kurorty i wody mineralne

now browsing by category

 

Refleksje z “głodowania” albo rozświetlania

Parę dni na głodówce, oczyszczaniu rozświetlaniu – refleksje Brygidy i Bartka  23-30 września 2015 roku

 

 

Refleksje Brygidy

 

Pierwsze 2 dni były rewelacyjnie ok. Czułam się normalnie, biegałam załatwiałam wszystkie sprawy, żadnego dyskomfortu, ani w ciele, ani w umyśle.

Fakt denerwowało mnie to co tutaj było, nie przepuszczałam tego przez siebie.

I w trzecią noc żołądek zaczął wariować. Na czwarty dzień do tego doszedł puls 120, a w 7 dzień i 150. Wysoki puls połączony był z bólem żołądka, a gdy ból mijał również puls się stabilizował. I nawet była siła na spacery.

Oczywiście zabiegi masaże, sauna lewatywy wyciągały z ciała dodatkowe toksyny.

Niesamowite jak silna terapia. Już zapominałam co ze mnie wychodziło.

Jakaś ciężkość, choroby, martwienie się otoczenia, że jestem chuda, a nie pięknym pyzatym (mającym wiele kilogramów nadwagi) dzieckiem.

Grube dziecko było w modzie lansowaną przez otoczenie. Bo na pewno nie przez moją mamę, która jak sama mówiła najlepiej się czuła gdy ważyła 48 kg, ale otoczenie……..

Mama zawsze dawała mu priorytet i zamiast mnie po prostu kochać taka jaka jestem – próbowała non-stop porównywać.

 

Uwalniam się od przymusu porównywania z innym

 

Jestem sobą

 

Tak porównywanie z najlepszymi to cecha nauczycielska (praktycznie chyba nie znam osoby będącej dzieckiem nauczycielskim, aby nie miała pewnych cech).

I to wszystko wychodziło, wychodziło……….

A ja gdzieś nie umiałam tego odpuścić, bałam się.

Ustawiliśmy to i okazało się, że mam program, że jak żyję swoim życiem, robię to co lubię zaraz muszę ukarać się chorobą. Ile razy słyszałam, gdy robiłam to co uwielbiałam, że nagonię coś, że coś mi się stanie. Bo gdybym zachowywała się jak inni – na pewno byłabym zdrowa.

Tylko kim Ci oni są????

 

Uwalniam się od przekonania, że gdy idę swoją drogą muszę być chora

 

Robię to co kocham, w pełnym zdrowiu, radości i miłości

 

Zastanawiające było to tętno, które notabene nie pozwoliło mi ostatniego dnia dokończyć procesu wg planu. Lekarka stwierdziła, że trzeba wyjść, dostałam tego dnia i następnego kroplówki z soli fizjologicznej i do picia ok 500 ml wywaru z moreli do picia przez cały dzień.

 

Gdzieś jest ściana????

 

Takie objawy jak teraz żołądek i tętno miałam od dziecka, były momenty, że zaczynałam się trząść, potem to przechodziło, czy musiałam usiąść bo myślałam, że zemdleję.

O co chodzi, musi to być bardzo głębokie i bardzo głęboko zakopane.

Do tego dochodziły emocje, zachomikowane w brzuchu.

Odkryłam, że emocje inaczej mówiąc nerwy dają mi siłę i są moją ochroną.

 

Uwalniam się od przekonania, że emocje dają siłę i ochronę

 

Siłę i ochronę daje mi spokój, miłość i boskie prowadzenie.

 

Tak dobrze powiedzieć …………….

 

Jednak wszechświat dał odpowiedź we śnie. Gdy już opuściliśmy sanatorium i spaliśmy niedaleko Ułan Ude przyszedł sen :

Miałam klucze od sprzedanego domu po rodzicach i chciałam je oddać właścicielowi, podjechałam pod dom, nikogo nie było. Weszłam więc do środka.

Bartek, który był ze mną zapytał – co robisz?

– Popatrzymy co się zmieniło – stwierdziłam.

Potem przyszli znajomi, dom był wiele razy większy niż ten po rodzicach, więc miejsca było dużo rozpoczęła się imprezka.

Bartek tylko mówił – co robisz????

– No co mogą mi zrobić ??? – zaczęłam się zastanawiać wykorzystując moją wiedzę prawniczą

– No wezwać policję.

Pojawił się strach dość silny paraliżujący .

Zaczęłam się przebudzać, od dziecka mam dar, że jak coś złego mi się śni, po lekkim przebudzeniu transformuję to na pozytywne w drugiej części snu.

I tak i teraz świadomie zaczęłam odpuszczać emocje, które ustępowały .

– Źle robiłam ma prawo wezwać policję- uspokoiłam się i zapadłam w głęboki sen .

Już spokojna zaczęłam sprzątać w tym domu, gdy poinformowano mnie, że właściciel przyjechał i rozmawia z Bartkiem.

Ja sprzątałam kuchnię.

Nagle właściciel wchodzi do kuchni w jaskrawo żółtych kąpielówkach i z nożem czy sztyletem skierowanym w moją stronę z chęcią zabicia mnie.

Emocje podskoczyły do zenitu – tego się nie spodziewałam – on zaczął krzyczeć, a ja stałam i nic nie mówiłam, odpuszczałam życie, ciało, uspokajałam emocje.

Gdy stałam się spokojna on odłożył swoje narzędzie, a ja się obudziłam.

 

Niesamowity sen. Gdybym zaczęła się szarpać, na pewno byłbym zginęła. Pokazał mi siłę spokoju.

 

Spokój daje mi siłę

 

 

A co z tętnem ……..

Tutaj kluczem okazał się pośpiech. Zawsze lubiłam coś robić w swoim rytmie, po prostu przychodził czas – robiłam, a gdy nie leżałam. Ojciec non-stop mi mówił, że już powinnam to i tamto zrobić, że gdybym to zrobiła miałabym spokój i mogłabym leżeć.

Byłam szybka w działaniu, jednak miałam wrażenie, że mam się śpieszyć i spieszyć.

Jeszcze tego nie zrobiłaś, jeszcze, jeszcze…………

Taka presja niby łagodna, ale non- stop.

 

Uwalniam się od presji innych

 

Pozwalam robić sobie wszystko w moim rytmie.

 

 

Robił to zapewne w dobrych intencjach, bojąc się, że nie zdążę.

 

Uwalniam się od lęku, że czegoś nie zdążę

 

Wszystko robię we właściwym czasie

 

Tak we właściwym czasie, a nie wtedy kiedy oczekują tego ode mnie inni.

 

Mam nadzieję, że teraz tętno zacznie się uspokajać.

 

A co do samego procesu to na pewno stwierdzę, że jeden z silniejszych jakie przeszłam w życiu.

Mimo, że trwało to niecałe 7 dni.

Zabiegi, brak jedzenia, destylowana woda, oczyszczała ciało na wszystkich poziomach.

Dodając pracę z umysłem już we własnym zakresie, można mieć niezły proces…

Podziwiałam osoby przyjeżdżające tu na głodówki.

Moja towarzyszka z sauny 8 dnia głodowania, mówiła, że nie ma siły mówić – bo jej mowę blokuje, ale na wszystkie zabiegi chodziła.

Spotkany Kazach w 3 dzień suchej diety bez wody – robił to pierwszy raz w życiu – postanowił pobiegać.

Inna dziewczyna otyła przyjchała się odchudzać na 21 dni – pierwszy raz w życiu ograniczając jedzenie.

Czy są z żelaza, czy nie przejmują się ciałem, czy może dużo, dużo szybciej dopuszczają zmiany do swojego życia????

I jeszcze jedno – gdy wyskoczyło mi 7 dnia to wysokie tętno – nikt nie zakazał mi iść na zabiegi i do sauny. Wręcz było to wskazane (!!!!!!!!!!!!).

Tak odpuszczania będę się na pewno od nich uczyć.

 

Uwalniam się od blokowania przepuszczania energii

 

Pozwalam sobie pozbywać starych niepotrzebnych przekonań szybko, we właściwym rytmie.

 

Poddaję się rytmowi wszechświata z pełnym zaufaniem, miłością i radością.

