Słuchać Boga – testament bretarianina

IMG-20221229-WA0006

Ludzie z drogi , ludzie spotkani w czasie podróży, ci o których gdy się myśli zaraz robi się cieplej na duszy.
A umysł myśli, jak dobrze, że dane nam było się spotkać, że nasze drogi się skrzyżowały, że dzięki temu jesteś częścią mojego, naszego życia.
Zinaide Baronową rosyjską pranojedkę chciałam poznać już wiele lat temu, jednak nasze energetyczne drogi nie mogły się spotkać.

Najwyraźniej nie było mi po drodze, a może nie dorosłam energetycznie, a może nie pozwalałam sobie na spotkanie, a może bałam się że zarząda jakiś dużych pieniędzy , albo stwierdzi że z ludźmi tak poprostu się nie spotyka…
Tak duchowe środowisko tyle razy pokazało mi, że każda minuta ich czasu jest tak cenna, że nie mają czasu dla Ciebie, no chyba że dobrze zapłacisz…
W 2018 jednak przemogłam się i zadzwoniłam do Zinaidy.

A kim była owa Zinaida i co o niej wiedziałam przed przyjazdem.
Zinaida Grigoryevna Baranova urodziła się w 1937 roku i przeżyła większość swojego życia, podobnie jak wszyscy jej współcześni. Otrzymała dyplom inżyniera-technologa przemysłu mięsnego i mleczarskiego, pracowała jako inżynier produkcji oleju i tłuszczu w zakładzie w Świerdłowsku, wyszła za mąż, urodziła córkę i syna, uczyła chemii w Instytucie Politechnicznym w Krasnodarze, i przygotowywała się do obrony pracy doktorskiej. Zinaida była zagorzałym materialistą, członkiem partii, a nawet sekretarzem organizacji partyjnej wydziału. Jednak w 1980 roku los zadał kobiecie kilka ciężkich ciosów: najpierw zginęli jej rodzice, potem w wypadku samochodowym zginął jej 18-letni syn. Nieszczęścia, które spotkały Zinaidę Grigoriewną, doprowadziły do ​​bardzo ciężkiej depresji i gwałtownego pogorszenia jej stanu zdrowia: pogorszyła się praca serca i naczyń krwionośnych, następnie zaczęły się zmiany patologiczne w innych narządach wewnętrznych i układzie mięśniowo-szkieletowym. Lekarze uznali ją za osobę niepełnosprawną drugiej grupy i praktycznie nie mogli pomóc. Jednak Zinaida Baranowa, która jeszcze stawiała na nogi córkę, wówczas maturzystkę, zdołała przezwyciężyć swoje dolegliwości, sięgając po niekonwencjonalne metody leczenia i praktyki duchowe. Oblewała się zimną wodą, studiowała „Dziecko” Porfirija Iwanowa, oczyszczała organizm według Małachowa, Siemionowej. Również Zinaida Grigorievna wielokrotnie czytała i rozważała „Ewangelię”, „Agni Jogę” i inną literaturę. W 1990 roku przeprowadziła się do wsi Kutais w Kraju Krasnodarskim i zaczęła mieszkać na wsi u podnóża Kaukazu, uprawiając kwiaty i warzywa. Zinaida próbowała połączyć się z naturą, chodziła boso przez cały rok i przeszła na wegetarianizm.

IMG-20221229-WA0001

Studiowanie „Bhagavad Gity” doprowadziło ją do idei, że Bóg jest energią i według niej otworzyła kanał komunikacji z wyższymi mocami, co objawiło się w postaci jej wewnętrznego głosu. W 1997 roku wewnętrzny głos skłonił Zinaidę Grigorievnę do przejścia na napar z wody i warzyw.
Gdy ponownie przeszła  na dietę wegetariańską Zinaida Baranova ponownie zaczęła przybierać na wadze i na początku 2000 roku ważyła już 90 kg. Przed Wielkanocą postanowiła, zgodnie z naukami Porfirija Iwanowa, przeprowadzić całkowity post podczas Wielkiego Postu i usłyszała swój wewnętrzny głos, który mówił, że poradzi sobie już bez stałego jedzenia. Od tego dnia, 26 marca 2000 r., Zinaida Baranova przestała jeść, a po 24 dniach poczuła, że ​​może obejść się bez wody. Przez półtora miesiąca trwała przebudowa ciała, podczas której kobieta odczuwała osłabienie i prawie nie mogła się poruszać. Jednak z czasem stała się zdrowa i pełna energii
Cała jest droga to droga wznoszenia się do Boga, kiedy osiagnięła stan zjednoczenia z energiami makrokosmosu, które pozwoliły  jej mikrokosmosowi obejść się bez fizycznego jedzenia i płynów.
Nie tylko całkowicie ozdrowiała, ale cofnęła jej się menopauza, niestety jak sama śmiała się w wywiadach nie odmłodniała i nie wyrosły jej nowe zęby.

Około 2017 roku zaczęła ponownie jeść – i nigdzie nie znalazłam dlaczego?
To była cała moja wiedza przed spotkaniem.

Gdy zadzwoniłam z biciem serca, telefon odebrała miła babcia, która na początku była zaskoczona chyba moim akcentem.
Wyjaśniłam jej że jestem Polką i teraz przebywam z mężem nad Morzem Czarnym i z wielką chęcią bym się z nią spotkała.
– Przyjeżdżaj – usłyszałam…
– A ile będzie to kosztować – zapytałam przezornie.
– Przyjeżdżaj – dodała nie zwracając uwagi na moje pytanie, tylko 21.11 mam urodziny i będą goście, więc lepiej po tym terminie.
I tak 22.11.2017 moje wielkie marzenie stało się rzeczywistością.
Pojechaliśmy do Kutais wioseczki na Kaukazie niedaleko Goriaczego Klucza (kurort) i kogo zastaliśmy.
Przekochaną babcię, taką starowinke lekko przy kości promieniująca światłem.
Ona nie promieniała światłem, ona wręcz świeciła.
Mieszkała tak jak pisano w małym domku bez wewnętrznej toalety, z mini kuchnią z piecem.
Jedno co się nie zgadzało to telewizor, a reszta była dokładnie taka jak opisywana.
Przyjęła nas w głównym pokoiku, gdzie na ścianie było zdjęcie Pofiry Ivanowa – jej nauczyciela, oraz jej zdjęcie z córką.

