Polska
now browsing by category
Ruszyliśmy na wschód
3-5 czerwca 2015 Upalny początek podróży
W Polsce mieliśmy być 2 tygodnie,zrobiły się 2 miesiące.
Przed przyjazdem daliśmy intencję aby poczyścić to co stare – oczywiście w zakresie w jakim byliśmy gotowi – i podziało się ojj…- podziało, ale o tym może w innym poście. Poza tym dosprzętowaliśmy landrynkę (snorkel, bateria słoneczna, separator napięcia akumulatorów, namiot tylni i piecyk do jego ogrzania (to taka nasza ekstrawagancja).
Energia długiego weekendu była dla nas bardzo wspierająca do wyjazdu. Po prostu podpięliśmy się pod społeczny wzorzec i skorzystaliśmy z jego siły, aby ruszyć i zostawić za sobą to co stare.
Bielsko opuściliśmy po 17. w starszym przedburzowym upale i duchocie, ojjj jak ja to lubię!!!!!
I skierowaliśmy się w kierunku Warszawy.
Pogoda nie nastrajała do jazdy, temperatury dochodziły w samochodzie do 40 stopni.
Może zrobimy przerwę na jabłko Daisy w Pszczynie – zaproponował Bartek – gdy zlani potem znaleźliśmy się w Czechowicach – przeczekamy ten upał.
Tak rozpoczynaliśmy naszą ostatnią szczęśliwą podróż – więc może i tą też tak warto.
Pisaliśmy o tym http://brygidaibartek.pl/ruszylismy-w-kolejna-podroz-kilkumiesieczna/
Jednak wszechświat pokazał, że podążanie za starym w tej podróży, może tylko odebrać nam siły.
W restauracji w Pszczynie okazało się, że właśnie od czerwca mają nową kartę i legendarne jabłko Daisy (deser najsłynniejszy w Pszczynie) z niej wycofali.
Tak, tak będąc w Bielsku często jeszcze wchodziliśmy w stare role, teraz już koniec.
W korku właśnie odbierającym energię wyjechaliśmy z Pszczyny i skierowaliśmy się w kierunku Częstochowy, aby tam poprosić o bezpieczną podróż.
Po drodze pachniały akacje czasami układające się długie szpalery.
Częstochowa przyjęła nas bardzo gościnnie u schyłku dnia. Pobłogosławiła Apelem jasnogórskim, gdy najświętsza polska madonna kładła się spać (obraz był zasłaniany) poczułam smutek, że coś się skończyło i łzy napłynęły mi do oczu. Jednak 3 sekundy potem poczułam wielką radość.
Przeszłość była smutna, przyszłość będzie radosna zawirowało w mojej głowie.
Noc spędziliśmy w lesie w Gaju (koło Spały) – na działce Bartka ojca, gdzie wszechświat stwierdził, że jeszcze nie poczyściliśmy się wystarczająco do nowego i w środku nocy przeżyliśmy atak meszek, nim zdążyliśmy otoczyć się moskitierą byliśmy cali pogryzieni.
Las dał nam odpoczynek jak i pierwsze grzyby pokazując, że przyroda nas nakarmi. Czasami zastanawiamy się co będziemy jeść w Rosji …… dary natury.
Tak jemy jeszcze i to różne ilości w zależności od dnia i energii jakie przez siebie przepuszczamy, jednak brak jedzenia nie wywołuje w nas emocji i to jest super. Jak będzie w praniu okaże się .
Proces na pewno trwa .
Jadąc dalej skorzystaliśmy z żywiołu wody w Termach Mszczonowskich, aby zrzucić balast ostatnich miesięcy i w nowej energii późno dojechaliśmy na Bagna Biebrzańskie na Grądy-Woniecko nad Narwię , gdzie chłodna noc, bezmierna cisza, księżyc prawie w pełni i otulająca mgła zapraszały do odpoczynku ciała i umysłu.
Nastąpiła tak silna regeneracja podczas snu, że nie byliśmy w stanie wstać na wschód słońca, obudziliśmy się ok 9 rano, w stanie pełnej harmonii z otaczającą przyrodą, goście, a może współmieszkańcy tego miejsca – w tym czasie.
Tryb domowy został przełączony na podróżniczy.
Tylko dlaczego jest w tym zakresie rozdzielenie ?
Czas się temu przyjrzeć. Tak samo dlaczego w domu nie chce mi się pisać? Może to program –
Nie mów nikomu co się dzieje w domu…???