 

 

Refleksje Bartka

 

Postanowiłem podzielić się wrażeniami z pobytu w sanatorium. To cenne doświadczenie, ponieważ tzw. głodówki pod opieką lekarza w Polsce są rzadkością. A oddział oficjalnej medycyny dopuszczając leczenie głodem połączonym z zabiegami to już egzotyka. No właśnie zabiegi, jest ich dużo i wymagają hartu ducha nawet dla jedzącej osoby. Codzienna sauna, borowina, masaż, lewatywa, wanna z wodą mineralną lub podwodny masaż strumieniem wody, kontrola u lekarza powiązana ze staniem w kolejce, a przede wszystkim picie tylko wody destylowanej spowodowało u mnie głęboki kryzys przez pierwsze trzy dni. Podłoga się uginała, a ściany pomagały. Na kolejne zabiegi typu gimnastyka i zapisaną przez lekarza siłownię nigdy nie poszedłem. Podobnie było z zaleceniem długich spacerów. Rosjanie, a szczególnie Sybiracy to ludzie ze stali……. Po trzech dniach kryzys ustąpił, pozostała słabość. MIMO ŻEOD SAMEGO POCZĄTKU TRAKTOWALIŚMY TEN POBYT JAKO OKRES ODŻYWIANIA SIĘ CZYSTĄ PRANĄ ( a nie głodówki!) moje ciało traciło codziennie fenomenalną ilość dekagramów wagi ( ok. 80-90 dkg). W moich wcześniejszych takich doświadczeniach , łącznie z procesem pranicznym u Wiktora Truvano, gdzie był dodatkowo okres trzech dni bez wody, spadek wagi był o połowę mniejszy. Osiągnąłem wagę najniższą w życiu, przekraczając barierę która półtora roku temu wywołała u mnie pojawienie się głębokiego lęku o życie. Teraz go nie było.

Dało mi to natomiast wgląd w prawdę o sobie, ponieważ u ludzi prawidłowo otwartych na przyjmowanie energii pranicznej nawet podczas codziennego wysiłku nie występuje spadek wagi ciała. Są jeszcze we mnie programy w umyśle i ciele które zakłócają możliwość pełnego otwarcia się na odżywianie energią praniczną. Dlatego postanowiłem puki co wspierać odżywianie swojego ciała lekką, smaczną dietą frutariańską, ponieważ to na niej czuję się dobrze, mogę biegać, jeździć po górach na rowerze, a zimie na biegówkach ( i bez żadnych fanatyzmów, bo jak w Mongolii cena jabłek waha się między 10 a 20 zł za kilogram to nie mam nic przeciwko zupie np. z marchewki i grzybów, albo przepysznym mongolskim ogórkom lub kapuście z których robimy kiszonki itp.)

Tak na marginesie okres z przed procesu u Truwano, kiedy pracowaliśmy z Veni był najbardziej cenny, wtedy niczego nie oczekiwałem, a moje potrzeby względem ciężkich produktów spożywczych odchodziły same – odpadały.

Po procesie rozpoczął się okres oczekiwania, wymuszenia postępu, wręcz fanatycznego podążania do celu bez odstępstw, łącznie ze znalezieniem programu że umysłem pochłoniętym wizją prany dążyłem do zniszczenia ciała (pogłębiało jeszcze to zjawisko rozliczanie mnie przez środowisko ezoteryczne! – to presja która czasami pomaga – tym co mają żandarma w głowie – ale najczęściej przeszkadza).

Teraz rezygnuję że swojego żandarma i postanawiam odbudować swoje ciało, tak odbudować – bo z tym nie czuję się komfortowo. Choć tak znowu źle nie jest, niedawno trzej żołnierze zaprosili mnie do pływania pod prąd silnego strumienia, jako jedyny wypłynąłem powyżej na spokojną wodę.

Ważne tylko by dieta nie odbierała lekkości w ciele, umyśle i duszy, a zmiany pojawią się same w odpowiednim dla mnie czasie.

Kierunek praca z praną trwa nadal, tylko z akceptacją że doświadczanie ziemskości to także doświadczanie bogactwa boskich smaków owoców i orzechów – co mi jest na ten moment jeszcze potrzebne.

 

 

A jak wracaliśmy do większej ilości materialnego jedzenia?

 

Na początku w sanatorium dano nam odwar z moreli, bardzo silny. Pierwszy dzień po prostu wprowadziliśmy wodę ze smakiem.

Na drugi dzień powoli mus z owoców. Trzeciego owoce i chlap zupki z warzyw.

Przez 5 dni nie jedliśmy soli, a teraz gdy jest w czymś, ale nie specjalnie, szczególnie ja

Do tego zupki z zieleniny i drobniutko pokrojonych ziemniaczków lub miksowane na krem, owoce

Teraz 6 dni po zakończeniu okresu powstrzymania się spożycia, jemy to co zwykle czyli owoce i warzywa.

Lewatywy, które na początku wydawały się lekkie (gdyż schodziła z nas tylko woda) rozmiękczały to co głębiej i gdy zaczęliśmy jeść zaczęły wypychać znajdujące się w jelitach starocie (nawet i 5-6 dnia).

Teraz czujemy się normalnie, jednak dużo bardziej świadomi siebie, swoich ciał, tego co gdzieś niedomaga i co prosi o zainteresowanie.

Jeszcze raz dziękujemy za ten czas.

 

Gorjaczinsk – unikalne sanatorium, gdzie można głodować nawet na sucho

Gorjaczinsk sanatorium 23-30 września 2015

 

 

 Niesamowite sanatorium – gdzie przeprowadzane są kuracje głodówkowe i to nawet 30 dniowe, do tego można również głodować na sucho 3 dni. Co w ogóle jest rzeczą całkowicie unikalną i niesamowitą w medycynie konwencjonalnej.

Metoda oparta w dużej mierze na pracach żyjącego w latach 1905-1998 Nikiłajewa.

 

(https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%9D%D0%B8%D0%BA%D0%BE%D0%BB%D0%B0%D0%B5%D0%B2,_%D0%AE%D1%80%D0%B8%D0%B9_%D0%A1%D0%B5%D1%80%D0%B3%D0%B5%D0%B5%D0%B2%D0%B8%D1%87)

 

 

 

Poszliśmy do rejestracji – Pani była inna, nie tak uprzejma jak ostatnio, tylko styl rosyjski czyli warczący.

 

Pokochaj co jest do pokochania

 

Musicie iść do doktora zapytać o zgodę.

Skierowaliśmy się do odpowiedniego domku, niestety okazało się, że Pani doktor ma przerwę do 14, a i pokoju nie dostaniemy mimo rezerwacji, bo Panie kuracjuszki będą w pokoju do 16, a Pani sprzątaczka nie zdąży posprzątać bo pracuje do 14,30. Dotyczyło to standardowego pokoju z łazienką na dwa pokoje, gdzie ponoć mieszkają wszyscy głodujący.

 

Matuszka Rasija.

 

O 14 o dziwo przyszła Pani doktor zapytała tylko czy głodowaliśmy kiedyś i powiedziała, że daje zgodę.

 

Wróciliśmy do rejestracji Pani wypisała dokumenty, dała zastępczy pokój o dziwo w wyższym standardzie – zapłaciliśmy zapobyt z zabiegami i z parkingiem ok 27000 rubli (1600 zł) za dwie osoby i wróciliśmy do Pani doktor, która przepisała procedury na 7 dni pobytu

5 saun

4 masaże kręgosłupa

5 błot punktowych

2 masaże podwodne w mineralnej wodzie (gidromasaż)

2 wanny w mineralnej wodzie

4 gimnastyki

siłownię

codzienną konsultację lekarską

codzienną lewatywę

do picia woda destylowana

 

Nawet gdyby nie było oczyszczania poprzez powstrzymanie s ię od jedzenia, twierdziłabym że bogaty program.

 

Na pierwszy dzień dostaliśmy 30g gorzkiej soli, którą mieliśmy wypić na noc rozpuszczając w szklance wody z siarkowego istocznika i popijając drugą, a potem kładąc na wątrobie ciepły termofor przez 40 minut.

 

i na tym się dzień skoczył, bo procedur już nie ustaliliśmy.

 

I dobrze, tu wszystko trwa !!!!

 

 

Nie wiem czy zapomnieliśmy o tym, że Rosjanie gdy pracują robią się nieprzyjemni, a może spotkani w czasie pobytu byli normalni!!!!!

Poszliśmy do pokoju w w którym w rezultacie zostaliśmy do końca pobytu. Dwu osobowy dość duży pokoik z nowymi otwieranymi oknami (należy na to zwracać uwagę bo Rosjanie, mają fobię ciepła) wyremontowany dość bez gustu z widokiem na las, łazienka bez remontu jednak z prysznicem (z bardzo szczelną kabiną i mocnym strumieniem wody) WC i umywalką.

