przekazy istot mniej widzialnych

now browsing by category

 

Magia skrzaciej ścieżki Bagno di Romagnia

Magia skrzaciej ścieżki Bagno di Romagnia 7-8 lipca 2018

 

12

 

1

 

5

 

15

 

Razem z naszą skrzacią ekipą wyruszyliśmy na magiczną skrzacią ścieżkę, która wije się zakosami po wzgórzu . Z miasta przechodzi się przez most na rzece, na którym witają Cię skrzaty gotowe być przewodnikami po swoim świecie.

Czy to przewodnictwo przyjmiesz zależy tylko i wyłącznie od Ciebie, czy uwierzysz w to co niewidzialne….. świat dziecięcej radości, kreacji, ciekawości.

Czy zauważyliście jak rzadko małe dzieci są apatyczne – są we wszystkim na 100% ………..

 

3

 

2

 

4

 

 

Uwalniam się od apatii

 

– Apatia, depresja, choroby dzisiejszego świata pojawiają się gdy teoretycznie mamy możliwości fizyczne robić to co pragniemy,

a otoczenie, programy umysłu wywierają na nas presje, aby żyć całkiem inaczej.

My skrzaty nie chorujemy na depresję, bo gdy chcemy coś robić i mamy fizyczne możliwości – to to po prostu robimy…

 

Pozwalam sobie robić to co chcę robić, gdy mam do tego fizyczne możliwości .

 

A jak kreować, tworzyć? – pytam naszego przewodnika.

Po prostu pozwolić energii przepływać przez siebie, nie łapać jej, magazynować.

– A dzieła stworzone w przepływie to nie magazynowanie? – pytam zaciekawiona.

– Są dwa rodzaje magazynowania właściwe i niewłaściwe .

Właściwe jest wtedy gdy magazynujesz coś na określony czas – jak jedzenie na zimę, a niewłaściwe gdy magazynujesz z lęku, chciwości np. rzeczy z których wyrosłaś – bo mogą Ci się kiedyś przydać. Liczysz, że odmłodniejesz do trzy latka ?

– Śmieszne, nie wiem czy mam się śmiać czy płakać z odpowiedzi – odpowiadam.

– A czy Wy ludzie się tak nie zachowujecie ? – odpowiada nasz przewodnik.

 

6

 

9

 

11 (2)

 

– Ale wróćmy do Waszego życia, opowiesz coś o nim? – proszę.

– Popatrz jak Wy ludzie, próbujecie nas upodobniać do siebie, próbujecie nas zrozumieć swoim ludzkim umysłem, swoimi zasadami…

Popatrz na nas sercem, tylko wtedy nas naprawdę poznasz…

Poznasz – nie zrozumiesz…

Bo czy każde Twoje zachowanie tak naprawdę rozumiesz?…

Zobacz nas bez porównań do ludzi, innych skrzatów…

Popatrz na nas oczami dziecka, które nie ma w sobie analizy i porównań – wtedy nas naprawdę poznasz i my wtedy otworzymy się w pełni na Ciebie…

Patrz na nas z ciekawością i radością…

 

10 (2)

 

11

 

13

 

– Proste i trudne zadanie równocześnie – odpowiadam – Dlaczego my ludzie tak gubimy tę dziecięcą ciekawość? – pytam nadal.

– Bo Wy dorastacie i zmieniacie swoje postrzeganie. Zaczynacie doświadczać oceny, porównań, apatii, napięcia i tkwicie w tym magazynujecie to. Bo to kojarzy Wam się z dorosłością…

My też znamy te emocje, jednak nie są dla nas tak wartościowe, aby je magazynować, więc nie zaprzątamy sobie nimi głowy.

– Tak ważność analizy, porównań, oceny w naszym świecie ma niewyobrażalne znaczenie – stwierdzam zamyślona.

– I potem nie macie czasu na radość, ciekawość, bo trzeba ocenić, porównać zamiast być…

 

Pozwalam sobie być w radości i z ciekawością

8

 

12 (2)

 

13 (2)

 

A jak fizycznie mieszkamy popatrz porostu… My pomagamy ludziom być radosnymi, a oni pomagają nam w budowie naszych domów.

Mamy młyn, kino, biblotekę …

A wiesz co najbardziej lubimy ???

Hmmmm…

Siedzieć na zewnątrz w energiach boskiej energii,czuć magię poranka, żar południa i chłód zachodzącego słońca, uśmiechać się do sarenki, wilka czy zajączka, patrzyć w oczy innym skrzatom.

– Też to lubię – odpowiadam.

– I jak się wtedy czujesz? – pyta nasz przewodnik.

