wrzesień, 2017
now browsing by month
Lotosowe urodziny
Lotosowe urodziny 29 sierpnia 2017
Jakbym miała napisać scenariusz tego dnia wcześniej, na pewno bym go nie wymyśliła. Dlatego wdzięczność wylewała się z nas przez cały dzień.
Lotosy miały być dopiero koło Astrachania, a pojawiły się wcześniej i to dokładnie na nasze urodziny.
Jak się pojawiły?
Szukałam czegoś w internecie i natknęłam na informacje że koło Wołgogradu jest lotosowe jezioro (jak dojechać poniżej tekstu). Dojechaliśmy tam nocą, a już w świetle świateł w dole zagłębienia jeziorka migotały lotosy.
Upał wygonił nas w łóżka wcześnie rano, aby powitać się samotnie z lotosami. Poczuć ich cudowny zapach, jakie to niesamowite, że właśnie w urodziny jesteśmy tutaj.
Dziękujemy, dziękujemy, dziękujemy….
Lotosowe urodziny, a może narodziny w miłości, szacunku i w pełnym kontakcie ze Wszechświatem, Bogiem……gdzie nic nie trzeba, a wszystko można.
Wyjście z tego całego uznanego świata, gdzie wszystko trzeba – przeciąć pępowinę, zaszczepić, oddzielić od matki – do świata gdzie wszystko się dzieje we właściwym czasie, a pępowina sama usycha.
Jaka niesamowita symbolika….
Pozwalam, aby pępowina z mają matką sama odpadła, nie muszę już jej odcinać aby żyć zgodnie ze swoją duszą.
Nie szukam już tego czego nie dostałam wtedy, nie szukam tego okresu przejściowego, gdy już byłam na tym świecie, a jeszcze połączona z osobą, która daje bezpieczeństwo
To se ne wrati
Wybaczam innym ich świadomość w momencie moich narodzin
Uwalniam się od szukania bezpieczeństwa u matki
Żyję w swoim rytmie i bezpiecznym świecie.
Jestem dorosła – dorosły
Rodzimy się dziś do życia zgodnie ze swoją duszą, w swoim rytmie, zdrowiu, bezpieczeństwie, młodości, miłości, samodzielni do bycia sobą.
Nasycaliśmy zmysły kolorem, formą, zapachem
Niesamowite, że razem urodzimy się na nowo. Już ja Brygida nie będę musiała nic przyspieszać, a Bartek opóźniać (dla nie zorientowanych urodziliśmy się tego samego dnia i miesiąca – Brygida – 3 lata wcześniej niż Bartek)
Znaleźliśmy się jako bliźniacze dusze – przez 12 lat bycia razem zdarzyliśmy i wzrosnąć, i pokaleczyć się programami naszego umysłu.
Teraz czas na bycie razem
Tak jak w urodziny, które spędziliśmy razem w tak cudownym miejscu i symbolice.
Gdzieś umysł próbuje się bać, że stare koszmary wrócą, za wstyd za siebie, za piosenkę mojej duszy, będzie uniemożliwiał jej działanie.
Bój się i żyj, tego nie da się rozdzielić
I zaraz pojawił się tester, kolejny niesamowity prezent wszechświata.
Żar z nieba, więc za czym marzymy ……???
Za wodą. Wokół rzeki muliste i zakwitłe mało zachęcają do kąpieli, ale pojawia się aquapark w kształcie egipskiej piramidy, usytuowany koło Wołgogradu z około 20 zjeżdżalniami, niektórymi bardzo ekstremalnymi. To że jest to prezent od Wszechświata poznajemy po zniżce którą oferuje aquapark w dniu urodzin swoich klientów.
Zjeżdżalnie to test dla mnie – dla osoby która boi się upadać do wody panicznie.
Bartek testuje parę z nich, mając szacunek do ich ekstremalności., ja idę na jedną bo przecież trzeba – jestem cała spięta i wystraszona, ale robię to …. tak jak potrafię najlepiej, puszczając tyle lęku ile daję radę.
