o podróży w “stronę serca” 2016
now browsing by category
Plażowanie w Swjetłogorsku
Plażowanie w Swjetłogorsku 3 -8 czerwca 2016
Rosja powitała nas żyjącym o pierwszej w nocy Kaliningradem, gdzie poszliśmy do naszej „ulubionej” knajpki www.tabasco.ru na shejka z mango, patrząc przez okno na główny plac i toczące się na nim życie. Przypominało mi to Moskwę, która całą noc żyje. Kaliningrad to troszkę taka miniaturka, ale równie sympatyczna.
Z Kaliningradu ruszyliśmy tym razem już na znane nam, oswojone w styczniu miejsce nad samym morzem w Swjetłogorsku http://brygidaibartek.pl/swjetlogorsk-i-znow-boze-narodzenie-tym-razem-nad-baltykiem/
Tym razem powitało nas brzaskiem poranka (przed trzecią rano), tłumem imprezowiczów i niesamowitym widokiem na morze. Takie piękne przywitanie z Bałtykiem, za którym tęskniliśmy od paru dni.
Te następne również były magiczne, codziennie mówiliśmy że jedziemy dopiero jutro.
Słoneczna pogoda, wiatr o rożnym natężeniu, zazwyczaj zafalowane morze, ciepły piasek i sympatyczny malutki kurorcik z darmowym WI-FI na promenadzie w najbliższym sąsiedztwie ( około jednego kilometra plażą).
Taka sielanka odpoczynku na Bałtykiem dającym świeżość.
Właśnie Bałtyk kojarzy nam się, ze świeżością, ma w sobie tę bryzę – takiego odpoczynku ciała i ducha. Dodaje siły i energii do działania.
Ciepłe morza zwłaszcza tropikalne ze względu na upał połączony często z wysoką wilgotnością nie dają nam odpoczynku ciała (odpoczywa tylko umysł), a energii do działania brak.
Pozwalam sobie na świeżość i energię działania w moim życiu.
Tak, tak oboje od dziecka byliśmy bardzo aktywni – biegający, niestety takie dzieci to zmory dla rodziców. Bartek wtedy wyhamował, a ja średnio, jednak jakieś poczucie winy za świeżość działania, aktywność została, uwalnialiśmy to wszystko.
Cieszyliśmy się kurorcikiem takim jednym z naszych ulubionych. Malutkim położonym w lesie z knajpeczkami o różnym standardzie, kioskami z pamiątkami, a przede wszystkim bursztynami w każdej możliwej postaci. Od tych najbardziej prostych do super wyszukanych i drogich.
Morze zmieniało swoje oblicza, gdy pojawiła się duża fala pojawili się również wyławiacze bursztynów. Jakże kiedyś byłam naiwna myśląc, że tylko w ten sposób pozyskuje się bursztyn.
O kopalni bursztynu http://brygidaibartek.pl/w-bursztynowej-piramidzie/
Uwalniam się od naiwności
Widzę prawdę o sobie i świecie
Wygrzewaliśmy się na piasku, obserwując morze i ludzi.
Jednego dnia pojawiła się dziewczynka z radością robiąca setki gwiazd, biegająca z prostą radością do wody, bawiąca się z nią. Takie zajęte sobą dziecko, gdy mu się nie przeszkadza.
– Popatrz jaka ona chuda – powiedział Bartek.
– A widziałeś kiedyś grube baletnice, czy gimnastyczki artystyczne – odpowiedziałam patrząc na małą piękność.
– I maratończyków, joginów – dodał Bartek .
– Masa ciała przeszkadza w sprawności .
Ustawiliśmy to zaraz, szczególnie z uwagi na fakt, że Bartek ma kompleks swojej chudości, mocno eskalowany przez matkę.
Okazało się, że w jego podświadomości, zresztą w mojej też :
osoba gruba to osoba mało aktywna, słaba, chora
osoba chuda to zdrowa, gibka, radosna
Uwalniam się od przymusu bycia otyłym aby zadowolić moją matkę
Pozwalam sobie być szczupłym i cieszyć swoją radością, zdrowiem, dużą ilością energii i szczęściem.
Trudno było rozstawać nam się z naszym miejscem, może nie idealnym na lądzie (w jarze, obok fortu, przerobionego teraz na kawiarnię , energia dziwna ) jednak z niesamowitym wglądem na morze. Każda kawa, każde spojrzenie wprost to spojrzenie na piękne kochane morze.
Taki luksusu naszego podróżowania landrynką, najbardziej widokową restauracją i hotelem, który dociera w miejsca gdzie jeszcze nie wpadli aby budować luksusowe hotele.
Aż wreszcie rozstania nadszedł czas, jak zwykle wszechświat napisał go sam. Zrobiło się pochmurnie, cieplej, bezwietrznie, zaczęło nawet popadywać, potem na plaży zaczął gęstnieć tłum …….