– Nawet nie umiem tego nazwać, to jest tak niesamowite uczucie, takie bycie w spokojnej, radosnej ciekawości chwili.

 

Pozwalam sobie na bycie w spokojnej radosnej ciekawości

 

I Was też zapraszam na spotkanie na skrzaciej ścieżce w magicznych promieniach zachodzącego słońca.

 

14

 

16

 

17

 

Przepis na kraba wg Bartka – tajemnice włoskiej kuchni

Tajemnice kuchni włoskiej, przepis na kraba wg Bartka 4 czerwiec 2018

 

4

 

7

 

Moja opowieść może wydawać się nieco dziwaczna. Dla mnie samego też jest nieco zagadkowa. A wszystko zaczęło się od tego jak opierniczyłem Brygidkę, że chciała zjechać z porządnej drogi na boczną dziurawą – ale taką idącą wzdłuż wybrzeża. Powodem zapewne tej decyzji była chęć odwiedzenia jakiejś knajpeczki, których tu dostatek……ale mi powód – aby po ciemku się teraz męczyć dwieście kilometrów dziurami w gęstym ruchu włoskich wieczornych powrotów. I to jeszcze jak się śpieszymy na poranną medytację z Wiktorem Truwano na Pranic World Festivalu!!!

W końcu jakaś pizzeria zagadała – może i dobrze – bo poziom mojego zionącego ognia zagrażał stopieniem się tapicerki. Gdy weszliśmy do wnętrza moją uwagę przykuło akwarium z kilkunastoma krabami. Były śliczne więc zacząłem się im przyglądać. Powoli dochodziła do mnie świadomość że nie jest to ozdobny zbiornik, tylko są one przeznaczone do konsumpcji….Troszkę stopiłem się tym faktem. Uwagę przykuwał jeden z nich, siedział cały czas w jednym miejscu i się gapił….zgadnijcie na co…..naturalnie na mnie! Obchodziłem akwarium z trzech stron a on, wiecie jak to krab, tymi swoimi wyłupiastymi oczkami cały czas za mną patrzył…i patrzył.

  • Dziwne – pomyślałem.

I wtedy coś poczułem – niczego nie usłyszałem – tylko gdzieś w głębi mojej głowy zrodziła się myśl………..

 

  • URATUJ MNIE!

 

Dobre sobie – jak mam Cię uratować? – nie jestem zbawcą skorupiaków – zresztą codziennie na świecie tyle krabów trafia do garnków……nawet licząc to wybrzeże…..to też za dużo….. – analizowałem sytuację w myślach.

 

  • MOŻESZ MNIE URATOWAĆ – MASZ KASĘ – MOŻESZ MNIE KUPIĆ JAK KAŻDY INNY KLIENT, KTÓRY KAŻE MNIE UGOTOWAĆ W BURACZACH! – rodziły się kolejne myśli z dużą swobodą wyobraźni!!

 

Kolejny raz zacząłem się przyglądać akwarium, tylko ten krab był mną zainteresowany – TAK JAKBY TYLKO TEN JEDEN MNIE O TO PROSIŁ. Inne były zajęte sobą.

 

  • To fakt mogę go sobie kupić – podpowiadała pacynka – przecież ma cenę obiadu – tylko HOLA – TO JAKIEŚ WARIACTWO – OCZYM JA WOGÓLE MYŚLĘ – czy na pewno u mnie wszystko dobrze – dziś słonko dawało ze 33 stopnie w cieniu.
  • Przyszedłem kupić pizzę, a nie jakiegoś kraba……………………….nie odpowiadam za działania całej ludzkości – głos zdrowego rozsądku (!) kończył tę zabawę.

Moje rozważania przerwało pojawienie się pudełka z pizzą.

– Cześć, nie mogę Ci pomóc , a dlaczego miałbym pomagać tylko tobie i dlaczego akurat Tobie…….. – żegnałem się ze skorupiakiem.

  • BO TYLKO JA O TO PROSZĘ! – tutaj włączyła się moja logika na podstawie wcześniejszych obserwacji.

Świeże powietrze i chłód wieczoru orzeźwił mnie, gdy wyszliśmy z restauracji. Pizza była na dobrym poziomie, ale niestety po chorwackich mieliśmy teraz nieco niedosytu, szczególnie że jesteśmy w kolebce tej kultury.

Ruszyliśmy dalej, ruch nieco zelżał, ale noc i nawierzchnia czyniły tę drogę trudną technicznie. Po około 15 minutach jazdy, uciężony wcześniej pizzą umysł powrócił do tematu. Powoli zacząłem się nieśmiało dzielić tym z Brygidą, a po kolejnych minutkach wyrażać chęć powrotu do restauracji. Jeszcze chwilka na akceptację dla samego siebie „że mi bije na mózg” i z zachętą Brygidy zawróciłem w powrotną drogę.