IMG-20221229-WA0000

IMG-20221229-WA0004

IMG-20221229-WA0003

– Ty się na pewno chcesz ze mną spotkać? – zapytała zaskoczona – bo ja już jem – dodała.

– Dla mnie liczy się człowiek i wiem że jesz i to nic nie zmieniło w mojej chęci  spotkania się Tobą.
Popatrzyła się na mnie uważnie i pojaśniała jeszcze bardziej.
Ojjj, ile razy w życiu ważniejsze jest to co robimy, co osiągnęliśmy – niż to kim dziś jesteśmy, jakie mamy doświadczenia, czym możemy się dzielić.
Zresztą to pytanie nie było bezpodstawne , bo drugi raz zawitaliśmy do niej w maju 2019 i wtedy zrobiliśmy z nią film o tym co ważne w życiu – stanowiący formę moim zdaniem jej testamentu.
Pod filmikiem są komentarze pozytywne, ale również takie że po co zaczęła jeść! Wiele pranojedów negatywnie na nią zareagowało jedzącą, bo nagle ktoś pokazał, że ten sukces niejedzenia może być ulotny.
Inni fanatycy surowego jedzenia twierdzili, że gdyby jadła surowe to inaczej by dziś wyglądała.
Jak lubimy oceniać, potępiać, zamiast zapytać się – dlaczego?
Ale wracając do pierwszej wizyty nie pamiętam o czym rozmawialiśmy – byłam taka zauroczona jej światłem.
Nie zrobiliśmy żadnych zdjęć.
Jedno co pamiętam, że podarowałam jej duże korale bursztynowe po mojej babci na urodziny.
Popatrzyła na mnie i powiedziała – ale to bardzo drogi prezent.
– Bursztyn to kamień światła , a ty jesteś kobietą światła więc do Ciebie pasuje – odpowiedziałam.
Ucieszyła się i założyła.
Została tak daleko w naszym sercu , że w maju 2019 będąc ponownie w tamtych stronach z radością podjechaliśmy.
Dzięki pomysłowi naszej koleżanki Evgenii aby zrobić z nią film, mamy z tego spotkania niesamowita pamiątkę.
Tym większą że rok póżniej 18.06.2020 odeszła w inny wymiar, do Boga.
A co nam powiedziała w wywiadzie:

” Zawsze należy pytać Boga, ducha co robić.
Kontakt z Bogiem zależy od czystości ducha człowieka.”

“Przyszliśmy na ziemię aby dostać to doświadczenie które daje nam duch.
Każdy przechodzi to doświadczenie które może przejść, zgodnie ze swoją gotowością ”

“Nikt nikogo nie może nauczyć jak przechodzić to doświadczenie.
Ja nie mogę Ciebie, ty jego – to uczy wyższy duch ”

Zinaida uważała, że należy mówić to co Bóg powie.
Gdy inny człowiek zadaje pytanie należy w tym samym czasie zadać pytanie Bogu i mówić co on powie.

“Nie mówię że jestem Bogiem, mówię co mi idzie z wyższego”

“Nie należy osądzać innych”

“Trzeba żyć tak jak Bóg ci daje.
Drugi żyje jak Bóg mu daje.
Patrzysz z otwartymi oczami na drugiego i mówisz co za wariat.
A trzeba patrzyć na człowieka i zobaczyć ile twojego zrozumienia starczy, aby go nie  osądzać”

– Co byś radziła tym co chcą przejść na odżywianie praną?
– Poczyścić ciało, jeszcze raz poczyścić ciało z tego co ci przeszkadza, pomódl się , poproś Boga aby dał ci siły, wiarę, a ciału siłę ducha.

Jak polepszać stosunek z Bogiem?

“Trzeba polepszać kontakt z Bogiem w ciszy spokoju i modlitwie.
Zadajesz pytanie i czekasz na odpowiedź.
Stojąc, siedząc słuchasz, a jak przyjdzie odpowiedź przyjmujesz ją z wdzięcznością  – będę tak robić, dziękuję Boże.
A jak jeszcze za wcześnie dla mnie będę się przygotowywać…
W naszych czasach wszyscy chcą szybko, a szybko się nie da…”

– Czy ten człowiek co przeszedł na pranę lepszy jest od innych ludzi?
– A jaką miarą ty mierzysz – lepszy, gorszy.

W końcu wywiadu stwierdziłam, że: cała nasza rozmowa jest o kontakcie z Bogiem…
“Bo jak inaczej żyć…
Każdy z nas to cząstka Boga…
I nasza droga to jego droga
Inaczej być nie może , ale dlaczego inaczej żyć”

Właśnie ta pokora do życia, do boskiej woli.
Ileż razy boimy się być boskim kanałem aby komuś czegoś nie powiedzieć, czy nie być posądzonym o wariactwo, czy chcemy się komuś przypodobać.
Dla mnie wyrażanie boskiej woli w kontakcie z innymi ludźmi jest trudną lekcją.
Nie wyrażam czasem tego co czuję  z uwagi na lęk przed reakcją drugiej osoby.
Brakuje mi czasem zrozumienia jak powiedziała Zinaida
Ojjj, kochana Zinaida…
W sumie to nie wiedzieć kiedy minęło parę godzin pobytu.
Zinaida proponowała nam żebyśmy zostali w jej domku dla gości, ale coś nas gnało gdzieś dalej.
Choć dziś z perspektywy czasu na pewno bym została.
Choć czy na pewno???
Czasem zauważam u siebie, że boje się tej bardzo wysokiej wibracji , a Zinaida była w bardzo wysokiej, nawet teraz kiedy jadła.
Uwielbiam  te spotkania z ludźmi którzy już nie muszą się nikomu przypodobać, nic sprzedać, zaistnieć itp.
Ludzi którzy dzielą się tym co faktycznie było najważniejsze w ich życiu, bo czują że czas się stąd zbierać.
To taki duchowy testament Zinaidy. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że mogliśmy go wysłuchać.
Tu link do filmiku po rosyjsku:

Obecnie na końcu 2022 roku jesteśmy w północnej Fińskiej Laponii i zastanawialiśmy się – że mimo 4 lata temu kupiliśmy kamerę do filmowania zorzy polarnej i miłość do północy była bardzo silna – to dlaczego jeździliśmy na południe?
Pisząc ten artykuł o Zinaidzie uświadomiłam sobie dlaczego.
Tak, po prostu aby ją poznać i nagrać jej testament…
Tam było nasze miejsce, nasza rola w tamtym czasie.
A teraz energia Zinaidy weszła w naszą północną przestrzeń prośbą koleżanki o artykuł z naszego spotkania z nią.
Północ połączyła się z południem, Laponia z Kaukazem.
Wszechświat, Bóg, Duch pokazał, że na wszystko jest czas i miejsce.
Dziękujemy za to spotkanie Zinaido…

IMG-20221229-WA0007

IMG-20221229-WA0005

Saal-Digital.pl – recenzja foto książki

Recenzja foto  książka professional line 30×30 cm 40 stron.
Pomyślałam o foto książce że swojej podróży po Laponii i potem reklamę voucher na foto książkę za opinie.
Napisałam – zakwalifikowano mnie.
Dostałam 500 zł na foto książkę profesjonal i……
W związku z tym, że byłam w podróży projektowałam na aplikacji w android.
Sama aplikacja nie daje za dużo swobody na własne tworzenie, ale jest poręczna.
Trochę czasu zajęło mi nauczenie się jej.
Najgorszym elementem była wysyłka książki już po opłaceniu, gdy wymagane jest szybkie łączę o czym nie wiedziałam, przy klasycznym 4 G poniżej 100 b/s nie ładowało się, system zwracał pieniądze i tak kilka razy.
Musiałam jechać 50 km do najbliższej większej miejscowości aby w kawiarni z dobrym internetem 150 b/s to wysłać.
Wtedy wysyłka poszła błyskawicznie.
Zamówiłam ekspresowa wysyłkę do Finlandii wszystko już dalej przebiegło sprawnie.
A foto książka moim zdaniem przepiękna, papier, jakość wydruku, okładka z pleksi.
Wybrałam format 30×30 cm co przy zdjęciach 30×60 cm dalej daje piękną jakość wydruku.
Dla mnie to takie małe dzieło sztuki.
Idealny na książkę ze specjalnych okazji, bo jej jakość, wygląd oceniam o wiele razy wyżej niż klasycznej foto książki.

20221213_194722 20221213_194737 20221213_194749 20221213_194759 20221213_194815 20221213_194829 20221213_194845 20221213_194930 20221213_194954 20221213_195007 20221213_195021 20221213_195032 20221213_195043 20221213_195059 20221213_195129 20221213_195114 (1) 20221213_194530 (1)

Przez góry i doliny – droga powrotna z parku Ałtaj-Tavan, Mongolia 21 – 22 sierpnia 2019

Przez góry i doliny – droga powrotna z parku Ałtaj-Tavan, Mongolia 21 – 22 sierpnia 2019

DSCN9377-01

DSCN9401-01

DSCN9391-01

Filmik z naszymi opowieściami i fotkami:

 

 

Landrynka pnie się dzielnie w górę kolejnych wzgórz. Pokonujemy różne „złośliwe” trawersiki i głazowiska. Przed nami roztaczają się wielkie przestrzenie płaskowyżu w oddali podkreślone przez pasma gór.
Witają nas ptaki i susliki. Żurawie szybują w przestrzeni błękitu, tak by po czasie wylądować w bezpiecznej odległości od nas.
Czujemy przestrzeń wokół nas, napełniamy się nią , chłoniemy bezkres łąk i nieba. Rodzą się refleksje – jaki to inny świat, jak różny od europejskiego stylu życia.
Po drodze mijamy jednego młodocianego pasterza, który cieszy się wyraźnie naszym pozdrowieniem – w przeciwieństwie do jego dorosłego sąsiada, u którego brak reakcji….
Stad mało, po wygryzieniu wszystkiego na centymetr przeniosły się dalej w pobliże rzeki. My także do niej zmierzamy . Tu nagromadziło się kilkadziesiąt jurt, a wokół widać stada jaków, koni i owiec. Przejeżdżamy zatem przez bród, troszkę z obawą bo woda krystaliczna i nie wiadomo jak głęboko. Niby jest to bardzo uczęszczane miejsce, ale są dna takie co dają oparcie i takie co przytrzymują w rzece. Zapinamy zatem reduktor i blokadę – całkiem niepotrzebnie…
Dalej w dole rzeki widzimy pasterzy którzy koszą trawę na siano na zimę. Lud który tu zamieszkuje to muzułmańscy Kazachowie mieszkający w zachodniej Mongolii. Widać że mają tendencję do posiadania większej ilości dzieci niż mieszkańcy innych rejonów tego kraju. Mamy wrażenie przeludnienia tej części gór i jej nadmiernego wypasu. Królują tu stare uazy, tabletki i ziły.
Przed nami kolejny bród, tym razem przechodzę do połowy na nogach. Jest prawie po majtki i ma silny nurt. Nikt akurat nie jedzie z miejscowych, rezygnujemy zatem z przeprawy i szukamy innego miejsca przejazdu. Dalej całkiem szeroka ujeżdżona jak autostrada droga nieoczekiwanie prowadzi przez bagno! I Landrynka na blokadzie kolejny raz staje na wysokości zadania – taka jest Mongolia…. Pojechaliśmy całkiem słusznie bo droga dociera kilka kilometrów niżej na most.
Zapadają ciemności, u Brygidy pojawiają się lęki by nocować w dolinie rzeki, wybieramy zatem przyjazną energetycznie polanę powyżej na której zapadamy w sen…
Jestem świadomy wdzięczności która mnie wypełnia, za to że mogę doświadczać tego miejsca właśnie teraz….całej tej 80 kilometrowej drogi powrotnej z parku Ałtaj-Tawan przez góry do miasteczka Olgij.

