sierpień, 2018
now browsing by month
Odgrzewane kotlety? Wenecja….
Odgrzewane kotlety? Wenecja…. 8.07.2018
Już tu byliśmy i to po dwa razy……… Ostatni raz na karnawale osiem lat temu – przebrani w strojach wypożyczonych z teatru w Bielsku.
Czy zatem warto zacierać obraz tamtego wydarzenia widząc ją teraz w innej, nieodświętnej odsłonie?
Wielokrotnie się przekonaliśmy że takie poszukiwanie energii z tamtego czasu jest bezcelowe – to było energia dana na tamten czas. Dlaczego zatem tu chciałem ponownie przyjechać? Początkowo tłumaczyłem sobie z umysłu – że jest to w sumie zaszczyt, że w moim życiu mogę regularnie co kilka lat odwiedzać takie szczególne miejsce jak Wenecja.
Bo jest to szczególne miejsce, o specyficznym uroku.
Ale potem będąc w tłumie młodocianych pijanych turystów zastanawiałem się ponownie – po co mi to doświadczenie?
Może po to by dobrze poczuć – że nic nie trwa wiecznie i może się zmieniać – idąc ku upadkowi……
A może aby dobrze zaobserwować narastającą tendencję wśród młodzieży do alkoturyzmu. Czyli oblotu samolotem turystycznych miast świata w celu doznania w nim alkoholowego odlotu…… Widać to już we wszystkich dużych turystycznych miastach z lotniskiem. Powoli wypierają miejscową ludność ze starówek tych miast – zamieniając je w ekonomicznie opłacalne międzynarodowe imprezownie. Widać to także w Krakowie, szczególnie gdy stojący pod lokalami naganiacze już nie witają przechodniów po polsku.
Tak nas powitała i pożegnała Wenecja. Snującym się tłumkiem specyficznych wibracyjnie turystów i hałd opakowań po alkoholu w miejscach stojących śmietników. Myślę że widok ten przeciętnego Włocha by zdruzgotał, i skłonił do stwierdzenia że jest to największa hańba na półwyspie. Może dlatego nikt o te resztki miasta nie dba , czuć i widać to na każdym kroku. Państwo powiedziało „Wenecjo giń – niegdyś perło – dziś broczący wrzodzie”. Czując to analizujemy historie podbojów Wenecjan, jakimi sposobami wzrośli w taką potęgę. Wniosek jest jeden – wszystkie ludzkie imperia upadły…..tu to się dzieje teraz………..
Jednak zostawiamy troszkę swojego światła, to miasto niczemu nie jest winne, a błaga o pomoc………
Kartka z zakurzonego pamiętnika – Karnawał w Wenecji
Kartka z zakurzonego pamiętnika – Karnawał w Wenecji 15-16 luty 2010
Karnawał w Wenecji , gdy słyszałam te słowa zawsze chciałam tego doświadczyć i to nie jako widz, ale jako uczestnik.
Zresztą miałam takie przekonanie, że na czas karnawału do Wenecji nie wpuszczają tych ubranych normalnie.
Pożyczyliśmy stroje z Bielskiego teatru, takie troszkę za duże (aby można było włożyć cieplejsze rzeczy pod spód , w końcu luty) po kompletowaliśmy dodatki i pojechaliśmy.
Wenecja przyjęła nas bardzo gościnnie dając darmowy parking w Mestre, gdzie przez najbliższe dwa dni mogliśmy stać naszą Landrynką.
Ubraliśmy się i pojechaliśmy pociągiem do Wenecji i …………
Pierwszy szok…
Wszyscy normalnie ubrani…
A może trzeba mieć akredytacje, aby ubrać się w strój? – kombinowała pacyna.
Szliśmy spokojnie, a przechodnie prosili o możliwość zrobienia zdjęcia.
Im zbliżaliśmy się do placu Świętego Marka – tym ubranych festiwalowo było więcej.
Ale i tak w tłumie turystów były ty pojedyncze osoby.
Na początku czułam się nieswojo, gdy w jednym momencie 20 aparatów fotograficznych celowało w moją stronę.
