WARSZTATY I WYDARZENIA
now browsing by category
Na biegówkach po Laponii
Zapraszamy na slajdy do POlskie Towarzystwa Tatrzańśkiego
W podróży spędziliśmy 52 dni na przestrzeni lutego i kwietnia 2013 r. Większość czasu spędziliśmy w Finlandii , tydzień jednak spędziliśmy w Norwegii , wjeżdżając w przesilenie wiosenne 21 marca na Nord Capp
Podróżowaliśmy landroverem discovery , który służył nam nie tylko jako środek transportu , ale również jako domek do spania gotowania posiłków . Biegaliśmy na biegówkach na najsłynniejszych fińskich trasach biegowych , Parkach Narodowych z ratrakowanymi trasami jak i po dzikich miejscach , spotykając dzikie renifery .
A wieczorami i nocami podziwialiśmy przepiękna zorzę lub wygrzewaliśmy się w saunie .
Zapraszamy na bloga
http://brygidaibartek.pl/
|
Kaukaz rosyjski
Zapraszamy na slajdy z naszej zeszłorocznej podróży na Kaukaz Gminny Ośrodek Kultury Buczkowice niedziela 24 listopad godzina 16 , szczegóły z podrózy na blogu
www.opodrozynakaukaz.blogspot.com
Zapraszamy bardzo serdecznie do zobaczenia
Radość i relaks . Joga śmiechu i gongi
Pozwól sobie na:
RADOŚĆ
I RELAKS
14 grydnia 2013
sobota , godzina 18
Joga śmiechu – ruszy ciało i emocje , da przyzwolenie na śmiech i radość bez powodu.
Kąpiel w dźwięku – ukoi zrelaksuje, ciało i duszę
Cena : 30 zł. (promocja do końca roku , Brygida zaczyna przygodę z jogą śmiechu,)
Miejsce: Akama Mazańcowice , szczegóły : brygida111@wp.pl
695888329 ,
„Kiedy się śmiejesz, zmieniasz się,
a gdy ty się zmieniasz, cały świat się zmienia”
(dr Madan Kataria, lekarz, twórca jogi śmiechu)
www.brygidaibartek.pl
Z jogą śmiechu przez świat ….!!!???
Joga śmiechu 9-10 listopad 2013
„Kiedy się śmiejesz, zmieniasz się, a gdy ty się zmieniasz, cały świat się zmienia”
dr Madan Kataria, lekarz, twórca jogi śmiechu
Z Limburga czekała nas droga do Wrocławia , gdzie postanowiłam uczestniczyć w kursie liderskim jogi śmiechu. I to następnego dnia rano.
Wszystko wydawało się do zrobienia . Z Darszyce wychodzimy ok 18 , jedziemy do 24 , śpimy potem wstajemy rano i o 11 meldujemy się we Wrocławiu .
Tylko zapomnieliśmy o testach wszechświata , o tym , że gdy człowiek robi plany Bóg się śmieje .
Zaczęło padać jeszcze przed Darshanem ,ale to co się zaczęło dziać koło 20 już przestało przypominać deszcz , lało tak, że wycieraczki na najszybszym biegu nie nadarzały , praktycznie jakby ktoś wylewał wiadra na drogę , do tego doszła mgła i pagórkowata droga . Jazda 40-50 na godzinę nie miała sensu .
Bartek bardzo palił się za kierownicą , gdyż bardzo chciał mnie dowieść do Wrocławia , ale ……
Może wszechświat ma inne plany i nie chce abym zajmowała się jogą śmiechu stwierdziłam
I zatrzymaliśmy na stacji benzynowej , aby przespać ten deszcz .
Nie wiedzieliśmy kiedy ma się skończyć , może za godzinę, może za kilka , a może …..
Dobrze, że mamy nasz domek na kółkach , więc wyłożyliśmy się wygodnie w łóżeczku i zasnęliśmy słodko .
Około 2 jakiś huk obudził nas .
– O już lekko pada – może pojedziemy zagadnęłam
– Ja nie mam siły, musisz Ty prowadzić stwierdził Bartek,
– Ok – jedziemy odpowiedziałam
Jedziemy do momentu aż dam radę i znowu się kimniemy . Zobaczymy czy dojedziemy – stwierdziłam na luzie .
