kurorty i wody mineralne
now browsing by category
Gorące hipisowskie żródło
Termalne źródło w gorącej Hiszpanii – źródło akceptacji 28/29 październik
Miejsce polecił nam spotkamy w jednej z oaz niemiecki turysta .
Nam oczywiście zaraz się oczy zapaliły , zaznaczył nam na mapie miejsce i my właśnie tutaj jesteśmy . Miejsce nazywa się Aqua Caliente położone jest koło Santa Fe , niedaleko lotniska w Granadzie
Jego koordynaty :
N37.156529
W3.753456
723 metry n.p.m
Jest to miejsce całkowicie dzikie , bez płatnych parkingów czy wstępów do sadzawki . Składa się z dwóch malutkich baseników przez które przepływa woda o temperaturze około 35 stopni . Następnie woda płynie z górki tworząc malutką kaskadę , taki naturalny ciepły bicz wodny .
Można też natrzeć się błotem z sadzawki. Po takim zabiegu skóra jest bardzo gładziutka .
My zaparkowaliśmy landrynkę nad samiutką sadzawką i sycąc się miejscem, poddaliśmy się kontemplacji , wody, ludzi miejsca .
Cały teren i jak z niego korzystać pokazał na Hiszpan nie znający innych języków poza swoim (jak takich zachowań brakowało nam w Maroku) .
Dwa źródła bardzo silne siarkowe – ciekawe jakim cudem nie zrobiono tutaj jeszcze basenów , praktycznie przez małą sadzawkę przepływa non-stop świeża woda . Gdy w nocy temperatura spadła , zapach siarki wdzierał się również do samochodu . Więc mieliśmy inhalacje .
Woda z radością zmyła wszelkie jeszcze ciężary marokańskiej podróży i napełniła nas spokojem i siłą .
Nazwałam ją wodą akceptacji , gdyż rano pojawili się panowie z trawowymi skrętami i palili je w wodzie.
Miejsce zresztą jest bardzo popularne wśród hipisów zimą.
Hipisi , dzieci kwiaty, przetarły szlak uwolnienia się ze sztywnych schematów , dzięki nim żyje nam się lżej , bardziej swobodnie .
Jednak sami często nie żyli dokładnie tak jak mówili, bo po prostu byłby to za duży przeskok dla ich świadomości . Jednak dążyli do wolności i chwała im za to !!!
Do tej pory niespecjalnie lubiłam takie miejsca . A przecież w Europie zachodniej miejsca wysoko wibracyjne , to albo miejsca ulubione przez hipisów, albo przez kościół.
Tutaj z wodą złapałam bardzo dobry kontakt , oczyszczała ze sztywnych schematów, które gdzieś tkwią jeszcze w podświadomości . Uczyła akceptacji do świata i ludzi . Taki kochany nauczyciel
Pożegnaliśmy to miejsce i udaliśmy się dalej powiedzmy – w kierunku domu .
Statkiem po Bajkale
Statkiem po Bajkale 6 sierpnia 2013
I jestem na wodzie , na najgłębszym jeziorze świata , najgłębszym i najstarszym. Na dziadku Bajkale , który wiele widział wiele przeżył, Jak już pisałam jest to najgłębsze jezioro świata w najgłębszym miejscu ma 1637 m, a należy podkreślić, że tylko 6 jezior na ziemi przekracza 500 m. Bajkał ma specyficzny zapach , ni to morski ni słodkiej wody , zapach który na pewno zapamiętam na długo i który będzie przypominał o sile tego miejsca jego wody, pamięci .
Hużir gdzie mieszkamy znajduje się nad małym Morzem, dopiero wycieczka na Haboj pokazała mi bezkres Bajkału, nazywanego przez miejscowych morzem . A dzisiejsza wycieczka jest po małym morzu . Małe morze jest dużo cieplejsze od dużego morza , jego temperatura myślę, że teraz wynosi z 15 stopni , a duży Bajkał ma z 8 .