I tego Wam kochani życzymy również, weźcie swój lęk pod pachę na ile umiecie i idźcie z nim, zanim nie spróbujecie czegoś nie dowiecie się prawdy o sobie.
Nie namawiam do szarżowania, namawiam do wglądu w swój lęk.
Bo wiecie, czego dowiedziałam się na zjeżdżalni – że sama jazda daje mi radość, ale przez cały czas boję się wpadnięcia do wody i chcę to zrobić jak najłagodniej , co blokuje całą jazdę.
I wiem, że fajnie dla mnie byłoby powpadać do wody łagodnie i odpuścić tą traumę.
Ale dopiero teraz gdy to piszę zdałam sobie sprawę skąd wziął się ten lęk.
Miałam wujka, który jako chłopak skokiem do wody złamał sobie kręgosłup.
Moja mama bardzo często opowiadała o tym, przestrzegając mnie przed skakaniem do wody.
Wręcz dając wylękniony program.
– Nie skacz bo złamiesz kręgosłup!
Uwalniam się od przekonania, że każdy skok do wody, każde wpadnięcie kończy się złamaniem kręgosłupa.
Pozwalam sobie bezpiecznie skakać do wody, ciesząc się kontaktem z nią.
Dziękujemy wszechświatowi za cudne urodziny .
(N48 44.078 E44 42.504) koordynaty jeziora
Путеводитель: как доехать до озера лотосов
Доехать до озера лотосов при наличии собственной машины не составит труда. Для начала нужно выехать на трассу Краснослободск – Средняя Ахтуба. При движении из Волгограда для этого достаточно проехать по новому мосту и в конце, на въезде в Краснослободск, повернуть налево. При движении из Волжского необходимо доехать до Средней Ахтубы, проехать по мосту через реку Ахтубу и дальше двигаться прямо.
На перекрестке с указателем на Лебяжью поляну (N48 42.011 E44 42.847) следует свернуть с трассы и ехать по извивающейся асфальтной дороге около 4 км до озера лотосов. Через некоторое время вы проедете небольшой поселок с магазинчиком, затем будет мостик через ерик Гнилой, затем справа потянется забор. В том месте, где забор заканчивается, справа от вас будет виднеться озеро лотосов – можно съезжать с дороги на небольшую стоянку (N48 44.078 E44 42.504) koordynaty jeziora
Читать подробнее: http://vetert.ru/rossiya/volgogradskaya-oblast/sights/51-lotos.php
Wołgogradzkie refleksje
Wołgograd 28 sierpnia 2017
Jechaliśmy przez step, na którym od czasu do czasu pojawiali się sprzedawcy arbuzów i melonów.
Bo gdzieś tam dalej są ich pola uprawne.
Jechaliśmy dość zatłoczoną główną drogą Saratow – Wołgograd i późnym wieczorem wjechaliśmy do miasta.
Lubię te wieczorne pobyty w miastach, mają jakąś swoją magię.
Tania nasza znajoma z Saratowa polecała nam koniecznie odwiedzić Mamaya Kurhan czyli pomnik poświęcony bitwie Stalingradzkiej ,to statua Matki Ojczyzny, z mieczem w ręku. Znajduje się on w najwyższym punkcie miasta,który miał strategiczne znaczenie dla losów wojny.
Wołgograd kiedyś nazywał się Stalingradem, znanym z oblężenia miasta i pierwszego znaczącego zwycięstwa nad Niemcami w czasie drugiej wojny światowej. Ta historia nie zmieniła się przez lata.
To tutaj zginęło ponad 2 mln ludzi. Samo miasto liczyło przed oblężeniem 800 tys mieszkańców, a pozostało 1500 osób.
W Polsce w pewnych kręgach ktoś rozpuścił wirus nienawiści do Rosji. Czy ci którzy nienawidzą na pewno znają tę historię?
