niedziela, październik 22nd, 2017
now browsing by day
W objęciach rzeczki na rozlewiskach Wołgi
W objęciach rzeczki na rozlewiskach Wołgi 6-8 września 2017
Jestem, a może coś robię – zastanawiałam się leżąc w Landrynce i patrząc przez tylne drzwi na rzekę.
Bo przecież jestem, wtapiam się w przestrzeń, staję się jednością, zapominam o sobie.
Schematy w których wyrośliśmy każą nam non stop nazywać jaką czynność w danej chwili robimy. Można więc nazwać, że obserwuję rzekę jak płynie, że obserwuję ptaki, że obserwuję …… tylko gdy skupiam się na fragmencie obserwacji odrywam od całości.
I nie tylko odrywam od całości, ale napinam obserwując to co mam obserwować. Czekam na ptaki, które mają przylecieć, a jakoś nie chcą, denerwuję się że gdy przyleciały nie zrobiłam zdjęcia, a jak już zrobiłam to może niezbyt dobre. I tak wkoło Macieju.
A gdy jestem wszystko może się wydarzyć. Jest otwarcie na całą przestrzeń.
Otwieram się na całą przestrzeń w której jestem, jestem w niej.
I tak samo było u nas gdy zaczęliśmy puszczać mydlane bańki, ciesząc się tym jak wiatr roznosi je po okolicy. Rozwiewa szczęście. Bo to bański szczęścia.
Gdy później w rzece (za jej zgodą ) myłam urządzenia do baniek wyłonił się żółw.
Tak rzeczny żółw, by przypominać o swoim rytmie na swojej drodze
Żółw wynurza się z oceanu twojego życia, po to abyś sam stał się dla siebie wyspą, wyspą, oazą i ojczyzną. Bądź dla siebie wewnętrznym miejscem postoju, w którym zawsze znajdziesz odpowiedzi. (Siła zwierząt J. RulanD)
Jestem sobą w radości dziecka
Moja siła i moje bezpieczeństwo jest w mojej radości i kreatywności.
Miejsce takie proste, nad jedną rzeczką z ujścia Wołgi. Zaprosiło nas do siebie w pełnię, szybującymi przy drodze ptakami było ich setki – gawrony, drapieżniki…
Zaprosiło na rytuał dla Matki Ziemie, który zrobiliśmy tutaj razem z Marią Bucardi – www.mariabucardi.com
Rytuał w którym światłość spływała na ziemię, a ja poczułam, że ziemia tak mocno podniosła swoją wibrację, że ludzie już nie stanowią dla niej zagrożenia.
Przestrzeń wdzięczyła się nam. Zachmurzonym wietrznym dniem, który pozwolił nam odpocząć od upałów, ptakami które szybowały w oddali chcąc pokazać :
Latanie jest proste
Zachód słońca napełniał kolorami, przypominając, że to co odchodzi ma być pożegnane z radością, miłością i pięknem.
Pozwalam odejść, temu czemu nie chcę z radością, miłością i pięknem
Cieszę się pięknie przeżytym dniem i jestem za niego wdzięczna.
Delta rzeki Wołgi – w poszukiwaniu ptaków
Delta rzeki Wołgi – w poszukiwaniu ptaków od 04 – 09.09. 2017
Właśnie w poszukiwaniu, bo spory teren tej potężnej delty został już dawno zmeliorowany, osuszony i stanowi teraz teren upraw rolniczych oraz pastwisk.
Widnieją jednak na mapie w pobliżu brzegu morza trzy chronione obszary objęte pieczą parku narodowego. Postanowiliśmy zatem zadzwonić do ich dyrekcji, z nadzieją na informacje gdzie najlepiej udać się w celu obserwacji ptactwa.
Odpowiedź była zdumiewająco nieprzyjemna i odpychająca, bez znajomości rzeczy – tak że nie pozostawiała wątpliwości co do kompetencji jej twórców.
To co jednak miało
dla nas wartość zawiera się w kilku zdaniach. Mianowicie tereny tych trzech obszarów chronionych znajdują się w strefie pogranicznej do której należy uzyskać odpowiednie przepustki. Dla obcokrajowców czas wystawienia jej wynosi około dwóch miesięcy. Potem należy uzyskać płatną przepustkę z dyrekcji parku co trwa do dwu dni. Wtedy można udać się na wycieczkę oferowaną przez park lub „bazy oddycha” usytuowane w pobliżu granicy parku. Samodzielny wjazd lub raczej wpłynięcie jest niedozwolone. Powiało biznesem….
Ponieważ czas wystawienia przepustek był tak długi iż zachodziła obawa że szybciej odlecą ptaki do ciepłych krajów niż dostaniemy pozwolenia – postanowiliśmy koncentrować się na rzeczkach lub kanałach melioracyjnych powyżej przybrzeżnej strefy nadgranicznej.
Są one w większości zadrzewione, otoczone polami uprawnymi – stanowią bazę dla ptactwa i …..wędkarzy.
Sezon trwa dalej w pełni, a mała ilość wody w rzekach tego lata dodatkowo uniemożliwia połów przez kutry rybackie – tworząc eldorado dla drobnych poławiaczy.
Jak doczytaliśmy jest tu istne bogactwo gatunkowe i liczebne ryb. I tak to obserwowaliśmy, widząc jak co kilka minut jak rybka ląduje w siatce….
A ptaki owszem są, ale chyba nie w takiej ilości jak bym sobie tego życzył. Dlatego po pewnym czasie z wdzięcznością zacząłem witać każdorazowe odwiedziny ich przedstawicieli.