Za pobyt w dopłaciliśmy 6600 rubli (400 zł) bo za tą jedną noc Pani nas nie skasowała Standard tutaj kosztuje, a z obsługą ciężko się dogadać co za ile. Masz płacić i ………

 

 

Rano następnego dnia poszliśmy ustalać zabiegi ……….

I zaczęła się zabawa, bo okazało się, że samemu sobie je trzeba zaplanować gdyż każdy oddział narzuca tylko kiedy przyjść i tyle, tak narzuca i czasem wręcz trzeba się wykłócić, że w tym czasie mam inny zabieg. Nie ma takiej instytucji jak planowanie zabiegów, do tego wszędzie Panie przez które trzeba się przebijać, nikogo nie obchodzi, że my 2 dzień na głodówce. A wszystko w atmosferze wielkiej, wielkiej łaski.

Rekord pobiła dziewczyna od sauny i masaży praktycznie nie tylko udając, że nie rozumie co jeszcze próbując bezczelnie narzucać (bardzo młoda).

Jak taka osoba mi ma robić masaże – paranoja.

Bartek swoim zwyczajem stwierdził, że on najwyżej nie będzie chodził.

 

Pokochaj co jest do pokochania

 

Fajnie się mówi, ale emocje mi już idą.

Musimy jeszcze zrobić registrację (recepcja) jako obcokrajowcy, wczoraj byliśmy umówieni na 10, idziemy, a panie próbują obrócić kota ogonem, że mamy teraz się iść rozpakować (co zrobiliśmy wczoraj) i przyjść o innej porze bo poczta nie pracuje.

Już robię awanturę i ………….. idziemy na pocztę otwartą – dokumenty zawierają błędy i cała wizyta trwa ok. 2 godzin. Jednak idąca z nami dziewczyna podpowiada, że można zmienić masażystę. Idę w tej sprawie do Dyrektora!!! Bo już pogubiłam się do kogo mam iść.

 

 

Posprzątali nam wreszcie pokój w domku dla głodujących, w którym de facto prawie nie mieszkają głodujący…… W czasie pobytu okazało się, że praktycznie każdy z głodujących którego poznaliśmy spał gdzie indziej. Idziemy go oglądać, a tam się okna nie otwierają, więc rezygnujemy….

I znowu recepcja – bo trzeba dopłacić i …….. kolejny czas.

Tam chociaż mają komputery – choć trudno uzyskać cenę pokoju – natomiast całe zabiegi są ręczne. Masakra. Ruski chaos…..

Jakimś cudem udało mi się zdążyć na jeden zabieg – błoto połączone z prądami.

Zmęczeni energią tutaj panującą, tym bieganiem, padamy zmęczeni w pokoju.

Nie umiem tego wszystkiego przez siebie przepuszczać, za bardzo idą mi emocje.

 

Pokochaj to co jest do nie pokochania

 

Rodzi się tęsknota za naszymi ulubionymi Sklenymi Teplicami, tak – to jest fajnie nawet w Gruzji jakość obsługi była wiele razy wyższa ……….

 

Nie porównuj dźwięczy w głowie

na ten czas jest to najlepsze miejsce dla Ciebie i Twojego rozwoju

 

Rodzi się gdzieś bunt, złość, w emocjach pojawia się program pogardy dla tych co nie chcą nic robić, tylko wszystkiego oczekują od innych i narzekają.

Pokochanie ich cwaniactwa to dla mnie trudna lekcja.

 

I znów kolejny dzień, tym razem całą noc boli mnie żołądek, zaczęło się oczyszczanie. Wczorajszy dzień wywarł swoje piętno.

Rozpoczynają się zabiegi, może je opiszę po krótce.

 

 

Sauna

gdyby nie wiecznie obrażona Pani masażystka, która zresztą zrobiła wszystkich w konia i nie przyszła do pracy w niedzielę. Gdy ja stałam pod sauną, nikomu nic nie mówiąc. Dyżurna pielęgniarka uruchomiła nam saunę kilka godzin później. Złośliwość to podstawowa cecha w tym sanatorium.

Ale gdy przebije się przez tę niemowę (nie odpowiada dzień dobry) .

Sauna jest super, może jak na głodówce troszkę za bardzo ją dogrzewają, lepiej było jak w niedzielę była niedogrzana i miała ok 60 stopni, bo można było w niej poleżeć i faktycznie to ciepło przez siebie przepuścić, a nie tylko wskoczyć i wyskoczyć, do tego basenik tak 4×4 metra gdzie dolewana jest ciepła woda. Tak, że jest chłodna z dołu gorąca z góry. Dla mnie lepiej się wygrzać i wskoczyć do zimnej tak jak właśnie w tą niedzielę (nikt nie odkręcił ciepłej wody). Tak wtedy to był dar niebios. Czas 1 godzina .

 

 

Masaże ręczne kręgosłupa

Zmieniłam masażystkę na Sonię (największy mistrz masażu klasycznego jakiego znam) i powiem Wam, że nigdy nie myślałam, że 15 minutowy masaż może przynosić takie efekty.

I to 15 minut w tym wyczulonym w tym procesie ciele był całkowicie wystarczający.

 

Nie robiła masażu wg schematu, tylko zatrzymywała się na tym co trzeba czyli tam gdzie są napięcia. Czułam jak rozstaję się z kolejnymi blokami dzięki jej wspaniałym rękom. Bartek również dostał się potem do niej i był zachwycony .

 

Dziękuje jesteś wielka

 

 

Błota

 

Błota energia taka sama jak nazwa wskazuje , wszyscy obrażeni, że mają coś zrobić.

Bartek ma błota na kolana lub lędźwie, a ja prądy połączone z błotami. Na górną część kręgosłupa.

Gdy pierwszy raz kobieta położyła mi elektrody na plecy poczułam, że wreszcie ktoś trafił – to zasługa dokładnego opisu lekarki. Poza tym błota ani nie widzę ani nie czuję ciepła, bo chyba zdawało się że o to chodzi w tym zabiegu by był ciepły.

Na jakieś tam plastry przykładane są elektrody, a potem zimna cała brudna poduszeczka (może to to błoto? Poduszeczka jest wielorazowa)

Gdy spokojnie – to cud jak na mnie – zapytałam – czy to ma być zimny zabieg, bo mi zimno. Odpowiedziała, że przecież to tylko zimna poduszka, a coś tam jest ciepłe i dała mi pomacać, tak miało na oko z 25 stopni.

Innym razem gdy włączała prąd pyta się czy go czuję odpowiadam nie, a ona sobie poszła. Wołanie nie ma sensu bo gdzieś jest lecz nie wiadomo gdzie!!!!

Nie poszłam już na błota, i to ma taki cel – zrazić – jak najmniej pacjentów. Można wtedy do woli mieć czasu dla siebie. Na papierosy.

Czas zabiegu 7-10 minut.

 

Błoto na lędźwia i kolana dla Bartka- było gorące i wszystko byłoby dobrze, gdyby codziennie dostawało się świeże błoto. Technika jest inna.

Błoto jest zbierane, wkładane do woreczka z oznaczeniem numeru pacjenta, niestety na 4 zabiegu przypadkowo wyszło, że leżący obok sąsiad ma ten sam numer błota co Bartek. Więc jest duże prawdopodopieństwo, że albo z oszczędności albo z niechlujstwa można otrzymać błoto z kogoś energią. Na kolejny zabieg Bartek już nie poszedł.

Nie tylko on i ja, wiele spotkanych osób nie chodziła na błota. Metoda Pań się świetnie sprawdza, są mistrzami kreacji.

 

 

Masaże podwodne w mineralnej wodzie .

 

Robiąca je kobieta to mistrz masażu podwodnego, wiele razy go gdzieś mieliśmy jednak był to typ głaskający, tutaj silnie punktowo przez całe ciało.

Rewelacja

 

Wanny w mineralnej wodzie

Wanny jak wanny w ciepłej mineralnej wodzie – 10 minut.

 

 

Gimnastyka siłownia – nie skorzystaliśmy – nie mieliśmy siły……

 

Lekarz

Bardzo dobra lekarka, znająca również medycynę chińską. Jak sama mówiła – nazwa lekarz pochodzi od słońca i lekarz ma leczyć i na pewno w niej jest taka intencja.

