Bajkał

now browsing by tag

 
 

Bajkał ten starszy brat a Chavsugul młodszy….

Bajkał ten starszy brat a Chavsugul młodszy…. 23.10.2019

 

IMG-20191112-WA0001(1)

Bajkał – gdy podróżuję tam z Bartkiem, zawsze jest trudnym doświadczeniem.
Zapytacie dlaczego?
Porównywanie mniejszego, mniej znanego, bardziej krystalicznego jeziora Chavsugul w Mongolii z wielkim, wręcz potężnym, bardziej znanym mniej czystym i krystalicznym Bajkałem, to porównanie również młodszego i starszego brata.
Gdzie Bajkał ten starszy, a Chavsugul młodszy.
Analogia do Bartka relacji z bratem.
Łączy ich jedna rzeka Selenge.
Notabene jedyna która wypływa z Chavsugul
Tak jakby młodszy swoim kryształem, dzikością miał wspierać starszego i tylko go.
Gdy rzeka płynie przez ponad 300 km często przez zmulone tereny gubi swoją krystaliczność.
I Bajkał może myśleć o nim całkiem inaczej.
Wręcz odrzucać jego wody.
200 lat temu w dorzeczu Selenge nad Bajkałem było potężne trzęsienie ziemi, wsie znajdujące się tam zniknęły z powierzchni.
Bracia się pokłócili.
I gdy na poważnie obserwuje się co pokazuje wszechświat gdy idzie się za prowadzeniem, można zobaczyć tak NAPRAWDĘ swoją relacje.
Na wyspie Olchonie Park Narodowy stawał pomiędzy.
Czy w życiu ich też któś był zawsze pomiędzy nimi – oczywiście.
Tylko przy skale Szamance mogli się kontaktować, a kto to Szamanka?
Relacja Bartka i jego brata to…….
dziś można nazwać brak relacji, gdyż brat kontaktuje się z Bartkiem tylko w obecności matki.
Brak zgody na inne spotkania.
A Bartkowi teraz w obecności Bajkału wypływają żale i skrzywdzenia z przed lat. Skrywane emocje do brata w dużej części kata, szantażysty, których nie mógł wyrażać bo to by pogłębiło chorobę brata (silna depresja od około 16 roku życia).
Ale lepszego, zdolniejszego, którego miał naśladować.
Więc bratu wszystko było wolno ( Tak jak wcześniej gdy urodził się młodszy brat, wtedy mu wszystko było wolno) on mógł tylko siedzieć po cichu. I nikomu nie mówić o chorobie brata. Wstydzić się jej w samotności.
Wyparł emocje i schował je głębo, z czasem w ogóle przestał czuć.
Bo co wypływało gdy zaczynał czuć ?
Nie miłość i radość tylko wielka, wielka nienawiść, której nie miał prawa czuć.
I zamiast otwierać się to znowu zamykał na odczuwanie.
Do tego dochodziło poczucie winy, że przez to, że był dynamiczny, lubił non stop biegać jako dziecko – wpędzał brata w chorobę.

Relacje rodzinne są często wielkimi tajemnicami, gdzie pozornie wszyscy udają miłość jak widzą się szczególnie raz do roku.
A w środku buzuje masa nienawiści.
Jedno co to trzeba, to trzeźwo i uczciwie na to popatrzeć i chcieć to uzdrowić.
A takich śmiałków znam niewielu.
I to niezależnie czy wielcy terapeuci czy prości ludzie.
Może nawet Ci pierwsi lepiej umieją to ukryć i zagadać ????
Zapomniałam o tzw. duchowych – Ci kładą na te emocje ciężkie worki miłości…
Zapytacie teraz dlaczego mnie to dotyczy?
Odpowiedź jest banalna. Moi rodzice wstydzili się swojego rodzeństwa, a szczególnie moja mama miała trzymać w tajemnicy nieporadność swojej siostry i związania się jej z alkoholikiem.

TAJEMNICA RÓWNA SIĘ TRAUMA

Zobaczcie ile ich sami sobie tworzycie, z prostego wstydu przed samym sobą?????