Jakby by wyglądało i czy w ogóle wyglądałoby nasze życie gdyby Rosja i Rosjanie nie powstrzymali natarcia Niemiec?
W Wołgogradzie gdy czytałam historię walk, uwagę moją przykuła postać dziewczyny, która była bardzo wrażliwa, chciała być baletnicą, gdy Niemcy zaczęli zabijać jej bliskich została snajperką i z radością ich zabijała.
Jak wojna niszczy wrażliwość!!!
Bo kochani jak byście się zachowali gdyby ktoś wszedł do Waszego domu i zabijał Waszych bliskich??? Potem tych mniej bliskich, zabijał, grabił …….. Nie okłamujmy się Niemcy grabili także podbite rejony Rosji.
No jak ……..???? Kiedy na co dzień widzielibyście śmierć w Waszym mieście? Kiedy żylibyście w nieustannym lęku przed śmiercią swoją, bliskich…???
Jak ????
Ja nie wiem ….!!!
I mam nadzieję, że wszystkie tego typu energie znalazły już ujście i ja osobiście nie będę musiała tego doświadczać.
Świat się jeszcze kotłuje, tak aby Ci którzy muszą jeszcze tego doświadczać – mogli .
Jestem wdzięczna moim przodkom, że oni tego doświadczali, i ja już nie muszę.
Bo prawdziwy pokój zaczyna się od nas.
Jeżeli mamy w sobie energię nienawiści, złości to łatwo nas sprowokować, manipulować i zaraz potrzebna nam walka, aby to rozładować.
Potrzebny jest wtedy zewnętrzny wróg.
Tylko czasami nie rozumiem dlaczego tylko Rosja?
Przez wieki zarówno Niemcy jak i Rosjanie nie byli dla nas mili. Wojna pozbawiła istnienia wielu Polaków , a głównym inicjatorem wojny był Hitler czyli Niemcy.
Więc skoro nienawidzić to i jednych i drugich. Tak by na mój rozumek by wypadało.
Ale są media i wielka polityka …….
Media, które sterują podstawowymi emocjami. Emocjami nienawiści, które są głęboko ukryte są w ciałach z pozoru spokojnych ludzi i …… pojawia się wróg ….. Rosja, Kaczyński, czy ktoś inny… Nagle można wykrzyczeć legalnie, bez utraty opinii człowieka spokojnego całą swoją nienawiść, złość.
A czy ona na pewno jest na Putina, Kaczyńskiego , Kościół , czy ……..????
Tak naprawdę to ona jest na własną matkę czy ojca, brata , siostrę. Na urazy dzieciństwa, ale to przecież nie wypada pokazać.
Kiedyś pewna znajoma stwierdziła:
– Nienawidzę Kaczyńskiego.
– Znasz go ??? – zapytałam.
………
– Za co więc – zapytałam?
– Za miesiączki – odpowiedziała.
– A co to jest ? – zapytałam niezorientowana.
– Świętowanie rocznicy upadku samolotu – odpowiedziała.
– A za co jeszcze – zapytałam.
Ucichła.
– A wiesz co on w ogóle robi ?
– A co mnie to obchodzi – padła odpowiedź.
Czy za to można nienawidzić kogoś kogo się na oczy nie widziało?
Gdy z nią bliżej porozmawiałam okazało się, że była to nienawiść do matki, która nie akceptowała jej drogi i zmuszała ją do chodzenia do kościoła….
Pozwalam sobie na kontakt z własnymi emocjami
Wiem, kto , a przede wszystkim co mnie wkurza
Bo gdy wiemy – możemy się z tym zmierzyć. Bo tak naprawdę ta nienawiść, złość jest tylko nasza.
Im większy mamy większy kontakt z naszymi emocjami, nikt nam nie każe nienawidzić Putina, Stalina, Hitlera, Kaczyńskiego….. Wtedy będziemy mogli mieć swoje zdanie na dany temat, a nie krzyczeć jak opłacane marionetki.