 

DSCN9500-01

DSCN9583-01

DSCN9355-01

m (32)

 

DSCN9628-01

DSCN9543-01

DSCN9468-01

DSCN9503-01

DSCN9477-01

DSCN9369-01

m (25)(1)

DSCN9483-01

DSCN9335-01

m (28)(1)

 

DSCN9616-01

DSCN9544-01 DSCN9639-01 DSCN9401-01  DSCN9378-01 DSCN9463-01 DSCN9464-01 DSCN9461-01 DSCN9556-01 DSCN9432-01 DSCN9488-01 DSCN9514-01 DSCN9443-01 DSCN9371-01 DSCN9578-01 DSCN9553-01 DSCN9587-01

DSCN9544-01

Półwysep ciszy na jeziorze Churgan, Ałtaj-Tawan, Mongolia

Półwysep ciszy na jeziorze Churgan, Ałtaj-Tawan, Mongolia 

 

m (18)(1)

DSCN9167-01

 Ciszy jako spokoju wewnętrznego…

18 -20 sierpień 2019

 

Nasz filmik z opowieścią i fotkami:

 

 

W gościnę przyszły krowy i z braku innych wysokich elementów zaczęły ocierać się o Landrynkę.
Zdecydowanie poczułem sprzeciw, a w czasie ich odganiania gniew. Czy one nie wiedzą że to moje auto!
Właśnie jak szybko się przyzwyczajamy do określeń że coś jest „moje”.

Stoimy teraz na półwyspie wielkiego jeziora w parku Ałtaj -Tavan. Zaprosił nas wyraźnie do siebie – czujemy to zaproszenie, a duszki zaglądają na nas z ciekawością w postaci np. kołującego nisko orła. Wdzięczy się słonko, dobrze nam tu. W pewnym momencie jedna z nielicznych przejeżdżających terenówek skręca w oddali w stronę półwyspu. W stronę „naszego” półwyspu! Półwysep jest ogromny , ma z 500 metrów średnicy z górką pośrodku – a my już nadaliśmy mu przydomek że jest „nasz”.
Tak układa w życiu umysł: mój mąż, moja żona, moje dziecko, mój dom, moja firma, mój kraj…. Utożsamiamy się z tym co jest nasze i cierpimy gdy nie są takie jak sobie życzymy!!!

W jeziorze woda kryształ, pomimo śladów spacerujących zwierząt na brzegu i śladów ich odchodów. To właśnie powoduje że z naturalnych źródeł wody w Mongolii rzadko korzystamy. Są od czasu do czasu źródła wybijające prosto ze skały, są ogrodzone i wtedy bezpieczne.

Korzystamy zatem z tej wielkiej wanny zimnej wody i bierzemy kąpiel. Jaki człowik jest spawny wmyciu się w chłodzie.

Pada propozycja „trzeba dalej jechać”. Chwilę później wyrywa się sprzeciw – to przecież jest nasz raj – dlaczego chcemy go opuścić? Potem jedziemy do jakiegoś miasteczka i szukamy nie wiedzieć czego! Zostajemy zatem w ciszy jeziora na dwie noce…

 

DSCN9240-01

 

DSCN8986-01

 

DSCN9026-01

 

DSCN9216-01

 

DSCN9154-01

 

DSCN9145-01

 

DSCN9308-01

 

DSCN9209-01

 

m (13)(1)(1)

 

DSCN9247-01

 

DSCN9175-01

 

DSCN9022-01

 

 

DSCN9296-01

 

DSCN9221-01

 

DSCN9188-01

 m (16)(1)

 

DSCN9105-01

 

DSCN9079-01

 

DSCN9013-01

 

DSCN9103-01

 

m (19)(1)

 

 

Uwalniam się od przymusu załatwiania spraw za innych

Uwalniam się od przymusu załatwiania spraw za innych.  18 listopad 2019

 

IMG-20191118-WA0000

Ja: Ojjjj Od paru dni słyszę głos napisz to, napisz to.

Wszechświat chce Twojej prawdy. A ja kombinuję co by tu zrobić, a może zjeść, a może pomedytować, a może……….

Boję się uwolnić największą rodową traumę z rodu mojej matki, czy co?

Bóg: Boisz się ataku na Ciebie, za to, że napiszesz swoją prawdę. Wiesz przecież, że przez lata oni mówili swoją prawdę, a Twoja mama chcąc być tą mądrzejszą – swojej prawdy nie wypowiadała.

Ja: Bo prawda się sama obroni.

Bóg: Jak wypowiesz ją choćby przed sobą, a nie ze stertą emocji, poczucia winy, wstydu będziesz dusić w sobie.

Ja: Wiesz matka mojej mamy, siostra, jej córka – od lat opowiadały o mojej mamie źle. Mimo, że ona im tyle dawała…

Bóg: Właśnie.

Ja: Co właśnie ?

Bóg: Ona chciała dawać , jednak częściowo była do tego zmuszana. Aby nie pokazać, że daje, robiono z niej tą złą.

Ja: Aby nie być wdzięcznym.

Bóg: Jakim wdzięcznym? Idziesz za daleko. Aby ją zdyskredytować. Bo daje ten co ma nadmiar.

A bogaty jest zły…

Ja: Jakaś paranoja

Bóg: Ten kto nie umie prosić o pomoc, nie umie brać. A, że życie zmusza go do wzięcia, przyjmuje dar, a odtrąca osobę. Chce zrobić z niej demona. Bo chce całe te swoje emocje wstydu za to, że musiał wziąć – przelać na nią. To wściekłość na siebie, zmaterializowana na tym co chce pomóc.

Ja: Czyli takim osobom lepiej nie pomagać ?

Bóg: Pewnie. Chyba, że chce się doświadczać chamskiego odrzucenia.

Ja: Może opowiem całą historię.

Bóg: Czekam na to od lat. Od kiedy piszesz bloga. I nie tylko ja, Twój dziadek Franciszek, Twoi rodzice …

Ja: Dobra jedziom. Osoby uczestniczące.

Babka – mama mojej mamy

Dziadek – ojciec mojej mamy

Ciotka – siostra mojej mamy

kuzynka – córka siostry mojej mamy

A wszystko zaczęło się jeszcze gdy byłam w łonie matki.

Bóg:Kiedy dokładnie?

Ja: Moja ciotka 12 lat młodsza od mojej mamy zaszła w ciążę 3 miesiące po mojej mamie. Nie kończąc nie tylko szkoły, ale zachodząc w ciążę z przystojnym alkoholikiem …

Bóg: i czemu to miało taki wpływ na życie Twojej rodziny?

