sierpień, 2018

now browsing by month

 

Z Toskanii do Rzymu

Z Toskanii do Rzymu 14 czerwiec 2018

Tak pokazało nam się jedno z miasteczek,których nazwy zamazują się w pamięci……. 

1

 

2

3

 

4

 

5

Toskania marzenie sprzed lat

Toskania – marzenie sprzed lat…wielu 12-14 czerwca 2018

 

22

 

6

 

3

 

To że marzenia są na określony moment mam świadomość od jakiego czasu. Dlatego może robię to co kocham na ten czas – bo czas może się zmienić. Odkładanie realizacji marzeń na emeryturę to dla mnie pomyłka w całej rozciągłości.

Toskania – marzyłem o niej 20 lat temu, w czasach gdy podróżowałem po świecie konsumując energię zawartą w butelkach wina z całego świata. Posiadałem kupę książek o regionach winiarskich wszystkich kontynentów. W niektórych był nawet tak dokładny plan poszczególnych winnic, że można było zobaczyć ich zdjęcia lotnicze wraz z opisami w których jej kawałkach rodzą się najlepsze butelki tego napoju.

Brakowało tylko zobaczenia tego na własne oczy. Spróbowania na miejscu w piwnicy winnicy. Od tego czasu minęło sporo lat, po drodze coś się zmieniło i teraz znalazłem się w tej krainie obfitości wina będąc niemalże abstynentem.

Przemierzałem wzgórza Toskanii już bez ciekawości otaczających winiarskich okręgów, ich apelacji, itp…… Za to docierał do mnie inny obraz – jak bardzo rolniczo-przemysłowy jest ten region. Niemal każdy kawałek to pole uprawne, winnica, sad oliwny lub inny…..

Prawda – dość malowniczo położony na wzgórzach, nad którymi królują państwa – miasta. Jednak bez zachowania minimalnej proporcji lasów do pól uprawnych.

 

2

 

1

 

21

 

Jadąc drobnymi drogami można natknąć się na bogate pałace właścicieli ziemskich, oraz zabudowania ciasnych miasteczek biedoty. Tak – biedoty, bo może dziś żyją na unijnym poziomie – jednak czuje się tutaj niebywałe rozwarstwienie pomiędzy panami ziem a ich robotnikami. Wrażenie to jeszcze powiększa ciągłe podglądanie magnatów i ambitna, napięta chęć dorównania tych biednych do zamożnych.

Ciężka energia jest w miejscach rozwarstwienia, gdzie jedni bronią tego co już mają , a inni napierają. Zatem mur, brama, płot, rów i oznaczenia prywatnego terenu bez możliwości zatrzymania się – są nieodzownym elementem krajobrazu Toskanii.

 

19

 

17

4

 

5

 

Jednak to nie administratorzy tych ziem nas tu zaprosili. Zaproszenie było z dzikiego termalnego źródła ( Terme di Saturnia) – których jest tu kilka. Piękny dar matki ziemi….. Który obronił się cudownie jako własność publiczna i jest udostępniony nieodpłatnie w dzikiej formie. Widać siła źródła jest potężna i nie daje ingerować w ograniczenie dostępu do siebie.

Zmywaliśmy zatem energię administratorów w ciepłej siarkowej wodzie przez całe dwie doby….

Jestem gościem w przestrzeniach ogrodu Matki Ziemi.

 

16

13

12

10

9

 

8

 

7

 

24

 

 

 

 

14

Z wizytą u świętego Franciszka – co znaczy dla Ciebie Miłość

Asyż z wizytą u świętego Franciszka 11 czerwiec 2018

9

 

101

 

19

 

103

 

Są miejsca owiane magią, legendą – o których, gdy się słyszy zaraz się wie po co i dlaczego się tam jedzie.

Tak właśnie jest z Asyżem, bo o Franciszku z Asyżu słyszał prawie każdy Polak.

Miejsce przywitało nas późnym popołudniem, pustymi wręcz uliczkami. Czułam, że mam jak najszybciej iść do grobu Franciszka i nie myliłam się gdyż kapliczka z grobem czynna jest chyba do 18.

 

3

 

Kościół w którym się znajduje jest duży, monumentalny, wręcz przytłaczający, gdy wchodzi się w dół do kaplicy ma się wrażenie jakby zeszło się do raju. Raju w podziemiach…

Bo kto wymyślił, że jak raj to musi być w niebiosach.