Tekst zamieszczony za całkowitą aprobatą Bartka.

P. S.
Zmuszając bliskich do tajemnic nakładamy na nich traumy.
Jedne osoby, które są do tego zobowiązane to terapeuci, uzdrowiciele itp.

Widzicie na zdjęciu, jaki prezent dostał Bartek od Bajkału.

W objęciach bajkalskiego luksusu – hotel Majak

Hotel Majak – w objęciach bajkalskiego luksusu 7-10 listopada 2015

 

 

Luksusowy hotel na brzegu Bajkału, w centrum kurorciku przyjął nas pięknym pokojem z widokiem na Bajkał i obrazem z domkiem nad Bajkałem, takim naszym gdzieś marzeniem na zatrzymanie się na dłużej. 

 

 

 

 

W cenie było śniadanie i jak zwykle jedzenie, kolejny raz pokazało nam nasze emocje. W hotelu miał być szwedzki stół, jednak z uwagi na małą ilość gości podawane było do stolików z karty, w której albo była zimna płyta, albo owsianka czy naleśniki. Zauważyłam jedno, że lubię szwedzki stół, coś tam jest zawsze dla nas, traktuję go jako ciekawostkę, bo mogę popróbować różnych rzeczy, pooceniać, pokrytykować.

 

Uwalniam się od przymusu jedzenia po to, aby oceniać czy krytykować,

 

Skupiam się na tym co potrzebuje moje ciało i dostarczam mu to.

 

Przecież jedzeniem ponoć dostarczamy pożywienia dla ciała, a nie dla umysłu.

Często słyszę o jedzeniu z umysłu, typu :

 

– powinno się jeść to, a to ……….. – ktoś mówi.

– a twoje ciało tego potrzebuje? – pytam.

– w telewizji mówili – ktoś odpowiada…

 

Przekonań odnośnie jedzenia jest masę, a co za tym idzie masę lęków i zastraszenia. Warto to obserwować, czy jem dlatego, że boję się, że ciału czegoś nie dostarczę – czy dlatego, że ono naprawdę tego potrzebuje.

 

Uwalniam się od przymusu jedzenia z lęku

 

Dostarczam ciału to czego potrzebuje TERAZ

 

A wracając do hotelu, gdy poprosiliśmy o warzywa i owoce na śniadanie dostaliśmy 3 plasterki pomidora, ogórka, papryki, gruszki, jabłka – podane tak byle jak….

Gdy zwróciłam Pani uwagę – była niemiła…

– A co mamy robić szwedzki stół dla paru osób – odburkła.

Napisałam potem list do hotelu, za 5 minut Pani stała pod drzwiami z talerzem pięknie ułożonych owoców.

 

 

Pełne zaskoczenie!

Kiedyś robiłabym wściekłą awanturę, no bo mi się należy – i hahhhaa – która nic by nie wniosła…

…a teraz nawet przeproszono mnie w piękny sposób.

 

Uwalniam się od przymusu zwracania uwagi innym w sposób agresywny

 

Zwracam uwagę innym w mądry sposób.

 

Oczywiście na drugi dzień na śniadaniu dalej nie wiedzieli co nam dać, ale chociaż to ładnie ułożyli (mimo, że napisałam w liście co jemy), jednak po zwróceniu uwagi na nasz stół zawitała sałatka z buraka, kapusty i piure ziemniaczane. Jak się potem okazało – przy rozmowie z managerem – przez parę lat mieli tylko 3 osoby jedzące inaczej – dwóch wegetarian i na surowej diecie piosenkarkę z Australii. Tak…. Rosja jest bardzo specyficzna jedzeniowo – wegetarianie czy weganie sobie poradzą, ale gdy nie je się mąki, glutenu robi się wielki problem.

Pokazało nam to, że praktycznie trzeba wziąć kartkę z tym co jemy i dać ją kucharzowi – jak będzie otwarty to coś zrobi. Bo operowanie określeniami jak np weganizm, wegetarianim , raw food może być bardzo mylące. 