Bo przecież odpuścić coś to nie olać
Ujechaliśmy praktycznie do polskiej granicy , gdy nastał u mnie kryzys i znowu zapodaliśmy sobie spanko .
Rano , bo koło 8 ruszyliśmy dalej w kierunku Wrocławia i ……….
zameldowaliśmy się w nim o 12 , czyli tylko spóźniliśmy się godzinkę .
Chyba jednak mam zajmować się jogą śmiechu . Coś musiało się przetrzeć po drodze,
Dziękujemy drodze za jej bezpieczne prowadzenie .
A czemu joga śmiechu zapytacie ???
Ci co mnie znają wiedzą, że jak się szczerze śmieję , zarażam tym innych. Lubię się śmiać . Choć lubię też być poważna i melancholijna .
Od lat słyszałam od ludzi , że powinnam prowadzić warsztaty ze śmiechu . Kompletnie nie miałam pomysłu jak się za to zabrać i nie przychodziły też do mnie żadne inspiracje z góry . Więc temat był otwarty ……………
Do czasu gdy w lipcu tego roku do Bielska zawitał Piotr Bielski www.joginsmiechu.wordpress.com z jogą śmiechu .
Sesja bardzo mi się spodobała i gdy mówił o kursach liderskich od razu poczułam , ze chcę zajmować się również prowadzeniem sesji jogi śmiechu , ze to odpowiedź na zadane w przestrzeń wiele lat temu pytanie
Jak robić warsztaty ze śmiechu?
Ponadto gdy rozmawiałam z Matką Boską w Lourdes , powiedziała mi, że mam rozbawiać ludzi . Zapytał czy warsztat liderski jogi śmiechu będzie właściwy
to jeden z elementów – usłyszałam
Więc kurs liderski był mi pisany .
Formuła jogi śmiechu tym bardziej mi się podoba , że w klasycznej opcji są to ćwiczenia ruchowe połączone z oddechem i rożnymi wesołymi wręcz dziecięcymi zabawami . Nie ma też narzuconych sztywnych zasad czy ćwiczeń które jako jedyne, właściwe można wykonywać .
Kreacja , wyobraźnia prowadzącego są tutaj kluczem do ciekawych zajęć .
Zajęć które można prowadzić prawie wszędzie i prawie ze wszystkimi .
Kurs liderski pokazał mi kolejne moje ograniczenia w postrzeganiu siebie .
Mam tak skakać , biegać hihać się jako prowadząca , to nie poważne – mówiła podświadomość
Takie robienie z siebie wariata – kontynuowała
Słuchałam , obserwowałam i śmiałam się z tego , na jak poważną dziewczynę próbowali wychować mnie rodzice , jak poważnych zajęć i zawodów się musiałam imać się w życiu .
Podczas gdy we mnie drzemie mała zabawna przewrotna , spontaniczna dziewczynka , która chce skakać, biegać , śmiać się i dzielić się tym z innymi , pokazywać im tę weselszą stronę życia .
Sprawdziłam, że świat powagi , nadęcia nie dał mi szczęścia i spełnienia , dał tylko iluzję ważności , bycia kimś . Takie nadęcie ego.
Spontaniczność i kreacja, radość , ruch to moja ścieżka czy razem z jogą śmiechu to życie pokaże .
Dziękuję Piotrowi , grupie i przestrzeni sali za te twórce , radosne dni
Zapraszam znajomych i nie tylko do wspólnego śmiania . Z uwagi na fakt, że lubimy podróżować miejsce nie ma znaczenia .
A czym jest joga śmiechu ????