Czas wizyt dla głodujących od 8-9 rano, jednak i tak nie zawsze była w tym terminie (może wezwania z sanatorium), poza tym duże kolejki i trzeba odstać swoje aby uzyskać konsultację.

Tego brakowało – takiego dłuższego kontaktu z lekarzem.

 

 

Lewatywy

Wlewano nam codziennie ok 1 litra czystej wody, obok była toaleta i kazano się zaraz wypróżniać. No oczywiście nie trzeba było zaraz – tylko wtedy trzeba było dojść do swojej toalety. Żadnych instrukcji większych. Dla mnie taka lewatywa light. Siostry ją wykonujące bardzo sympatyczne

 

I tak mijał nam pobyt, demony wychodziły lub pojawiały się ściany. Chcieliśmy oczyszczać się 7 dni i zostać jeden dzień dłużej aby nie tak od razu jechać.

Jednak 7 dnia rano u mnie pojawiła się ściana w postaci wysokiego tętna, Bartek bardzo tracił na wadze, a gdy poszliśmy do recepcji Pani opryskliwie powiedziała, że nasz pokój jest zajęty od jutra i musimy go opuścić, zresztą cały korpus będzie zajęty.

Zresztą z tym była cała zabawa, bo 8 dnia mogliśmy być w pokoju do 12, mimo że normalnie nikogo nie wyrzucają przez cały dzień. Ja byłam na kroplówce (sól fizjologiczna – na moje tętno), a Bartek poszedł zanieść część rzeczy do samochodu. Gdy śpieszyłam się po siostry mówiły – po co? – u nas nikt nikogo nie wygania.

Tak poza nami…..

Gdy 12,05 weszłam do pokoju usłyszałam od Pani sprzątaczki (normalnie zachowywała się super, naprawdę była bardzo w porządku i myśląca), że mam szybko brać swoje rzeczy bo ludzie czekają. A pokój już był posprzątany. Czyli nawet nam do 12 się nie należało.

Emocje mi poszły, rozpowiedziałam to potem po całym sanatorium i okolicy.

Stawiam, że to sprawka złośliwej rejestracji.

 

 

Na koniec, gdy już emocje mi opadły poszliśmy z Bartkiem poopowiadać swoje doświadczenia sanatoryjne dyrektorce. Najpierw negatywne potem pozytywne o unikalnej metodzie głodowania w oficjalnej służbie zdrowia, o tym, że można głodować również na sucho. Rewelacja.

 

Przepraszam – nie usłyszeliśmy,

ale – Przyjeżdżajcie – my się poprawimy…..

 

Tak jak z dziewczynką z sauny, która po zwróceniu jej uwagi przestała w ogóle odpowiadać dzień dobry.

 

 

A sama Pani dyrektor człowiek starej daty, widać, że nowe rozwiązania jak komputery trudno jej wprowadzić. Poza tym płace w sanatorium są strasznie niskie (10000 rubli – 600 zł) więc na pewno przełożonym ciężko wtedy wymagać.

 

Dziwne jest to, gdyż ceny tam nie są wcale niskie, mając na uwadze niskie ceny mediów należy zadać pytanie gdzie idą pieniądze????

I w takiej sytuacji zazwyczaj dyrektor wszystko zbiera na siebie – co widać po niej.

A o sanatorium dba, kwiatuszki przy domkach sielsko anielsko, tylko nie wchodzić w kontakt z większą częścią pracowników…

 

 

Tak położone 500 metrów od Bajkału w przepięknym lesie, nad pięknym nie zamarzającym stawem, gdyż dobiega do niego woda z gorącego źródełka, tak gorące źródełko gdzie można moczyć nogi i pić wodę (mocno przeczyszczające). Poza za tym pięknie rozproszone małe na ok 10 pokoi drewniane domki (jeden ceglany w nim najbardziej luksusowe pokoje, nie wiem po ile) ok .20 szt .

 

 

 

Świat jak z bajki stworzony przez „innych” ludzi, we współpracy z przyrodą .

Czas dla nas tam to piękna lekcja.

Duchy miejsca też są zmęczone dojeniem go przez człowieka, poprosiły mnie o pomoc. Dlatego ten wpis na bogu z taką dokładnością.

Dla tych co mają ochotę jechać – niech wiedzą czego się spodziewać, choć wiadomo szczególnie w czasie głodowania każdy ma swoje doświadczenia i swoje oczyszczenie.

 

A temat pompy wspomagania zawiesiliśmy praktycznie na ten czas, zdjęć też nie wiele udało się zrobić, był to czas do środka nas samych. 

 

Kolejne odsłony Mongolii – stronę rosyjskiej granicy

 

Kolejne odsłony Mongolii – ku granicy z Rosją 10-15 sierpnia 2015

 

 

 

 

Jak wegańska knajpka, to i znajoma rzeczka, tym bardziej po dniach na pustyni, gdzie wilgotność niewielka – ile radości może dać nie tylko woda, ale powietrze lekko przesiąknięte wilgocią. Zapomnieliśmy jednak o jednym, że rzeczka latem to również miejsce piknikowe, co znaczy alkoholowe.

Ledwo podjechaliśmy, a już przesympatyczny Mongoł przyszedł z buteleczką narodowego samogonu (archi – destylacja kumysu) i kumysu – zapraszając na baraninkę. Ledwo go pożegnaliśmy pojawiła się młodzież prosząca o wyciągnięcie ich z rzeki (mycie auta po pijanemu). Zaraz chcieli ugościć kumysem (przefermentowanym – czyli z alkoholem – nawet do 3% po 8 dniach fermentacji), pieczonym mięsem.

Na szczęście na tym się skończyły tego dnia zaproszenia.

Rano rozpoczęliśmy odkurzanie, mycie landrynki, pranie, gdy pojawili się imprezujący nieopodal żołnierze (czytaj – łobuzy, bandziory – przyp. Bartka). Ja osobiście nie miałam ochoty z nimi rozmawiać (byli pijani), jednak Bartek wszedł z nimi w reakcję. Tym bardziej, że jako następni po pijaku wjechali autem do rowu przy rzece i prosili o pomoc. Całe spotkanie z nimi skończyło się duża lekcją dla Bartka, aby nie pozwolił dla bycia grzecznym chłopcem – wodzić siebie na sznurku.

 

Pozwalam sobie być niegrzeczny dla innych, dbam o siebie

 

Bo właśnie co to znaczy – grzeczny, niegrzeczny. Najczęściej jest się niegrzecznym, gdy nie spełnia się oczekiwań innych osób.

 

Uwalniam się od przymusu spełniania oczekiwań innych osób, aby nie wzbudzać ich emocji

 

 

Pozwalam innym na ich emocje

 

Przy okazji Bartek zaobserwował ciekawy program , że po okresie przebywania w wysokiej wibracji , przypałętują się na jego drogę – przyciąga do siebie niskowibracyjne sytuacje i osoby.

 

Po niesympatycznym spotkaniu z chłopakami uznaliśmy, że energia pikniku nie specjalnie nam odpowiada i pojechaliśmy w kierunku Karakorum (stolica Mongolii za czasów Czyngiz-chana). Zostając na noc na górskiej przełęczy, nasyciliśmy się przestrzenią, spokojem i chłodem – gdyż w nocy zaczęło padać, a ranek powitał nas lekkim deszczykiem i temperaturą ok. 15 stopni.

 

 

 

 

 

Jaka ulga – świat może nie tak świetlisty, jednak na naszym poziomie ciało odpoczywa.

 

Pozwalam na odpoczynek mojemu ciału.

 

Tak, odpoczynek ciału

Mówisz i masz – za kilkadziesiąt kilometrów dalej- trafiliśmy pierwszy raz na mongolskie sanatorium (ceny od 40zł – 130 zł – za dobę od osoby z zabiegami i jedzeniem, w zależności od standardu pokoju).

Bardzo oblegane – nie udało nam się o nic popytać, ani skorzystać z gorących wanien, które są tutaj – Hużyrt- z wodą sprzedawaną za 4000 (8 zł. za 5 litrów) mającą magnez i żelazo.

Sanatorium widać, że wybudowane w czasach komunistycznych dalej po remontach służy ludziom, może kiedyś tu przyjedziemy po sezonie na dłużej, a teraz musieliśmy się zadowolić tylko energią tego miejsca. Leczy się tutaj stawy, choroby kobiece, drogi oddechowe. Teraz mamy już tylko kilka dni, aby dojechać do granicy z Rosją, gdyż kończy nam się 30 dniowy okres bezwizowy. Ponoć wolno, wyjechać i wrócić tu znów na 30 dni – zobaczymy gdzie nas wszechświat pokieruje.