Sam Franciszek pokazał nam, że Betlejem nie musi być tylko w Jerozolimie, a może być wszędzie, to dlaczego raj nie może być w piwnicy?

 

4

 

Cisza, spokój, energia kontemplacji, a przy energia lekka bardzo, eteryczna, wznosząca i uziemiająca równocześnie.

Miłość jest tutaj głównym przewodnikiem.

– Właśnie czym jest miłość – pytam ?

– No czym – słyszę z przestrzeni ?

I nagle zdałam sobie sprawę, że podświadomie miałam dość gadania o miłości bo była dla mnie czymś abstrakcyjnym – nie zdefiniowanym.

– Czy trzeba wszystko definiować? – pytam.

– A jaką energię wpuścisz do siebie jak nie zdefiniujesz? – słyszę odpowiedź.

– A Ty wiedziałeś ? – pytam Franciszka.

– Tak, energię kogoś bardzo potężnego, potężniejszego niż ktokolwiek na ziemi, kto chce czynić dobro – słyszę odpowiedź.

Czym jest dla mnie MIŁÓŚĆ zaczęłam się zastanawiać, jak postrzega ją moja podświadomość, jakie mam programy na jej temat i te pozytywne i te negatywne.

 

Otwieram się na poznanie, co znaczy dla mnie miłość TERAZ

 

10

 

I posypał się deszcz odpowiedzi : zauroczenie, seks , cierpienie, przywiązanie, wysoka energia, poświęcanie, zapominanie o sobie, kontakt z wyższymi energiami, dobro, współczucie…

Temat teraz jest otwarty i cały czas się mu przyglądam.

A czy chciałabym, aby dla mnie miłość była stanem jaki znam? Bo doświadczyłam go wiele lat temu, po paru dniach głębokiej medytacji – trwał u mnie jeden dzień. Teraz czasem się pojawia stan wewnętrznego spokoju, wręcz ciszy, gdzie doznania w ciele są bardzo subtelne, gdzie wszystko i wszyscy są połączeni i wolni jednocześnie, a ja nawet do największych złoczyńców czuję zrozumienie ich drogi.

Dziękuję Franciszku za zwrócenie uwagi na tak oczywisty temat, w swej nie oczywistości.

Podziękowaliśmy Franciszkowi za czas i poddaliśmy się spacerowi po miasteczku, które pachniało kwiatami białego pnącza. Miało się wrażenie, że kwiaty zakwitły dla nas, na nasz przyjazd, do tego dochodził jeszcze zapach lip.

 

13

 

7

 

100

 

14

 

Spacer to wielka przyjemność, chodziliśmy z jednej strony na drugą. Turystów niewielu, miejscowi bardzo serdeczni, otwarci. Aż trudno uwierzyć, że rocznie odwiedza to miasto milion turystów.

Takie ciepłe gościnne przyjęcie.

 

15

 

17

 

16

 

Przespaliśmy się na parkingu pod miasteczkiem i rano znów zawitaliśmy do Franciszka, do przestrzeni pomiędzy – gdzie pytania i odpowiedzi pojawiają się same, gdzie nikt nic nie kontroluje i wymusza, gdzie energia płynie tam gdzie ma płynąć.

Dziękuję za ten czas. Gdy będziemy wracać z południa przyjedziemy pożegnać Włochy tutaj.

Bo tak naprawdę z północnymi Włochami nigdy się nie zaprzyjaźniliśmy.

A Umbria, gdzie leży Asyż bardzo nam się spodobała.

Do zobaczenia Franciszku.

 

8

 

12

 

11

 

Prana World Festival czy na pewno po drodze umysłu?

Prana World Festival 4-11 czerwiec 2018

 

111

 

Naszą podróż rozpoczęliśmy spotkaniem z Alinem – odżywiającym się praną, który zrobił z nami wywiad, o nas, o naszej drodze.

 

 

Potem gdy czekaliśmy na naprawę autka byliśmy na medytacji z Veni – również odżywiająca się praną, kiedy to my zrobiliśmy z nią wywiad.

 

 

Pamiętam jak Grażyna Klein partnerka Alina powiedziała z uśmiechem, tutaj zaczęła się Wasza podróż i właśnie tak………

energie niejedzenia od początku zagościły w naszej podróży i……..