Ja: Wywołało to szok. Babka zaczęła histeryzować i całe życie, zaczęło kręcić się wokół ciotki i jej problemów.

Moja mama, ciąża, jej samopoczucie zeszło w odstawkę.

Istniała ciotka i cały bagaż emocji babki wstydu pretensji itp.

Bóg: Ciotka jako pępek świata Twojej babki, nie chciała odpuścić bycia numer jeden.

Ja: To znaczy?

Bóg: Dostawania uwagi babki, czyli swojej matki . Ale wróćmy do Ciebie.

Ja: Moja matka chciała być silna, jednak całą sytuacje przypłaciła szokiem porodowym.

Bóg: Nie pokazała szoku, to zmaterializował się kiedy mógł.

A co było potem.

Ja: Gdy mama była w ciąży, babka obiecała, że będzie się mną zajmować. Jednak teraz sytuacja zmieniła się.

Jak to wiele razy mówiła nawet w czasach gdy pamiętam.

„Jak ona może zajmować się cudzym dzieckiem, skoro ma swoje.”

Bóg: Achhaaaaa. Twoja mama nie była jej dzieckiem?

Ja: Są jakieś przesłanki ku temu, ale nic o tym nie wiem…

Bóg: I co dalej?

Ja: Wychowywała mnie ciocia Jadzia i różne niańki. Mama czuła się strasznie odrzucona, okłamana i nie umiała się znaleźć w tej sytuacji.

Ciotka nie pracowała, bo nie miała wykształcenia.

Moja mama chcąc pomóc jej finansowo, płaciła jej za sprzątanie naszego domu.

Ale ona go nie sprzątała tylko babka.

Bóg: Twoja mama tego nie widziała?

Ja: Doskonale widziała, ale nie umiała zachować się w tej sytuacji.

Zresztą wszystko kręciło się wokół babki i ciotki.

Bóg: To znaczy?

Ja: Gdy ojciec kuzynki, partner ciotki – przychodził pijany, babka przybiegała do nas (mieszkaliśmy ok 1 km dalej) krzycząc „jedzcie szybko na ratunek, bo mi dziecko zabije.”

Rodzicie wsiadali w autko, jechali, chcieli przegonić intruza.

A na miejscu ciotka krzyczała na rodziców, żeby go zostawili i nie wtrącali się.

Coraz częściej ojciec nie chciał reagować na histerię babki i wtrącać się w rozgrywki.

Mama jednak ulegała jej…

I w rezultacie dochodziło do awantur między rodzicami…

Bóg: A może o to chodziło?

Ja: komu?

Bóg: Babce, ciotce.

Większość ludzi, jest bardzo zawistna i gdy nie może mieć tego co mają inni, szczególnie bliscy robi podświadomie wszystko aby zniszczyć ich szczęście.

To trzeba znać, aby na to nie reagować, bo to silny mechanizm społeczny.

Ale co działo się fizycznie?

Ja: Miałam 4 lata, zaczęłam chodzić do przedszkola. Nie znosiłam go, byłam indywidualistką a przedszkolanki próbowały wepchnąć mnie w schemat.

Nie chciałam tam chodzić. Moja kuzynka nie chodziła.

Był czas że babka, ciotka i kuzynka przychodziły do mojego domu podczas nieobecności rodziców i siedziały tam, a ja musiałam siedzieć w przedszkolu. Nie rozumiałam, dlaczego nie mogę być u siebie w domu z nimi.

Potem moja mama, w związku z naciskami ojca rozgoniła tą patologię…

Bóg: Dobrze, że ojciec przecierał jej oczy. Bo babka by ją zjadła

Ja: hiiiiii

Bóg: A co nie było tak?

Ja: Dobrze, że przypomniałeś. Przy mnie babka mówiła i to wiele razy , że fajnie jakby moja mama umarła, bo wtedy mój ojciec ożeniłby się z ciotką.

Bóg: Naprawdę ???? Brzmi fatalnie

Ja: Bo babka popadła wręcz w chorobę – wszystko dla ciotki i kuzynki. Nikt i nic się nie liczyło. Wręcz po trupach!

Bóg: Silny lęk pokoleniowy. Trzy samotne kobiety babka, ciotka, kuzynka i trzeba przeżyć.

Ja: Ciotka mogła iść do pracy, zresztą czasy były takie, że i państwo pomagało.

Bóg: Czy przy lękach wchodzi w grę racjonalizm?

Ja: No nie.

Bóg: Co jeszcze się działo?

Ja: Ja byłam bardzo zdolna, inteligentna – kuzynka średnio, a chodziłyśmy do jednej klasy. Babka chodziła po nauczycielach, mówiąc im aby dawali mi gorsze stopnie. Bo kuzynka taka biedna, aby nie czuła się gorsza ode mnie.

Bóg: skąd to wiesz?

Ja: Moja mama była nauczycielką i inne nauczycielki jej o tym mówiły.

Bóg: Zawiść. Nie możesz być lepsza, bo ja źle czuję się przy to Tobie…

Ja: Komunizm był w końcu i wszyscy mieli być równi…

Bóg: To czemu nie zniesiono ocen w szkole?

Ja: A największy hit babka odpierdzieliła jak poszła do księdza, który bardzo mnie lubił. Mówiąc mu, że jestem rozpieszczona jedynaczka, która nic nikomu nie daje! (czytaj – nie daje kuzynce)

Bóg: i co zrobił ksiądz?

Ja: pogonił babkę, powiedział, że ja dużo daję innym, a to jej wnuczka, czyli moja kuzynka nic nikomu nie daje.

Babka się tak obraziła, że przez pół roku nie chodziła do kościoła.

Bóg: czyli miałaś z nią cały czas kontakt.

Ja: Tak . Moja matka wręcz wchodziła jej do przysłowiowej dupy, przymykając oczy na wszystko, a emocje wyładowując na mnie !

Bóg: czy ciotka cały czas nie pracowała?

Ja: Nie wiem ile miałam lat, czy jeszcze kilka czy jak już kilkanaście – zwolniła się posada sekretarki w szkole, gdzie uczyła moja mama.

Nie trzeba było wykształcenia.

I tak moja mama wepchnęła ciotkę w pracę.

