kuchnie świata
now browsing by category
Moron miasto uśmiechniętych dzieci
Moron miasto uśmiechniętych dzieci 24 sierpnia i 7-8, 15 września 2015
W Moron stolicy Chubsgulowego rejonu byliśmy w sumie 3 razy. Pierwsze spotkanie było trudne i mało sympatyczne. Upał lał się z nieba i wszyscy łącznie z nami, chodzili w jakimś amoku.
Drugie spotkanie i trzecie było bardzo sympatyczne. Najwięcej kolorytu dodawały dzieci (rozpoczął się rok szkolny) , które radośnie patrzyły na obcokrajowców wchodząc z nimi w szczery kontakt.
Dziewczynki jak księżne przechadzały się po ulicach z dużymi kokardami we włosach. Dzieci było więcej niż dorosłych. (Fakt na pewno część dzieci przyjechała do internatów), co przy szczerym kontakcie było niezwykle sympatyczne.
Dzieci patrzyły prosto w oczy z ciekawością i radością, czasami mówiąc po angielsku parę nauczonych słów. Takie spotkanie na 100% bez wstydu i zażenowania patrzenia na drugą osobę, że nie wypada, nie można.
Różnicę poczuliśmy gdy po trzecim spotkaniu z Moron, pojechaliśmy w kierunku granicy rosyjskiej i odwiedziliśmy drugie co do wielkości miasto Mongolii Erdenet. Dzieci tak samo jak w Moron patrzyły, tylko tym razem z ukrycia. A przyłapane na tym okazywały zawstydzenie.
Nie wchodziły w żadne radosne reakcje.
Uwalniam się od masek zawstydzenia i nieszczerości
Pozwalam sobie na kontakt z innymi ludźmi oparty na miłości.
Dlaczego jak mnie interesuje drugi człowiek nie mogę na niego popatrzyć? Uśmiechnąć się? Zagadnąć? Powiedzieć dzień dobry?
Powiedźcie mi dlaczego w naszym świecie to złe?
Ja nie wiem i rezygnuję z takiego zachowania.
A wracając do Moron to przy drugiej wizycie odkryliśmy targ, chyba jeden z najbardziej sympatycznych w znanej nam Mongolii z masą jeszcze regionalnych tkanin, butów, ubrań (co rzadkość w innych częściach). Ten rejon jeszcze z tego co byliśmy jest najbardziej starodawny.
Pierwszy raz też w Mongolii zobaczyliśmy zioła suszone do picia. Szkoda, że jest bariera języka bo ten temat bym bardziej zgłębiła.
Do tego chińskie ubranka (tym razem chyba najmniej kolorowe z całej Mongolii) , warzywa i owocki.
Warzywa to kapusta, marchewka, cebula, rzepa, ziemniaki
owocki – borówka, brusznica, orzeszki kiedrowe, rebarbar, importowane jabłka, pomarańcze, banany
Można również kupić przetwory zarówno babcine jak i przemysłowe tutejszej firmy (dżemy, soki).
Ludzie tacy prawdziwy, jeszcze nie zmanierowani maskami. Po prostu są w tym kim są.
Inna Mongolia, a może kolejna jej odsłona.
Droga asfaltowa do Moron z granicy rosyjskiej, czy z Ulan Bator ma kilka lat. Wcześniej była to wyprawa zajmująca 3 szybkie dni. Teraz 800 km dobrym asfaltem to 10 godzin jazdy. To na pewno powoduje, że miasteczko bardzo dynamicznie się zmienia, oglądając coraz więcej turystów zarówno swoich jak i zagranicznych. Bo co by nie mówić w Moron, jak i Hatgal spotkaliśmy kilka razy więcej zagranicznych turystów niż we wszystkich pozostałych rejonach razem wziętych.
Poza targiem ugościła nas jeszcze restauracja zupkami z kategorii „zdrowe jedzenie”. Tak fajnie od czasu do czasu wejść do knajpki i mieć co zjeść.
Byliśmy w paru wegańskich, jednak ta miała najbardziej odpowiadającą nam energię, tym bardziej, że zupki w formie kremów były przyrządzane na świeżo tak jak i pierożki warzywne wzorowane na buuzach (narodowe pierogi, kluseczki z mięsem) . Byliśmy w niej 3 razy i za każdym razem wszystko miało inny smak.
Zupki wegetariańskie, zabielone najprawdopodobniej majonezem. Raz kucharz – co nam się najmniej podobało – zagęścił jajkiem.
Jednak i tak polecamy
Dziękujemy temu miasteczku szczególnie za odsłonę drugą i trzecią, za ten czas z tymi niesamowicie jasnymi, bo prostymi i szczerymi dziećmi.