Zaprowadziły nas nie tam gdzie zmierzaliśmy z umysłu, a całkiem w przeciwną stronę. Tak, jechaliśmy na północ, a potem zmieniliśmy kierunek na południowy – by jechać na Prana World Festival do Włoch.

Taki znak, że niejedzenie jest o 180 stopni w innym miejscu niż myślimy???

Umysł dużo wie, chce wiedzieć, zrozumieć, ciężko mu zdobyć się na zaufanie, że tak bez jego kontroli wszystko zmierza w dobrym kierunku.

 

Kontrola to lęk przez nowym, nieznanym.

 

Mój umysł lubi zrozumieć duszę, wtedy idzie z nią ramię w ramię. I znając ten mechanizm, który wzmacnia mnie i moją drogę – pozwala mi być tu gdzie jestem , przyglądać się programom.

Programom zarówno swoim jak i społecznym, światowym, czy galaktycznym.

Pozwala mi to nie tylko zrozumieć mnie, ale również drugiego człowieka, jego agresję, kpiny, przemoc i popatrzeć na to ze współczuciem, a nie z lękiem, wyższością czy agresją.

 

Zrozumienie programów mojego umysłu, wspiera mnie w mojej drodze.

 

I postanawiam bez wstydu podążać dalej tą drogą.

Tak bez wstydu, bo jak to ja przejmowałam się tym co powiedzą inni bardziej medialni facebookowo czy youtubowo. A większość z nich krzyczy zły umysł, odrzuć go. W większości religii kiedyś odrzucano ciało i do czego to doprowadziło, wszyscy wiemy. Tak samo teraz z umysłem .

Dla mnie umysł to przyjaciel, a jego oprogramowanie …………..

Aaa… sam festival to niesamowite przeżycie – to spotkania z taką różnorodnością energii pranicznych. Praktycznie każdy ma swoją własną drogę .

Opowiadamy o tym w filmiku.

 

 

Obraza muzyczna na festiwalu była bardzo bogatam.in 

10

Mirit pranojednka ze Słoweni z zespołem Vedun  http://www.veduna.si

 

 

 

Taki znak , że niejedzenie jest o 180 stopni w innym miejscu niż myślimy???

Tak poznałam ten znak , znak ,który znałam dobrze, ale w moim stylu wstydziłam się tego, że działam inaczej .

Bo niejedzenie jest dla mnie drogą, a nie celem samym w sobie.

 

103

 

A sama droga też nie jest dążeniem samym w sobie.

 

Rzucam intencję i idę za tym obserwując co pojawia się po drodze.

 

12

 

Uwierzyłam cała sobą, że na pranę mogę przejść z dnia na dzień, bez żadnych przygotowań i nie kontrolując tego i nie udając, że się jest dalej niż jest.

Doskonale wiem, że wszystko najlepiej się dzieje, kreuje gdy daję intencję i o niej zapominam.

I tak zrobiłam i cieszyłam się jedzeniem razem z Włochami. To pierwszy spotkany przeze mnie naród (szczególnie Ci z południa), który ma dużo radości jedzenia.

Jadłam wegetariańskie pizze, makarony, gnocci , piłam cappucino z mlekiem, pojawiło się wino, szampan….

Tyle nabiału co teraz – nie zjadłam chyba przez ostatnie 5 lat, a wszystko w dobrym samopoczuciu, radości i przy dobrym trawieniu.

Myślę, że o dobre trawienie zadbał grzybek tybetański, który dostaliśmy z festiwalowej kuchni i codziennie wypijaliśmy ok. 1,5 litra płynu.

 

Pozwalam sobie jeść z energią, radością każde jedzenie czy materialne czy niematerialne

 

Wprowadzam w siebie energię radości, miłości według mnie.

 

To takie przesłanie Włoch i festiwalu –

Dawaj swojemu ciału to co daje mu radość, miłość, energię – bez patrzenia na innych – co im daje. Bez kontrolowania tego .

 

Mam odwagę słuchać siebie i iść za tym

 

To chyba największe przesłanie dla mnie z tego festiwalu, bo bardzo często otrzymywane przeze mnie przekazy, wizje są całkowicie inne od nauk wielkich tego świata

Idę z odwagą i pewnością za swoimi wizjami i przekazami

 

Tak jest….