Temat pozornie ciężki, ale właśnie ta skrywana nienawiść, złość, potrzeba obrony to podstawowe przyczyny wojny, a gdy tej podświadomej agresji jest dużo, rodzi się potrzeba jej rozładowania czyli wojna.
Dlatego proszę jeżeli nie podoba Wam się np. Kaczyński krytykujcie merytorycznie własnymi, słowami, zapoznajcie się z ustawami, działaniami i krytykujcie.
Tak samo z Putinem, Trumanem.
W kogo rękach są media ??? – ja nie wiem….
Jaka jest prawda ???? – nie wiem.
I im więcej podróżuję i przyglądam się światu, tym bardziej przekonywuję się to tego, że nic nie wiem, a na pewno prawdy na tematy polityczne.
Dlatego raz jeszcze zobaczcie dlaczego idą Wam emocje na osoby, których w ogóle nie znacie, sprawdzajcie to co piszą w mediach, w ustawach, czy w najbardziej wiarygodnych miejscach i jak krytykujecie róbcie to własnymi słowami.
No właśnie uczcie się mówić .
Pozwalam sobie mówić własnymi słowami o tym co mi się podoba i nie podoba
Uwalniam się od złości nienawiści, agresji, odwetu, obrony, gdyż one są przyczynami wojny
Pozwalam sobie żyć w pokoju.
Wołgograd wywołał we mnie bardzo dużo refleksji.
Nie krzyczcie o pokój, demokrację, tolerancję – tylko bądźcie tym , a wtedy świat nie będzie potrzebował wojny, bo nie będzie miał kto walczyć. Nie będzie takiej potrzeby…
Dziękuję że żyję w czasach gdy mogę rozwijać swoją wrażliwość, w czasach w których mogą się przejawiać subtelne energie.
Saratow – w objęciach przyjaciół i Wołgi
Saratow 26-28 sierpnia 2017
Saratow pojawił się na naszej drodze, dzięki Miszy i Tani, których poznaliśmy 2 lata temu.
Właściciele podobnego landrowera do naszego, którym eksplorowali Kazachstan, Magadan położony przy Kamczatce, Sachalin, miłośnicy przyrody. Czyli osoby lubiące to co my, podróżujący w podobny sposób. Poznaliśmy ich przy okazji naszych kłopotów ze skrzynią biegów , gdy jechaliśmy dwa lata temu do Mongolii, byli jednymi z wielu osób które wyszły naprzeciw naszym prośbą o wsparcie.
Saratow przyjął nas lekkim spięciem gdy wjechaliśmy w plątaninę ulic. A może to my sami byliśmy zaskoczeni, że zamiast wielkich szerokich arterii trafiliśmy na miasto w stylu europejskim.
I znowu pokłoniła się nieznajomość Rosji. Saratow bowiem powstał w 1590 i jest miastem z pięknymi kamienicami, zamkniętym do ruchu deptakiem miejskim, deptakiem nad Wołgą, pięknym parkiem.
W centrum miasta znajduje się makieta pokazująca miasto kiedyś i dziś, ten sam jego fragment.
Miasto dziwne w swojej energetyce, może dzięki emigrantom z Kazachstanu, Uzbekistanu.
Jednak nas głównie zaprosiła tutaj Tania (Misza niestety wyjechał służbowo).
Najpierw w sąsiadującym z Saratowem po drugiej stronie rzeki Wołgi – Engelsie poznajemy podmiejskie miejsce rekreacji, gdzie jej 6 letni syn uczy się żeglować. Tam też spędzamy nocleg obklejeni z wieczora entuzjastami dyskotek a od świtu wędkarzami.
Miejsce piknikowe z biesiedkami. Gdzie mieszkańcy przyjeżdżają na odpoczynek, imprezy, kąpiel w rzece.