 

 

 

 

Następny przystanek to Karakorum – buddyjskie klasztory Erdenedzuu chijd.

Na końcu troszkę informacji dla umysłu z wikipedii.

Miejsce najbardziej turystyczne na naszej drodze przez te 3000 km przez Mongolię, na parkingu było ze 100 marszrutek i samochodów! Masa straganów i gazarów (miejscowe bary) , obecnie z tego miejsca zrobiono muzeum. Energia rozczarowania tego miejsca – tym do czego teraz służy. Miało być prężne duchowo, a jest …… praktycznie martwe.

Stworzone zostało dla ducha (choć czy na pewno?), a ludzi bardziej interesuje architektura – niż duch. Może architekt miał czystszą i silniejszą energię niż duchowni, a może duchowni wyżej cenili dobra materialne niż ducha.

 

 

 

 

 

Niesamowite w historii tego miejsca jest również to, że komuniści zniszczyli główny datzan, a boczne się zachowały.

Według mnie miejsce ciekawe dla architekta – szczególnie budowli drewnianych.

W religii katolickiej nieraz śmiejemy się ze stawiania posągów coraz to większego Jezusa, a tutaj w każdej kaplicy duże figury Buddów. Do tego sceny raju i piekła bardzo podobne jak w chrześcijaństwie (szczególnie prawosławiu).

 

Wszystko idealizujemy – czego nie znamy.

Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma.

 

Zarówno w buddyzmie jak i chrześcijaństwie pojawia się aspekt wyjścia poza ziemię – chrześcijańskiego raju czy buddyjskiego oświecenia (nie powracania już na ziemię). Co takiego jest złego w ziemi???

Dlaczego całe nasze życie poświęcone jest osiąganiu czegoś iluzorycznego, zamiast po prostu doświadczania szczęśliwego i radosnego życia na ziemi??? ( a może w szczęściu i radości ziemskiej jest klucz do oświecenia?)

 

 

 

 

 

 

 

 

Po wizycie w turystycznej atrakcji pojechaliśmy do miasteczka na targ bez natrętnych sprzedawców, takiego typowo mongolskiego z maleńkim targiem. Gdzie obecnie pojawiły się dzikie owocki jak i również kiedrowe szyszki ( szyszki z sosny syberyjskiej, z orzeszkami podobnymi do piniowych).

 

Artykuł o orzechach kiedrowych http://brygidaibartek.pl/orzeszki-cedowe/

 

– Mam ochotę na mongolską herbatę (herbata na mleku), chodźmy do gazaru (baru) – powiedziałam do Bartka.

Przyciągnął nas jeden – gdzie było masę ludzi, a tylko trzy stoliki.

Już mieliśmy wyjść – gdy zrobiono nam szybko miejsce, a dziewczyna obsługująca ( po raz pierwszy w Mongolii) zapytała po angielsku – co chcemy?

– Herbatki – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

– A są jakieś sałaty bez mięsa? – zapytałam.

– Mogę zrobić czeburieka z ziemniakami – powiedziała ze zrozumieniem.

– O super! – ucieszyliśmy się .

Po paru chwilach dostaliśmy świeżego czeburieka z ziemniakami, z sałatką ogórkowo-pomidorową.

Niesamowite – na targu w gazarze!.

Okazało się, że dziewczyna chce być wegetarianką (nawet miesiąc była, ale źle się czuła) i zaczęła z powrotem jeść mięso. Ma wiele problemów zdrowotnych i czuje, że dieta wegańska da jej zdrowie. Poza tym medytuje …………

Mieszka u Ułan Bator, a teraz przyjechała na wakacje i pomaga siostrze w barze.

Jak nie wierzyć, że podobne przyciąga podobne???

Ona zrobiła nam pyszny posiłek, a my poopowiadaliśmy o oczyszczeniu organizmu. Na pewno daliśmy jej siłę do pójścia wegetariańską drogą.

Niesamowite spotkanie, które dało nam bardzo dużo radości.

Powiem szczerze dużo więcej niż wizyta w turystycznym muzeum.

Podróżujemy dla takich spotkań.

 

A na nocleg pojechaliśmy w rejon jeziora Ozijnuur, które ugościło nas porywistym prawie całonocnym wiatrem, burzą i spadkiem temperatury do 10 stopni. Wiatr był taki, że landrynką kołysało jak do snu, czasami nawet pojawiały mi się lęki, czy landrynka nie fiknie koziołka.

Zasnęłam, a we śnie usłyszałam głos:

 

Chcesz rozgonić chmury nad sobą, a boisz się wiatru?

 

Tak, tak ile razy chcemy coś zmienić, a boimy się wstrząsów, które ta zmiana niesie.

 

 

 

 

 

Z odwagą i pełnym zaufaniem do wszechświata poddaję się zmianom

 

 

 

A ranek powitał nas słońcem, jeziorko migotało w dole, a my siedzieliśmy na górce. Czułam, się jak widź który nie jest zaproszony do udziału w sztuce. Udział brałam w innym spektaklu, gdy leżałam i medytowałam w landrynce, przyszło duże stado moich ulubionych kaszmirków i rozsiadło się w wokół, one medytowały na swój sposób, ja na swój.

Pokazały mi, że

 

siła witalna jest również w bezczynności.

 

 

 

Po południu zjechaliśmy nad jeziorko i okazało się, że jest cieplutkie, ale dziwnie zamulone (może po nocnym deszczu coś do niego spłynęło) i dlatego nie zapraszało na bliższe spotkanie, a przy jeziorku oczywiście zona turystyczna, piknikowa.

Dziękujemy cudownemu jeziorku za gościnę, za przestrzeń wody – najbardziej z niej skorzystał Giro (elf podróżujący z nami), który przy tym silnym wietrze z radością pływał na fali.

 

 

 

 

 

 

Pożegnaliśmy jeziorko i ruszyliśmy w kierunku Ułan Bator, sami nie wiedzieliśmy co nas tam ciągnie. Ruch na drodze zrobił się większy, kierowcy jeździli agresywniej, pojawiły się uprawne pola, płoty już to przerabialiśmy – inny świat, inna Mongolia.

Do tego teraz sezon przemieszczania się pasterzy-nomadów, widać wiele samochodów przewożących dobytek.

 

 

Piękne to jest na przestrzeniach przyrody – że bardzo niewiele pobudowanych jest stałych domów. Tam gdzie ludzie mieszkają od lat, zbierają dobytek którego nie ruszają , nie używają – tworzą tym bardzo zatęchłą energię.

Mongołowie sprzątają jurty wraz z dobytkiem i przenoszą się w nowe miejsce, nie zostawiając stałych budowli (no czasami zagrody dla stad).

Fajnie tak jak oni odświeżyć energię – sprzątając wszystkie kąty i wyrzucając niepotrzebne rzeczy (niekoniecznie na step).

Bo oni przecież co chwilę nie będą przewozić kilku tirów……

 

 

 

Droga mijała wolno, ok. godziny 23 dojechaliśmy do centrum Ułan Bator, które urzekło nas ….. kaszmirkiem i wielbłądem z kwiatów.

 

Od razu poczuliśmy różnicę w energii.

Czy na pewno jesteśmy w Mongolii? Dlaczego Ci ludzie wychowani w takich przestrzeniach wybierają ciasnotę miasta i życie jeden na drugim w bloku?

Wygoda ….. czy ona jest celem życia większości ludzi – naprawdę????

Gdy po północy wyjeżdżaliśmy z miasta w kierunku Ułan Ude (rosyjskiej granicy) – na drodze w mieście policja ochraniała ciało leżącego na asfalcie pieszego (najprawdopodobniej martwego) .

 

Cieszcie się, że żyjecie, że możecie podróżować, że jesteście razem…..

 

Brzęczało we wszechświecie

 

Pozwalam sobie cieszyć z tego, że żyję

 

 

 

 

 

 

 

 

I tak z noclegiem po drodze, kierowaliśmy się do rosyjskiej granicy w Altanbułag, poznając kolejną odsłonę Mongolii jeszcze bardziej rolniczą, ale za to z pojawiającymi się nieśmiało drzewami.