Maska chroniła mimikę oczu, czułam się za nią bezpieczniej.
Tak jakbym pod maską była bezpieczna. Inni chcieli widzieć moją maskę, nie mnie.
Czy nie przypomina to życia?
Widź moje maski, a nie prawdę o mnie.
I potem już samemu zapomina się jakim się jest.
Uwalniam się od przymusu zakładania masek
Pozwalam sobie widzieć prawdę o sobie
Spacerowaliśmy po Wenecji, kłanialiśmy się innym ludziom z epoki, a oni kłaniali się nam.
Przemierzaliśmy wiele wieków, tych pięknych i tych strasznych (Wenecjanie sporo rabowali)
Uwalniam się od przekonania, że piękno tworzy się na krzywdzie innych
Pozwalam sobie tworzyć piękno z szacunkiem i miłością do wszystkich istot.
Jak cudnie, że mogę tego doświadczać, że mogę tu być.
Teraz po latach jesteśmy w pobliżu Wenecji i gdy piszę ten tekst mam jeszcze większą wdzięczność za to, że tam byłam, że miałam strój, bo nie wiem czy dziś by mnie to tak samo cieszyło jak wtedy……..
Marzenia są na dany moment, gdy my się zmieniamy – one też
Odpuszczam stare marzenia
Żyję w przepływie mojej duszy.
Skrzaci festiwal
Skrzaci festiwal 7-8 lipca 2018r.
Z radością ponownie wjechaliśmy do Bagno do Romagnia, zaparkowaliśmy na upatrzonym na nocleg miejscu i pobiegliśmy przywitać się ze skrzatami. Po ścieżce spacerowały rodziny z dziećmi.
Nie było ich wiele.
Zasmuciłam się, że może tak mało osób będzie na dzisiejszej wieczornej imprezie.
Skrzaty jednak nie podzielały mojego niepokoju.
– Zobaczysz będzie dużo ludzi – mówił pustelnik mieszkający w domku za wsią,
Cieszyliśmy się, że wspólnego spotkania i na tę wieczorna imprezę.
– Festiwal skrzatów to impreza finansowana przez gminę. To takie niesamowite – mówiłam.
Dalej nie mogłam wyjść zachwytu.
A miasteczko przywitało nas spokojną wręcz senną atmosferą, fakt że teraz jest pora kolacji – co dla Włochów jest świętą porą, jednak odżył mój niepokój, że będzie mało ludzi.
Gdy zbliżała się pora wyjścia na skrzacią ścieżkę tłumek zaczął gęstnieć. Praktycznie cały rynek wypełniony był ludźmi – we większości rodzinami z dziećmi. Moja czapeczka skrzacia z polskiej Doliny Skrzatów (www.dolinaskrzatow.pl) bardzo podobała się dzieciom.
Chwilę po zmroku tłum ruszył na ścieżkę, gdzie na moście czekali aktorzy z rozpoczęciem swojego spektaklu (nie wiemy o czym, bo był po włosku).
– Patrz ile ludzi – mówiłam do Bartka – I wszyscy idą do skrzatów w odwiedziny.
Po przejściu przez most, w ciemności lasu można było obserwować po światełkach laterek migoczących na leśnych ścieżkach – ile jest tu osób.
Było 500 do 1000 – gdzieś w tych granicach. Szliśmy w tłumie, gromadki dzieci radośnie penetrowały z latarkami skrzacie domki, próbując dojrzeć coś przez okienka.
Było spokojnie i radośnie.
Co jakiś czas aktorzy zatrzymywali się dając spektakl.
Noc, skrzacia ścieżka i tłum zaciekawionych osób, energia radości w spokoju.
Niesamowicie było patrzeć jak po nocy z latarkami, czasem i bardzo małe dzieci idą praktycznie górską ścieżką. Rodzice nie stofowali lub tresowali ich, a pozwalali mimo otaczającego tłumu w spokoju biegać do domków skrzacich.
Gdy jakieś dziecko się zgubiło, zaraz go uspokajali, a potem aktorzy podawali gdzie jest i rodzice się znajdywali. Czy Włoscy rodzice tacy są – nie wiem, ale tutaj nam się tak spokojnie pokazali. Byliśmy nimi zachwyceni……….