Jednak gdy nie będziemy o tym mówić czy to zakłamywać nie damy sobie szansy na zmiany.
Jestem tym kim jestem i taka jaka jestem pokazuję się światu. Ze swoim światłem i cieniem, gdyż to tworzy jedność. Widzenie tylko światła daje rozdzielenie osobowości,
Dziękując wszechświatowi za ten czas piszę te słowa życząc sobie i Wam miejsc gdzie ciało i umysł w jednym czasie będą wstanie doznawać regeneracji.
Pokręciliśmy się jeszcze po bagnach biebrzańskich sycąc się żółto różowymi ich barwami, bo teraz zamiast bagien, są albo pola uprawne, albo jaskrowo – firletkowe łąki.
Potem opuściliśmy bagna i kierowaliśmy się w stronę granicy z Litwą, by potem przekroczyć granicę w Brzeżnikach szutrową drogą wśród lasów, gdzie tylko zdezelowany szlaban przypominał o tym fakcie.
Żegnając piękną wczesno-letnią Polskę wjechaliśmy w świat jak z bajki, kolorowych drewnianych domków wśród pól i przyrody bardziej obfitej, dzikiej.
Aaa zapomniałam napisać gdzie jedziemy, na ile ?
Mamy roczną wizę do Rosji (polecam www.wadi.pl – najlepsza agencja w sprawie rosyjskich wiz), tzn. 6 miesięcy możemy być w Rosji, gdzie nas wszechświat dalej zaprowadzi nie wiemy.
Ogólne plany to Ałtaj, Bajkał, Mongolia.
Jednak nie dajemy temu żadnych ram, pozwalamy aby kolejny dzień kolejna chwila pisała swój scenariusz w najbezpieczniejszy dla naszych ciał i samochodu sposób, ale również najlepszy dla naszego rozwoju na wszystkich poziomach. Abyśmy szli w kierunku jedności.
Wielkanoc o zapachu dymu z parowozu w drodze do Polski
Wielkanoc o zapachu dymu z parowozu Banja Kanjiza 2-6 kwiecień 2015
Zjeżdżając do centrum miasteczka nie przypuszczaliśmy, że zostaniemy tutaj na dłużej.
Kompletnie nic na to nie wskazywało. Chcieliśmy się rozprostować i jechać dalej na południe.
Stanęliśmy praktycznie pod knajpką czynną do 24.
W środku okazało się, że jest WI-FI, jakaś niewidzialna siła kazała mi sprawdzić miasteczko
I wiecie co się okazało?
Że w miasteczku są banje i wygląda, że czynne i nawet sanatorium przy nich jest i do tego wszystkiego mają ofertę weekendową za 70 zł od osoby nocleg, 2 posiłki, basen termalny, sauna – – powiedziałam do Bartka
– Za ile?
– No za 73 zł jak dobrze liczę. – odpowiedziałam.
Propozycja wszechświata była nie do odrzucenia, więc po wyjściu z restauracji odpuściliśmy wszelką chęć dalszej jazdy, pojechaliśmy tylko aby znaleźć miejsce na nocleg nad rzeczką, by rano sprawdzić przedstawioną w internecie ofertę.
Ranek przywitał nas migocącą rzeką, a gdy pojechaliśmy do sanatorium oferta okazała się jak najbardziej aktualna. Jedzenie wegetariańskie – nie ma problemu. I zaraz o 10 rano pozwolono nam iść do pokoju http://banja-kanjiza.com/ w hotelu Aquamarin.
Troszkę oniemieliśmy gdy zobaczyliśmy pokój, gdzie ściana balkonowa była całkowicie wypełniona szkłem, tzn były drzwi, a reszta to tafla szkła. Moje jeszcze nie zrealizowane marzenie szklanego domku.
Wszechświat nie przestaje mnie zadziwiać, pokój z przeszkleniem, źródła na święta i woda ……. jak z parowozu. Parę dni temu powiedziałam do Bartka, że miałabym ochotę na Zalakaros (źródła na Węgrzech o zapachu parowozu), jednak źródła te nie stały jakoś na naszej drodze.
Wszechświat zorganizował podobną wodę, tak jak chciałam w Serbii, bo i łatwiej się dogadać i ceny niższe, w super cenie, w przeszklonym pokoju, a woda z kranu to woda termalna. Jesteśmy więc otoczeni jej dobrodzieństwem. Fakt śmierdzimy, a może pachniemy. W sumie to tylko ocena.
Czasami brak mi słów, aby za to wszystko dziękować – co dostajemy, słowa to za mało na oddanie wdzięczności za te dary.