 

A wracając do śniadania, normalnie to ja nie jem nic….. zazwyczaj do popołudnia, ale w takich przypadkach włączają mi się wymagania, czyli zagłuszacze wdzięczności, mądrości.

 

Uwalniam się od wymagań

 

Pozwalam sobie bez kompleksów prosić o to co ważne dla mnie.

 

Pokoik był naszym azylem z widokiem na piękny, bezmierny Bajkał, gdyby nie fakt, że spało się tragicznie – żar w pokoju (my przyzwyczajeni do 8-10 w czasie nocy, a tu co najmniej 25), gwar na ulicy jak otworzyliśmy okno – to pewnie zostalibyśmy dłużej – choćby o jedną noc.

A tak praktycznie po 48 godzinach podziękowaliśmy z wielką wdzięcznością za ten piękny czas, piękne lekcje i transformacje.

 

3 dni nad Bajkałem

Listwanka – 3 dni nad Bajkałem 7-10 listopada 2015

 

 

W środku nocy poprzez 20 wzgórz i dolin dotarliśmy do maleńkiego kurortu położonego praktycznie na skłonie góry wchodzącej w wody Bajkału u źródeł Rzeki Angary. Znaleźliśmy miejsce na przystani promu – 50 metrów Bajkału, gdzie teraz w nocy trwał połów ryb, kilkanaście średnich stateczków dryfowało gdzieś na wodzie od czasu do czasu wydając cichsze lub głośniejsze pomruki, błyskając światełkami w lekkiej mgle. Połowy zapewne ulubionego przez wszystkich turystów omula (żyje tylko w Bajkale, i do wielkości sprzedawanej w restauracjach potrzebuje rosnąć kilka lat). Takie z jednej strony sympatyczne i niesympatyczne powitanie.

 

– Bracie kto smakuje się Twoim kosztem?

 

 

Ranek powitał nas przepięknymi mgłami Bajkału i Angary. Świat wody, powietrza, ziemi stapiał się w jedność. Magia poranka, magia początku, takie piękne dzień dobry, od duchów tego miejsca.

 

 

 

 

Postanowiliśmy zostać tutaj 2-3 dni, lub do dnia przed opadami śniegu z uwagi na prostą, ale bardzo pofałdowaną drogę.

Kilka hoteli 4-gwiazdkowych na bookingu miało dobre ceny, praktycznie jak normalny pokój z łazienką bez promocji – tyle samo co płaciliśmy w za zwykły pokoik w sanatorium w Gorjaczinsku. A hotele nad samym Bajkałem i standard wysoki. Z oglądaniem musieliśmy poczekać do popołudnia gdyż wszystkie były zajęte z uwagi na niedzielę i przepiękną pogodę. Fakt, że ceny z bookingu nie pokrywały się ze słyszanymi w hotelach, ale……. Można zarezerwować przez booking – po zobaczeniu pokoju. Warto sprawdzać.

 

Piękny dzień sprzyjał spacerom. Może nie po dziczy, gdyż jak pisałam Litwanka praktycznie wbita jest w Bajkał. Więc jest Bajkał, czasem kamieniste plaże nad nim, droga, trochę zabudowań i skłon góry. Ale nawet spacer koło drogi z widokiem nad Bajkał w pięknym słońcu i ciepełku, cieszył nas bardzo.

 

 

 

 

Odwiedziliśmy bajkalskie muzeum (wstęp 310 rubli od osoby, 130 fotografowanie) gdzie mogliśmy bliżej poznać życie jeziora.

A Bartek bliżej poznać swojego brata – o analogii jezior Chubsugul i Bajkału, jak do relacji Bartka z jego bratem pisaliśmy http://brygidaibartek.pl/mlodszy-brat-starszy-brat-bajkal-chubsugul-bartek-slawek/

 

– Bracie chcę Cię poznać bliżej, zrozumieć i zobaczyć Twoje piękno – dźwięczało w przestrzeni…

 

Muzeum pokazuje powstawanie Bajkału, jego faunę i florę. Zabiera podróż symulowaną łodzią podwodną w najgłębsze miejsce Bajkału, pokazując, że wiele ryb może żyć bez światła słonecznego, nawet tutejsze foki nerpy jakiś czas potrafią przebywać w ciemnych głębinach.

