piątek, sierpień 25th, 2017

now browsing by day

 

Granica to stan umysłu

Piknik na litewsko-łotewskiej granicy 19-20 sierpnia 2017

3

Upał dalej lał się z nieba, temperatura przekraczała 30 stopni, więc zapragnęliśmy zatrzymać się gdzieś nad jeziorkiem.

Wjechaliśmy w pola, jednak praktycznie każde miejsce z dostępem do jeziora, było oznaczone jako teren prywatny.

Nagle pojawiła się polna drózka zjazdowa nad lustro wody i znaleźliśmy się zaraz przy jeziorze. Moją uwagę wzbudził od razu dziwny słupek stojący na półwyspie.

1

– Ciekawe co to? – zapytałam Bartka .

– Pewnie jakiś znak geodezyjny – odpowiedział .

I tak piknikowaliśmy sobie, odpoczywając od upału. Byliśmy sami, jednak woda niosła dźwięk kombajnu, ludzkie głosy …..

157

Dźwięki cywilizacji z otaczających pól uprawnych , gospodarstw… Zatapialiśmy się jednak w bycie, nie bycie na granicy światów ludzkich, jak i boskich.

Odpoczywaliśmy…

2

A gdy zaprzyjaźniliśmy się z miejscem, doznałam olśnienia.

– Wiesz my stoimy na granicy – powiedziałam do Bartka.

Wzięliśmy nawigację i okazało się, że dokładnie na samiutkiej granicy, tak że część malutkiego półwyspu na którym stoimy należy do Litwy, a część do Łotwy.

litwa auto1

Zaprosiło nas miejsce na granicy, która jest tylko formalna. Obecnie nikt jej nie strzeże. Rano po jeziorze pływał łódeczką wędkarz (pewnie po wodach międzynarodowych!!!).

Granica to tylko stan naszego umysłu.

Bo przecież sami wiemy, że państwowe granice również nie należą do stałych..Raz są takie innym razem inne. I to właśnie my je tworzymy, bronimy,ochraniamy …… 

2

1

Droga w znane “nie chcę”

Droga w „znane” uwalniam się od tego czego nie chcę 18 sierpnia 2017

5

Na mierzei kurońskiej nie pojawiło się pytanie gdzie dalej, oboje z umysłu bardziej opowiadaliśmy jak nie chcemy jechać, niż gdzie czujemy, że mamy jechać.

No właśnie Bartek nie chciał przez miasto Sowjeck leżące na granicy z Litwą, bo kiedyś tam było niesympatycznie, nie chciał przez Mierzeję Kurońską po Litewskiej części – bo za przejazd należy zapłacić 20 euro – a tylko byśmy prześmignęli tamtędy i właściwie nie skorzystali z uroków tego miejsca. Ja nie chciałam do kurortu Pałangi – czyli inaczej mówiąc przez mierzeję bo już chciałam w dziką przyrodę.

I tak zostało jedno przejście graniczne w Kibartaj, w drodze na Kowno.

Wyjechaliśmy z rajskiej Mierzei Kurońskiej w części rosyjskiej i wjechaliśmy w korki obwodnicy Kaliningradu, potem w roboty drogowe. Upał lał się z nieba, a asfalt go jeszcze potęgował. Zaczęły rodzić się emocje, pretensje, szukanie winnego, kto wybrał tę drogę.

W sumie drogi nikt nie wybrał, wybrała się sama z braku zamkniętych przez nas samych wszystkich innych alternatyw.

Wybór tej drogi był z umysłu obojga nas i oboje nie umieliśmy się na niej znaleźć. Gdzieś w głębi duszy chcieliśmy być teraz na Mierzei , a nie w śmierdzącym korku.

– Trzeba było jechać przez Mierzeję Kurońską część Litewską – stwierdziłam już wściekła… – ale Ty zawsze wybierasz najtańsze rozwiązanie – dodałam jeszcze bardziej wściekła.