Jak daleko odjechaliśmy!!! To dopiero teraz sobie uświadomiłem, powrót bez końca…..

Do restauracji wszedłem sam…..krab siedział w tym samym miejscu……do kelnera mówiącego po włosku zwróciłem się po polsku, z prośbą o kupno kraba …..kelner zaprosił mnie do stołu…..poprosiłem o zapakowanie kraba „na wynos”….kelner zapytał o sosy i sałatki……pokazałem 5 litrową butelkę i pokazałem wodę i kraba….. kelner pokazał mi łazienkę…..lub lodówkę z napojami……………………….zapachniało porażką, na szczęście wyszedł kucharz znał 10 słów po angielsku – tych samych co ja…………powiedziałem – hołm – akwarium – bjutiful – i pokazałem na kraba i butelkę…..odpowiedział że do jutrzejszego obiadu wytrzyma bez wody…………………….ręce mi opadły – wszystko to działo się w dość porządnej restauracji i dobrze że pustej o godzinie 23 bo bym pewnie uciekł…………noł it, maj hołm akwarium im Polonia…i pokazałem na migi że pojadę autem z nim do domu……….ZAKAPOWAŁ…….butelka była za mała……przyniósł mi duży styropianowy pojemnik, posolił wodę….zapytał którego chcę i nawet dołączył pakuneczek z pokarmem………uf………..jeszcze tylko rachunek………..teraz nie muszę tłumaczyć co chcę kupić.

 

2

 

Rachunek jak rachunek, pewnie zapłaciłem razem z nakryciem, buraczkami, przyrządzeniem i lampką wina. Dla jednych dużo dla innych mało, uchylę rąbka tajemnicy, że mogłem sobie kupić w tej restauracji za to 3 do 4 pizz.

Brygidka dostaje przesyłkę na kolana, wyznaczamy najbliższy dojazd do brzegu morza………kolejne 20 kilometrów w bok……ale teraz trzeba to zrobić bo ze zbiornika chlapie woda.

Ceremonii uwolnienia kraba przegląda się miejscowy zaspany kot. Jest koło północy gdy w jakimś malutkim porciku znajdujemy dogodne miejsce. Kot zapewne zastanawia się nad tymi ludźmi, co jedni wyciągają kraby z morza i je wywożą , a inni przywożą z powrotem.

 

3

 

1

 

Pozostaje zdjęcie ze szczypiec taśmy sklejającej, skorupiak razem z pudełkiem ostrożnie może się zapoznać z akwenem. W świetle latarek widać inne malutkie krabiki które przyszły go powitać. Myślałem że na pożegnanie pomacha chociaż szczypcami, i odpłynie jak ryba. Ale gdzie tam, bez miałknięcia – homar poszedł pionowo na dno, znikając z pola widzenia. Homar – bo jak zaraz zaczęliśmy szukać po internecie, żyje i chodzi po dnie nawet do kilkudziesięciu metrów głębokości.

Naszym towarzyszem podróży przez ten moment był

bowiem homar, który jest niezwykle ciekawym stworzeniem. Mianowicie linieje ze swojego pancerzyka, a dzięki posiadanemu hormonowi telomerazie odmładza się niemal wracając do wieku młodzieńczego. Gdy znaleziono ogromne okazy homarów, okazało się że ich ciała są biologicznie w wieku 2 – 3 lat.

Jaki zatem morał z tej opowiastki?

 

ZRZUCISZ SWÓJ PANCERZYK – ODMŁODNIEJESZ

 

Więcej na ten temat w poniższym linku

https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/homary-nie-umieraja-ze-starosci-ich-organizm-nie-jest-na-to-zaprogramowany,99022,1,0.html

 

Oczywiście nie zdążyliśmy na poranne spotkanie z Wiktorem Truwano. Ta misja specjalna zajęła dwie cenne godziny. A po upalnym dniu zmęczenie było zbyt duże, aby jechać dalej……

I na zakończenie jeszcze jeden, prezent od wszechświata. Gdy się zwierzyłem z tych wydarzeń pewnej zaufanej osobie, pytając czy to są jakieś pierwsze uboczne skutki diety pranicznej – osoba ta wyciągnęła jedną trzecią moich kosztów zakupu homara i stwierdziła że dokłada się do tego całego wydarzenia. Od tego czasu bałem się o tym mówić, bo nie taka była moja intencja. Ale to też taki mały cud tych dni………

 

9