Filmik o biesiedkach tutaj
A potem Tania pokazuje nam miasto, wspomnianą makietę, parki, Wołgę.
Ona lubi to miejsce i czuję się w nim bardzo dobrze, dlatego do spaceru z nią przyłączają się najlepsze duszki miasta. Uwielbiam takich przewodników.
Pozwalam prowadzić się przewodnikom, którzy kochają to co pokazują, w których opowieściach jest serce.
Pokazuję innym wszystko sercem
Wołga jest tutaj potężna 2-3 kilometrowa w swojej szerokości. Dla przypomnienia to najdłuższa rzeka Europy która płynie ok 3500 km. A z Saratowa do ujścia ma tylko 900 km.
Ile w niej jest już informacji. Ile innych rzek stało się z nią jednością, przyjmując jej imię.
Zabiera innych na wspólną podróż, aby potem stać się jednością z Kaspijskim Morzem.
Niesamowite przesłania tej pięknej, majestatycznej rzeki.
Mam odwagę być jednością z Ziemią, niebem innymi ludźmi
Filmik z przejazdu przez most
Na nocleg Tania zaprasza nas nad Wołgę, do swojej daczy, a obecnie miejsca, gdzie chce postawić dom – ok. 15 km od centrum.
Parkujemy samochód 2 metry od rzeki i cieszymy się kontaktem z nią.
Od kilku miesięcy nie było tutaj deszczu, więc czasem dolatują nas niestety zapachy spalenizny. Pożary są tutaj obecnie częste i jest zakaz palenia ognisk i wszystkiego co mogłoby zapalić step.
Tak – powoli z pól uprawnych przechodzimy w step.
A temperatury latem często przekraczają 40 stopni w cieniu.
Wołga płynie tutaj w korycie, wtulona w dwa wysokie brzegi. Dlatego dojazd do daczy Tani prowadzi drogą, która ostro schodzi w dół, do tego dochodzi brak asfaltu, a jej nawierzchnia jest w różnym stanie.
Jest tak ostro, że większość znanych mi w Polsce właścicieli SUV-ów stwierdziłoby, że nie da rady zjechać.
Tutaj zjeżdżają wszyscy, nie pomijając właścicieli niskich osobówek (niestety nie zrobiłam filmiku) .
Nieraz już pisaliśmy o braku przywiązania do materii – czyli samochodu – rosyjskich kierowców, jak i odwadze w pokonywaniu często trudnych odcinków dla samochodu 4×4 – zwykłą osobówką.
Czasami jest to fantazja, a czasami potężne umiejętności i odwaga.
Zresztą gdy byłam dzieckiem mój ojciec również jeździł po gruntowych, stromych drogach „dużym fiatem”. Wielu krzyczało, że niszczy samochód, a on mówił, że przecież po to go ma.
Mama, której życiem było posiadanie materii również na niego krzyczała i pokazywała jako wzór tych którzy – albo tak bali się o samochód, że woleli nim nie jeździć, albo tak bali się jeździć i nie mieli umiejętności, że robili to tylko po znanych szlakach. A tych co jeździli odważnie nazywali ludźmi nieodpowiedzialnymi.
Uwalniam się od przekonania, że jestem nie odpowiedzialna, gdy nie mam lęków do zrobienia czegoś jak inni wokół mnie.
Robię swoje, bez zwracania uwagi na opinię osób wystraszonych
Bo lęk jakim jest doradcą?
I tak jak tutaj rozpisałam się, tak samo my zagadaliśmy się z Tanią o tym co można zobaczyć w drodze na Astrachań, o tym gdzie pojechać dalej……..
– Kazachstan – Mangy szlak, a potem Uzbekistan – to rady Tani.
Uzbekistan nas zaprasza. Jednak wizę można zrobić jak się uda w Moskwie, albo Ałmacie.
Zobaczymy gdzie wszechświat zaprosi.