Bóg: I mniej jej musiała już dawać ?

Ja: Na pewno w rodzinie babka,ciotka, kuzynka pojawiło się więcej pieniędzy.

A czy mamie było lżej, nie wiem.

Ciotka dobrze znalazła się w pracy i na tym poziomie wszystko było ok.

Bardziej cierpiała gdy ciotka popadała w histerię, jaka biedna i jak nikt jej nie pomaga…

Zresztą tą mantrę słyszałam od ciotki i po śmierci mamy, że nikt jej w życiu nie pomagał.

Bóg: Ludzie skupieni na swoim nieszczęściu, nie widzą wsparcia innych.

Ja: Oni cały czas są biedni, cierpią

Bóg: Dobrze wiesz ile taka sytuacja, daje profitów. Można brać, nie dziękować, poniżać, odrzucać. Nie widzieć nikogo. Bo przecież samemu ma się takie problemy.

To nie branie odpowiedzialności za własne życie.

Jakiś wstyd przygniótł tak tą osobę, że dalej w nim żyje, mimo że realia dawno się zmieniły.

Ja: I nic nie widzi.

Bóg: Bo wtedy trzeba byłoby zobaczyć, że ja również jestem zła, a nie tylko ludzie dookoła.

Ja: Chyba czas przejść do najważniejszego wydarzenia w dziejach tej rodziny.

Bóg: DAWAJ !!!

Ja: Miałam chyba kilkanaście lat, chodziłam jeszcze do podstawówki, gdy babka przyszła do nas i stwierdziła, że chyba będzie umierać i czas zrobić porządek z majątkiem, który posiada.

Dziadek zmarł rok przed moim urodzeniem.

Majątek to mały domek i 20 arów ziemi.

Dziadek nie zrobił testamentu mimo że wiedział, że umiera.

Stan prawny wyglądał więc tak:

Babce należała się połowa domu i 10 arów i połowa po dziadku czyli 25% domu i 5 arów

Mama miała prawo do 2,5 ara i 12,5 % udziału w domu ,

Ciotka podobnie.

Babka zaproponowała podział, że skoro moja mama już swój dom, więc dostanie w sumie 10 arów, a ciotka 10 arów i dom.

Moja mama zgodziła się na ten nierówny podział. Mówiąc skoro babka nie chce mi nic dać od siebie, to dostanę przynajmniej to co po dziadku ( jej ojcu ).

Bóg: No chyba więcej…

Ja: W tamtych czasach ziemia miała niską wartość, dom większą.

Bóg: co się stało, że wzbudziło to tyle emocji?

Ja: Nie można było tego tak zrobić z marszu, gdyż najpierw trzeba było podzielić 20 arów na dwie działki, wyznaczyć drogę itp.

Plan zagospodarowania tego nie przewidywał. Załatwienia tej sprawy podjął się mój ojciec. Trwało to kilka lat. Babka w tym czasie krzyczała na ojca, że komunista i nie umie nic załatwić. Śpieszyło jej się.

Bo przecież już umierała.

Bóg: To chyba dobrze, że chciała to uregulować…

Ja: wyglądało, że tak. Jednak wszyscy zapomnieli o tym, że po… trupach dla kuzynki i ciotki .

Bóg: co się stało?

Ja: Gdy już udało się podzielić działki, stwierdziła, że rozmawiała z sędziną i najlepszym sposobem rozwiązania sprawy jest zrzeczenie się całości majątku na nią, a potem dokonanie podziału.

Rodzice ślepo jej wierząc – zaakceptowali ten pomysł. Nie udali się do żadnego prawnika.

Bóg: Chyba nie chcieli jej się wtrącać…

Ja: Mama była na pragnieniach, że wreszcie coś od niej dostanie, a u ojca w bliskiej rodzinie oszustw nie było.

I mama w sądzie zrzekła się części po dziadku na rzecz babki.

Sama była zaskoczona, że sędzina która w opinii babki uznawała to za jedną słuszną drogę , kilka razy pytała się jej czy na pewno chce chce to zrobić.

Bóg: Czyli babka odzyskała cały majątek.

Ja: Tak i mogła nim swobodnie dysponować .

I właśnie gdy rodzice poinformowali ją o terminie u notariusza przepisania majątku na ciotkę i mamę – nakrzyczała na nich…

„Wykształceni , a tacy idioci. Myśleliście, że Wam coś dam, ja wszystko dam kuzynce i ciotce”.

Bóg: Niezła ta Twoja babka!

Ja: Pozornie niespecjalnie inteligentna. A jaką inteligencje obudziła w niej chęć dania jak najwięcej kuzynce i ciotce. Wyrwania mojej matce tego co jej się prawnie należało.

Użycia ojca do załatwienia podziału nieruchomości itp.

Bóg: Co na to Twoja mama?

Ja: Co? Przeżyła kolejny szok, z którym sobie już nie poradziła i na którym wyhodowała sobie raka.

Ojciec nie mógł zrozumieć jak można się tak zachować.

Jak matka może tak potraktować córkę.

Nastąpił czas milczenia na wiele lat.

Bóg: Przecież Twoja mama pracowała z ciotką.

Ja: Służbowo musiały się odzywać…

Bóg: A ciotka, kuzynka nie wykazywały inicjatywy?

Ja: Żadnej. Gdy kuzynka wychodziła za mąż, nie poinformowano nas o ślubie. Obce osoby, już nie było co wziąć, więc po co było utrzymywać kontakt.

Bóg: czyli kuzynka, ciotka całkowicie zaakceptowały tą sytuację?

Ja: Tak to wyglądało.

Bóg: A rodzice?

Ja: Ojciec nie umiał sobie z tym poradzić, wiele lat namawiał mamę do ponownych kontaktów?

Ja też , gdy próbowałam z babką rozmawiać na ulicy dostawałam zjebkę za ojca komunistę.

Bóg: Bała się go.

Ja: Gdy ojciec przez półtorej roku był chory, ani razu nie przyszły nie zapytały się czy trzeba pomóc.

Bóg: Tak wszechświat dawał wiele powodów do naprawienia relacji: choroba ojca, ślub, chrzciny, ale z tamtej strony relacja nie miała znaczenia.

Ja: Jak to?