Mówisz i masz…….
I tak zostaliśmy na weekend, który z czasem przerodził się w 3 noclegi .
Poddając sile wody, ojj jest potężna .
W drugi dzień czułam się strasznie, oczyszczał się żołądek, poczułam bezsens zacisków.
Bo po co one?
Chyba, żeby potem trzeba było się rozluźniać, a rozluźnienie czasem kosztuje.
Woda ma ciekawy skład poza węglowym aspektem ma brom, bor, stront, Bartek się śmiał, że za kilka tysięcy lat ta woda będzie ropą.
Jest niesamowita. Rozluźnia stawy, czyści żołądek.
Poza tym masażystka okazała się rewelacyjna, masaż ayuwerdyjski, czy całościowy to poezja.
Na stołówce żadnego problemu z wegetariańskim jedzonkiem.
Jakaś bajka
Ojj zostałoby się dłużej
Jednak Rosja czeka, a po drodze trzeba poczyścić sprawy w Polsce (ojj będzie się działo) i tak…. W drugie święto ruszyliśmy w kierunku Polski, sycąc się jakąś inną odsłoną Węgier, mniej nam znaną.
Patrząc z zaskoczeniem na porcje jedzenia zjadane przez dzieci, gdzie indziej chyba są na pranie
I przez lekko zaśnieżoną Słowację dojechaliśmy do Polski
A Polska po prawie 8 miesiącach nieobecności powitała nas iście magicznie Na nocleg koło lasu zaprosiły zajączki sarenka i jłania a potem utuliły do snu. Upominając abyśmy byli tutaj tym kim jesteśmy dziś a nie próbowali wchodzić z maski z przeszłości.
Jestem taka jak jestem dziś, nie pozwalam innym nakładać na mnie ich masek z przeszłości.
A w domu powitali Małgosia, Bartosz i nasza Szkłódeczka z 4 osobowym pięknym jak zwykle przychówkiem – na początku maja kociaki mogą się wyprowadzać do nowych domków.
Od 7 kwietnia 2015 krótka przerwa w fizycznych podróżach, czas oczyścić tutaj to co do oczyszczenia zostało.
Dzieje się, dzieje, ojjj dzieje
Ruszyliśmy w kolejną podróż kilkumiesięczną
15 sierpnia 2014 Ruszyliśmy w nową kilkumiesięczną podróż
I znowu ruszyliśmy w kolejną podróż tym razem na południowy wschód . W naszą pierwszą zagraniczną podróż poślubną .
Dom i kota zostawiliśmy pod opieką znajomych , którzy na ten czas wprowadzili się do nas . Dzięki temu zyskaliśmy luz , że możemy być w podróży jak długo chcemy .
Wszechświat to wszystko zorganizował za nas .
Czas przed wyjazdem był bardzo napięty , pozbywaliśmy się starego , Bartek sprzątał szkółkę , odwiązując się kawałek po kawałku od iluzji nie swoich marzeń
Do tego nasze ograniczone odżywiane , powodowało, że programy wychodziły jeden za drugim . Czasami jeszcze starym zwyczajem chcieliśmy gdzieś wyjść do knajpy, a przy okazji uciężyć się jedzeniem , więc wyskakiwaliśmy na zupkę i foccacię do Bułgara (jedna zupa i foccacia na dwie osoby i czuliśmy się objedzeni)
Trochę dla zmiany energii, aby wyjść z niej , trochę żeby posmakować smaków , a trochę żeby się u ciężyć – może dostosować wibracje do tego w czym się zmagaliśmy.
Były dni , ze wszystko szło pod górkę , pracowaliśmy cały dzień , by wieczorem okazało się , że nic nie zrobiliśmy .
Sprzątanie szkółki , wysprzątanie domu z niepotrzebnych rzeczy , przygotowanie auta , spakowanie go – bo przecież nie wiedząc kiedy wrócimy i jadąc w rejony górskie wzięliśmy rzeczy i letnie i zimowe . Landrynka nigdy nie była jeszcze tak wypchana .
Sprzątając dom , zadawaliśmy sobie pytanie czy skoro dana rzecz nie będzie potrzebna w czasie naszej podróży to czy na pewno potem będzie nam potrzebna ….??? I tak opróżnialiśmy dom, a przy okazji swoje przywiązania . Ufając wszechświatowi, że da nam to co potrzebne , że niczego nie musimy trzymać na zapas .
Wyjazd przesuwaliśmy z dnia na dzień, aż wreście dziś się udało .