Nie macie pojęcia jakie to niesamowite widzieć drzewa przy drodze.

 

 

Mnie dopadał smutek na dzieło człowieka. Zaczęły pojawiać się zabudowania, energia zrobiła się bardziej zastana – płoty, zagrody, ścierniska, pastwiska, smród gówna…….kanciaste domy zamiast okrągłych jurt…. To wszystko w imię polepszenia bytu….

Wysoka wibracja ruchu zastąpiła miejsca niskiej – zastanej, człowiek zszedł na ziemię i rządzi po swojemu…..

Dlaczego, dlaczego zaniżamy wibrację????

 

Pozwalam światu być taki jaki chce być i ludziom doświadczać ich życia na ich własny sposób.

 

Pozwalam sobie i światu na zmiany

 

Noc 20 km od granicy rosyjskiej, ojjj te przepisy czas opuścić cudowną Mongolię 

 

 

 

O klasztorze z wikipedii https://pl.wikipedia.org/wiki/Erdenedzuu_chijd

Erdenedzuu chijd (pisownia obecna, w polskich pracach stosowano także inne wersje, np. Erdene Dzuu[1]) (mong. Эрдэнэ-Зуу хийд) – jeden z najstarszych i największych klasztorów lamajskich w Mongolii, położony w mieście Karakorum.

Założony w 1586 przez Abataj-chana. Początkowo posiadał trzy główne świątynie: Dzuundzuu, Ichdzuu i Baruundzuu (odpowiednio: Wschodni BuddaWielki Budda,Zachodni Budda), a cały ten zespół określano jako Gurwandzuu, czyli Trzech Buddów. Pełna nazwa klasztoru, ze słowem erdene (skarb) oznacza Drogocenne Statuy Buddy. Klasztor szybko się rozbudowywał i w 1792 miał 62 świątynie i ponad pół tysiąca pomniejszych budynków. W 1734 rozpoczęto budowę wielkiego prostokątnego muru otaczającego klasztor z 27 suburganami na każdym boku, zakończoną w 1804. W 1799 zbudowano Złoty Suburgan poświęcony czwartemuBogdo gegenowi.

Jako jeden z kilku w kraju częściowo przetrwał akcję niszczenia świątyń i mordowania zakonników urządzoną przez komunistów w 1937. Do dziś zachował się zabytkowy mur otaczający kompleks klasztorny, trzy główne świątynie, kilka pomniejszych budynków oraz grobowce Abataj-chana i jego syna Gombodordż Tuszetu-chana, a także Złoty Suburgan i kilka steli kamiennych z czasówImperium Mongolskiego. Obecnie w budynkach klasztornych jest muzeum z bogatymi zbiorami lamajskiej sztuki sakralnej.

 

Jezioro Danilewo – napełnienie boską siłą

Danilewo – napełnieni boską siłą – 5-7 lipca 2015 r.

 

 

Szajtan, to jak pisaliśmy, było jednym z 5 magicznych jezior. Zapragnęliśmy poznać pozostałe i udaliśmy się na wschód od Muramcewo, najpierw zaglądając na pomost jeziora Liniewo ( przy wściekłych komarach),

 

 

potem jezioro Szczucie, by wieczorem dojechać nad wody Danilewo.

 

 

Wiedzieliśmy, że wjazd jest płatny jednak bardzo nas zaskoczyła kwota – 1000 rubli za noc (70 zł). Chłopcy na bramie byli bardzo niemili, więc niewiele się dowiedzieliśmy (kartka na bramie informowała o 250 rublach na dobę!).

 

 

Znaleźliśmy miejscy przy biwaku archeologów (znajdują się tutaj ślady człowieka sprzed 5000 lat). Spotkanie z bazą archeologów było bardzo cenne, gdyż chłopcy na bramie kempingu byli bardzo niemili – ja potem też, że aż poszedł jakiś lęk o ich ewentualną reakcję w nocy. Jednak wszechświat posyłając nas w jakąś leśną dróżkę skierował nas, można rzec – ku jedynemu, bezpiecznemu, dzikiemu, ludzkiemu obozowi w lesie.

Rano znów podjechaliśmy pod bramę kempingu nad jeziorem, tym razem nie było nikogo na szlabanie, otworzyliśmy go i wjechaliśmy na teren obozu. Okazało się, że 1000 rubli – to cena za wjazd samochodu bez względu na ilość osób, namiotów – nawet na całe lato ( bez limitu długości pobytu).

Gdyby wczoraj wieczorem tak mówili, jakoś byśmy się dogadali, chyba jednak nad jeziorem mieliśmy być dopiero teraz.

Znaleźliśmy miejsce nad samym jeziorem i zaczęliśmy się zastanawiać co dalej.

 

 

Okąpaliśmy się jeziorze razem z głową, rzecz jasna, napełniliśmy nową energią…….

 

 

A sąsiadka od razu zaprosiła nas na herbatkę i tak od słowa do słowa, nie tylko poczęstowała herbatką i kawą (rybą świeżo złowioną w jeziorze – też chciała), ale również pożyczyła ponton. Rewelacyjne przyjęcie, nawet nie myśleliśmy o takich atrakcjach, jezioro zapragnęło nas mieć w swoich objęciach.

Pogoda była niestabilna zbliżała się burza, więc szybko zatopiliśmy się podróż przez jezioro. Wtapiając w jego energię. W jeziorze przeglądało się niebo, wiatr czasami mącił ten widok. Po jeziorze Szajtan, które zmyło z nas co stare, to pokazało nam, że jesteśmy odbiciem Boga, energii światła, i tylko od nas zależy na ile sobie pozwolimy otworzyć w tym kierunku.

 

 

 

U nas czasem były chmury, czasem niebieskie niebo, czasem przybrzeżne szuwary przeglądały się w wodzie. Każdy mógł znaleźć swoje odbicie, gdy wiatr nie przeszkadzał. Na dole jeziora dumnie pokazywały się jego wodne rośliny, czasem wychodząc na powierzchnię, gdzie niegdzie kwiaty grążela migotały swoją żółcią.

 

Syciliśmy się tym wszystkim, jednak spokoju nie było.

Co przynosisz to dostajesz – brzmiało w głowie…

 

 

 

Tak, spokój bardzo szybko z nas uchodzi, czasem taki detale jak niewielki wiatr go mącą. Tutaj komary są głównymi sprawcami jego braku, ale czy o to chodzi????

 

Pozwalam sobie, aby spokój zagościł w moim życiu na stałe w odpoczynku i działaniu.

 

Pozwalam sobie działać szybko, dynamicznie i spokojnie.

 

Jezioro pokazało, że bardzo cieszy się na nasze spotkanie i możemy zostać jak długo chcemy.

 

 

Tym bardziej po rozejrzeniu się dookoła okazało się, że zaraz za płotem łagieru jest super miejsce, które nas zaprasza. Jest na otwartej przestrzeni z widokiem na jezioro. A teraz temperatury w dzień są bardzo łaskawe – ok. 20 stopni, więc nawet lepiej niż w lasku.

 

 

I tak zostaliśmy na noc i praktycznie całe 2 dni. Sycąc się energią jeziora, odpoczywając po upale i inwazji komarów i gzów, ciesząc się z tego, że znowu powoli wraca spokój. Popraliśmy, umyliśmy landrynkę (no nie w jeziorze – ono święte), można rzec zaczęliśmy nowy etap podróży.

Woda z jeziora uchodzi za zdrowotną, można ją pić bez gotowania, wielu twierdzi, że rozświetla człowieka, leczy – należy pić łyżeczkę dziennie przez 40 dni ( zawiera ponoć srebro). Znajduje się tutaj również błoto, idealne na stawy i na maski na twarz – ponoć czyni cuda.

Nasza wizyta zbiegła się ze świętem Iwana Kupały (zmiana kalendarza), jednak ulewne deszcze wieczorem pokrzyżowały plany świętowania przy ognisku. Może i dobrze, bo zamiast znów doświadczać czegoś nowego (czasem z chciwości) zanurzyliśmy się w beztroski niebyt. Medytując głębokie oczyszczenie i rozluźnienie.

 

 

Na pewno ciekawi Was jak wyglądają tutejsze łagiery i za co się płaci.

Zazwyczaj jest to po prostu miejsce w fajnej lokalizacji, które jest sprzątane, są jakieś prowizoryczne drewniane toalety i tyle. Do tego można zamówić sobie banje na brzegu (tutaj 500 rubli – 35 zł za godzinę za całość – max. 10 osób) z bezpośrednim wejściem do jeziora.

