różne energie
now browsing by tag
Po raju nastąpiło…..
Zugdidi – po raju nastąpiło…….. 4 luty 2015
Po svaneckim raju, nastąpiło:
no właśnie co?
Piekło?
Brutalna rzeczywistość?
Normalne życie?
No właśnie co?
Nie umiałam tego nazwać na początku, potem gdy odpuściłam to, że jestem może gdzie indziej niż w miejscu w którym czuję się super doszło do mnie, że po prostu jestem w rzeczywistości która gorzej ze mną współpracuje, jest cięższa, wolniejsza, bardziej zagęszczona. Jak powietrze przed burzą. A tam w Svanetii energia czysta klarowna, jak prosto po burzy.
Inny świat, inne rzeczywistości.
Poza tym mieliśmy jechać do Abchazji, już w Mestii dostaliśmy maila z abchaskiego konsulatu, że wjazd własnym samochodem jest niemożliwy. Możemy tylko podróżować po Abchazji lokalnymi środkami transportu. Takie podróżowanie nie specjalnie nam odpowiada, gdyż wtedy podróż skupia się na miastach, atrakcjach turystycznych, hotelach i przemieszczaniu się między nimi. A w Abchazji chcieliśmy powłóczyć się po przyrodzie – tak zresztą jak zazwyczaj w czasie naszej podróży.
Abchazja poszła więc w odstawkę, pojawiła się przestrzeń do 8 lutego kiedy to przylatuje moja ciocia i Bartka mama.
Gdzieś pojawiała się ochota na zostanie dłużej w Mestii u Svamów, prognozy pogody nie zachęcały, a duchy mówiły – teraz już jeździe, bo potem możecie mieć problemy wyjechać stąd. Ponieważ przy dużych opadach śniegu droga może być jakiś czas nie przejezdna (ma długość 100 km przez góry wyciętą półką skalną i lawiny śnieżno-błotno-kamieniste to normalka).
Jednak dziś w Zugdidi gdy zetknęliśmy się ze światem mniej nam bliskim, pojawiły się wątpliwości, a może można było zostać, może to nie prowadzenie wszechświata, a nasze lęki, że nie dojedziemy na czas. Umysł wariował. A może wszechświat ma inne plany wobec nas.
Chciał w przyjazny dla siebie świat. Uciężaliśmy się nawet chlebem, aby dostosować się do tego świata.
Przecież jeżeli on pozwala możemy go rozświetlać swoją wibracją, i z radością i wysoką energią iść przez świat stwierdziliśmy, to tylko ego jest przywiązane do strefy komfortu i każde jej naruszenie traktuje jako atak.
Z radością i wysoką energią idę przez ziemskie życie, niezależnie od tego jaka energia jest wokół.
Pojawiały się wątpliwości do zaufania do wszechświata,
może coś źle odczytałam
może ja nie chciałam zostać
może nie pozwalam sobie funkcjonować w wysoko wibracyjnym świecie
może, może, może jedno goniło drugie
A przecież tyle razy wszechświat pokazywał, że o nas dba, prowadzi cudownie, bezpiecznie, radośnie . Wręcz prowadzi często na godziny otwarcia imprez o który nie mieliśmy pojęcia.
Dlaczego te wątpliwości?
Wątpliwości, które wizyta na Swańskiej ziemi ruszyła w każdym temacie, dziedzinie życia, pokazując ile ich jeszcze.
Uwalniam się od wątpliwości i pozwalam sobie zaufać w boskie prowadzenie każdego dnia.
Przecież kto powiedział, że ostatni raz byliśmy w Svanetii? Możemy tam pojechać po wizycie mamy – powiedział trzeźwo Bartek.
No tak – odpowiedziałam zaskoczona….
I z radością przeszliśmy przez miejski park w Zugdidi odpoczywając w nim od zgiełku miasta.
A pogoda była chimeryczna, to lało subtropikalnie, to znowu wychodziło słońce. I my również gdy świeciło słońce żałowaliśmy, że nie ma nas w Mestii, a gdy lało byliśmy szczęśliwi, że jesteśmy tutaj i zjechaliśmy z gór. A pogoda w Mestii i Zugdidi nie jest ta sama, dzieli te dwie miejscowości 135 km i potężne pasmo górskie sięgające 3 tysięcy metrów.
Więc….
Jeżeli zależymy od pogody nigdy nie pójdziemy swoją drogą, zawsze będziemy we władaniu wymówek, zamiast z radością i ufnością podążać na przód.