Naszą podróż postanowiliśmy rozpocząć jadąc przekornie w kierunku północnym , aby raz jeszcze gnani pamięcią niedawnego poślubnego pleneru, znaleźć się ponownie w pszczyńskim zespole parkowym i raz jeszcze doznać smaku sławnego deseru „Jabłka Daisy” .
Mimo , że nie lubimy słodyczy to niesamowicie doceniamy kunszt tego deseru . Deser to bardzo proste połączenie pieczonego w całości jabłka z nadzieniem bakaliowiom (figi, daktyle itp.) . Polany gorzką czekoladą i posypany migdałami . Podany na ciepło .
Zapraszamy teraz w miarę regularnie na naszego bloga , bo w czasie podróży pisanie idzie nam lekko .
A gdzie dotrzemy , sami jeszcze nie wiemy
Tym razem w czasie naszych przygotowań dość często przewijało się przez usta naszych znajomych pytanie
„I Wy się nie boicie” ?
Czego ? – odpowiadaliśmy
Padały różne odpowiedzi
Niespodzianek, złych ludzi, awarii , niewygód i ogólnie złych przygód, czyli ………….po prostu życia.
No właśnie
Po przemyśleniu tego dochodzimy do wniosku , że ludzie dzielą się na tych co się boją żyć i tych co w tym czasie zdarzą 5 razy objechać świat lub dokonać rzeczy , które realizują ich na własnej drodze życia .
Dla nas podróż to życie
Jak mawiał świętym Augustyn
"Świat jest książką, a ci, którzy nie podóżują czytają tylko jedną jej stronę"
Kamienne kręgi Węsiory
Kamienne kręgi – Węsiory 4 lipca 2014
W Lubiatowie pożegnaliśmy morze , gdy stanęłam na plaży i mówiłam do zobaczenia , jedna duża fala podpłynęła pod moje nogi . Tak jedność intencji DO ZOBACZENIA .
Lubimy Bałtyk i z wielką radością o każdej porze witamy się z nim .
I tak późnym wieczorem , a praktycznie już w nocy dojechaliśmy. Tutaj na północy Polski dzień jest dłuższy , wydaje się że dopiero zmierzch , a jest 23.
I właśnie po 23 dotarliśmy na parking pod kamiennymi kręgami w Węsiorach (ok. 500 metrów od kręgów)
Miejsce przyjęło nas niesamowitym spokojem i ciszą, taką przestrzenią pomiędzy .
Usunęliśmy otuleni przez tutejsze duchy , aby wcześnie rano wstać wraz z zaczynającym się koncertem ptasim i podążyć do kręgów .
Krzyk żurawi , kosy śpiewały, miało się wrażenie, że wszystko budzi się do życia tak jak my do nowego życia. Kręgi przyjęły nas bardzo gościnnie , otulając pierzynką bezpieczeństwa i spokoju . Tutaj wszystko błyskawicznie się transformuje trzeba tylko na to pozwolić . Tutaj czas biegnie inaczej . Wtulona w kamienienie w moim ulubionym kręgu strażniku słucham ptasiego koncertu , obserwuję przelatujące chmurki, ptaki , wdycham zapach sosny wszystko jest takie rzeczywiste choć gubi swój kontur i zamiast na to patrzę – przez to .
Borówki karmią niosąc informacje tego miejsca , a jeziorko w dole przygląda się nam takim jacy naprawdę jesteśmy, bez ściemy , oczekiwań , gry na pokaz itp.
Wszystko co nie prawdziwe wraca zwielokrotnione , a co prawdziwe tak samo dostaje wsparcia . Taka siła prawdy .
Kamienie jako coś najbardziej trwałego w naszej ziemskiej rzeczywistości trzymają informację wielu wieków . Od nich możemy uczyć się o tym co było i wyciągać wniosku czy w naszej rzeczywistości jest nam to potrzebne .
Odchodzi od nas ciśnienie jedzenia , robienia czegoś , pomagania innym , szukania nie wiadomo czego , wychłodzenia , te miejsca zastępuje miłość, ciepło wewnętrzne i iście z odwagą i siłą własną ścieżką .
Dziękujemy za cudowny poranek tak cudowny i magiczny , że aż trudno mi to objąć w słowa .
Miejsce niesamowicie silne , dlatego szczególnie osoby wrażliwe powinny wchodzić do niego z czystym umysłem i wielkim szacunkiem .