 

 

 

Podróż w głąb Bajkału to jak podróż do wewnątrz siebie, swojego poczęcia, swojej istoty.

W akwariach pływają tutejsze rybki (i nie tylko rybki). Omul to zdecydowanie złota rybka. Dlatego gdy stanęliśmy przy niej poprosiliśmy zgodnie z przekonaniem o spełnienie trzech życzeń. Wypuścić jej nie mogliśmy, jednak daliśmy jej i sobie przyzwolenie na wolność.

Tak wolność …….. im bardziej zagłębiamy się w jej subtelności tym bardziej widzimy ile niepotrzebnych i bezsensownych przekonań nam ją blokuje.

 

Pozwalam sobie iść drogą wolności.

 

A rybki … tak jak kiedyś powiedział mi miś w zoo, chcą bliżej poznać człowieka i dlatego decydują się na ograniczenie swojej wolności. Może dzięki tym zwierzęcym pionierom, zamiast je zjadać będziemy tak psa, czy kota traktować jako przyjaciół i pełno prawne istoty na ziemi. Poza tym zwierzęta, tak samo jak ludzie chcą doświadczyć zmian.

 

 

 

 

A wracając do omula, czy zjadanie złotej rybki jest dozwolone???

Może zamiast chcąc realizować marzenia, zajadamy je???

My poprosiliśmy złotego pięknego starego omula o nasze szczęście, miłość, lekkość, bezpieczeństwo, obfitość. Posyłając dużo świetlistej energii.

Przywitaliśmy się również z nerpami, tutejszymi fokami, które w naturze nie chciały nam się pokazać, a tutaj wesoło pływały po swoim baseniku.

 

 

Urzekły nas zdjęcia Olgi Kamienskiej bajkalskiego lodu i poprosiliśmy Bajkał o możliwość spotkania, gdy jego wody w swojej górnej warstwie zatrzymają się na jakiś czas. 

 

 

I tak aż do zachodu słońca poddaliśmy się kontemplacji okolicznych miejsc, aby potem wejść do czterogwiezdnego hotelu Majak w centrum miasteczka. Wybraliśmy pokój półlux z widokiem na Bajkał – na 5 piętrze w rewelacyjnej cenie ze śniadaniem 2750 rubli (170 zł cały pokój + śniadanie).

Teraz można było popatrzeć dalej w Bajkał, jednak od Bajkału dzieliła nas ruchliwa, głośna droga…

 

– Bracie dlaczego inni tak chcą nas rozdzielić, pokłócić???

 

Bartek znów patrzył na swojego brata z góry… chciał dostrzec go jak najwięcej, w oddali migotały ośnieżone szczyty, miejsce pozwalało nam transformować wiele spraw. Przestrzeń pozwalała na zmiany. Bajkał swoją niesamowitą przezroczystością pomagał nam stawać się bardziej przezroczystym, bardziej zgodnym z sobą. Bajkał jest do 40 metrów przezroczysty, a do 100 dociera światło.

 

Staję się coraz bardziej przezroczysta i przejrzysta dla siebie.

 

Czasem przychodzi do mnie taka refleksja, że dziś rzeki jeziora są coraz bardziej zanieczyszczone, gdyż ludzie coraz bardziej przybierają maski, zanieczyszczając swoją wewnętrzną przejrzystość.

 

Bezpiecznie i spokojnie uwalniam się od tego co blokuje moją przejrzystość.

 

Przejrzystość świata, ludzi, przyrody, a przede wszystkim mnie samej.

 

 

I tak syciliśmy się pobytem tutaj, chciałoby się zostać dłużej, jednak pojawiały się lęki co będzie jak napada śnieg, przyjdą mrozy. Pojawiał się lęk przed opisywaną wszędzie syberyjską zimą. Lęk który zastępował prowadzenie. Miałam wrażenie, że chcę jak najszybciej wyjechać z Syberii, żeby broń boże nie doświadczyć lodowych dróg czy zimna. Lęki, które nie pozwalają zwolnić, nie pozwalają na to by żyć.