Płynąc statkiem po Bajkale ma się wrażenie, ze stąpa się po wodzie , gdy patrzy się w otchłań wody ma się wrażenie, że patrzy się w swoje lustro , lustro prawdziwego siebie . Brzegi zostają gdzieś daleko, a my kierujemy się na wyspę Ogoj , na której znajduje się buddyjska stupa ludzi .
W czasie całego dnia przepłyniemy ok. 50 km, a żeby opłynąć Bajkał dookoła to trzeba by zrobić ok. 1500 km, Najfajniej własną łódka . Biznes turystyczny na szczęście (ludzi mało) na razie w powijakach więc ceny usług bardzo wysokie . Na pewno byłaby to niesamowita przygoda, aby na małym jachcie zawijać w dzikie miejsca , spotykać dzikie zwierzęta i na co dzień przez np. 2 tygodnie obcować z Bajkałem , a przy okazji z samym sobą . Inaczej mówić z przejawioną i nieprzejawioną prawdą w sobie .
Na Bajkale znajduje się 26 wysp , z tego Olchon nazywany jest sercem Bajkału, a wyspa Ogoj sercem 'małego moria' .
Buddyści stupę chcieli początkowo postawić na Olchonie , jednak środowiska szamańskie postawiły weto. Chcieli , aby to było na Bajkale. Szukali miejsca z samolotu – była zła widoczność – pokazała się wyspa Ogoj.
Słoneczko dzisiaj za chmurami , mam wrażenie , że wszystko rozmyte jest w przestrzeni , woda płynie , powietrze , skały, a skończywszy na mnie . Wszystko nawzajem przenika przez siebie tworząc jedną całość . Zapach Bajkału , przelatujące gęsi to wszystko powoduje, że ma się wrażenie, że jest się w miejscu poza czasem i przestrzenią. W miejscu gdzie kończy się świat ludzi , a zaczyna bogów. Gdzie światy łączą się ze sobą . Magia Bajkału pokazana w każdym najmniejszym calu.
A wyspa Ogoj …. miejsce ciszy spokoju , dla mnie miejsce które mówi, że siła materii przejawia się w ciszy , ciszy , ciszy własnego umysłu . To miejsce gdzie się jest , a tam wszystko jest .
Niestety zorganizowane wycieczki mają to do siebie , że mają swój plan , więc nie można do końca nacieszyć się miejscem . Taki urok , a może na ten moment wystarczy …..???
Może dostałam tam już wszystko co mogłam dostać …..? Czasami w czasie podróży chcę dłużej zatrzymać te miejsca , których energii mi potrzeba , brakuje. Wtopić się w nie – przytulić . Niektórzy mówią , że w tych energiach się nie żyje , one są dla Bogów . Gdzieś mam przeczucie, że można to połączyć i w tym żyć doskonale radząc sobie w świecie materii , jednak chyba sama muszę do tego dorosnąć . Spokojna woda Bajkału leciutko kołysze , a my przemieszczamy się w przód po wodzie , pod którą jest ziemia , w jednych miejscach bliżej, w drugich dalej .
Przez wody które dużo widziały zarówno dobrego i złego, dużo pamiętają , jednak umieją to wszystko odpuszczać i urastają w siłę .
Siła wody ….. temat ostatnio świetnie opisany i zbadany przez japońskiego naukowca Masuri Emoto. Udowodnił on, że woda niesie w sobie informację , naszych myśli, intencji. Fotografował wodę , jej zamarznięte kropelki. Okazało się , że woda w miejscach skażonych ma bardzo nieharmonijny kształt, natomiast woda z miejsc świętych idealnie harmonijny . Robił badania również wpływu modlitwy, intencji na wygląd kropelki wody. Woda nawet nie harmonijna, po godzinnej modlitwie nad nią zmieniała swój wygląd na bardziej harmonijny. Należy pamiętać, że w 70% składamy się z wody , dlatego nie tylko dobrze pić dobrą wodę, ale również swoim myśleniem jej nie zanieczyszczać . Woda to informacja, głębiny Bajkału to potężna informacja ostatnich 25 mln lat , naszych przodków , korzeni naszego człowieczeństwa .