Wdzięczność ta zaprocentowała gdy przez dwa wieczory z rzędu setki ptaków, w większości drapieżnych zasnuła niebo na czarno. Ten spektakl tworzyła grupa nawet kilku tysięcy ptaków… Magia po którą warto specjalnie gdzieś jechać….Dziękujemy ich twórcom – że zgodzili się opuścić pograniczną strefę nadbrzeżną morza Kaspijskiego i przylecieli do nas w gości.
Szczęśliwy czas ”pod mostem” – delta rzeki Wołgi
Szczęśliwy czas ”pod mostem” – delta rzeki Wołgi 04 – 07 .09. 2017
Są takie miejsca które zapraszają, a potem utulają, dając wypoczynek – pomimo że ich wygląd na to wcale nie wskazuje. I tak właśnie było z jedną dużą polaną nad rzeką, w której otoczeniu budowano wiadukt.
Po nocnej wizycie w Astrachaniu skierowaliśmy się w głąb delty rzeki Wołgi w kierunku brzegu morza Kaspijskiego. Po drodze mieliśmy jeszcze odwiedzić kwitnące lotosy, dość popularne w tym miejscu. Odwiedziny w lotosowym miejscu troszkę nas rozczarowały, ze względu na niski poziom wody było mało liści i kwiatów. Życzliwi jednak mieszkańcy zaraz doradzili, gdzie pojechać by zobaczyć te kwietne piękności. I tak już jadąc na kolejne miejsce – zaprosiła nas polanka nad rzeką.
Kolejne dni polegały na wycieczkach dziennych po okolicy, tam gdzie rosły lotosy i …… arbuzy, melony. Zawsze jednak wracaliśmy pod nasze drzewo na polance z wiaduktem. Bo są takie ulubione, kochane energetycznie miejsca do których się wraca jak do domu.
Przy okazji wycieczek poznaliśmy parę emerytów, którzy po ślubie wyjechali do miasta, a teraz po przemyśleniu tematu – powrócili do swoich „rodzinnych lotosów”.
Wizyta na polach uprawnych z arbuzami i melonami uświadomiła nam o skali tego zagadnienia. W końcu astrachańskie arbuzy są uznawane za najlepsze w rejonie Rosji. Na polach pracują osoby które przyjechały na zarobek z Dagestanu. Próbujemy kupić od nich wielkie dwa melony i arbuza – zostajemy nimi obdarowani!!
– Jedzcie do nas do Dagestanu – tam piękne góry, morze, dobrzy ludzie i bezpiecznie – może to dla nas zaproszenie przekazane przez aniołów?
A my wracamy kolejny raz na polankę z naszymi krasulami, końmi i owieczkami. Wcale nam nie przeszkadza to że jest cała obsrana.
Ustawienie auta tak by od razu nie wdepnąć w bogactwo – wcale nie daje gwarancji – bo spacerują dookoła przez całą dobę szukając towarzystwa ludzi….
Astrachań 03.09.2017
Astrachań 03.09.2017
Tak w sobie specyficznym tempie poprzecinanym przez południowe postoje pod drzewami dla ochrony przed skwarem docieramy do Astrachania. Jego sercem jest otoczony murami kreml, a właściwie coś na kształt warowni z basztami i cerkwią. Kopułki cerkiewek błyszczały w słońcu jednak nie zapraszały do środka.
Do środka zaprosiło nam muzeum samowarów i muzeum wiadomości fizycznych dla dzieci (zapomniałam nazwy).
Samowary jak samowary kojarzą się nam z Rosją, najpiękniejsze malowane pochodzą z Tuwy i są produktem powojennym. Wzrok przykuwały również samowary z miedzi.
Jednak powiem swoim zwyczajem było w nim – No fajnie (czyli ok, ale bez większych fajerwerków).
Miasto ma swój charakter, podkreślają to nie tylko kreml, ale także odnowione parki z fontannami, promenada wzdłuż kanału rzeki Wołgi.
To właśnie tam koncentruje się bogate knajpiano życie Astrachania.
Najbardziej lubimy wjeżdżać do miast wieczorami późnymi i w weekendy. I wszechświat często nas właśnie tak prowadzi. Widzimy zatem zwyczaj wieczorno – nocnych spotkań towarzyskich na kocykach rozłożonych w parkach na trawnikach.
Mimo iż starsza część miasta jest zaniedbana Astrachań robi na nas miłe wrażenie południowego miasteczka z tendencją jej mieszkańców do posiadówek w ogródkach licznych kawiarni.
Widać nawet turystów z europy zachodniej na uterenowionych camperach.
Zaskakuje nas jedna przystawka, należąca do kategorii wegańskich.
Wyjeżdżamy troszkę utyskując na brak toalety w naszej Landrynce. Chętniej zostalibyśmy na samym środku miasta….
Z nurtem rzeki Wołgi 01-03.09.2017
Z nurtem rzeki Wołgi 01-03.19.2017
Zapoznaliśmy się z tą rzeką w Saratowie, gdzie jej szerokość można oceniać na ponad dwa kilometry. Tutaj pomimo że jedziemy wzdłuż jej nurtu to szerokości ubywa. Na początku wciąż jej szukaliśmy, teraz jednak pogodziliśmy się z podziałem jej koryta na wiele równoległych nurtów.
Jedziemy wzdłuż wiele kilometrów, a jej brzegi o tej porze roku obsadzone są nie tylko drzewami , ale przede wszystkim wędkarzami.
Istne szaleństwo – wyposażeni są nie tylko w miasteczka namiotowe wraz z wolno stojącymi toaletami, ale również wędzarnie , zamrażarki i napędzające je agregaty prądotwórcze – warczące całą DOBĘ. Przeważają rejestracje z dużych miast rosyjskich. Ewakuujemy się z tej zony jak himalaiści ze strefy śmierci. Dajemy dużo światła duszyczkom ryb, których jest tu niewiarygodnie dużo.