 

Uwalniam się od przymusu uciekania od tego czego się boję

 

Pozwalam sobie przyjrzeć temu czego się boję i świadomie zdecydować czy w to wchodzę czy nie

 

I tak po 2 dniach pobytu podziękowaliśmy pokoikowi (dokupiliśmy pobyt do 16-tej godziny ), oraz Listwiance i o zachodzie słońce, zachowując w sercu świetlisty Bajkał, ruszyliśmy w kierunku Irkucka.

 

 

 

Więcej o listwance https://pl.wikipedia.org/wiki/Listwianka

 

Listwianka (ros. Листвянка) – miejscowość w obwodzie irkuckim Rosji, nad brzegiem jeziora Bajkał, w pobliżu miejsca, gdzie rzeka Angara bierze swój początek z Bajkału. Nazwa pochodzi od rosyjskiej nazwy modrzewi (ros.Лиственница), które są istotnym składnikiem przyległej tajgi.

W miejscowości znajduje się Instytut Limnologiczny, prowadzący badania naukowe biologii, hydrologii i geologii Bajkału. Przy Instytucie ulokowano Muzeumlimnologiczne z bogatą ekspozycją poświęconą Bajkałowi.

Listwianka jest najpopularniejszą miejscowością turystyczną nad brzegiem Bajkału, gdyż leży najbliżej Irkucka, z którym ma dobre połączenia komunikacyjne autobusowe i samochodowe. Dlatego też w osadzie dość dobrze rozwinięta jest baza noclegowa. Atrakcją turystyczną jest także niewielka góra Kamień Czerskiego, wznoszący się nad zachodnią częścią Listwianki, ponieważ rozciąga się z niego bardzo dobra panorama na źródło Angary i Bajkał. Zimą działa tu wyciąg narciarski. Nazwa szczytu upamiętnia polskiego zesłańca i geologa Jana Czerskiego. W osadzie zabytkowa cerkiew z 1846 fundowana przez kupca Ksenofonta Sieriebriakowa z częściowo oryginalnym ikonostasem i resztą wystroju oraz fokarium z pokazami tresowanych fok bajkalskich.

Listwianka jest także portem bajkalskim dla floty statków turystycznych, rybackich i badawczych. W ostatnich latach większość statków rybackich adaptowano na turystyczne. W porcie zatrzymują się statki turystyczne pływające z Irkucka do ważniejszych przystani nad całym Bajkałem. Oprócz tego ma połączenie promowez miejscowością Bajkał na drugim brzegu Angary, która jest głównym portem handlowym południowego Bajkału oraz końcową stacją zabytkowej linii kolejowej Bajkał – Sliudianka, będącej jedną z głównych atrakcji turystycznych rejonu irkuckiego.

 

Młodszy brat, starszy brat Bajkał, Chubsugul – Bartek – Sławek

Bajkał 19-23 września 2015

 

 

Bajkał starszy brat Chubsugul, to taka analogia do Bartka i jego brata.

Tym razem przygarnął nas na pierwszą noc nad sam brzeg, abyśmy w jego bliskości mogli pobyć jak najdłużej. Potem gdy zrobił się dzień i zaczęło pojawiać się coraz więcej aut robiło się wręcz ciasno. Postanowiliśmy więc jechać dalej w kierunku Gorjaczińska.

Po drodze pełno miejsc piknikowych, aż strach pomyśleć co tutaj musi być w sezonie….

 

 

Turku miejscowość szarych drewnianych bez uroku domów i Gorjaczińsk, równie zapiziały jak Turku. Jednak Bajkał w słoneczny dzień wdzięczył się tysiącem kolorów wody chcąc się pokazać młodszemu bratu w jak najlepszym świetle, złoty piasek i woda głęboko niebieska przechodząca czasem w zielony migocąca tysiącem barw tych kolorów.

 

Zapraszam do siebie do mojego świata zadawało się słyszeć.

 

Poznasz mnie, a poznasz siebie.