Emoto robił również takie doświadczenie, że do butelek wlewał wodę i pisał na nich – miłość, złość , radość, nienawiść, a następnie fotografował . I okazało się , że pod wpływem wibracji napisanej na butelce woda również zmienia swoje właściwości. Dlatego dobrze jest gdy wlewamy do butelki wodę ze zdrowotnego , świętego źródełka zrywamy wszystkie etykietki (tym bardziej jak woda będzie trochę stała) , bo przecież zależy nam na energii konkretnej wody, a nie energii wypuszczającego wypitą kiedyś wodę koncernu.
Dziękuję Bajkałowi za tak cudowne przyjęcie ,za tę siłę , za tę informację . I nie dziwię się mojemu pradziadkowi, że zakochał się w Bajkale.
Mgiełka ściele się na Bajkale dając wrażenie magii, w czasie mgły lepiej widać duchy, mam wrażenie , że wtedy bardziej otwierają się ich drzwi .
My płyniemy do źródeł męskiego i żeńskiego.
Niestety gdy 3 statki z ludzmi przypływają równocześnie, trudno wejść w bezpośredni kontakt z miejscem , a może po prostu Bajkał urzeka mnie tak, że trudno mi oderwać od niego wzrok. Wdycham, powietrze, patrzę w przestrzeń i po prostu jestem , popadam w stan przestrzeni pomiędzy myślami, pomiędzy sobą , pomiędzy światami .
Dziękuję za cudowną wycieczkę , za cudowne spotkanie z Bajkałem . To praktycznie takie nasze czułe pożegnanie , bo już niedługo czas jechać dalej .
Pełnia księżyca w saunie dymnej
Sauna 26 , 27 marzec 2013
I wreście trafiliśmy do prawdziwej fińskiej sauny czyli sauny dymnej (fiń. savusauna ) był to osobny domek z dwoma przebieralniami ogrzewanymi otwartymi paleniskami kominków , w środkowym pomieszczeniu o wymiarach ok 6×5 metrów był usytuowany wielki piec o wielkości 1×1,5 metra , w jego dolnej części były drzwiczki paleniska , a na wysokości około 1,5 metra była wielka pokrywa pod którą spoczywały kamienie na całej górnej powierzchni pieca bez komina . W czasie nagrzewania kamieni górna pokrywa pieca jest zamknięta nad kamieniami ,a w jej centralnym miejscu znajduje się tylko niewielki otwór wylotowy dla dymu który wpada bezpośrednio do pomieszczenia sauny . W ten sposób
gorącym dymem zostają nagrzane wszystkie elementy wnętrza sauny . Po odpowiednim rozgrzaniu kamieni wewnątrz pieca , otwiera się pokrywę oraz usuwa dym z pomieszczenia . W tylnej części sauny pod sufitem znajduje się balkonik gdzie można usiąść na ławce , całe pomieszczenie przesiąknięte jest zapachem dymu i zabarwione na czarno . Wystarczy teraz polać wodą tą ogromną ilość gorących kamieni , aby uzyskać wysoką wilgotność i temperaturę w postaci pary o zapachu dymu.
W saunie siada się na małej osobistej desce jak u nas deska do krojenia , tylko cięższa.
Pierwszy raz jesteśmy w takiej saunie , dym jak przy ognisku przenika każdą komórkę ciała, ma się wrażenie, że wszystko co niepotrzebne wychodzi i spala się w przestrzeni . W saunie jest taka wilgotność , że ciało spływa strumieniami wody i potu .
Po rozgrzaniu ciała w saunie , oczywiście kąpiel w przerębli . Niesamowite uczucie , gdy wchodzi się do wody wewnątrz niewielkiej przestrzeni pozbawionej lodu . Po wyjściu człowiek czuje się jak nowo narodzony , przez moment jest zimno, a potem następuje eksplozja gorąca .
Można wtedy chodzić nago kilkanaście minut w otoczeniu głębokiego śniegu i minusowych temperatur, a ciało , dusza i umysł stapiają się ze wszechświatem .
Sauna ma szczególne znaczenie w Finlandii , w kraju gdzie silne mrozy są na porządku dziennym , stanowiła miejsce spotkań , higieny , służyła do rodzenia dzieci .