Podziękowaliśmy miejscu za ten piękny czas za ten całodobowy kontakt z Bałtykiem, za nasycenie się energia morza, zgarnęliśmy z wody podróżującego z nami elfa Giro i pojechaliśmy dalej.
A tutaj filmik o Swjetłogorsku lesistym kurorciku, pierwszy filmik Bartka składany z ujęć, a może nasz, dlatego jednych rzeczy brakuje innych za dużo, jednak mam nadzieję pokazuje klimat naszego ulubionego kurortu bałtyckiego.
System Norbekowa nad jeziorem Dadaj
„Norbekow” nad jeziorem Dadaj 26-28 maja 2016
Piękne Dadaj, a nad nim my ….. na rozległej łące, czasem przeleci bocian, czasem krzyknie żuraw, czasem zawieje od jeziora świeżą wilgocią, czasem pestycydami od pół uprawnych. Taka świadoma sielanka, gdy skupiamy się na tym co ważne dla nas. Jednak nie oszukując się, że jest idealnie.
Jezioro piękne, lecz bardzo hałaśliwe, gdyż rzesza turystów wyrusza na swoje motorówkowe przygody.
Widzę prawdę, a skupiam się na tym co dla mnie piękne i pozytywne.
Dzień przed naszym wyjazdem koleżanka zadzwoniła z wielką energią polecając nam książki Norbakowa. Szczególnie nas zainteresowały z uwagi na fakt, że Norbekow pisze o m.in. odzyskaniu wzroku, a Bartek nosi szkła kontaktowe.
Będąc w Warszawie kupiłam w Nieznanym Świecie z rozpędu wszystkie trzy książki przetłumaczone na polski, aby jakiegoś przesłania nie pominąć. Bo przecież nie przez przypadek dzień przed wyjazdem koleżanka (która nigdy wcześniej nie polecała żadnych książek) – zachwycona poleca książki Norbakowa.
Nad Dadaj poszła energia aby zacząć proces.
Książka „Rosyjski system uzdrawiania – od eliminowania chorób po odmłodzenie” zawiera 10 lekcji do przyswojenia, aby potem móc samodzielnie pracować.
Każde ćwiczenie należy wykonywać w wewnętrznym uśmiechu, zadowoleniu, obrazie młodości, a wg autora nastrój i nastawienie to 90% sukcesu, ćwiczenia tylko 10%.
Zgadzam się z nim całkowicie, bez odpowiedniego nastroju ciężko dokonywać zmian w życiu. No może jeszcze się da z poczuciem, że to inni powinni nas uzdrowić, coś zrobić za nas, a my ………..
Biorę odpowiedzialność za moje zdrowie i życie
Podkreślanie utrzymania nastawienia w kolejnych ćwiczeniach ruszyło proces przyglądania się nam samym – ile w nas radości, pozytywnego nastawienia.
Radość, młodość na stałe gości w moim życiu
Początkowe lekcje zawierają sporo materiału do przyswojenia, więc praktycznie całe dni były podporządkowane systemowi.
Bartek z uwagi na traumy oczne trochę opierał się ćwiczeniom, marudząc….
Uwalniam się od marudzenia – koncentruję na tym co ważne dla mnie.
I tak po dwóch dniach i lekkim oswojeniu Norbekowa ruszyliśmy dalej na północ.
A jeszcze było bieganie po deszczu, a może mycie się
Gościnne Mazury na początek drogi
Gościnne Mazury 26 maja 2016
Pożegnawszy gościnną Warszawę zatrzymaliśmy się na nocleg przy ….. stacji benzynowej, aby rano podążyć dalej ku granicy z Rosją z obwodem kaliningradzkim.
– Jesteśmy w drodze chodźmy się przywitać z miejscem – powiedziałam do Bartka.
– Może starym zwyczajem w jakieś knajpce – dodałam.
– O jest – odparł Bartek skręcając równocześnie w boczną drogę.
I tak znaleźliśmy się w niesamowitym miejscu o niesamowitej nazwie Gospoda Pazibroda (www.gospoda-pazibroda.pl).
W miejscu ze świeżo pieczonym chlebem, babkami i innymi zapachami domowej kuchni.
Cudowne miejsce na powitanie w podróży pełnej smaków zapachów, lekkości i przyjazności obsługi.
Teraz to tak naprawdę zaczęłam podróż stwierdziłam radośnie, teraz poczułam, że jestem w podróży .
Pojechaliśmy dalej mijając procesje Bożego Ciała, przyglądając się odświętnie ubranym ludziom.
I tak powoli i spokojnie dojechaliśmy do Biskupca, a potem na jezioro Dadaj.
Jeziorko sympatycznie przywitało nas tabliczkami – teren prywatny, zakaz wejścia – jednak po pierwszym przełamaniu lodów pokazało nam się w pełnej krasie przy zachodzącym słońcu, zapraszając na okoliczne widokowe wzgórze na dłuższy pobyt – jak się potem okazało.
Takie miejsce poza czasem ……….