Bóg: Twój ojciec żył w domu, gdzie liczyli się ludzie. Gdzie widziało się ludzi z ich wadami i zaletami . Dlatego dobrze szło mu potem zarządzanie nimi.

W rodzinie Twojej mamy relacja nie miała najmniejszego znaczenia.

Wchodziło się z automatu w programy pokoleniowe.

Bo przecież trzeba dać energię na zatrzymanie się na drugim człowieku…

Ja: W końcu po wielu,wielu latach gdy ktoś powiedział nam o chorobie babki, ojciec wręcz zmusił mamę do pójścia do niej, chyba do szpitala.

I wiecie babka się ucieszyła.

I jakoś relacja się pojawiła.

Bóg: I wszystkim było lepiej ?

Ja: Moim rodzicom na pewno, mi też, babce też. Kuzynce i ciotce nie wiem.

Bóg: Może i gorzej. Straciły monopol na babkę…

Ja: Dokładnie. Kuzynka nie pracowała, bo niby musiała się babką opiekować. Zapominając, że mieszka w domu wybudowanym przez dziadków i że babka ma emeryturę.

I że babka pomogła wychować jej dziecko…

Bóg: Przecież nie pierwszy raz mówimy, że jest to osoba, która widzi tylko siebie. Więc czego oczekujesz.

Ja: Ja widzę innych i wydawało mi się, że ludzie też widzą drugiego człowieka

Kolejny raz naiwna byłam……????

Bóg: Chcesz idealizmu, a go nie ma. Większość ludzi jest tak skupiona na swoich emocjach (nawet tych filmowych), że nie ma nie tylko czasu, ale przede wszystkim potrzeby popatrzeć na drugiego człowieka .

Na to trzeba energii. A ich cała energia idzie w różne silne emocje.

Ja: Ze 2 lata później babka zmarła, a 2 lata po niej mama.

Ojciec tak przeżył oszukanie mamy, że wiele razy wspominał mi, że mam jeszcze działkę po mamie.

Prosił mnie, aby tego nie odpuściła.

Bóg: I co zrobiłaś.

Ja: Przez lata nic. Choć w luźnej rozmowie z ciotką pytałam o tę sytuacje.

Wersje były różne

Albo była młoda, głupia i nieszczęśliwa i nic nie pamiętała.

Albo była druga wersja, że dziadek spłacił moją mamę z tego domu i dlatego teraz mamie nie należy się nic.

Bóg: Gdy spłacił zrobiłby pewnie testament?

Ja: Byłoby to logiczne. I po co było to całe zamieszanie z działką, skoro spłacił.

Bóg: Każdy ma swoją prawdę. Dlatego warto im pozwolić na ich, a samemu nie ukrywać się z własną.

Sama widzisz jak wiele emocji szarga Twoje ciało gdy to piszesz…

Ja:ojjj czasami czuję się cała sparaliżowana i chcę od tego uciec.

Piszę to na ukochanej mojej pustyni Gobi, która wspiera mnie całym sercem, posyłając masę skrzydlatych wysłanników.

To żółta pliszka , to inny ptaszek siada na drzwiach samochodu, a to żurawie przelatują wprost nad samochodem…

Bóg: I co Ci mówią

Ja: Nie wstydź się swojej prawdy i pozwól innym mieć swoją, niezależnie jaka jest nie logiczna, nieprawdziwa. To ich historia, ich prawda…

Bóg: Piękne!

Ja: Żurawie wręcz krzyknęły: „uwolnij to – już czas”.

Czeka na to wiele istot.

Twoje ciało nabierze luzu, a Ty będziesz mogła pomagać innym uwalniać paraliżujące ich traumy.

Bóg: Aby mogli wyjść ze swoich okopów i zacząć żyć nie wstydząc się swojej prawdy.

Tylko pamiętaj rób to na prośbę innych.

Tak wiem, masz świetny kontakt na poziomie duszy z wieloma ludźmi. Jednak o co krzyczy dusza, często jest nie do przyjęcia dla ciała czy umysłu.

Dlatego jedzenie, medytacja , rozkminanie rodowych programów to droga do duszy.

Dusza może krzyczeć, a jak potężny lęk blokuje realizacje pomysłu – to ściany się nie przebije. Wręcz można krzywdy narobić.

Dlatego praca na tym poziomie jest taka ważna.

Ja: Wielu ją odrzuca , bo już niby teraz nie trzeba.

Bóg: hiiiii

Nie trzeba uwalniać nie przeżytych emocji do końca, dobre? A jak mają wyjść?

Ja: ja nie wiem. I nie raz się zastanawiam jak to można zrobić?

Bóg: Ja też nie wiem, choćby na krótką chwilę nie przeżyta emocja musi ruszyć. Im silniejsza trauma tym trudniej, większość nie chce tego ruszać. Chce o tym zapomnieć.

Pozwól im na to, a Ty głoś bez wstydu swoją prawdę.

Ja: Głoszę z pewnością siebie własną prawdę

Bóg: Jak ładnie zabrzmiało

I co koniec historii babczynej?

Ja:Nie – chyba rok, może dwa temu, mąż mojej kuzynki zadzwonił do mnie, że czas zrobić porządek z tą działką co została i że mam się jej zrzec.

Nakrzyczałam na niego, że nie będę się niczego zrzekać. Zadzwoniłam do ciotki, że ona jest właścicielką i ona powinna ze mną rozmawiać!

Bóg: No bo jak tam było?

Ja: Dom z 10 arową działką babka dała przepisać wiele lat temu jeszcze wtedy małoletniej kuzynce. Co było w księgach wieczystych. Druga działka 10 arowa dalej figurowała na babkę.

W domu mieszkała kuzynka z mężem i synem, czasem pomieszkiwała ciotka, która rozbudowała w międzyczasie ten dom.

Bóg: Czyli trzeba było uregulować sprawę działki?

Ja: Tak tej działki, która moją mamę wpędziła do grobu.

Odżyły emocje…

Z ciotką ostatnia rozmowa zakończyła się stwierdzeniem:

„Chcieliśmy Ci coś dać, ale jesteś niegrzeczna to nic nie dostaniesz”

Więc inaczej mówiąc rozmowy nie było…

Bóg: Widzisz program?

