normalnym kursie przy większej ilości osób. Przy 1-3 osoby – ceny ustalane indywidualne. Jednak z tego co słyszeliśmy to, Żenia z 2 osobami jechał za 3000 rubli, a Igor gdy przyjechał po ludzi w czasie ulewy to chciał 7500 rubli.
P.S. Bartek myślał że włosy siwieją jak jakiś egzemplarz włosa jest stary i ze starości się odbarwia. A tu na jego brodzie niektóre centymetrowe też białe…