Maski zabierają jasność pamiętajcie o tym
Do zobaczenia Chubsugul…….
Do zobaczenia Chubsugul, w kierunku granicy z Rosją 14-16 września 2015
Do zobaczenia, do zobaczenia czy w ogóle warto tak mówić. Takie określenie bardzo wiąże energię. Jednak na ten moment Chubsugul nie tylko pozostanie w naszych sercach, ale zostanie lekka tęsknota za nim.
Żegnał oczywiście w swoim magicznym stylu.
Najpierw posłał czarne chmury i lekki deszczyk, abyśmy szybko zwinęli się, a chwilę potem błękit i piękne słonce.
Może zostaniemy jeszcze 1-2 dni – powiedział Bartek
Popatrzyłam w przestrzeń z radością na propozycję Bartka.
Jedźcie, czas na Was, świetliście zapamiętajcie mnie – usłyszałam głos
Niech to światło zostanie w Was, światło i przejrzystość
A zbliżające się do zachodu słońce odbijające się w toni jeziora dawało niesamowitą jego moc.
Troszkę smutni pojechaliśmy znajomą już drogą w kierunku Hatgal. Słońce zachodziło dając niesamowity spektakl wieczoru. Energia dnia i naszego pobytu na rajskiej plaży się zakończyły. Czas podążyć w nowe….
Na nocleg stanęliśmy w Hatgal na znajomym miejscu nad jeziorem wpatrując się w niesamowicie czarną czerń nocy i obserwując najpiękniejsze niebo nad Chubsugul, jakiego nam dane było doświadczać.
Wszechświat otulał nas swoją świetlistą opieką. Niektóre gwiazdy świeciły, tak mocno, tak blisko i były tak duże, że wydawały się na wyciągnięcie ręki. Stapiałam się z nimi z radością.
Dziękujemy Chubsugul, za ten kolejny niesamowity spektakl, który nadawany był w międzygalaktycznej telewizji ze stacji naziemnej Chubsugul.
Dziękujemy za niczym nie ograniczoną przestrzeń nieba które przyglądało się może nam z stacji telewizyjnej zawieszonej gdzieś w kosmosie. Cały wszechświat, który mogliśmy zobaczyć przyglądał się nam z ciekawością i radością spotkania, tak jak my jemu, łącząc się w jedności.
Uwalniam się od przymusu oczekiwania od ludzi, przyrody, wszechświata czegoś
Pozwalam sobie patrzeć na otaczający świat z miłością, radością i ciekawością ciesząc ze spotkania w jedności.
Zauroczeni, zaopiekowani zasnęliśmy głębokim snem a rano pojechaliśmy w kierunku Moron, troszkę smutni.
Uwalniam się od smutku rozstania, pozwalam się prowadzić.
Moron (o tym oddzielny post ) z jego targiem, dziećmi i knajpką rozświetlał czas rozstania, a potem na drugi dzień po wieczornym przetwórstwie kupionych borówek pojechaliśmy drogą do miasteczka Erdenet (400 km).
Tym razem wydawała nam się dużo bardziej przyjazna niż gdy jechaliśmy w tamtą stronę. Jesień rozświetlała ją dodając jej kolorytu, a może to my nauczyliśmy się patrzyć bardziej kolorowo.
Wszędzie widzę światło i koloryt
Po drodze odwiedziliśmy źródełko mineralnej wody na cukrzycę, położone w przepięknej dolince.
W Erdenet udało nam się trafić na jesienny targ i kupić bardzo dobre ogóreczki do kiszenia (o naszych przetworach też będzie oddzielny post).
Ponadto na targu pojawiło się całe bogactwo serów (Moron praktycznie ich nie było) i przeróżne kształty suszonego mleka.
Poszliśmy jeszcze do wegańskiej restauracji gdzie zamówiliśmy kotlet sojowy na górze którego były ziemniaki pure, a wszystko polane było sosem pomidorowym, barszcz i sałatkę.
Do tego można było kupić tofu 400 g za 5 zł produkcji mongolskiej. Mimo że na co dzień nie jemy soi, tłuszczu to chcemy wspierać rodzącą się świadomość w Mongolii i odwiedzamy te nieliczne przyjazne nam bary. Bardzo nam się podoba ten weganizm w Mongolii, dużo więcej jest tu takich restauracji niż w sąsiedniej Rosji, a może nawet Polsce ……
I dalej pojechaliśmy ku granicy z Rosją.
Maślakowe kulinarne szaleństwo
Maślakowe szaleństwo na Hubsugul
Las nas karmi. A grzyby zawsze wzbudzały naszą fascynację zbieracza jak i konsumenta.
