Wino Gruzji
Był taki fragment naszego życia kiedy smakowaliśmy w różnych trunkach, w tym i winach. Pomimo że to już historia, jednak będąc w kolebce winiarstwa światowego, postanowiliśmy przyjrzeć się tym wyrobom alkoholowym. Jako osoby lubiące regionalne bazary, pierwsze odkryliśmy tzw. „domaszne wino „ sprzedawane na targach „ na rozliw” najczęściej w plastikowych butelkach (ok. 4 zł za litr). Jakie było nasze zaskoczenie , gdyż ten płyn oferowany i zachwalany przez sprzedawców raczej przypominał zepsuty, fermentujący , gazujący, słodkawy sok z domieszką octu i alkoholu. Pomimo zmiany regionów i bazarów , oraz poczęstunków domowych jego charakterystyka niewiele się zmieniała. A osoby które go piły, mówiły że wolą domowe wino od kupnego.
Postanowiliśmy sięgnąć po wino sklepowe sprzedawane w butelkach. Jadąc przez największy region winiarski Kakhetii, (14 apelacji) zahaczyliśmy o winnice. Na ich terenie są sprzedawane butelki wina oraz można popróbować wyrobów winnych przed ich zakupem.
W jednej z takich winnic, zostaliśmy poinformowani o rodzajach szczepów wina hodowanego przez nich, o technologii produkcji oraz dojrzewaniu wina w wielkich glinianych naczyniach zakopanych w ziemi. To dojrzewanie w glinianych dzbanach, daje wg właścicieli winnic najwyższą jakość trunku. Następnie zostaliśmy poczęstowani takim właśnie winem, które właściciel winnicy nalał nam z PLASTKIKOWEGO 5-LITROWEGO PETA……
Chwila konsternacji…….. i nastąpiło nieśmiałe pytanie Brygidy , czy aby takie jakościowe wino nie należało by przechowywać w szkle? Ewidentnie rozsierdziliśmy częstującego nas Pana, który dodatkowo stwierdził na nasze dalsze pytania , że w ofercie nie posiada w ogóle starszego wina niż jednorocznego (?). Jak to nie ma? Rodził się sprzeciw, jak to – tradycja wieloletnia – a tu tylko przeciętne, młode – choć już na szczęście prawidłowe, wolne od chorób i błędów wino?
Nie odpuszczaliśmy! Kolejne odwiedziny w stolicy regionu winiarskiego i kolejna degustacja. W kieliszkach wina wytrawne szczepów saperavi rkatsiteli oraz półsłodkie kisi i kindzamauli. Prawidłowe stabilne wolne od chorób z harmonią pomiędzy cukrami i kwasami, wytrawne z długą końcówką choć może zbyt wyraźną goryczą. Kupiliśmy kilka butelek tych z poczęstunku (ceny od 15 do 25 zł, tu też pojawiły się wina 5 -letnie). Wieczorna degustacja i …… niestety w butelce półsłodkiego kindzramauli wtórna fermentacja – wino musuje z pianką – ma ciemny nieprzezroczysty kolor, trąca fermentem. Druga butelka różowe kindżramauli dobre (lub raczej niezepsute) ponieważ jego jakość oceniamy na winko sprzedawane w europie poniżej 10 zł. Podobnie kilka winek zakupionych w małych buteleczkach – rozczarowanie jakością w stosunku do ceny.
Rozczarowani idziemy w Tbilisi do poważnego sklepu. Pokazujemy sprzedawcy co dotychczas piliśmy, mówimy o mizernej jakości i prosimy o coś czego Gruzja się nie wstydzi! Miły pan wskazuje butelki po 300 zł!!!……… Konsternacja – czy aby wypić wino w przyzwoitej jakości sprzedawanej w europie w przedziale 30-50 zł należy w Gruzji zainwestować 300 zł? Okazuje się że niekoniecznie – pan wskazuje podobne khvanchkara za 55 zł – które kupujemy. Jednak ten kraj nas ćwiczy, kolejny raz wino ma wtórną fermentację! I tak było z połową butelek kupionych w Gruzji, brak stabilności, wady i choroby, niska jakość lub po prostu niższa jakość tego w butelce niż na prezentacji (a miało być to samo!)
Nasze wnioski są bolesne. Wina gruzińskie mają długą historię (a nie koniecznie długą tradycję robienia wina w wysokiej jakości lub tylko przez nielicznych) a niekoniecznie to się przekłada na ich jakość. Porównując jakościowo podobne wino do europejskiego odpowiednika należy zapłacić za niego około 30 do 50 % więcej. Chyba jednak do glinianego dzbana do przechowywania i starzenia należy niestety wlać również dobre wino, jak się do niego nasika to na cud przemiany w Don Perinion nie ma co liczyć. Czy to znaczy że nie ma tu dobrych win? Ależ są, próbowaliśmy je na wstępie w Batumi. Czerwone wytrawne saperavi monastyrskie – świetne – szkoda tylko że butelka kosztuje 80 zł. Jak zatem w kraju gdzie emerytura wynosi 300 zł, mieszkańcy mogą rozsmakować się w winie dobrej jakości? Pozostaje im tylko bazarowe lub własna umiejętna produkcja. W tym miejscu należy przybliżyć również sposób picia wódki, wina i piwa w Gruzji i Armenii. Wszystkie te alkohole leje się do szklaneczki i z toastem wychyla do dna! Czy można w ten sposób wyrobić sobie wrażliwość na bogactwo smaku wina? Pewnie tak, mi się jednak wydaje że alkoholowy efekt jest na pierwszym miejscu pożądania. Wina bazarowo-domowe są przeznaczone do bardzo specyficznej grupy odbiorców lubiących słodkawy, alkoholowy, fermentujący w momencie picia płyn. Przypomina to sytuację w Polsce sprzed lat , kiedy nikt nie lubił sklepowego wina , poza słodkim Tokajem i Sangrią oraz ewentualnie słodkim Wermutem (pitym samodzielnie!). Wszyscy woleli domowe wino – wiadomo dlaczego – to była forma spełnienia chęci wypicia alkoholu na owocowo-słodko!. Gdy wreszcie do polski dotarły normalne dobre wytrawne wina francuskie , włoskie i hiszpańskie, a my zaczęliśmy pijać je również będąc w krajach ich pochodzenia , okazało się że można rozsmakować się w winie wytrawnym, i docenić jego bogactwo i jakość! Po tej lekcji moja własna produkcja ze 150 litrów rocznie spadła do zera! Nie jestem bowiem w stanie wyprodukować wina jakościowo odpowiadającego takiemu za 20 zł. A takie co najmniej chciałem pijać.
Rzadko tu w Gruzji można wejść do baru lub restauracji a nawet winnicy i wypić na lampki lepsze wino (to by dawało gwarancję jakości, a nie kupować kota w worku a raczej w butelce).
Chyba w temacie wina tego kraju jest bardzo dużo marketingu, ponoć jest b. dużo inwestycji europejskich potentatów winiarskich w Gruzji w tym rodziny Rodshildów
Kupując wino w Gruzji raczej wybierałbym wytrawne odmiany ze względu na ich większą trwałość i stabilność w butelce. Nam udało się spróbować 23 win (nie wliczając w to bazarowo-domowych).
Najbardziej reklamowanym na ulicach trunkiem jest czeski Kozel. Zresztą piwa są tutaj zdecydowanie bardziej popularne niż wina.