Wyrzucam program tresury mojego wewnętrznego dziecka
Pozwalam sobie na luz, swobodę , ciekawość w poznawaniu świata
A aktorzy – pięknie, subtelnie oświetleni grali swoje role w środku ciemnego lasu , publiczność widziała tyle ile w tym tłumie była w stanie dojrzeć, liczyło się jednak bajkowe spotkanie.
Bo kiedy baśnie mają największą moc?
No właśnie w nocy……………….
Wtedy we snach wszystko jest możliwe.
A sny to tylko inna linia czasowa naszej rzeczywistości
Więc ……………
– I było po co się martwić – zapytał szaman skrzat
Uwalniam się od przymusu martwienia się na zapas
Ufam, że wszystko dzieje się tak jak się dziać .
Około 23 wszyscy szczęśliwi schodzili ze ścieżki.
Jutro kolejny dzień spotkania ze skrzatami w ich skrzacim miasteczku……………………….
Rankiem miasteczko zaczęło wypełniać się straganami związanymi ze skrzatami, rękodzielniczymi.
Naszą największą uwagę przykuł Pan rzeźbiący skrzaty w drewnie. Miały w sobie coś magicznego, taką radość tworzenia, jeden z nich przyłączył się do naszej skrzaciej ekipy.
Natomiast ze sklepu skrzaciego zechciała z nami jechać parka elfów. Trochę sporych rozmiarów, jak na gabaryty naszego auta.
– Gdzieś się zmieszczą – stwierdził Bartek i gdy przyszliśmy do samochodu przywiązał ich między reduktorem, a skrzynią biegów – to aby nie potłukły się w terenie.
Właścicielowi sklepu ze skrzatami podziękowaliśmy za piękną imprezę, za tę radość, której można doświadczać dzięki takim miejscom, ludziom.
Podziękowaliśmy miasteczku za gościnę. Za taką lekkość, radość tych przysłowiowych dwóch uliczek po których można spacerować bez końca. Taki kolejny niesamowity nasz przyjaciel.
dziękujemy za ten czas…
Magia skrzaciej ścieżki Bagno di Romagnia
Magia skrzaciej ścieżki Bagno di Romagnia 7-8 lipca 2018
Razem z naszą skrzacią ekipą wyruszyliśmy na magiczną skrzacią ścieżkę, która wije się zakosami po wzgórzu . Z miasta przechodzi się przez most na rzece, na którym witają Cię skrzaty gotowe być przewodnikami po swoim świecie.
Czy to przewodnictwo przyjmiesz zależy tylko i wyłącznie od Ciebie, czy uwierzysz w to co niewidzialne….. świat dziecięcej radości, kreacji, ciekawości.
Czy zauważyliście jak rzadko małe dzieci są apatyczne – są we wszystkim na 100% ………..
Uwalniam się od apatii
– Apatia, depresja, choroby dzisiejszego świata pojawiają się gdy teoretycznie mamy możliwości fizyczne robić to co pragniemy,
a otoczenie, programy umysłu wywierają na nas presje, aby żyć całkiem inaczej.
My skrzaty nie chorujemy na depresję, bo gdy chcemy coś robić i mamy fizyczne możliwości – to to po prostu robimy…
Pozwalam sobie robić to co chcę robić, gdy mam do tego fizyczne możliwości .
A jak kreować, tworzyć? – pytam naszego przewodnika.
Po prostu pozwolić energii przepływać przez siebie, nie łapać jej, magazynować.
– A dzieła stworzone w przepływie to nie magazynowanie? – pytam zaciekawiona.
– Są dwa rodzaje magazynowania właściwe i niewłaściwe .
Właściwe jest wtedy gdy magazynujesz coś na określony czas – jak jedzenie na zimę, a niewłaściwe gdy magazynujesz z lęku, chciwości np. rzeczy z których wyrosłaś – bo mogą Ci się kiedyś przydać. Liczysz, że odmłodniejesz do trzy latka ?
– Śmieszne, nie wiem czy mam się śmiać czy płakać z odpowiedzi – odpowiadam.
