Kamienie i minerały
now browsing by category
Tolkmicko naucz się latać
Tolkmicko Naucz się latać 13-15 sierpnia 2017
Intencja znalezienia spokojnego, bezpiecznego miejsca na nocleg zaprowadziła nas do Tolkmicka, gdzie na szczycie wzgórza przy zabytkowym trzystuletnim drewnianym krzyżu i agrestowym polu znaleźliśmy miejsce na nocleg z widokiem na zatokę wiślaną.
Miejsce w którym można było złapać szersze postrzeganie rzeczywistości, bo samo miasteczko jakby zatrzymało się w rozwoju. Co powodowało, że zamiast stada rozkrzyczanych turystów – panował tutaj zapyziały spokój.
Za to okoliczne niewielkie plaże uwodziły nas sobą. Pokazywały się najlepiej jak umiały zapraszając na dłuższe zostanie.
Zresztą popatrzcie sami.
Najbardziej urzekła nas plaża z czarcim, świętym kamieniem.
Kamieniem, który od wieków był symbolem kultu. Obecnie uznawany za miejsce mocy. Więcej o nim na dole wpisu .Nas przyjął piękną pogodą i możliwością wykąpania się w zatoce. Pozwolił na siebie wejść na siebie i opalać się.
Był bardzo rozmowny, prosił, aby wszystkie wszystkie kamienie uwalniać od zawłaszczenia rytualnego, religijnego, osobistego. To wolne istoty,które mogą być z nami na prawach wolności
Przyroda należy do wszystkich i nikt nie może uważać , że jakiś kamień służy wyznawcom tylko określonej religii czy ruchu , to ograniczanie wolności.
Zgadzam się z nim w pełni, gdyż najbardziej bliska jest mi przyroda, która jest jak ja to mówię „czysta i przejrzysta”,wolna od jakiejkolwiek religii przyroda, która w pełni jest sobą i jest otwarta na kontakt z każdym.
Pozwalam sobie w pełni być sobą i pozwalam innym w pełni być sobą
Dziękujemy piękny kamieniu za piękne przesłanie.
I tak zamiast jednej nocy w Tolkmicku, zostaliśmy na drugą.
A z rana udaliśmy się już ku granicy z Rosją.
Jednak Polska na koniec miała dla nas przesłanie. Tym razem od bociana, który stał w gnieździe i machał skrzydłami, uczył się latać.
Nauczcie się latać
Latanie jest bezpieczne.
Popatrzcie na bociany – stoją na jednej nodze w pełnej równowadze, a potem wzbijają się przestrzeń i szybują ……. bądźcie jak one – dźwięczała przestrzeń
Podziękowaliśmy Polsce za ten piękny czas i szybko i sprawie wjechaliśmy do kaliningradzki obwodu.
Więc o kamieniu ze strony http://www.wysoczyzna.pl/artykul/swiety-kamien-w-zalewie-wislanym,9.html
Jadąc Koleją Nadzalewową, między Tolkmickiem a Fromborkiem można zauważyć duży głaz narzutowy, zwykle kilkanaście metrów od brzegu Zalewu Wiślanego. Jest to Święty Kamień od którego pochodzi również nazwa osady położonej przy linii kolejowej.
Napisaliśmy, że głaz „zwykle znajduje się kilkanaście metrów od brzegu”. Może zdarzyć się też że dojdziemy do niego suchą stopą. Wszystko zależy od stanu wody w Zalewie Wiślanym. Ów głaz narzutowy o obwodzie niespełna 14 metrów nazwany został „Świętym Kamieniem”, co zawdzięcza wydarzeniom z przeszłości.
Według legendy, pogańscy kapłani składali na nim ofiary w intencji wypływających na połów rybaków. Nie inaczej, niegdyś kamień służył za formę ołtarza, a dzisiaj jest już zaledwie pomnikiem przyrody nieożywionej. Istnieje również druga legenda związana ze Świętym Kamieniem, którą można przeczytać poniżej.
W pradawnych czasach w lasach tolkmickich, opodal granicy Warmii z Pogezenią, żył Olbrzym. Był tak wielki, że głową sięgał wierzchołków najwyższych sosen, a kiedy przechodził w bród Zalew Wiślany, woda sięgała mu ledwie do pasa. Olbrzym mieszkał w pieczarze dobrze ukrytej w zaroślach stromego brzegu. Jej wejście zasuwał wielkim głazem.
Po drugiej stronie wody – na Mierzei – mieszkał jego bliźniaczy brat Gigant, który tylko minimalnie ustępował siłą i posturą Olbrzymowi. Olbrzym i Gigant byli z natury raptusami, jednak jak przystało na dzieci jednej matki, żyli w wielkiej zgodzie. Pomagali sobie nawzajem, dzielili się łupami, wspólnie użytkowali narzędzia. Porozumiewali się wołając do siebie nawzajem przez Zalew, a ich stentorowe głosy szeroko rozchodziły się po okolicy, budząc trwogę u zwierząt i ludzi.
Pewnego dnia Olbrzym naprawiał swe łoże i potrzebował topora, by wyciąć kilka dębów. Tymczasem topór – wspólna własność – był po drugiej stronie Zalewu. Krzyknął więc głośno w kierunku Mierzei, jednak Gigant był tak zajęty ćwiartowaniem upolowanego jelenia, że nie dosłyszał prośby brata. Kiedy Olbrzym nie otrzymał wpadł we wściekłość i wziąwszy do ręki głaz służący mu za drzwi do pieczary, rzucił nim w brata. Jednak wielki kamień wyśliznął mu się z ręki wpadł do wody niedaleko brzegu. Leży tam do dziś i nosi wyraźny odcisk dłoni, która nim cisnęła.
Kiedy Gigant zobaczył i zrozumiał, co się stało, on też wpadł w gniew. Rzucił w Olbrzyma toporem, trafił go w skroń i zabił. Bratnia krew szeroko rozlała się po lesie, a potem wyrosły z niej krzewy czarnej jagody, która od tego czasu występuje tu w wielkiej obfitości.
Jak dotrzeć do Świętego Kamienia
Istnieje kilka możliwości dotarcia do Świętego Kamienia. Jedną z nich jest droga z miejscowości Chojnowo w kierunku leśniczówki. Niestety trafimy po drodze tylko na jeden znak (drewniana tabliczka), do tego słabo widoczny. Znak znajduje się przed wjazdem do jaru.
Druga droga jest bardziej pewna, aczkolwiek dla cyklistów zdecydowanie trudniejsza. Jadąc od Tolkmicka w kierunku leśniczówki, wzdłuż torów kolei nadzalewowej trafimy na mały parking i tabliczkę wskazującą zejście do urokliwej plaży. Kierujemy się w stronę plaży, a następnie skręcamy w prawo i idziemy wzdłuż torów kolejowych. Ta opcja wymaga przejścia czterech kilometrów i butów na grubej podeszwie ze względu na tory usypane kamieniami.