Male – najmniejsza stolica świata
Male – najmniejsza stolica świata z cudownym targiem
10-11 maja 2013
Tak w każdym razie pisze w przewodnikach. Miasto położone na wyspie , troszkę to wygląda kosmicznie gdy widzi się wyspę zabudowaną wieżowcami .
Nas urzeka targ rybny i warzywno owocowy .
Warzywa i owoce zdecydowanie drogie, droższe jak w Polsce. Zresztą nie ma się co dziwić , prawie wszystko jest sprowadzane , tutaj – poza jedną maleńką wyspą, na której rosną drzewa pomarańczowe – nie rośnie nic (palmy kokosowe są gdzieniegdzie).
Targ ma swój niesamowity koloryt , stragany i ledwo co mówiący po angielsku sprzedawcy .
A z owoców banany w kilku odmianach, papaje, arbuzy , melony, orzechy kokosowe i kilka których jeszcze nie rozszyfrowaliśmy . Prosimy o pomoc tych co znają .
Smaki owoców dalekie od tych jakie znamy z naszych hipermarketów
Mieliśmy fajną przygodę z bananami, jako,że nie znamy się jeszcze na nich . Kupiliśmy jakieś i jedliśmy. Koło nas przechodzi mężczyzna i mówi, że nie kupiliśmy dobrych. Dobre są te które ma w siatce i częstuje nas nimi. Faktycznie jego były najlepsze. A w smaku wodniste , lekko kwaskowe , a nie jak u nas suche .
Zresztą te co są u nas to przemysł w największej formie . Czasami należałoby się zastanowić czy nazwać je bananami, czy może modyfikacją chemiczną banana . Inne owoce tak słodkie , że aż można się zemdlić .
Sprzedawcy uśmiechnięci. Zresztą ludzie tutaj są bardzo pogodni i sympatyczni . Nie spotkaliśmy się z naciąganiem (poza zoną turystyczną ) , oszukiwaniem , bardziej z bezinteresowną pomocą i sympatią.
A targ rybny to też przeżycie , ryby od maleńkich po wielkie . Można spotkać tuńczyka , żaglownicę itp. Ryby przynoszone są prosto z łódek .
Połowa nadbrzeża w Male służy jako miejsce sprzedaży towarów, zarówno ryb , owoców, ale również materiałów budowlanych i wszystkiego innego .
Tutaj nie ma przemysłu i wszystko trzeba dowieść z Indii bądź Sri Lanki . No przesadziliśmy, jest jeden bardzo podstawowy przemysł turystyczny , ale o tym – jak lepiej go poznamy.
Z jednej strony wyspy jest miejsce do surfowania , mamy szczęście prawie są zawody . Mamy okazję pooglądać surfujących na fali chłopaków , oraz nasycić się klimatem zawodów .
Jak zawsze piszę, specjalistami od miast i zabytków raczej nie zostaniemy ,więc tak samo w Male bardziej podglądamy życie , niż biegamy za nimi.
Ruch uliczny to głównie skutery i trochę samochodów (wyspa ma może z 2km na 2 km) . Ruch jest lewostronny, w godzinach szczytu gdy na ulicę wyjeżdżają setki skuterów ciężko przejść . Jeżdżą na nich zarówno mężczyźni jak i kobiety .
Jesteśmy w porze deszczowej więc spacerując po Male 2 razy łapie nas krótki deszczyk, krótki ale intensywny trwający z 2-3 minuty . W ten czas każdy się chowa gdzie może , a potem życie wraca do normy .
Po mieście kursują taksówki w urzędowej cenie 20 rupii (4 zł. ) plus ewentualnie 5 rupii za bagaż (1 zł.) , a na sąsiednie zamieszkałe przez miejscowych wyspy odpływają doni.