 

 

 

 

Potem koncert Buranowskich Babuszek (pisaliśmy o nich w poprzednim poście) i upatrzona wcześniej miejscówka na brzegu, nad samym brzegu. Jednak wiatr w tym miejscu był tak silny, że przenieśliśmy dalej do sosnowego lasku ok. 30 metrów od brzegu na górce.

 

– Dlaczego musi nas coś dzielić bracie – zapytywał Bartek.

 

– Kto wchodzi pomiędzy nas?

 

Piękna złocista plaża i las – samo piękno .

 

– Tak piękno, ale jednak dzieli, poza tym ja patrzę na Ciebie z góry w twoją piękną głębię, jesteś jak morze, bezkresne i mam wrażenie, że Ty mnie nie widzisz nie zapraszasz w swoje progi

– zapytuje dalej Bartek.

 

– Bo ja kumpluję się z tym co piękne…….

 

 

 

 

I tak patrząc na Bajkał spacerując po jego brzegu spędziliśmy parę dni.

Zbieraliśmy grzyby – choć tutaj było ich mało, patrzyliśmy w jego niesamowitą głębię, bo morze to czy jezioro.

 

 

 

Gdy słońce schodziło niżej miało się wrażenie, że chce okąpać się w Bajkale, rozświetlając jego powierzchnie.

 

I gdzie jest światło?

 

Na górze czy w jeziorze?

 

Światło jednoczy się z wodą tworząc niesamowity spektakl, wszystko lśni jakby tańczyło. Gdy wiatr przygra na swoim saksofonie to tworzą się miliony odcieni światła, a może po co ograniczać ich jakąś liczbą.

 

 

 

 

Fale spokojnie lub mniej witają się z piaskiem by potem odejść w swoją stronę.

 

Czasem księżyc przeglądał się jeziorze, rozświetlając jego ciemną nocną toń.

 

 

 

Jednak nie ma zaproszenia do bezpośredniego spotkania .

 

– Dlaczego? – pyta Bartek.

 

– Bo jesteś za młody, gdy dorośniesz zrozumiesz – pada odpowiedź…

 

– Za młody by być Twoim bratem???

 

 

 

 

I tak, dzień za dniem w kolorach słońca, wody, złotej plaży, kiedrowo-sosnowego lasu. Czasami mieliśmy wrażenie, że las jest większym przyjacielem niż jezioro. Piękna wiewiórka biegała po drzewach, a czasami siedziała w naszym sąsiedztwie. Przypominając, że mamy opiekę i nawet twarde orzechy bez problemu rozgryziemy.

 

 

 

 

Było nam dobrze 

 

Niestety zapowiadali załamanie pogody na najbliższy tydzień, postanowiliśmy więc pojechać na północ w kierunku Ust-Barkuzina, aby więcej zobaczyć tych terenów. Może nie postanowiliśmy, tylko Bartek bardzo chciał zobaczyć brzeg z wysokimi górami rozpoczynającymi się połowie Bajkału i tak 22 września pożegnaliśmy bardzo gościnne miejsce i pojechaliśmy dalej.

Do Gorjaczinska biegnie bardzo dobry asfalt z Ułan Ude, ciągnie się potem jeszcze z 30 km, a potem różnie. Na pewno kiedyś zrobią drogę. Gdzieniegdzie jeszcze było widać ślady ostatnich pożarów, wręcz śmierdzące dopalające się resztki – pogożelisko.

 

 

Czuliśmy się coraz bardziej zmęczeni. Jednak jeszcze chcieliśmy zobaczyć półwysep ……….

Niestety o tej porze roku dostęp do niego był dość utrudniony. Miły stróż na szlabanie poinformował nas, że można go uzyskać w Ust-Barkuzin. Powiedział również, że jest to teren Parku Narodowego inie można tam obozować na dziko, a cała baza turystyczna jest zamknięta. No ciekawe.

Ruszył się silny mroźny wiatr, więc stwierdziliśmy, że wracamy ……………

A do mnie przyszła refleksja, że gdyby nie nadchodziła zima to byśmy wrócili do sanatorium na oddział leczenia głodówką w celu oczyszczenia naszych ciał z toksyn.