Ojciec naszej servasowskiej gospodyni urodził się w saunie .
Byliśmy w wielu saunach , uczestniczyliśmy w szałasach potu , jednak sauna dymna ma działanie na wszystkich poziomach oczyszcza ciało, umysł , dusze integruje nas z wszechświatem .
My uczestniczyliśmy w saunie w miejscowości Kiilopaa koszt 13 euro od osoby, z ręcznikiem 18 , my z uwagi na różnice językowo-kulturalne wybraliśmy tę opcję droższą .
Teraz już po ubraniu się nasza skóra lekko pachnie dymem drzewnym , można się umyć mydłem , ale po się brudzić chemikaliami i zatykać pory .
Z tego co dowiedzieliśmy się zapach dymu odstrasza komary , najbardziej tradycyjne środki odstraszające komary są na bazie pochodnych dymu . Zresztą w Finlandii można kupić olejki zapachowe o zapachu dymu drzewnego .
Polecamy tę saunę i jak tylko będzie okazja z niej znowu skorzystać – w rozsądnej cenie – to na pewno to zrobimy .
I zrobiliśmy zaraz na drugi dzień w tej samej saunie . Przyciągnęła nas uwiodła ……
Rano już na ciele nie było czuć zapachu dymu , jednak my byliśmy kompletnie rozleniwieni , z ciała wychodziło zmęczenie zbierane przez lata .
Jednak wieczorem znów odwiedziliśmy znajomą saunę , aby tym razem już bardziej świadomie w niej uczestniczyć .
Gdy siedzi się na górze i wdycha przesiąknięte dymem powietrze ma się wrażenie, że wszystko co niepotrzebne w ciele przepala się , rozpuszcza .
A gdy wychodzi się na zewnątrz i wchodzi do przerębli nowa siła zapełnia te miejsca, dając nowe możliwości .
Dziś pełnia , a temperatura dochodzi do -15 , fajnie tak prawie nago biegać po polu i jeszcze kąpać się w takiej bardzo prawdziwej przerębli , taki prezent od wszechświata , dzień po dniu .
I gdy już ubrani wychodziliśmy z sauny zmierzając w kierunku naszego domku jakim jest samochód pojawiła się ona …. baletnica . Przy pełni i jeszcze niebieskim niebie. Dostrzegalna jak chmura, nawet zastanawialiśmy się przez moment czy to ona czy chmury, jednak chmury gdzieś idą , a ona pojawiała się i znikała , tańcząc po niebie . Nie myśleliśmy, że to możliwe , , a widać, że jak ona chce to pokaże się nawet prawie w dzień.
Taka informacja, że wszechświat chce nam się pokazać z jak najlepszej strony .
Otepaa – ulubione miejsce Justyny Kowalczyk (ponoć)
Otepaa 22-23 luty 2013
I tak trzeciego dnia naszej podróży docieramy do Otepaa , zimowej stolicy Estonii
Królestwa narciarstwa biegowego, ponoć ulubionego miejsca Justyny Kowalczyk .
Nasze wrażenia po wjeździe do miasteczka (3 tys mieszkańców) były mieszane . Spodziewaliśmy się kurortu w polskim stylu , z tysiącem knajpek, sklepików z pamiątkami i sprzętem sportowym.
Nic bardziej mylnego , miasteczko jest senne , z kilkoma knajpkami i niewielką ilością (mimo weekendu) turystów .
Hotele i hoteliki są oznaczone, jednak gdy się pod nie podjeżdża widnieje z reguły numer telefonu kontaktowego.
Miasto jest średnio przyjazne dla takiego turysty jak my , – szukających ustronnych miejsc do spania w samochodzie – dlatego decydujemy się na hotel .
Znajdujemy hotel Lille , www.lillehotel.ee w samym centrum miasta ok 300 metrów od stadionu sportowego.