Na terenie jest czasem czynny sklep, czasem jakieś kafe, ale na to lepiej nie liczyć.

Ważny jest kontakt z przyrodą, piknik, łowienie ryb, naturale leczenie. Z tej formy korzystają zarówno bogaci jak i biedni (po prostu to lubią).

 

 

Gdy jeden z ostatnich razów wchodziłam do jeziora, biegła mi na spotkanie żaba, aż się wystraszyłam.

Popatrzyłyśmy na siebie, a ona z radością oznajmiła:

 

 Pamiętaj, że boska siła jest w Tobie.

 

i poszła za swoimi żabimi sprawami.

 

Tak Szajtan i Daniłowo to nasi wielcy nauczyciele. Szajtan pokazał, że oczyszczać umiemy się znakomicie, natomiast Daniłowo, że w napełnianiu się boską energią jeszcze wiele musimy się nauczyć.

 

Pozwalam sobie napełniać boską energią z łatwością, bezpieczeństwem i lekkością, każdego dnia.

 

Gdyby nie pojedyncze komary byłoby wręcz idealnie, jednak one są tym wiatrem na jeziorze, który maci nas spokój.

Jak na razie nie potrafimy rozluźnić się całkowicie gdy nam robią akupunkturę, a przecież to darmowa forma świetnej terapii (komarom to poświęcimy oddzielny post) .

Dziękując miejscu za napełnienie nas nową siłą ruszyliśmy dalej ………………., w kierunku Nowosibirska – ciesząc się, że jest jakaś dróżka (miejmy nadzieję, że przejezdna i nie musimy jechać naokoło do Omska ) – zaoszczędzimy ok. 300 km i powałęsamy się mniej zaludnionymi terytoriami).

Dziękujemy za piękny czas naszego ziemskiego życia………………..

 

Więcej o 5 jeziorze z Wikipedii https://ru.wikipedia.org/wiki/Пять_озёрtłumaczenie translator google

 

Pięć jezior – system jednego z fikcyjnych i rzeczywistych czterech jezior położonych w bliskiej odległości od siebie na granicy dzielnicy Muromtsevsky regionu Omsk i dzielnicy Kyshtovskogo regionu Nowosybirsk . Według legendy, te jeziora mają błyskawiczny pochodzenie i pojawił się jesienią pięć fragmentów meteorytu. Jeziora wspólną cechą jest to, że każdy z nich związane są różne legendy. [1] W tej chwili te legendy nie znaleźli dowodów naukowych. Istnieje również przypuszczenie, że te jeziora łączy podziemne rzeki.


 

System "pięciu jezior" obejmuje:


 

Danilovo jezioro

Linyov jezioro

Pike Lake

Jezioro Urman lub szatan-jezioro .

Sanktuarium jezioro – najprawdopodobniej fikcyjne.

Treść [убрать]

1 Danilovo jezioro

2 Linyov jezioro

3 Lake Urman

4 szatan-Lake

5 jeziora Szczuczie

6 sanktuarium jezioro

7 Legend

8 Badania

9 Ciekawostki

10 Uwagi

11 Linki

Danilovo jezioro [ edytuj | edycja tekstu wiki ]

Główny artykuł: Jezioro Danilovo

Danilovo Jezioro znajduje się w dzielnicy Kyshtovskom regionu Nowosybirsk. Jeziora – 800 metrów, szerokość – 450-500 m, maksymalna głębokość – 16,2 m [2] . Jednak mieszkańcy, pomiaru głębokości poprzez obniżenie długość liny 40 m, i nie dostał się do jej dnie [data] cytowania 1144 . Jezioro ma bardzo czystą wodę, która według legendy zawiera dużą ilość srebra i ma właściwości lecznicze. Danilovo Lake – popularnym miejscem turystyki, wyposażony jest w część wypoczynkową. Hipoteza pochodzenia jeziora meteorytu nie zostały potwierdzone, choć nie została obalona. Jezioro jest żywych bakterii, które oczyszcza wodę, jak woda jest nasycona tlenem. Uważa się, że woda ta skutecznie leczy choroby przewodu pokarmowego i różnych chorób skóry. Danilovo bardzo głębokie, czyste, czysta woda, która powstaje przez podziemnych źródeł.


 

Linyov jezioro [ edytuj | edytować tekst wiki ]

Główny artykuł: Linyov (Pojezierze, region Omsk)

Linyov Jezioro znajduje się w regionie Omsk, na zachód od jeziora Danilova, w pobliżu rzeki Tara . Wielkość jeziora -. 530 x 320 m Jezioro to jest także wyposażony w parku turystycznej i rekreacyjnej. Jak Danilovo jeziora, Jezioro Linyov znana legenda o leczniczych właściwościach wody (legenda nie jest potwierdzona, pobrano próbki). Każdego lata to slabooborudovannuyu teren rekreacyjny odwiedził dziesiątki tysięcy turystów. [3]


 

Urman jezioro [ edytuj | edytować tekst wiki ]

Jezioro znajduje się w dzielnicy Kyshtovskom z Urman regionu Nowosybirsk.


 

Szatan-jezioro [ edytuj | edytować tekst wiki ]

Szatan-Jezioro znajduje się w pobliżu miejscowości Intsiss regionie Muromtsevsky Omsk. Jezioro jest odległy i otoczony bagnami. Wśród miejscowej ludności panuje przekonanie, że jezioro (znany w miejscach takich jak Kosha) nie przyznaje się do każdego użytkownika i, w przeciwieństwie do innych jezior z wody "na żywo", szatan, wody jeziora "martwy". [4]


 

Jezioro Szczuczie [ edytuj | edytować tekst wiki ]

Jezioro Szczuczie (podobno z wodą leczniczą) znajduje się 6 km od roszczenia. Piotra i Pawła Twierdza


 

Sanktuarium jezioro [ edytuj | edytować tekst wiki ]

W jednej z wersji jeziora znajduje się na prawym brzegu rzeki. Tara 250 metrów od linii brzegowej. Ten mały pierścieniowy kształt, a ponadto małe i mocno zarośnięte. Na lewym brzegu znajduje się na. Okunevo.


 

Legendy [ edytuj | edytować tekst wiki ]

Również meteoryczne pochodzenia, jeziora i łączy w sobie legendę o leczniczych właściwościach ich wodach. Uważa się, że człowiek przemian kąpieli we wszystkich pięciu jezior, utwardzonych wszystkich chorób. [4]


 

Badania [ edytuj | edytować tekst wiki ]

W sierpniu 2003 roku w Lake Danilovo odwiedziła wyprawa, zorganizowana przez dział regionalny Omsk rosyjskiego Geographic i rosyjskiego Towarzystwa Geologicznego , a także FSI "terytorialnej funduszu z informacji geologicznej Zasobów Naturalnych i Ochrony Środowiska, Ministerstwo Zasobów Naturalnych Rosji w regionie Omsk." [5] W październiku 2008 roku, Wyprawa do jeziora Danilova, zorganizowana przez State University Siberian Kultury Fizycznej i Sportu . [2] W analizie składu wody z jeziora nie zostało objawione o wysokiej zawartości srebra, a ponadto okazało się, że jest o wiele mniejsza niż w czystej wodzie pitnej. Również nie znalazła dowodów bezpośrednio wspiera hipotezę meteorytu nie ujawnił drastyczne zmiany w topografii jeziora i nie znalazł żadnych większych ciał obcych, które mogą być meteoryty. Jednakże okazało się, że przesunięcie w głębokiej części jeziora od środka do wysokiego brzegu z dwóch wypukłości, które mogłyby wystąpić w wyniku upadku meteorytu pod kątem do podłoża. [2]


 

Głębsze badania "Zjawisko Okunёvskogo" i system pięciu jezior, od 2000 roku, w szczególności prowadzone w Moskwie geofizyka, kierowany przez doktora nauk technicznych i Kandydata Nauk Geologicznych i mineralogiczne A. Zaitsev. W sumie dziewięć takich wypraw. W tych wyprawach uczestniczył Omsk geofizyka "Siberian nurka" oraz "organizacje pozarządowe Geodezond", jak również Biofizyki Moskwa czele Smirnowa AV (obecnie dyrektor Instytutu Biofizyki, doktor nauk biologicznych) i lekarze na czele z KMN Yatsenko T. Yu [źródło nie podano 321 dni] Te predpolozheniya- absurd!