 

11

Przepis na kraba wg Bartka – tajemnice włoskiej kuchni

Tajemnice kuchni włoskiej, przepis na kraba wg Bartka 4 czerwiec 2018

 

4

 

7

 

Moja opowieść może wydawać się nieco dziwaczna. Dla mnie samego też jest nieco zagadkowa. A wszystko zaczęło się od tego jak opierniczyłem Brygidkę, że chciała zjechać z porządnej drogi na boczną dziurawą – ale taką idącą wzdłuż wybrzeża. Powodem zapewne tej decyzji była chęć odwiedzenia jakiejś knajpeczki, których tu dostatek……ale mi powód – aby po ciemku się teraz męczyć dwieście kilometrów dziurami w gęstym ruchu włoskich wieczornych powrotów. I to jeszcze jak się śpieszymy na poranną medytację z Wiktorem Truwano na Pranic World Festivalu!!!

W końcu jakaś pizzeria zagadała – może i dobrze – bo poziom mojego zionącego ognia zagrażał stopieniem się tapicerki. Gdy weszliśmy do wnętrza moją uwagę przykuło akwarium z kilkunastoma krabami. Były śliczne więc zacząłem się im przyglądać. Powoli dochodziła do mnie świadomość że nie jest to ozdobny zbiornik, tylko są one przeznaczone do konsumpcji….Troszkę stopiłem się tym faktem. Uwagę przykuwał jeden z nich, siedział cały czas w jednym miejscu i się gapił….zgadnijcie na co…..naturalnie na mnie! Obchodziłem akwarium z trzech stron a on, wiecie jak to krab, tymi swoimi wyłupiastymi oczkami cały czas za mną patrzył…i patrzył.

  • Dziwne – pomyślałem.

I wtedy coś poczułem – niczego nie usłyszałem – tylko gdzieś w głębi mojej głowy zrodziła się myśl………..

 

  • URATUJ MNIE!

 

Dobre sobie – jak mam Cię uratować? – nie jestem zbawcą skorupiaków – zresztą codziennie na świecie tyle krabów trafia do garnków……nawet licząc to wybrzeże…..to też za dużo….. – analizowałem sytuację w myślach.

 

  • MOŻESZ MNIE URATOWAĆ – MASZ KASĘ – MOŻESZ MNIE KUPIĆ JAK KAŻDY INNY KLIENT, KTÓRY KAŻE MNIE UGOTOWAĆ W BURACZACH! – rodziły się kolejne myśli z dużą swobodą wyobraźni!!

 

Kolejny raz zacząłem się przyglądać akwarium, tylko ten krab był mną zainteresowany – TAK JAKBY TYLKO TEN JEDEN MNIE O TO PROSIŁ. Inne były zajęte sobą.

 

  • To fakt mogę go sobie kupić – podpowiadała pacynka – przecież ma cenę obiadu – tylko HOLA – TO JAKIEŚ WARIACTWO – OCZYM JA WOGÓLE MYŚLĘ – czy na pewno u mnie wszystko dobrze – dziś słonko dawało ze 33 stopnie w cieniu.
  • Przyszedłem kupić pizzę, a nie jakiegoś kraba……………………….nie odpowiadam za działania całej ludzkości – głos zdrowego rozsądku (!) kończył tę zabawę.

Moje rozważania przerwało pojawienie się pudełka z pizzą.

– Cześć, nie mogę Ci pomóc , a dlaczego miałbym pomagać tylko tobie i dlaczego akurat Tobie…….. – żegnałem się ze skorupiakiem.

  • BO TYLKO JA O TO PROSZĘ! – tutaj włączyła się moja logika na podstawie wcześniejszych obserwacji.

Świeże powietrze i chłód wieczoru orzeźwił mnie, gdy wyszliśmy z restauracji. Pizza była na dobrym poziomie, ale niestety po chorwackich mieliśmy teraz nieco niedosytu, szczególnie że jesteśmy w kolebce tej kultury.

Ruszyliśmy dalej, ruch nieco zelżał, ale noc i nawierzchnia czyniły tę drogę trudną technicznie. Po około 15 minutach jazdy, uciężony wcześniej pizzą umysł powrócił do tematu. Powoli zacząłem się nieśmiało dzielić tym z Brygidą, a po kolejnych minutkach wyrażać chęć powrotu do restauracji. Jeszcze chwilka na akceptację dla samego siebie „że mi bije na mózg” i z zachętą Brygidy zawróciłem w powrotną drogę.