Wszechświat to przestrzeń miejsca ziemi, jego duchów, jego administratorów (wizy i inne dokumenty i ludzie ) i naszych potrzeb.
Dziękujemy Tani i Saratowowi za gościnę i jedziemy dalej na Wołgograd.
Sloneczkowe przesłanie
Słonecznikowe przesłanie 21-26 sierpnia 2017
Jeźdząc przez czarnoziemy, najwięcej radości sprawiał nam słonecznik. Każdy wjazd w traktorowe ścieżki przez niego, to jak w wjazd w krainę słońca.
Zaproszenie do odpoczynku w nim.
Napełniał nas swoim światłem i opowiadał swoją historię
– Popatrz gdy jestem w pełni rozwinięty, w pełni sił – patrzę wyprostowany w słońce, mam jego kolor, gdy kończą się moje dni spuszczam głowę w dół. Jest ona za ciężka od nasion aby patrzeć w górę.
– Ja mam nasiona w głowie, ty siejesz to co masz w sercu.
– Głowę masz mieć „lekką”.
– A więc Twoje nasiona komu służą? – pytam.
– Ptakom, łączą je z ziemią.
– Ludzie powinni cieszyć się moimi kwiatami, a nasiona zostawić ptakom.
– W każdym ogrodzie powinien być chociaż jeden kwiat, który rozświetli całą przestrzeń i da radość jego mieszkańcom.
Dziękujemy za przesłanie duchom słonecznika.
Czy w Rosji są czarnoziemy?
Przez rosyjskie czarnoziemy 21- 26 sierpnia 2017
Tak rosyjskie czarnoziemy, chyba przejechaliśmy kilkaset kilometrów, a może i 1000 wśród uprawnych pól.
Kukurydza, zboża i słoneczniki.
Zaorane pola po horyzont. Wszędzie pola.
Powiem szczerze, że widok jest trochę przygnębiający.
Wielu z Was powie – to uprawia się dla Ciebie – bo jesz warzywa, my jemy mięso to nas nie dotyczy.
Kochani zmartwię Was większość jak nie 90% tych zasiewów, uprawiane jest na paszę do zwierząt.
Na „wyprodukowanie” 1 kg mięsa potrzeba okolo 16 kg zboża.
Druga rzecz która w tym wszystkim jest dla mnie niesamowitym zaskoczeniem to fakt, że nawet w czasach komuny uczono mnie, że Rosja nie ma uprawnych ziem i bez pomocy Polski, Ukrainy zginie.
Kochani obszar czarnoziemów jest większy jak Polska. Licząc z tymi z Tatarstanu i Krasnodarskiego kraju nawet cztery razy większy od powierzchni Polski.
Więc ….. któż gdzieś robił jakąś propagandę.
I kolejny raz
Uwalniam się od przekonania, że coś wiem, szczególnie gdy sama tego nie doświadczyłam
Uwalniam się od potrzeby ufania ludziom, którzy mówią o czymś czego nie doświadczyli
Mam rozróżnienie komu ufać, a komu nie.
Idę drogą własnego doświadczenia
Jechaliśmy przez wsie,miasteczka pogubione w tych polach
A potem wjechaliśmy wjechaliśmy sobie po prostu w te pola, jeździliśmy ścieżkami dla kombajnów, drogami dla traktorów. Byliśmy częścią tej przestrzeni.
Przestrzeni kukurydzy, słonecznika czy czarnej ziemi.
A my tempem z nogi na nogę zbliżamy się do Wołgi do Saratowa. Są dni, że jest bardzo ciepło ponad 35 stopni, a są , że się ochładza do ok 20. Słonce jest cudne, gdy bawi się z rześkim wiatrem.
Magma upału jest rzeczą, którą oboje uczymy się przepuszczać przez siebie.
Dziękujemy tej części drogi przez nieznaną nam rolniczą Rosję.
Zapraszamy na filmik pokazujący rosyjskie wsie