Tutaj w modrzewiowym lesie jest pełno maślaków żółtych i zwykłych.
Tutaj jest ich pełno gdy Mongołowie ich nie jedzą i nie zbierają,
Przy naszym stylu odżywiania praktycznie bez nabiału, tłuszczy trzeba było poprosić wszechświat o pomoc jak je przyrządzić.
Pierwszy pomysł to
Wegańska beztłuszczowa zupka maślakowa międzynarodowa:
Nazwa międzynarodowa wzięła się z stąd, że zawiera w naszym przypadku :
maślaki mongolskie znad jeziora Hubsugul ,
słodką paprykę znad ochrydzkiego jeziora w Macedoni
Przyprawę do uzbeckiego płowa z Rosji
ostrą paprykę z Gruzji
Oregano z Peloponezu w Grecji
podgotować pokrojony drobno cały 1,5 litrowy garnek maślaczków, potem odcedzić większość kawałków grzyba ( przydadzą się na kotleciki),
do odcieku wkroić jeszcze 1-2 grzyby w średnich tym razem kawałkach,
dodać kopiastą łyżkę słodkiej mielonej papryki,
przyprawy – w naszym przypadku zastosowaliśmy mieszankę do płowa w ilości płaskiej łyżeczki do herbaty,
dwa ząbki czosnku starte na tarce,
około 100 mililitrów wody z kwaszonych ogórków, sól do smaku
(można dodać do tego pokrojone w drobną kosteczkę ziemniaczki – ale bez była lepsza),
pieprz, ostra papryka, uzupełnić wodą do pełnego 1,5 l garnka i gotować do czasu aż grzyby, ziemniaczki będą miękkie.
Oczywiście należy doprawić wg gustu, dla nas najważniejsze aby 80% to były maślaczki. A gotowanie całego garnka grzybów ma sens, bo do odcieku – wody przejdzie smak i aromat kilograma maślaków ( a nie np. 2 sztuk!).
Gotową zupkę posypaliśmy chipsami z morskich wodorostów – koreańską!
Drugi prosty sposób to wegańskie bezglutenowe kotleciki maślakowe:
Składniki :
maślaki – ugotowane w czasie przygotowywania zupy, odcedzone, chłodne
ziemniaczane purre – w ilości takiej by związało masę grzybową do konsystencji sztywnego puree
przyprawy suche np. papryka słodka, ostra , sól, pieprz
czosnek tarty na tarce
olej do nawilżenia pędzelkiem patelni – tylko w celu jej ochrony – jeżeli ktoś posiada taką co nic do niej nie przywiera – można z niego zrezygnować.
kiszona kapusta – jako opcja – krojona na 1-2 cm kawałki
można dodać musztardę, keczup co mamy
Sos do kotlecików:
przecier pomidorowy
sól
czosnek
oregano
Maślaczki podgotować odcedzić wodę – dość dobrze, dodać purre tyle, żeby było dość gęste ,doprawić można kiszoną kapustą, solą, pieprzem itp.
Można również bardziej orientalnymi przyprawami, sosem sojowym wg uznania. Pasta ma nam smakować i można ją jeść, jak komuś nie chce się piec (można też zawinąć w Nori – jak sushi i nie kroić tylko jeść jak kanapkę).
Zostawić na ok. 30 minut aby składniki się zaprzyjaźniły.
Rozgrzać patelnię na której można piec na małej ilości tłuszczu lub beztłuszczową – nawilżyć najlepiej pędzelkiem patelnię olejem, albo i nie (oczywiście można również na większej ilości tłuszczu, ale wtedy ważne aby było ciasto bardzo gęste).
Formować w rękach placuszki (najlepiej ręce moczyć w wodzie) i kłaść na rozgrzaną patelnię. Smażyć na średnim ogniu z dwóch stron, aż będą rumiane. Gdy przewrócimy dobrze jest pogładzić widelcem czy łyżką i tak spłaszczyć, aby nadać ładny kształt. Gdy trochę za rzadkie ciasto przewracać np. dwoma widelcami.
Sosik najprostszy na świecie:
Przecier pomidorowy w takiej proporcji, aby woda z przecierem miała gęstość troszkę rzadszej śmietanki do tego sól, czosnek i na ogień – podgrzać i gotowe.
Polać kotleciki, a na górę można jeszcze majonez (dla wegan sojowy, bądź postny)
Proste wegańskie, a przy tym bezglutenowe.
Dla nas rewelacja, a każde mogą mieć inny smak, wszystko zależy od inwencji.