Tak idąc za energią na naszej drodze pojawił się tydzień tylko na pranie (inaczej mówiąc rozświetlania).

Zadzwoniłam do sanatorium okazało się, że miejsce jest.

Ruszyliśmy więc z powrotem odwiedzając kolejne plaże, ciesząc się kolorytem jesieni i tak ok. 8 km od Gorjaczinska bardzo spodobała nam się plaża- postanowiliśmy więc zostać.

 

 

 

 

 

Parkując auto, aby znaleźć proste miejsce do spania Bartek poczuł niesamowity opór na kierownicy.

 

– Jedź szybko do głównej drogi – przyszło mi głowy.

 

Ruszyliśmy jednak Bartek stwierdził, że z niesprawną kierownicą nie wyjedzie na drogę. Zatrzymał się ok. 700 metrów od niej. Gdy zaczęliśmy oglądać samochód zauważyliśmy i usłyszeliśmy potężny wyciek spod maski. Okazało się, że rozszczelniła się pompa wspomagania kierownicy i wylał cały olej. Można rzecz, że eksplodowała. Wcześniej nie dawała żadnych znaków złego samopoczucia, nie kapała ani kropelką.

Bartek się zdenerwował, jednak za chwilę zaczęliśmy kombinować co robić. Byliśmy w lesie bez internetu. Zbliżała się noc.

 

 

Zależało nam tylko, aby dojechać do Gorjaczinska – 8 km.

 

Udało nam się skontaktować z mechanikami w Polsce. Ich pomysły były dobre. Należało zdjąć obydwa paski klinowe i założyć taki krótki tylko na koło silnika i pompę wodną.

Jednak nie mieliśmy paska klinowego tej długości.

Bartek wpadł na rozwiązanie , po prostu użył kawałka cienkiej linki z rdzeniem wewnątrz.

I po nocy w lesie – rano ruszyliśmy dalej.

 

Oczywiście prosząc wszystkie duchy opiekuńcze, istoty światła by dojechać do Goraczińska.

A co było powodem wydarzenia, szybko zrobiliśmy ustawienie :

Oczywiście relacja z bratem.

Jako młodszy brat też robił na złość swojemu bratu, był wobec niego złośliwy.

 

Uwalniam się przymusu robienia złośliwości innym

 

 

Pozwalam sobie na wspólną zabawę z innymi

 

Zawsze bowiem przyczyna konfliktu leży gdzieś pośrodku.

 

 

Na złotych bajkalskich plażach

Złota plaża wśród płonącej tajgi wokół Bajkału 19-20 sierpnia 2015

 

 

 

 

Bajkał, Bajkał zaprosił nas w gości. A może my troszeczkę wymusiliśmy to spotkanie, gdyż aura nie specjalnie sprzyjała.

Może nie tyle aura, bo temperatury były wysokie, a od dłuższego czasu nie było deszczy. Najbardziej suche i ciepłe lato od lat – również nad tym największym rosyjskim jeziorem ……

I tajga zapaliła się silnym płomieniem praktycznie po obydwu stronach Bajkału, najbardziej rezerwat koło wyspy Olchon w obłasti irkurckiej, i po przeciwnej stronie na terenie Buracji. Dym był tak duży, że czasem na zdjęciach satelitarnych Bajkału nie było widać.

Jakie energie się tutaj przepalają?

Iwołnicki datzan, teraz tajga…….

 

 

 

My po pierwszej nieudanej próbie jazdy na brzeg jeziora w rejon Barnaul, teraz stwierdziliśmy że pojedziemy w rejon Irkucka i zobaczymy. Tysiące hektarów płonącej tajgi nie obiecywały przejrzystości powietrza. Jednak wszystko zależało od wiatrów.

 

 

 

 

Na powitanie i można rzecz na pożegnanie przygarnęły nas złote plaże w dorzeczu rzeki Selenge między Istok, a Posolskoje.

 

Bajkał pokazywał się iście magicznie, byłam na wyspie Olchon dwa lata temu, jednak nie myślałam, że ma z drugiej strony tak piękne plaże.