Ja: Tak doskonale. Mogę coś od Was dostać, gdy zachowuję się tak jak Wy sobie życzycie.

Bóg: I co zrobiłaś?

Ja: Złożyłam wniosek o nabycie spadku do sądu. To w końcu sąd decyduje o spadku.

Na rozprawę wzięłam sobie znajomą adwokatkę.

Bałam się, że znając, że jestem choleryczką będą chcieli to wykorzystać.

Bóg: I jak rozprawa?

Ja: Uśmiejesz się . Okazało się, że mają testament.

Bóg: To dlaczego go nie wykorzystali przez tyle lat (około 15 lat)? Dlaczego sami nie złożyli wniosku o nabycie spadku?

Ja: Któż to wie. Ja na pewno nie, ale gdy okazało się, że mają testament poczułam luz. Popatrzyłam na nich – siedziała kuzynka, ciotka i adwokat – i zobaczyłam energetycznie obcych ludzi.

Już nie muszę silić się na jakiś kontakt już nimi.

Jakby kamień spadł z serca.

Bóg: Bo przez lata sama widziałaś, że oni nie chcieli kontaktu. Ty wbiłaś sobie jakiś program, że z rodziną trzeba utrzymywać kontakt, trzeba być miłym bo rodzina itp.

Łączą Was węzły krwi

Ja: Dokładnie. Wiesz, gdy po całej tej sytuacji zapalałam znicza na grobie babki i dziadka, przecięłam się od szkła znicza – miałam wrażenie, że spuściłam z siebie węzły krwi….

Bóg: Ród to ciekawy temat, bo z jednej strony jest niszczony w dzisiejszym świecie, a z drugiej wielkie rody ponoć rządzą światem.

Ja: No właśnie.

Bóg: Tylko dziecińko nic na siłę robić nie wolno.

Ród w którym rządzi zawiść, wyzysk człowieka przez człowieka nie jest wzrostowy, jest degenerujący . W wielkich rodach rządzących światem rządzą silne jednostki, a w rodzie Twojej babki nacisk był na gloryfikowanie słabszych jednostek. Jak one mają rządzić światem?

Ja: No tak , dla mnie rozwój jest ważny.

Bóg: Więc opuszczasz tę przestrzeń rodu. Tylko najpierw musisz uzdrowić emocje do nich. Bo zawsze Cie one znajdą…

Ja: Wiem

Tylko część rodu. Bo z dziadkiem Franciszkiem, mam świetny kontakt.

Bóg: No właśnie.

Ja: Śnił mi się wiele razy, cieszy się, że może oglądać świat moimi oczami, chciałby mi coś dać, za życia był biednym człowiekiem.

Jednak prosił mnie, aby odzyskała tę część należną mojej mamie.

Bóg: Kiedy to było

Ja: Pierwszy raz dawno, chyba jeszcze nad Bajkałem 7 lat temu. Potem temat się pojawiał.

Śnił mi się.

Ucieszyłam się, że spełnię jego prośbę, gdy nabędę chociaż kawałek działki.

Będzie to ta część, którą chciał dać mamie.

Bóg: Okazało się, że babka i jego zrobiła w konia.

Ja: Gdzieś prosił mnie, aby walczyła z nimi o zachowek itp.

Jednak powiedziałam mu, że to przecież jego rodzina. I ja nie mam ochoty z nimi walczyć o to co on chciał mi dać.

Bóg: Za życia też nie miał nic do powiedzenia w domu, był zdominowany, przygnieciony przez babkę.

Ja: Wiec powiedziałam mu, że nie będę załatwiać spraw za niego.

Bóg: Za wielu szczególnie mężczyzn chcesz załatwiać sprawy.

Ja: Jestem w to wkręcana, tak jak on mnie próbował. Sam nie miał siły przebicia, a teraz tego oczekiwał ode mnie.

Załatw to dziadek na innym poziomie…

Bóg: Wlaśnie. Nie walcz w sprawach innych, zajmij się sobą.

Ja: Uwalniam się od potrzeby walczenia w sprawach innych, które gdzieś tylko pośrednio mnie dotyczą.

Bóg:Woow

Ja: „Tak, ja Ci chciałem dać, ale …….. umarłem, babka zawłaszczyła wszystko, twoja mama oddała babce to co ja jej zostawiłem. Walcz o to co ja chciałem byś dostała”. – paranoja.

Bóg: Ale napisz na końcu konto do wpłaty, aby dziadek mógł coś dać, jak dogada się z wnuczką i córką.

Ja: Dobra. Bo przecież największa trauma tej sytuacji polegała na tym, że babka zmanipulowała mamę, aby zrzekła się części po dziadku. I moja mama przeżyła to bardzo, nie to, że jej nie chce nic dać. To też na pewno boli, ale to że bazując na zaufaniu wyrwała jej to co zostawił dziadek.

Bóg: A kuzynkę i ciotkę Twojej mamy prawda nigdy nie interesowała?

Ja: Moja mama była bogata i miała obowiązek dawać. Nie miała prawa upominać się o pieniądze.

Upominanie się o pieniądze, o swoją część – to pokazanie, że jest się biednym.

Bóg:Wiesz dobrze, że pieniądze są przykrywką innych emocji, uczuć.

Ja: Dokładnie.

Bóg: A żeby również nie obrażać materii, powiedź ile warta jest ta działka.

Ja: Nie interesowałam się tym, patrząc na położenie na pewno ponad 100 zł za metr kwadratowy, a z drogą jest tego 14 arów.

Bóg: Czyli Twoja mama dziś by dostała 140 000 zł z pomysłu babki.

A to czego się zrzekła?

JA: 2,5 ara to 25000 zł

domek wart w tym stanie co był 100000

czyli 50 000 zł w sumie.

Bóg: Czyli z grubsza temat mamy obgadany. Pamiętaj o koncie i pozwól teraz dziadkowi, mamie i ojcu działać. Niech prostują swoje błędy nawet po śmierci, a Ty żyj swoim życiem i nie wstydź się rozmowy o pieniądzach Ci należnych – niezależnie od tego ile ich masz.

Moje konto

32 1090 2776 0000 0001 3178 6833
Mój paypal: brygida111@wp.pl

 

IMG-20191118-WA0002