Warunki przeciętne , mały pokoik z jeszcze skromniejszą łazienką za 50 euro (pokój , 2 osoby i śniadanie (naszym zdaniem bardzo porządne, nie ma problemu z wersją wegetariańską ) ) . Uroku dodaje mu gospodarz, który mówi po rosyjsku , miłośnik biegówek , taki ciekawy ludzi człowiek , który mieszka w hotelu. Nie wiemy ile w tym prawdy..? Czy to jest historia tylko dla Polaków , ale opowiadał nam , że 3 razy gościł Justynę Kowalczyk (2 razy latem i raz zimą ) .
Zważywszy na niewielką ilość hoteli w okolicy jest to bardzo prawdopodobne .
Otepaa leży w najwyższych górach Estonii , najwyższy szczyt ma niewiele ponad 200 metrów
Warunki, śniegowe są zdumiewająco dobre , a położenie daleko na północy , powoduje , że mrozy również tutaj dopisują .
My mamy szczęście pełne słonce i temperatura ok – 5 stopni . Praktycznie to przydałby się leżaczek, aby wygrzewać się na słonku.
Jedyny fenomen to rejon stadionu narciarskiego i skoczni , gdzie jest jakiś dziwny front, w postaci mroźnego przeciągu . Ma się wrażenie , że jest tutaj dobre kilka stopni mniej .
Kompleks tras biegowych Otepaa to arena zawodów pucharu świata , miejsce treningu wielu kadr narodowych .
Obiekt nowoczesny ze stadionem i strzelnicą , powyżej plątanina tras w lesie porastającym wzgórze , trasy wspaniale utrzymane na najwyższym poziomie . Niestety nie wszystkie wyratrakowane wg planu tras zamieszczonego na parkingu . Widnieje tam kilka pętelek w różnym kolorze , niestety w terenie nie są oznaczone , a przydałoby się je oznaczyć z uwagi na ich jednokierunkowość .
Pozostaje więc obserwacja innych biegaczy i śladów po biegaczach łyżwą na podbiegach.
Ja (Brygida ) jakoś nie mogłam zaprzyjaźnić się z Otepaa , któryś raz już zauważam , że miejscowości gdzie sport wygrywa z naturą , nie za bardzo mnie pociągają .
A tutaj to przede wszystkim dzieło człowieka , to nie spacer po przyrodzie to wycieczka po sztucznie stworzonych przez człowieka trasach. Oczywiście mam na myśli trasy sportowe wokół stadionu . Natomiast trasa słynnego Tartu maratonu , wije się poprzez pola łąki , między domkami , czasami według drogi, jezior , pokazując malowniczość okolicy.
Ja (Bartek) zaprzyjaźniłem z oświetloną częścią trasy sportowej znajdującej się pomiędzy stadionem , a skocznią. Jest niesamowitą frajdą , jazda przy sztucznym świetle na tej bardzo urozmaiconej pętli , obfitującej w strome podjazdy przepadziste zjazdy , ciasne nieoczekiwane zakręty i wiraże . Można się poczuć jak na kolejce górskiej w wesołym miasteczku.
Otepaa nie jest miejscem w dzikiej przyrodzie, ani miejscem gdzie narty biegowe służą do przemieszczania się przez nią , natomiast jest idealnym miejscem dla pasjonata nart biegowych , który będzie mógł się nabiegać na świetnie przygotowanych trasach od rana do późnego wieczora ((3 km trasy sportowej oświetlone)
Poza nartami biegowymi można pojeździć skuterem , na zjazdówkach , na snowboardzie i zjechać na jednej z największej atrakcji czyli zjeździe na specjalnej oponie po dość stromym stoku , zabawa super dobra niezależnie od wieku . Takie zimowe wesołe miasteczko.
Otepaa kurierzy słońca
Pozdrawiamy serdecznie z Otepaa w Estonii , gdzie dotarliśmy dziś , odwiedzając po drodze ciekawe miejsca , ale o tym innym razem . Otepaa to miejsca gdzie bardzo dobrze biega się naszej Justynie Kowalczyk .
Dziś byliśmy kurierami słońca , przed nami były czarne chmury , a jak w nie wjeżdżaliśmy robiło się pięknie słonecznie . Żartowaliśmy , że na nasz widok chmury uciekają , a my niesiemy słońca.