KRAJE
now browsing by category
Saal-Digital.pl – recenzja foto książki
Recenzja foto książka professional line 30×30 cm 40 stron.
Pomyślałam o foto książce że swojej podróży po Laponii i potem reklamę voucher na foto książkę za opinie.
Napisałam – zakwalifikowano mnie.
Dostałam 500 zł na foto książkę profesjonal i……
W związku z tym, że byłam w podróży projektowałam na aplikacji w android.
Sama aplikacja nie daje za dużo swobody na własne tworzenie, ale jest poręczna.
Trochę czasu zajęło mi nauczenie się jej.
Najgorszym elementem była wysyłka książki już po opłaceniu, gdy wymagane jest szybkie łączę o czym nie wiedziałam, przy klasycznym 4 G poniżej 100 b/s nie ładowało się, system zwracał pieniądze i tak kilka razy.
Musiałam jechać 50 km do najbliższej większej miejscowości aby w kawiarni z dobrym internetem 150 b/s to wysłać.
Wtedy wysyłka poszła błyskawicznie.
Zamówiłam ekspresowa wysyłkę do Finlandii wszystko już dalej przebiegło sprawnie.
A foto książka moim zdaniem przepiękna, papier, jakość wydruku, okładka z pleksi.
Wybrałam format 30×30 cm co przy zdjęciach 30×60 cm dalej daje piękną jakość wydruku.
Dla mnie to takie małe dzieło sztuki.
Idealny na książkę ze specjalnych okazji, bo jej jakość, wygląd oceniam o wiele razy wyżej niż klasycznej foto książki.
Przez góry i doliny – droga powrotna z parku Ałtaj-Tavan, Mongolia 21 – 22 sierpnia 2019
Przez góry i doliny – droga powrotna z parku Ałtaj-Tavan, Mongolia 21 – 22 sierpnia 2019
Filmik z naszymi opowieściami i fotkami:
Landrynka pnie się dzielnie w górę kolejnych wzgórz. Pokonujemy różne „złośliwe” trawersiki i głazowiska. Przed nami roztaczają się wielkie przestrzenie płaskowyżu w oddali podkreślone przez pasma gór.
Witają nas ptaki i susliki. Żurawie szybują w przestrzeni błękitu, tak by po czasie wylądować w bezpiecznej odległości od nas.
Czujemy przestrzeń wokół nas, napełniamy się nią , chłoniemy bezkres łąk i nieba. Rodzą się refleksje – jaki to inny świat, jak różny od europejskiego stylu życia.
Po drodze mijamy jednego młodocianego pasterza, który cieszy się wyraźnie naszym pozdrowieniem – w przeciwieństwie do jego dorosłego sąsiada, u którego brak reakcji….
Stad mało, po wygryzieniu wszystkiego na centymetr przeniosły się dalej w pobliże rzeki. My także do niej zmierzamy . Tu nagromadziło się kilkadziesiąt jurt, a wokół widać stada jaków, koni i owiec. Przejeżdżamy zatem przez bród, troszkę z obawą bo woda krystaliczna i nie wiadomo jak głęboko. Niby jest to bardzo uczęszczane miejsce, ale są dna takie co dają oparcie i takie co przytrzymują w rzece. Zapinamy zatem reduktor i blokadę – całkiem niepotrzebnie…
Dalej w dole rzeki widzimy pasterzy którzy koszą trawę na siano na zimę. Lud który tu zamieszkuje to muzułmańscy Kazachowie mieszkający w zachodniej Mongolii. Widać że mają tendencję do posiadania większej ilości dzieci niż mieszkańcy innych rejonów tego kraju. Mamy wrażenie przeludnienia tej części gór i jej nadmiernego wypasu. Królują tu stare uazy, tabletki i ziły.
Przed nami kolejny bród, tym razem przechodzę do połowy na nogach. Jest prawie po majtki i ma silny nurt. Nikt akurat nie jedzie z miejscowych, rezygnujemy zatem z przeprawy i szukamy innego miejsca przejazdu. Dalej całkiem szeroka ujeżdżona jak autostrada droga nieoczekiwanie prowadzi przez bagno! I Landrynka na blokadzie kolejny raz staje na wysokości zadania – taka jest Mongolia…. Pojechaliśmy całkiem słusznie bo droga dociera kilka kilometrów niżej na most.
Zapadają ciemności, u Brygidy pojawiają się lęki by nocować w dolinie rzeki, wybieramy zatem przyjazną energetycznie polanę powyżej na której zapadamy w sen…
Jestem świadomy wdzięczności która mnie wypełnia, za to że mogę doświadczać tego miejsca właśnie teraz….całej tej 80 kilometrowej drogi powrotnej z parku Ałtaj-Tawan przez góry do miasteczka Olgij.
Półwysep ciszy na jeziorze Churgan, Ałtaj-Tawan, Mongolia
Półwysep ciszy na jeziorze Churgan, Ałtaj-Tawan, Mongolia
Ciszy jako spokoju wewnętrznego…
18 -20 sierpień 2019
Nasz filmik z opowieścią i fotkami:
W gościnę przyszły krowy i z braku innych wysokich elementów zaczęły ocierać się o Landrynkę.
Zdecydowanie poczułem sprzeciw, a w czasie ich odganiania gniew. Czy one nie wiedzą że to moje auto!
Właśnie jak szybko się przyzwyczajamy do określeń że coś jest „moje”.
Stoimy teraz na półwyspie wielkiego jeziora w parku Ałtaj -Tavan. Zaprosił nas wyraźnie do siebie – czujemy to zaproszenie, a duszki zaglądają na nas z ciekawością w postaci np. kołującego nisko orła. Wdzięczy się słonko, dobrze nam tu. W pewnym momencie jedna z nielicznych przejeżdżających terenówek skręca w oddali w stronę półwyspu. W stronę „naszego” półwyspu! Półwysep jest ogromny , ma z 500 metrów średnicy z górką pośrodku – a my już nadaliśmy mu przydomek że jest „nasz”.
Tak układa w życiu umysł: mój mąż, moja żona, moje dziecko, mój dom, moja firma, mój kraj…. Utożsamiamy się z tym co jest nasze i cierpimy gdy nie są takie jak sobie życzymy!!!
W jeziorze woda kryształ, pomimo śladów spacerujących zwierząt na brzegu i śladów ich odchodów. To właśnie powoduje że z naturalnych źródeł wody w Mongolii rzadko korzystamy. Są od czasu do czasu źródła wybijające prosto ze skały, są ogrodzone i wtedy bezpieczne.
Korzystamy zatem z tej wielkiej wanny zimnej wody i bierzemy kąpiel. Jaki człowik jest spawny wmyciu się w chłodzie.
Pada propozycja „trzeba dalej jechać”. Chwilę później wyrywa się sprzeciw – to przecież jest nasz raj – dlaczego chcemy go opuścić? Potem jedziemy do jakiegoś miasteczka i szukamy nie wiedzieć czego! Zostajemy zatem w ciszy jeziora na dwie noce…
Bajkał ten starszy brat a Chavsugul młodszy….
Bajkał ten starszy brat a Chavsugul młodszy…. 23.10.2019