Bajkał
now browsing by tag
Bajkał ten starszy brat a Chavsugul młodszy….
Bajkał ten starszy brat a Chavsugul młodszy…. 23.10.2019
Bajkał – gdy podróżuję tam z Bartkiem, zawsze jest trudnym doświadczeniem.
Zapytacie dlaczego?
Porównywanie mniejszego, mniej znanego, bardziej krystalicznego jeziora Chavsugul w Mongolii z wielkim, wręcz potężnym, bardziej znanym mniej czystym i krystalicznym Bajkałem, to porównanie również młodszego i starszego brata.
Gdzie Bajkał ten starszy, a Chavsugul młodszy.
Analogia do Bartka relacji z bratem.
Łączy ich jedna rzeka Selenge.
Notabene jedyna która wypływa z Chavsugul
Tak jakby młodszy swoim kryształem, dzikością miał wspierać starszego i tylko go.
Gdy rzeka płynie przez ponad 300 km często przez zmulone tereny gubi swoją krystaliczność.
I Bajkał może myśleć o nim całkiem inaczej.
Wręcz odrzucać jego wody.
200 lat temu w dorzeczu Selenge nad Bajkałem było potężne trzęsienie ziemi, wsie znajdujące się tam zniknęły z powierzchni.
Bracia się pokłócili.
I gdy na poważnie obserwuje się co pokazuje wszechświat gdy idzie się za prowadzeniem, można zobaczyć tak NAPRAWDĘ swoją relacje.
Na wyspie Olchonie Park Narodowy stawał pomiędzy.
Czy w życiu ich też któś był zawsze pomiędzy nimi – oczywiście.
Tylko przy skale Szamance mogli się kontaktować, a kto to Szamanka?
Relacja Bartka i jego brata to…….
dziś można nazwać brak relacji, gdyż brat kontaktuje się z Bartkiem tylko w obecności matki.
Brak zgody na inne spotkania.
A Bartkowi teraz w obecności Bajkału wypływają żale i skrzywdzenia z przed lat. Skrywane emocje do brata w dużej części kata, szantażysty, których nie mógł wyrażać bo to by pogłębiło chorobę brata (silna depresja od około 16 roku życia).
Ale lepszego, zdolniejszego, którego miał naśladować.
Więc bratu wszystko było wolno ( Tak jak wcześniej gdy urodził się młodszy brat, wtedy mu wszystko było wolno) on mógł tylko siedzieć po cichu. I nikomu nie mówić o chorobie brata. Wstydzić się jej w samotności.
Wyparł emocje i schował je głębo, z czasem w ogóle przestał czuć.
Bo co wypływało gdy zaczynał czuć ?
Nie miłość i radość tylko wielka, wielka nienawiść, której nie miał prawa czuć.
I zamiast otwierać się to znowu zamykał na odczuwanie.
Do tego dochodziło poczucie winy, że przez to, że był dynamiczny, lubił non stop biegać jako dziecko – wpędzał brata w chorobę.
Relacje rodzinne są często wielkimi tajemnicami, gdzie pozornie wszyscy udają miłość jak widzą się szczególnie raz do roku.
A w środku buzuje masa nienawiści.
Jedno co to trzeba, to trzeźwo i uczciwie na to popatrzeć i chcieć to uzdrowić.
A takich śmiałków znam niewielu.
I to niezależnie czy wielcy terapeuci czy prości ludzie.
Może nawet Ci pierwsi lepiej umieją to ukryć i zagadać ????
Zapomniałam o tzw. duchowych – Ci kładą na te emocje ciężkie worki miłości…
Zapytacie teraz dlaczego mnie to dotyczy?
Odpowiedź jest banalna. Moi rodzice wstydzili się swojego rodzeństwa, a szczególnie moja mama miała trzymać w tajemnicy nieporadność swojej siostry i związania się jej z alkoholikiem.
TAJEMNICA RÓWNA SIĘ TRAUMA
Zobaczcie ile ich sami sobie tworzycie, z prostego wstydu przed samym sobą?????
Tekst zamieszczony za całkowitą aprobatą Bartka.
P. S.
Zmuszając bliskich do tajemnic nakładamy na nich traumy.
Jedne osoby, które są do tego zobowiązane to terapeuci, uzdrowiciele itp.
Widzicie na zdjęciu, jaki prezent dostał Bartek od Bajkału.
Na złotych bajkalskich plażach
Złota plaża wśród płonącej tajgi wokół Bajkału 19-20 sierpnia 2015
Bajkał, Bajkał zaprosił nas w gości. A może my troszeczkę wymusiliśmy to spotkanie, gdyż aura nie specjalnie sprzyjała.
Może nie tyle aura, bo temperatury były wysokie, a od dłuższego czasu nie było deszczy. Najbardziej suche i ciepłe lato od lat – również nad tym największym rosyjskim jeziorem ……
I tajga zapaliła się silnym płomieniem praktycznie po obydwu stronach Bajkału, najbardziej rezerwat koło wyspy Olchon w obłasti irkurckiej, i po przeciwnej stronie na terenie Buracji. Dym był tak duży, że czasem na zdjęciach satelitarnych Bajkału nie było widać.