Jak daleko odjechaliśmy!!! To dopiero teraz sobie uświadomiłem, powrót bez końca…..

Do restauracji wszedłem sam…..krab siedział w tym samym miejscu……do kelnera mówiącego po włosku zwróciłem się po polsku, z prośbą o kupno kraba …..kelner zaprosił mnie do stołu…..poprosiłem o zapakowanie kraba „na wynos”….kelner zapytał o sosy i sałatki……pokazałem 5 litrową butelkę i pokazałem wodę i kraba….. kelner pokazał mi łazienkę…..lub lodówkę z napojami……………………….zapachniało porażką, na szczęście wyszedł kucharz znał 10 słów po angielsku – tych samych co ja…………powiedziałem – hołm – akwarium – bjutiful – i pokazałem na kraba i butelkę…..odpowiedział że do jutrzejszego obiadu wytrzyma bez wody…………………….ręce mi opadły – wszystko to działo się w dość porządnej restauracji i dobrze że pustej o godzinie 23 bo bym pewnie uciekł…………noł it, maj hołm akwarium im Polonia…i pokazałem na migi że pojadę autem z nim do domu……….ZAKAPOWAŁ…….butelka była za mała……przyniósł mi duży styropianowy pojemnik, posolił wodę….zapytał którego chcę i nawet dołączył pakuneczek z pokarmem………uf………..jeszcze tylko rachunek………..teraz nie muszę tłumaczyć co chcę kupić.

 

2

 

Rachunek jak rachunek, pewnie zapłaciłem razem z nakryciem, buraczkami, przyrządzeniem i lampką wina. Dla jednych dużo dla innych mało, uchylę rąbka tajemnicy, że mogłem sobie kupić w tej restauracji za to 3 do 4 pizz.

Brygidka dostaje przesyłkę na kolana, wyznaczamy najbliższy dojazd do brzegu morza………kolejne 20 kilometrów w bok……ale teraz trzeba to zrobić bo ze zbiornika chlapie woda.

Ceremonii uwolnienia kraba przegląda się miejscowy zaspany kot. Jest koło północy gdy w jakimś malutkim porciku znajdujemy dogodne miejsce. Kot zapewne zastanawia się nad tymi ludźmi, co jedni wyciągają kraby z morza i je wywożą , a inni przywożą z powrotem.

 

3

 

1

 

Pozostaje zdjęcie ze szczypiec taśmy sklejającej, skorupiak razem z pudełkiem ostrożnie może się zapoznać z akwenem. W świetle latarek widać inne malutkie krabiki które przyszły go powitać. Myślałem że na pożegnanie pomacha chociaż szczypcami, i odpłynie jak ryba. Ale gdzie tam, bez miałknięcia – homar poszedł pionowo na dno, znikając z pola widzenia. Homar – bo jak zaraz zaczęliśmy szukać po internecie, żyje i chodzi po dnie nawet do kilkudziesięciu metrów głębokości.

Naszym towarzyszem podróży przez ten moment był

bowiem homar, który jest niezwykle ciekawym stworzeniem. Mianowicie linieje ze swojego pancerzyka, a dzięki posiadanemu hormonowi telomerazie odmładza się niemal wracając do wieku młodzieńczego. Gdy znaleziono ogromne okazy homarów, okazało się że ich ciała są biologicznie w wieku 2 – 3 lat.

Jaki zatem morał z tej opowiastki?

 

ZRZUCISZ SWÓJ PANCERZYK – ODMŁODNIEJESZ

 

Więcej na ten temat w poniższym linku

https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/homary-nie-umieraja-ze-starosci-ich-organizm-nie-jest-na-to-zaprogramowany,99022,1,0.html

 

Oczywiście nie zdążyliśmy na poranne spotkanie z Wiktorem Truwano. Ta misja specjalna zajęła dwie cenne godziny. A po upalnym dniu zmęczenie było zbyt duże, aby jechać dalej……

I na zakończenie jeszcze jeden, prezent od wszechświata. Gdy się zwierzyłem z tych wydarzeń pewnej zaufanej osobie, pytając czy to są jakieś pierwsze uboczne skutki diety pranicznej – osoba ta wyciągnęła jedną trzecią moich kosztów zakupu homara i stwierdziła że dokłada się do tego całego wydarzenia. Od tego czasu bałem się o tym mówić, bo nie taka była moja intencja. Ale to też taki mały cud tych dni………

 

9