Olchon link http://brygidaibartek.pl/?s=Olchon&submit=Search

Złota plaża, słońce (niestety lekko za mgiełką), zefirek i niesamowite zaskoczenie – ciepła woda ok. 22-25 stopni (chyba wynik tych upałów). Poczuliśmy świeżość istnienia, coś co uwielbiam na bałtyckich plażach – spacer po piasku w dal.

 

 

 

 

 

Tutaj jeszcze po migocących złotymi drobinkami miki. Miałam wrażenie, że wszechświat utkał dywan ze złota po którym mogliśmy teraz spacerować, przenikając się złotem matki ziemi od stóp. Światło z góry, złoto z dołu. Wszystko zlewające się w jeden strumień boskiej energii. Jakaś bajka spotkania, cieszyliśmy się z tego spotkania jak dzieci, które dawno nie widziały swojego ukochanego dziadka, sycąc przestrzenią wody, złota piasku, ciepła i słońca.

 

Napełniam się złotym światłem ziemi i nieba, pozwalając mu przenikać każdą komórkę mojego ciała.

 

 

 

Ustawiliśmy się na wydmie i radowaliśmy z gościny, z zachodu słońca magicznego jak całe to piękne spotkanie. Słońce chowało się po drugiej stronie za góry. Na dziś koniec jutro nastanie nowy dzień.

 

 

Mieliśmy nadzieję, że tutaj ……

Niestety plany wszechświat miał inne – ok. 23 wiatr się odwrócił i zaczęło strasznie cuchnąć – tak bardzo, że nie można było swobodnie oddychać. Po wodzie ciągnął się dym jak mgła, z żalem pożegnaliśmy przepiękne miejsce i pojechaliśmy szukać miejsca bez smrodu ……..

Udało się znaleźć na wzgórku koło Babuszkina. Jaka ulga ………

Wczorajszy dzień jednak wiele nas nie nauczył, dalej chcieliśmy oglądać Bajkał, a on…… a może jego otoczenie chciało go schować przed nami.

W Babuszkinie kupiliśmy malinki (pierwsze dla nas w tym roku), ile radości i ruszyliśmy w kierunku Irkucka. Na szczęście daleko nie ujechaliśmy, bo pojawiła się chmura dymu zakrywająca nie tylko jezioro, ale i niosąca straszny odór.

 

 

Chwila konsternacji…….

– Ten Bajkał to był z umysłu ….. – przyznaliśmy się wreszcie do tego. Pokochałam Bajkał dwa lata temu, a Bartek po tych wszystkich opowieściach chciał go zobaczyć.

Gdyby nie przepisy wizowe zostalibyśmy na pewno dalej w Mongolii, czuliśmy z niej dalsze zaproszenie.

Podziękowaliśmy cudownemu dziadziusiowi za gościnę. Za to, że przyjął nas tak pięknie mimo złych warunków zewnętrznych (skłóconej rodzinki wokół), poprosiliśmy o ponowną gościnę wtedy gdy warunki będą korzystne, aby nacieszyć się spotkaniem. Odwinęliśmy wrotki i pojechaliśmy w kierunku Mongolii.

Swąd i mgiełka spalenizny ciągnęła się jeszcze z 200 km od jeziora, czasem przy drodze widać było spalone drzewa, a czasem palącą się ściółkę czy torfowiska.

Pożary powodowały niesamowite napięcie przestrzeni (jak rodzina się kłoci i dogadać nie może, jak jest…???). Napięcia którego nie czuliśmy, aby się w nie mieszać. Zostawiliśmy więc je w swoim sosie.

 

Uwalniam się od przymusu mieszania w konflikty – tylko dla doświadczenia emocji

 

Pozwalam nie mieszać się konflikty, gdy nie mam pomysłu jak pomóc.

 

Jeszcze raz dziękujemy za ten piękny czas w tych bardzo niesprzyjających warunkach. Mamy nadzieję na ponowne spotkanie. Teraz czas na młodszego brata Bajkału (tak go nazywają) – mongolski Habsugul.