Jakie energie się tutaj przepalają?
Iwołnicki datzan, teraz tajga…….
My po pierwszej nieudanej próbie jazdy na brzeg jeziora w rejon Barnaul, teraz stwierdziliśmy że pojedziemy w rejon Irkucka i zobaczymy. Tysiące hektarów płonącej tajgi nie obiecywały przejrzystości powietrza. Jednak wszystko zależało od wiatrów.
Na powitanie i można rzecz na pożegnanie przygarnęły nas złote plaże w dorzeczu rzeki Selenge między Istok, a Posolskoje.
Bajkał pokazywał się iście magicznie, byłam na wyspie Olchon dwa lata temu, jednak nie myślałam, że ma z drugiej strony tak piękne plaże.
Olchon link http://brygidaibartek.pl/?s=Olchon&submit=Search
Złota plaża, słońce (niestety lekko za mgiełką), zefirek i niesamowite zaskoczenie – ciepła woda ok. 22-25 stopni (chyba wynik tych upałów). Poczuliśmy świeżość istnienia, coś co uwielbiam na bałtyckich plażach – spacer po piasku w dal.
Tutaj jeszcze po migocących złotymi drobinkami miki. Miałam wrażenie, że wszechświat utkał dywan ze złota po którym mogliśmy teraz spacerować, przenikając się złotem matki ziemi od stóp. Światło z góry, złoto z dołu. Wszystko zlewające się w jeden strumień boskiej energii. Jakaś bajka spotkania, cieszyliśmy się z tego spotkania jak dzieci, które dawno nie widziały swojego ukochanego dziadka, sycąc przestrzenią wody, złota piasku, ciepła i słońca.
Napełniam się złotym światłem ziemi i nieba, pozwalając mu przenikać każdą komórkę mojego ciała.
Ustawiliśmy się na wydmie i radowaliśmy z gościny, z zachodu słońca magicznego jak całe to piękne spotkanie. Słońce chowało się po drugiej stronie za góry. Na dziś koniec jutro nastanie nowy dzień.
Mieliśmy nadzieję, że tutaj ……
Niestety plany wszechświat miał inne – ok. 23 wiatr się odwrócił i zaczęło strasznie cuchnąć – tak bardzo, że nie można było swobodnie oddychać. Po wodzie ciągnął się dym jak mgła, z żalem pożegnaliśmy przepiękne miejsce i pojechaliśmy szukać miejsca bez smrodu ……..
Udało się znaleźć na wzgórku koło Babuszkina. Jaka ulga ………
Wczorajszy dzień jednak wiele nas nie nauczył, dalej chcieliśmy oglądać Bajkał, a on…… a może jego otoczenie chciało go schować przed nami.
W Babuszkinie kupiliśmy malinki (pierwsze dla nas w tym roku), ile radości i ruszyliśmy w kierunku Irkucka. Na szczęście daleko nie ujechaliśmy, bo pojawiła się chmura dymu zakrywająca nie tylko jezioro, ale i niosąca straszny odór.
Chwila konsternacji…….
– Ten Bajkał to był z umysłu ….. – przyznaliśmy się wreszcie do tego. Pokochałam Bajkał dwa lata temu, a Bartek po tych wszystkich opowieściach chciał go zobaczyć.
Gdyby nie przepisy wizowe zostalibyśmy na pewno dalej w Mongolii, czuliśmy z niej dalsze zaproszenie.
Podziękowaliśmy cudownemu dziadziusiowi za gościnę. Za to, że przyjął nas tak pięknie mimo złych warunków zewnętrznych (skłóconej rodzinki wokół), poprosiliśmy o ponowną gościnę wtedy gdy warunki będą korzystne, aby nacieszyć się spotkaniem. Odwinęliśmy wrotki i pojechaliśmy w kierunku Mongolii.
Swąd i mgiełka spalenizny ciągnęła się jeszcze z 200 km od jeziora, czasem przy drodze widać było spalone drzewa, a czasem palącą się ściółkę czy torfowiska.
Pożary powodowały niesamowite napięcie przestrzeni (jak rodzina się kłoci i dogadać nie może, jak jest…???). Napięcia którego nie czuliśmy, aby się w nie mieszać. Zostawiliśmy więc je w swoim sosie.
Uwalniam się od przymusu mieszania w konflikty – tylko dla doświadczenia emocji
Pozwalam nie mieszać się konflikty, gdy nie mam pomysłu jak pomóc.
Jeszcze raz dziękujemy za ten piękny czas w tych bardzo niesprzyjających warunkach. Mamy nadzieję na ponowne spotkanie. Teraz czas na młodszego brata Bajkału (tak go nazywają) – mongolski Habsugul.