 

Ciekawostki [ edytuj | edytować tekst wiki ]

Według pisarza Michaela Rechkina zaangażowanych w badania "pięciu jezior", istnieje związek między legendą pięciu jezior i baśni " Mała garbaty Konia "pisarz Yershov , czasami w Omsku . [4]

Czasami określane jako czwarty jezioro nie jest jezioro Urman i jeziora znajduje się w Szczuczie obszarze Muromtsevsky, w pobliżu jeziora Lenёvo. [3]

Pod koniec XIX wieku, w pobliżu jezior św Piotra i Pawła został zbudowany gorzelnię , która używana do produkcji swoich wyrobów lokalnej wody. [4]

Jeśli liczyć wszystkie jeziora wraz z ukrytej jeziora, jak się okazuje, nie pięć, a sześć jezior.

https://ru.wikipedia.org/wiki/Пять_озёр

 

Narodzeni na nowo Jezioro Szajtan

Jezioro Szajtan 4 lipca 2015 Narodzeni do nowego życia

 

 

Gdy wchodzi się na pomost na jeziorze ma się wrażenie, że wchodzi się do innego świata. Świat mimf, skrzatów wodnych, świat magii splata się z tym co widzialne.

Wszechogarniająca cisza rozprzestrzenia się nad okolicą, nawet komary tylko pojedynczo przenikają.

Świat ludzi, świat bogów, świat widzialny łączy się z niewidzialnym, wszystko splata się w jedność.

 

 

Jezioro ma magiczną historię, uważa się, że na jego dnie jest zagubiona Shambala. Wchodzi w skład 5 jezior, więcej o nich https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%9F%D1%8F%D1%82%D1%8C_%D0%BE%D0%B7%D1%91%D1%80

Jezioro jest uznanym potężnym miejscem mocy, gdzie wiele osób widuje nadprzyrodzona zjawiska. Ponoć nurkowie penetrujący dno jeziora usłane jest pniami drzew, pod którymi znajduje się kolejne kilkadziesiąt metrów lustra wody.

Od wieków ludzie pielgrzymowali tutaj by woda zabrała ich choroby i zazwyczaj to robiła. Jest to woda martwa, która zabiera naszą energię. 

Złą energię, zresztą czy sama nazwa nie kojarzy się z Szatanem. W tym jeziorze zostawia się wszystko co nie jest boskie. 

 

 

Spokój miejsca, nad jeziorem krąży drapieżnik, mewy nad zaroślami, setki ważek.

Z Okuniewo można się tutaj dostać na 2 sposoby:

Pieszo, pokonując trasę ok. 8 km , obecnie mocno zalaną, lub samochodem ok. 80 km – najlepiej terenowym – kierując się do Inciss, a potem leśną drogą ok. 2 km już nad jezioro. Droga ma standard rosyjski, część jest asfaltowa z dziurami, a ostatni odcinek gruntowy. Wczoraj padało więc część była mocno rozbagniona, nawet landrynka (brak szacunku dla drogi) stanęła w poprzek – w Rosji boczne drogi jak nie pada to istnieją, trochę deszczu i drogi się kończą.

 

 

 

 

 

 

 

 

Jechaliśmy drogami wśród dziurawcowatych pół tak duzych i rozległych, że można mieć wrażenie, że są to uprawy przemysłowe, lasów, często przy drodze dumnie machał Iwan czaj mieniąc się swoimi różowymi kwiatuszkami.

 

 

 

Już na samym końcu dróżki przez las zostawiliśmy landrynkę, dla bezpieczeństwa (nie topienia w błocie) 500 metrów od jeziora, ubraliśmy się porządnie, łącznie z rękawiczkami, założyliśmy siatki na twarz i ruszyliśmy w kierunku jeziora przez las, a więc i przez komarowe królestwo.

 

 

 

Przed jeziorem spotkaliśmy naszych znajomych quadowców, jak to w Rosji bywa teraz już byliśmy super dobrymi znajomymi. Znów wspólne nagrania, zdjęcia.

 

 

Fajnie było oglądać jak chłopaki przejeżdżają przez błotnistą kałużę, fakt przyjeżdżając potem do nas ze stadem komarów. U nas quady rażą, tutaj wzbudzają ciekawość, gdyż zdarza się jeden na czas i dużą przestrzeń. Umiar………… to podstawa…..

Tutaj jazda na quadzie po lesie, to jak subtelne ukąszenie jednego komara,czy delikatne przysiadnięcie muszki. Niewiele wnosi złego. U nas to już inwazja komarów, chmara która atakuje niewielką część przyrody.

 

 

A jeziorko gościło nas po królewsku, gdy przyjechaliśmy wyszło słoneczko, jadąc śmiałam się, że najpierw wszechświat testował nas upałem 40 stopni , a teraz każe nam się kąpać w 10 stopniach.

Jeziorko jednak było dla nas łaskawe, nie tylko woda miała temperaturę ok. 25 stopni, to jeszcze gdy gdy kąpaliśmy się było słonecznie. Może nie mamy zbyt wiele ciężkich energii w sobie, może myślimy, że mamy więcej do oczyszczenia niż jest w rzeczywistości……

 

Uwalniam się od wszystkiego co nie jest boskie

 

Pozwalam sobie żyć w energii światła

 

 

 

Do tego nie było innych osób i mogliśmy kapać się nago, zmywając z siebie to co nie jest boskie z całej powierzchni ciała.

 

A potem leżeć na pomoście (dziękując temu co go zrobił, gdy całe jezioro ma zarośnięte brzegi), kontemplować ciszę, pustkę, przestrzeń, siebie, wtapiając się w energię jeziora, przez wieki nadanej mu energii czyszczenia, oczyszczając wszystko to co nie jest boskie w nas.

Pozwoliliśmy sobie zrzucać bagaż starych doświadczeń, bo po cóż nam one …..?

 

Uwalniam się od bagażu przeszłości, zrzucam wszelkie ciężary.

 

Uwalniam się od chciwości na różne doznania.

 

Pozwalam sobie żyć w miłości, harmonii, bezpieczeństwie i spokoju.

 

 

Chmury grały swój spektakl na niebie odbijając się w wodzie, zwierzęta przyglądały się nam, a my trwaliśmy w swoim błogostanie, połączeni z naturą, będąc jej niewielką cząstką , która na ten moment zagościła na pomoście jeziora, aby porozmawiać z mieszkającymi tam istotami, aby może bardziej po prostu pobyć z nimi ciesząc się, ze wspólnego spotkania.

 

Wszechświat dał nam 3-4 godziny na spotkanie sam na sam z jeziorem, niebem nad nim i jego mieszkańcami. Gdy wchodzi się do jeziora i stanie w nim, małe rybki ławicami zaczynają wygryzać stary naskórek, czyszczą skórę otwierając pory na nowe bardziej świetliste doznania.

 

 

 

 

Otwieram się na światło w moim życiu.

 

Dziękując całemu wszechświatowi za magię dnia – zaczęliśmy się ubierać, gdyż zaczęli przychodzić pierwsi ludzie, przynosząc na sobie miliony komarów i swoje energie do oczyszczenia.

 

Nasza przestrzeń się tutaj zamknęła. Jeziorko przekazało nam wszystko na co byliśmy gotowi, zabierając w swoje otchłanie nasze stare doświadczenia.

 

Pozwalam sobie żyć bez starego bagażu doświadczeń, pozwalam sobie zacząć Nowe Życie TERAZ.

 

 

 

 

Dziękujemy za ten cudowny czas, idealną pogodę, cudowne chmury, piękne zwierzęta, za to wszystko co widzialne i niewidzialne. Za magię tych paru godzin dla których warto żyć i podróżować zarazem. 

 

A na nocleg pojechaliśmy nad małe jeziorko ok 20 km od Szajtana jeziorko nie jest zaznaczone na mapie, ani ani nawigacji, więc może jest tym piątym świętym jeziorem, którego nikt nie widział, a jeżeli komuś się pokaże to da mu wszystko co najlepsze tutaj na ziemi.

My nazwaliśmy je jeziorem spokojnym, malutkie jeziorko emanowało spokojem, ptaki śpiewały, komary brzęczały, my rozłożyliśmy nasz przyautkowy namiot i cieszyliśmy się chłodem wieczoru, widokiem na jezioro, śpiewem ptaków. Kolejny raz dziękując za magiczny dzień, kontemplując magię wieczoru.