Ja jestem tutaj drugi raz i bardzo zaprzyjaźniłam się ze strażnikiem , lubię leżeć na jego porozrzucanych kamieniach i wygrzewać się jak kotka . Dziwne , że te kamienie nie wrzynają się w ciało , przypominam sobie o nich dopiero wtedy gdy próbuję wstać .
Medytujemy , spacerujemy czy po prostu jesteśmy w pięknej przestrzeni przyrody i siły przodków .
Siły która jest w nas i możemy z niej korzystać , bo przecież po to przyszliśmy na ziemię aby zapominać o darach naszych przodków lub negować je . Trzeba je brać z szacunkiem i pokorą i zmieniać to co oni nie potrafili bądź nie mogli.
Dziękujemy za cudowny samotny poranek (chodzi o istoty ludzkie) w kręgach , dziękujemy ptakom za koncerty , sosnom za zapach , kręgom za moc, a miejscu za to że jest .
Mimo, że w nocy paliśmy bardzo niewiele , po wyjściu z kręgów czuliśmy się bardzo silni. Tak , że ruszyliśmy w dalszą drogę na południe .
Znalazłam bardzo ciekawy artykuł o kręgach w Węsiorach polecam
http://www.xorceria.pl/teksty/roman/wesiory.html#axzz36UuRNsZ3
tekst również poniżej
Podróż do kaszubskich kręgów kamiennych
Artykuł ukazał się także na portalu polonijnym expatpol.com
Czy istnieje prosty sposób, by za jednym zamachem:
W pogoni dnia codziennego zaczyna wydawać się, że spełnienie tych pragnień naraz jest niemożliwe. Z pewnością nie wszystkich naraz. Są jednak tacy, którzy bez zastanowienia dadzą prostą poradę: odwiedzić starosłowiańskie i megalityczne miejsca kultu, magiczne, kamienne kręgi mocy, odnowić swoją więź z głębokimi korzeniami naszej lokalnej kultury, sięgającymi tysiące lat tradycji wstecz. Wystarczy dotknąć kamieni, posiedzieć we wnętrzu kręgów, odetchnąć leśnym powietrzem, naładowanym niewidzialną energią, trudną do uchwycenia zmysłami szarego człowieka.
-
-
naturalnie i szybko zregenerować się i głęboko odprężyć?
-
naturalnie i szybko uzyskać poprawę zdrowia i ulgę we wszelkich dolegliwościach?
-
naturalnie i szybko odciąć się od chaosu dnia codziennego i zapomnieć na chwilę o problemach?
-
naturalnie i szybko znaleźć kontakt z wielkim Kosmosem, unieść ducha i umysł na łono Wszechświata?
-
Fenomen kręgów mocy znany jest od dawna. Konserwatywny i materialistyczny świat nauki XX wieku również zajmował się nimi inaczej, niż tylko jako cmentarzyskami i pamiątkami pradawnych wierzeń, lokalnych przesądów. Trudno jest zaprzeczyć istnieniu czegoś, co można dotknąć, zmierzyć, zważyć, zbadać i udokumentować działanie tego.
W Polsce jedne z najbardziej znanych i najczęściej odwiedzanych kręgów mocy znajdują się na Kaszubach, w okolicach Kościerzyny. Dwa rozległe kompleksy kamiennych kręgów znajdują się w okolicach miejscowości Odry i Węsiory. Jedne i drugie przyciągają zarówno sceptyków, jak i święcie wierzących w moc ich działania, ciekawskich i potrzebujących.
Trudno jest stwierdzić, które z nich są silniejsze, czy też bardziej czarowne. Każdy z prastarych kompleksów ma swoje tajemnice. Jak wieść niesie, w każdym z nich są niewidzialne ścieżki mocy, którymi tradycja każe podążać, by uzyskać dary uzdrowienia, odnowienia psychicznego, a nawet głębokich przeżyć mistycznych. Ponoć w każdym z nich są niewidzialni opiekunowie tych miejsc, moce każące pozbawionych szacunku profanów i nagradzające poszukujących o szczerych, dobrych intencjach.
Niedaleko gminy Sulęczyno, w Węsiorach, rozsiane są w lesie pozostałości kompleksu, którego wiek oceniany jest na ok. 4000 lat. Stworzone zostały w tym samym okresie co sławne Stonehenge. Badający je astronomowie stwierdzili tak na podstawie obliczeń przesileń letnich i ustawienia względem nich kamieni, biolodzy zaś na podstawie wieku unikalnych, pokrywających głazy mszaków i porostów, żywych reliktów. Archeologowie mają rozbieżne opinie, jak stare są te kręgi. Według badań dr Kmiecińskiego z 1966 roku, ich wiek szacowany jest na 2000 lat.
