środa, maj 22nd, 2019
now browsing by day
Wielkanoc w prawosławiu
Moskwa , a właściwie Plac Czerwony 26-27.04.2019
Tak się złożyło że wielkanocne święta katolickie spędziliśmy jeszcze w Polsce, a na święta prawosławne przypadające tydzień później wjechaliśmy prawie do Rosji. Tak wiec w tym roku mieliśmy święta przez dwa tygodnie. Nadało to kolorytu odwiedzanym miastom, monastyrom.
Wszędzie był świąteczny nastrój, a z racji wolnych dni Rosjanie gromadnie wychodzili na ulicę Moskwy i do cerkwi. To głównie przy nich było sporo dodatkowych straganów , w których królowały tradycyjne świąteczne wypieki. Nie ma w nich nic nadzwyczajnego , kułycz to podstawowa babka – proste drożdżowe ciasto z białej mąki – prawie bez smaku, za to tanie – tak by każdego było na nie stać (3 zł).
Kupiliśmy ją także w Moskwie w Gumie w wersji dla turystów, taka bogata odmiana z dużą ilością rodzynek i skórki pomarańczowej – jest smaczniejsza, za to droższa i połowę mniejsza (18 zł ). Ta tradycja zdradza prawdę o minionych wiekach kiedy raczej nie przelewało się ich mieszkańcom. Czasami patrzę na te tradycyjne rytuały i czuję manipulacyjną intencję wielkich tego świata. Na przykład do dziś na komunię przyjmuje się w cerkwi normalny kawałek chleba, ilu wiernych w przeszłości wypełniało ich wnętrza dla tego skromnego posiłku……
Wyrzucam program że spożywając chleb łączę się z Bogiem.
Wyrzucam program że aby połączyć się z Bogiem muszę coś spożywać.
Wprowadzam program że jestem w ciągłym kontakcie z Bogiem.
Wprowadzam program że mogę nic nie jeść i nic nie pić i być w kontakcie z Bogiem.
Manipulować jest stosunkowo łatwo, a z takich rozwiązań kotwiczą się potem programy konieczności jedzenia mąki – czy się chce czy nie……nie my je tworzyliśmy, dziedziczymy je po przodkach, dlatego są oporne przy usuwaniu. Osobiście już po kolejnej przeszło półtorarocznej przerwie w spożywaniu mąki, tej zimy przez dwa miesiące zagryzałem chleb . Nie były to duże ilości , ale jednak mąka… Teraz po miesiącu wolności od “białego narkotyku” czuję znaczną lekkość w jelitach….
Jadąc drogą z Moskwy w kierunku Krymu odwiedziliśmy monastyr w Zadońsku. Machał łapką do nas już z daleka , świecąc swoimi kopułkami.
Dziedziniec wypełniony był mnichami , mniszkami i ludźmi którzy przyszli święcić pokarmy.
Niepowtarzalna atmosfera w połączeniu z wnętrzem cerkwi rozświetlonej setkami świec. Jestem naprawdę wdzięczny za to zaproszenie , że mogę tego doświadczać tu i teraz.
Dopełnieniem przygotowań świątecznych była kąpiel w kąpielowni monastyru. Tu również baseniki wypełnione były wodą z wybijającego z ziemi źródła – w formie przepływowej. Tradycja mówi o trzykrotny zanurzeniu razem z głową i przeżegnaniu się każdorazowo. Woda była tak lodowata że Brygidzie udało się to raz, a mnie dwa – razem wychodzi trzy, tak więc dopełniliśmy rytuału. Pamiętam też że się żegnałem i jeszcze krzyczałem “Jezus, Marija”!!!
Ogólnie to okolice rzeki Don naszpikowane są starymi monastyrami. Niegdyś było to takie centrum świadomości
prawosławnej.
Wiosna 2019 – ruszamy w kolejną podróż.
W stronę wdzięczności i obfitości. 22 kwietnia 2019 r.
Wiosna 2019 – ruszamy w kolejną podróż. Zazieleniło się za oknami, czas ruszać w podróż. Spakowani jesteśmy już od miesiąca i tak jeździmy z tym po mieście. Niestety różne sprawy opóźniają nasz wyjazd, a tyle razy obiecywaliśmy sobie marcowy termin – tak by zdążyć na pękanie lodu na Bajkale…
Wyruszamy zatem….. , jest 20 kwietnia 2019 roku i kierujemy się tam gdzie przerwaliśmy zimą nasz wyjazd – czyli w stronę Krymu. Cztery miesiące temu bowiem otrzymaliśmy wiadomość o ciężkim stanie zdrowia naszej kotki Szkłudusi. Zawróciliśmy i zdążyliśmy przyjechać na ostatnie trzy dni jej życia…
Tradycyjnie wybraliśmy teraz przelot przez Litwę i Łotwę, jest dalej o jakieś 500 km, ale jazdy po Ukrainie nie lubimy. A granica dla aut pomiędzy tym państwem a Krymem jest zamknięta, więc i tak trzeba wjechać do Rosji w okolicach Kijowa. Stąd te tylko 500 km nadkładania drogi przez Łotwę .
Po drodze dowiadujemy się o pewnej osobliwości. Jest nią piramida postawiona na Litewskiej wsi, niedaleko brzegu Niemna.
Dodatkową atrakcją jest okrągła oranżeria osłaniająca budowlę. Jej historia budowy jest ciekawa, opisuje drogę podążania za przekazami. Efekt tego można podziwiać i “poczuć” samemu….
Kilka medytacji nad “uwolnieniem” w jej wnętrzu i znowu powraca do nas nasza główna maksyma – “róbmy swoje”………………………..
Kilka słów od Brygidki……
“Bramy niebios są tu otwarte
Człowieku otwórz swe serce dla Boga
Ciałem stanie się myśl Twoja szczera
Bo sam najwyższy ją tu usłyszy.
Przestrzeń pełna łask
Wyciągnij swe ręce
I z otwartym dla ojca sercem
Poczuj ich dotyk
Wielką radością rozbłyśnie dzień
Poznasz głębię tajemnic
Dusza w ciele uzyska wolność
Tu przywrócisz więź pierwotną
Więc sercem pełnym wdzięczności
Chyl czoło przed ojcem
I na drodze poznania Boskości
Już dziś wykonasz do zrozumienia krok”
Wiersz z tablicy informacyjnej.
I tak tam jest.
Jedno z silniejszych miejsc w jakich byłam.
Moje ciało przyzwyczajone do wysokich energii cały czas wibrowało.
Miejsce zauroczyło nas sobą…
Merkines Piramude, Litwa niedaleko Druskiennik.
Koleżanka organizuje tam wyjazd w czerwcu https://www.facebook.com/events/368408244001378/?ti=cl
W wydarzeniu tez link do strony piramidy.