– Bo ja nie lubię wydawać na rzeczy niepotrzebne – stwierdził w emocjach Bartek

I chyba o to stwierdzenie warto było się pokłócić.

Gdzieś bowiem z głębokich poziomów wyszło z Bartka głębokie sknerstwo, związane z tym, że na nic co zawsze chciał nie mógł sobie pozwolić. Bo przecież nie było to niezbędne w życiu…

2

Zawsze ja musiałam łamać jego opór, nawet do tego co chciał bardzo.

Należy sobie zadać jeszcze pytanie co to znaczy potrzebne, niepotrzebne.

Potrzebne, niepotrzebne do czego????

Do przeżycia?

Do szczęścia?

Do radości?

Do miłości?

W jakim znaczeniu wydawanie na przejazd Mierzeją było niepotrzebne?

No właśnie…???

Uwalniam się od oceny na rzeczy potrzebne i niepotrzebne

Idę za tym co podpowiada serce bez oceny czy coś jest potrzebne czy nie

Bo już wiele razy zauważyłam to swoim życiu, że gdy idę za tym co czuję, nie szukam winnych, uzasadniań itp. Po prostu wiem, że mam to zrobić i tyle.

A z głębszej perspektywy nigdy w danym momencie nie wiemy czy coś jest potrzebne czy nie, czy właściwe czy nie tak do końca.

Ufam swojemu wewnętrznemu prowadzeniu

I tak po odstaniu około 3 godzin na granicy (rosyjska poszła szybko, Litwini mieli jakąś filozofię) podziękowaliśmy Kaliningradzkiemu obwodowi za gościnę, za przejazd wśród pól nawłoci, która ścieliła się żółtymi dywanami

4

i praktycznie już w nocy bo około 23 godziny wjechaliśmy do Kowna, aby po nim pospacerować. Przyglądnąć się jego kwitnącemu nocnemu życiu w licznych ogródkach piwnych czynnych w dużej mierze do północy albo lepiej do oporu – licznie odwiedzanych w ten ciepły czas.

Dziękujemy za tę lekcje, za te emocje, dzięki którym poznaliśmy siebie w kolejnej odsłonie.

Tańcząc w nocy z sosnami

Tańczący las w nocy 16 sierpnia 2017

 

140

 

 

141

 

– Czy będziesz romantyczna i pójdziesz ze mną nocą do tańczącego lasu – zaproponował Bartek.

– Jasne – odpowiedziałam.

Lubię to miejsce bardzo, byłam tu zimą i latem, ale nocą nigdy.

Ostatni turyści wychodzili gdy my wchodziliśmy, dlatego mieliśmy okazję kolejny raz być sami.

 

146

 

147

 

148

 

Las był ciemny – śpiący z lekka, jednak my latarkami zaprosiliśmy go do wspólnej zabawy- do wspólnego tańca.

W poprzednie wizyty on tańczył dla nas i nas namawiał do tańca, teraz my oświetlaliśmy scenę dla kolejnego artysty, który chciał wystąpić przed nami.

We wspólnym tańcu radości, miłości i wspólnego bycia.

 

142

 

143

 

Bez lęku, że oczy całego lasu, a może wszechświata w tym momencie skupione są tylko na tym jednym artyście.

A wręcz odwrotnie, z wielką radością, że cały nasz artysta tańczy, bo ma coś do wniesienia w tę chwilę do wszechświata, wie że to co daje jest wartościowe i cenne.

 

Z radością dzielę się z innymi własnym tańcem

 

144

 

145

 

Dziękujemy lesie za ten piękny czas wspólnej radości, zawsze z wielką przyjemnością odwiedzamy Cię na wspólne tańce, dobrze o tym wiesz.

Więcej o tańczącym lesie i innych naszych spotkaniach z nim można przeczytać we wpisach 

 

Przesłanie obfitości rosyjskiej mierzei kurońskiej

 

Sosny tańczące ze sobą