Smacznego
Sałatka z białego chińskiego grzyba
Biały grzyb – trzęsak morszczynowaty sałatka
Internet jest fantastycznym narzędziem, dzięki niemu można mieć kontakt z cały światem, będąc gdzieś pozornie na jego końcu.
I tak wpadł mi w oczy artykuł mojego wielkiego mistrza jedzenia produktów dziko rosnących Łukasza Łuczaja http://lukaszluczaj.pl/czy-jadles-kiedys-biala-drzewna-meduze-to-trzesak-morszczynowaty-tremella-fuciformis-berk/ który właśnie wrócił z Tybetu, i pisał o trzęsaku morszczynowatym.
Dokładnie takie kupiliśmy, suszone – dość dawno temu w koreańskim sklepie na targu w Barnaul, i z raz czy dwa razy przygotowaliśmy z sosem na bazie sosu sojowego z orientalnymi przyprawami.
Przygotowuje się je dość prosto, najpierw należy grzyby namoczyć na ok. 1 godzinę aby zmiękły, dobrze odsączyć a potem robić już z nimi można wszystko.
Tym razem dodałam kiszonej kapusty (sami robiliśmy ze wspaniałej mongolskiej kapusty) majonezu i orientalnych przypraw. Sałatka wyszła rewelacyjna
Dobrze jest zaraz po odsączeniu wody szybko dać te składniki, którymi chcemy aby przesiąkł, gdyż tak jak soja łapie smak tego czym go doprawiamy.
Można z octem i orientalnymi przyprawami.
Można również na ciepło. Jak zwykłe inwencja nie zna granic, a eksperymenty smakowe poszerzają nasze horyzonty i pozwalają wyjść poza znajome smaki i potrawy.
Odwagi w kulinarnym i nie tylko eksperymentowaniu.
Artykuł Łukasza poniżej,
Chiny zawsze zaskakują nas wielością ingrediencji. Spopularyzowały się już u nas chińsko-japońskie uszaki (Auricularia) ale przybyszów z Europy wciąż zaskakują podobne grzyby o białej barwie. Jest to trzęsak morszczynowaty (Tremella fuciformis Berk.) powszechnie w Chinach uprawiany i konsumowany. Można go też kupić w postaci suszonej w sklepach. Ma bardzo delikatny przyjemny smak i jest wart rozpropagowania w Polsce. Jadłem już kilka lat temu, ale jakoś w tym roku w Chinach wszędzie ją dostrzegałem i pojawiła się w kilku potrawach. Wpierw myślałem, że to jakiś chiński szmaciak, dopiero potem okazał się, że to trzęsak.
W Chinach nazywany jest 银耳 (yín ěr; „srebrne ucho”), 雪耳 (xuě ěr; „śnieżne ucho”); or 白木耳 (bái mù ěr, „białe ucho drzewne”), w Japonii shiro kikurage (シロキクラゲ, „biała meduza drzewna”). W Wietnamie znany pod nazwą nấm tuyết or ngân nhĩ.
W Polsce dziko występują inne gatunki trzęsaków. Ciekaw jestem czy ich próbowaliście? Bo ja jeszcze nie…
Smacznego
Rosyjska sałatka z buraków z orzechami i śliwkami
Rosyjska sałatka z buraków
Nasza ulubiona sałatka buraczana, odkryta w klasztorze u Serafina z Sarowa, konkretny przepis znalazłam w jednym z czasopism kulinarnych, który specjalnie dla tego przepisu kupiłam. My zamiast śmietany daliśmy więcej majonezu, a buraki mieliśmy zeszłoroczne. Jak zwykle inwencja.
Składniki:
buraki młode 700 g
suszona czarna śliwka bez pestek 70 g
orzechy włoskie wyłuskane oczyszczone 0,5 szklanki
czosnek 2 ząbki
majonez 2 łyżki
śmietana 3 łyżki
koperek zielony
sól
Buraki ze skórką ugotować w małej ilości wody ok 40 minut. Potem dać do ostygnięcia do miski z zimną wodą. Zdjąć skórkę i utrzeć na grubej tarce.
Rozdrobnić orzechy w blenderze na grubsze kawałki
Koperek drobno pokroić
Śliwki zalać wrzątkiem, potem wysuszyć na papierze i drobno pokroić
czosnek oczyścić i zgnieść
Wszystko razem wymieszać z majonezem i śmietaną, posolić do smaku
Przed podaniem schłodzić
Tak wygląda z grubsza tłumaczenie z Вкусная домашнаяя кухня Приготовь nr 8/2015, z tego numeru również zdjęcie gotowej potrawy
Smacznego