Scilia czy Sycylia
Scilia czy Sycylia… 23 czerwca 2018
Patrz tu jest zjazd na Sycylię – powiedziałam do Bartka widząc drogowskaz.
I tak dzięki mojej ignorancji znaleźliśmy się w klimatycznym miasteczku Scilia.
Zapadał zmrok.
– Może zamiast przejeżdżać na Sycylię o tej porze, zostaniemy tutaj na noc – stwierdził Bartek.
– Tylko czy bez otwarcia tylnych drzwi w nocy, jesteśmy w stanie się przespać? – odpowiedziałam trzeźwo.
Temperatury mimo godziny 22 dalej oscylowały w granicach 25 stopni, a powietrze stało nad nagrzanym asfaltem.
Nocleg w takich warunkach daleki jest od czegoś co przypomina sen.
– Jedźmy więc może na tę prawdziwą Sycylię. Scilia pokazała nam się pięknie, ale miejsca na nocleg brak – stwierdziłam.
I pojechaliśmy, Sycylia migotała światełkami z drugiej strony wąskiej zatoki.
Patrzyliśmy i nie czuliśmy zaproszenia, było tam coś odpychającego i niepokojącego dla nas.
Każdy z nas bał się pierwszy powiedzieć swoje zdanie, bo może ten drugi bardzo czuję potrzebę wyjazdu na wyspę.
– Czy na pewno chcemy tam jechać – zapytał Bartek po dwóch godzinach krążenia po miasteczkach naprzeciw Sycylii, szukaniu promu i oglądania w internecie co ciekawego na Sycylii, bo może coś zaprosi, do czegoś zapalą się oczy…..
– Ja nie – powiedziałam szczerze…
– Ja też – odpowiedział…
– To mamy sprawę jasną – stwierdziliśmy z ulgą…
A Bartek postanowił upamiętnić ten moment podroży kupując sobie o drugiej godzinie w nocy loda! Ten region południa Włoch słynie bowiem z tego wyrobu. To były najcięższe smaki, i faktycznie najlepsze!!!