– A czy Wy ludzie się tak nie zachowujecie ? – odpowiada nasz przewodnik.
– Ale wróćmy do Waszego życia, opowiesz coś o nim? – proszę.
– Popatrz jak Wy ludzie, próbujecie nas upodobniać do siebie, próbujecie nas zrozumieć swoim ludzkim umysłem, swoimi zasadami…
Popatrz na nas sercem, tylko wtedy nas naprawdę poznasz…
Poznasz – nie zrozumiesz…
Bo czy każde Twoje zachowanie tak naprawdę rozumiesz?…
Zobacz nas bez porównań do ludzi, innych skrzatów…
Popatrz na nas oczami dziecka, które nie ma w sobie analizy i porównań – wtedy nas naprawdę poznasz i my wtedy otworzymy się w pełni na Ciebie…
Patrz na nas z ciekawością i radością…
– Proste i trudne zadanie równocześnie – odpowiadam – Dlaczego my ludzie tak gubimy tę dziecięcą ciekawość? – pytam nadal.
– Bo Wy dorastacie i zmieniacie swoje postrzeganie. Zaczynacie doświadczać oceny, porównań, apatii, napięcia i tkwicie w tym magazynujecie to. Bo to kojarzy Wam się z dorosłością…
My też znamy te emocje, jednak nie są dla nas tak wartościowe, aby je magazynować, więc nie zaprzątamy sobie nimi głowy.
– Tak ważność analizy, porównań, oceny w naszym świecie ma niewyobrażalne znaczenie – stwierdzam zamyślona.
– I potem nie macie czasu na radość, ciekawość, bo trzeba ocenić, porównać zamiast być…
Pozwalam sobie być w radości i z ciekawością
A jak fizycznie mieszkamy popatrz porostu… My pomagamy ludziom być radosnymi, a oni pomagają nam w budowie naszych domów.
Mamy młyn, kino, biblotekę …
A wiesz co najbardziej lubimy ???
Hmmmm…
Siedzieć na zewnątrz w energiach boskiej energii,czuć magię poranka, żar południa i chłód zachodzącego słońca, uśmiechać się do sarenki, wilka czy zajączka, patrzyć w oczy innym skrzatom.
– Też to lubię – odpowiadam.
– I jak się wtedy czujesz? – pyta nasz przewodnik.
– Nawet nie umiem tego nazwać, to jest tak niesamowite uczucie, takie bycie w spokojnej, radosnej ciekawości chwili.
Pozwalam sobie na bycie w spokojnej radosnej ciekawości
I Was też zapraszam na spotkanie na skrzaciej ścieżce w magicznych promieniach zachodzącego słońca.
Verna -co znaczy dla Ciebie Bóg?
Verna 4-6 lipca 2018
Na nocleg zaprosił nas przydrożny parking już bez zakazu kempingowania, na serpentynach drogi na górę, w cieniu lasu pod drzewami iglastymi.
Po wczorajszym królewskim powitaniu postanowiliśmy spędzić tu kolejny, a może i kolejne dni.
Szkoda, że administratorzy sprzedają pobyt w klasztorze tylko razem z jedzeniem (śniadanie, kolacja) za 50 euro od osoby , bo fajnie byłoby mieć takie miejsce, gdzie można nabudować energię. Jeszcze nie umiem być cały czas w przepływie i potrzebuję takie momenty zatrzymania w oswojonej dla siebie energii.
Wiadome, że gdy wchodzi się w jakieś nieznane miejsce – raz przyjęcie jest z otwartymi ramionami, jak było u ojca Pio, ale czasami trzeba oswajać miejsce dłużej. A czasami jest nie do oswojenia, lub nie w tym czasie w jakim chce się tam zostać.
Coraz częściej przyciągamy miejsca z którymi rezonujemy, może dlatego nie było zaproszenia na nocleg. Tym bardziej jak się potem okazało dom pielgrzyma wybudowano dopiero około 1950 roku.
A zaprosił nas tutaj przecież Franciszek.