Jeszcze przed II wojną światową było to jedenaście kręgów i ponad trzydzieści kurhanów. Dziś kompletne są zaledwie trzy kręgi, z czterech są już tylko pozostałości. W ich sąsiedztwie znajduje się 20 kurhanów z I – III w. n.e., a nadto liczne groby (ok.140). W sąsiedztwie cmentarzyska natrafiono na 25 stanowisk po ludności z epoki brązu, wczesnej epoki żelaza i z wczesnego średniowiecza. Cmentarzysko znajduje się nad Jeziorem Długim, ok. 2 km od wsi Węsiory.
Kręgi tworzą kamienne głazy, poustawiane w regularnych kołach o średnicy od 10 do 30 metrów. Pośrodku kręgów stoją kamienne stele, znajdują się one także na otaczających kręgi kurhanach. Tylko jeden krąg jest na odsłoniętej polance, reszta wtopiona jest w gęsty las.
Podróżnych wita "Strażnik", forma z rozsypanych kamieni po jednej stronie i ustawionego po środku ścieżki kamiennego bieguna mocy. Ominięcie go z prawej strony kończy się dla osób wrażliwych spadkiem sił witalnych. Przejście na lewo, wraz ze stosownym powitaniem w myślach, wprowadza bezpiecznie w sferę mocy kręgów. Formę rozsypaną można potem obchodzić dookoła, zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara, by się dodatkowo oczyścić i podładować, przyzwyczaić ciało do czekającego je, większego zastrzyku energii. Nie należy jednak przesadzać, gdyż od jej nadmiaru głowa może rozboleć.
Przed wejściem na polankę stoi "Wojownik", którego działanie na ludzki umysł jest wbrew pozorom bardzo pokojowe. Oczyszczeni przez "Strażnika" i "Wojownika" podróżni mogą na nią wejść bezpiecznie, przygotowani na przyjęcie większej mocy. Pośrodku kręgu na polanie stoi stela, tzw. "Bateryjka", z dwoma kamieniami tuż obok, funkcjonującymi jak polarne bieguny. Potrzebujący kładą na niej dłonie, siadają opierając o nie plecy, bądź siadają na nich.
Medytacja w centrum kręgu, w cieniu i chłodzie oczyszczającego ciało i umysł, leśnego powietrza, to doświadczenie do którego często wracam pamięcią, nie sposób o nim zapomnieć. Kiedy tam przebywałem, małżeństwo sadzało chore dziecko na centralnym kamieniu. Na pytanie, czy wierzą bądź czują jego uzdrawiającą moc, odpowiedzieli z uśmiechem, że każdy sposób jest dobry tam, gdzie konwencjonalna medycyna nie daje obiecywanych efektów.
Z kręgów korzystają bez skrępowania starzy i młodzi. W ich cieniu także trenują radiesteci, regenerują się bioterapeuci. Badacze ze Stowarzyszenia Radiestetów Gdańskich stwierdzili, że kręgi ustawione są ściśle według prawideł radiestezyjnych. Odkryli zbieżność z tzw. platynowymi i złotymi pasmami, obiegającymi Ziemię z północnego wschodu na południowy zachód. Uwagę zwraca obserwacja, że budowniczowie kręgów potrafili za pomocą układu kamieni dokładnie odwzorować układ PLEJAD (Węsiory) i HIAD (Odry) w gwiazdozbiorze Byka.
Kręgi w Węsiorach niestety wciąż jeszcze nie są w żaden sposób chronione – w odróżnieniu od kręgów w Odrach, które objęte zostały ochroną jako zabytek archeologiczny. Wstęp na teren odrzańskiego kompleksu jest płatny. Ani przyjezdnym, ani niektórym mieszkańcom okolic nie przeszkadza to dewastować kręgi i wykradać kamienie. W niektórych ludziach żądza mocy i potrzeba wyżycia się bierze górę nad sumieniem i zdrowym rozsądkiem, nawet w obliczu pamiątek rodzimej tradycji, sięgającej tysiące lat przed narodziny chrześcijaństwa. Niektórym jakoś nie przychodzi do głowy, że postępują mniej więcej tak, jakby zabierali pomniki nagrobne z cmentarza własnej rodziny. Warto się zatem interesować kamiennymi kręgami, warto inwestować w ich ochronę dla dobra nas wszystkich, warto apelować do sumień i świadomości ludzi.