Spacerowaliśmy kolejny dzień po okolicznych wzgórzach, kontemplując, medytując przestrzeń, łącząc się z energią średniowiecznego mistyka. Sam klasztor ma oparcie w silnej przyrodzie. Otaczają go potężne drzewa rosnące wśród formacji skalnych tworzących grań szczytową. Jest to również teren parku narodowego.
Po pytaniu zadanym mi w Asyżu czym jest Miłość, pojawiło się kolejne:
– Co znaczy dla ciebie Bóg?
Tak chyba dlatego skończyłam prawo, aby rozumieć sens doprecyzowania znaczeń, terminów których używamy.
Każda ustawa ma z przodu słowniczek, gdzie określone jest co na potrzeby danej ustawy znaczy dane słowo.
Co się dzieje gdy dane słowa nie są dobrze doprecyzowane – wszyscy wiemy.
I takiego samego doprecyzowania potrzebujemy w naszym umyśle, podświadomości .
Lecz poza określeniem tego co chcielibyśmy mieć, doświadczyć – aby jakieś określenie dla nas coś konkretnie znaczyło, musimy zobaczyć co to dla nas znaczyło dotychczas i to zarówno na poziomie świadomym, jak i podświadomym (co jest najważniejsze – bo to co jest w podświadomości – tworzy naszą rzeczywistość).
Tak jest praktycznie z każdym słowem, myślą której używamy.
Ale wróćmy do Boga:
Czym jest dla mnie Bóg?
Energią, manipulacją kościoła, miłością, siłą która jest bardzo potężna, kimś kto karze mnie, sędzią który spełnia nasze myśli, prośby?
Tyle na ten moment, ale to dopiero początek uzmysławiania sobie, zauważcie że gdy wcześniej używam słowa Bóg miałam podświadomie na myśli to wszystko co wymieniłam.
A co chciałabym aby znaczyło dla mnie gdy używam słowa Bóg.
Energią wszechświata, kosmosu połączoną z moją duszą i dającą mi życie na ziemi. Energią, która dała mi wolną wolę , dzięki temu stety-niestety moje myśli się materializują. Im jestem bliżej Boga tym szybciej.
A kim jest dla Ciebie Bóg, kim chciałabyś, chciałbyś aby był?
Dzięki Franciszku, to nie jest ważne – to jest super ważne.
Kolejny element znajomości siebie. Wiem co kryje się za słowami, którymi mówię.
Pozwalam sobie poznawać znaczenie słów, których używam
A Franciszek odsłaniał przed nami kolejne miejsca w La Verna. Spacerowaliśmy , a może bardziej byliśmy oprowadzani przez niego i tak trwało to w sumie przez 3 dni.
Przyglądaliśmy się przestrzeni z tarasu zawieszonego na skale i byliśmy zatopieni w jedności z wiatrem, niebem, skałami. A wieczorami lesiste stoki i dolinki wypełniały się migotaniem tysięcy świetlików.
Bazylika zapraszała nas wtedy gdy ktoś grał.
W bazylice organizowane są koncerty muzyki organowej.
Wszystko było na swoim miejscu słońce, księżyc, wiatr, burza.
Wszystko działo się wtedy – kiedy miało się dziać i nawet umysł nie miał na ten temat innego zdania.
Poznawałam sobie dążyć do stanu gdy moje ciało, umysł i dusza są w jedności, kiedy współpracują ze sobą, wspierając i wzmacniając siebie nawzajem.
– A wiesz, baliśmy się, że nie będziemy mieli gdzie spędzić czasu dzielącego nas od skrzaciego festiwalu. A tutaj można było trwać i trwać – śmiał się Bartek.
Wyjechaliśmy po południu, aby odwiedzić klasztor i erem Camaldoni.
Erem Cameldoni nie jest obecnie zamieszkały przez mnichów służy do rekolekcji, warsztatów jogi itp. Chyba pierwszy raz spotkałam katolickie miejsce pełne tolerancji i otwartości na inne religie. W sklepiku były książki z każdej religii i masa książek z rozwoju duchowego.
Ogarnęła mnie niesamowita radość gdy zobaczyłam to w takiej jedności.
Kościół katolicki włoski pokazał nam się kolejny raz przepięknie.