Tutaj pozwolę sobie zacytować artykuł mojego nauczyciela Piotra Bielskiego ze strony :www.joginsmiechu.wordpress.com
„Zazwyczaj myślimy, że aby śmiać się potrzebujemy wspomagania w postaci kawałów, komedii, dobrego humoru lub choćby telefonu do przyjaciela. Pewien internista z Indii, doktor Kataria, postanowił przed 18 laty sprawdzić czy da się śmiać bez pomocy humoru czy za sprawą wewnętrznego postanowienia i okazało się, że tak. Najpierw próbowali śmiać się w pierwszym klubie śmiechu w Bombaju, opowiadając dowcipy, lecz okazały się one zawodnym środkiem: nie każdy ma takie same poczucie humoru i wiedzę potrzebną by „złapać” żart, poza tym kawały w większej dawce poróżniały ludzi, gdyż gdy ludziom skończyły się przyzwoite kawały, zostały same seksistowskie, rasistowskie lub „nie-halo” z innego względu. Doktor poprosił o jeszcze jedną szansę i spotkanie następnego dnia. Przeczytał wtedy w artykule naukowym, że nasze ciało na poziomie fizjologicznym nie rozróżnia między śmiechem naturalnym i prawdziwym. Zaproponował następnego dnia proste ćwiczenia na śmiech, które się sprawdziły i od tej pory pozwalają setkom tysięcy ludzi na całym świecie śmiać się w każdej chwili bezwarunkowym śmiechem. Okazało się wtedy, że nie potrzeba poczucia humoru by się śmiać, a dzięki prostym, zrozumiałym dla dzieci, dorosłych i seniorów na całym świecie ćwiczeniom wywołującym śmiech, możemy rozwinąć poczucie humoru czyli umiejętność dostrzegania czegoś śmiesznego w każdej sytuacji.
Takie możliwości otwiera joga śmiechu, praktyka, która łączy oryginalne ćwiczenia wywołujące śmiech z ćwiczeniami oddechowymi jogi czyli tzw. pranajamą i relaksacjami. Śmiejemy się w grupie, utrzymując kontakt wzrokowy i dziecięcą jakość zabawy, po kilku chwilach od wywołanego na życzenie śmiechu przechodzimy do naturalnego śmiechu. Joga śmiechu podpiera się badaniami naukowymi, pokazującymi, że nasze ciało nie rozróżnia pomiędzy śmiechem wywołanym na życzenie a prawdziwym, w obu wypadkach dostaje dużą dawkę tlenu, energii i dobrego samopoczucia. Prowadząc sesje jogi śmiechu w Polsce walczę o uznanie dla “sztucznego” śmiechu na sesjach jako wyrazu wewnętrznej woli człowieka by praktykować śmiech dla zdrowia. Wspinanie się po ściance wspinaczkowej jest sztuczne, a prawdziwe jest jedynie zdobywanie Everestu czy choćby Łysej Góry. Ale przecież wszyscy wiemy dobrze, że „sztuczne” wspinanie się jest dobre dla zdrowia i pomaga w “prawdziwych” wspinaczkach , podobnie „sztucznego” śmiech pomaga dłużej śmiać się w naturalnych sytuacjach
Joga śmiechu została stworzona w Indiach w 1995 roku przez doktora medycyny Madana Katarię, który wraz z grupą 5 osób, w tym własną żoną Madhuri, utworzył pierwszy klubu śmiechu w parku w Bombaju. Od tego czasu powstały tysiące klubów śmiechu w ponad 70 krajach. Dodatkowo, joga śmiechu jest praktykowana w licznych szkołach i uniwersytetach, firmach i znanych korporacjach, ośrodkach dla seniorów czy grupach samopomocowych dla chorych na raka.
Joga śmiechu zaleca regularne śmianie się jako codzienną praktykę. Abyśmy doznali pożądanego efektu trwałej zmiany naszego podejścia do życia, dobrze by było śmiać się przynajmniej 10 minut dziennie przez nieprzerwany okres 40 dni, podczas gdy słysząc kawał czy ciesząc się ze spotkania miłej nam osoby śmiejemy się tylko kilka sekund. Niemniej nawet pojedynczy udział w sesji śmiechu pomaga rozładować stres. Na sesjach jogi śmiechu w bezpiecznej przestrzeni uczymy śmiać się głośno i głęboko czyli z przepony, ale również cicho tak by nie budzić sąsiadów lub nie budzić podejrzenia na lotnisku. Uznajemy, że śmiech to zbyt ważna sprawa by zostawiać ją przypadkowi, śmiejemy się więc za sprawą siły wewnętrznego postanowienia.
Joga śmiechu jest praktyką niezależną od wszelkich kościołów i partii politycznych, ale ma dla mnie przynajmniej niewątpliwy duchowy charakter. Kontynuując praktykę śmiechu pomimo zmiennego nastroju i niezależnie od zewnętrznych okoliczności, karmimy naszego wewnętrznego ducha śmiechu, promieniując radością na ludzi wokół nas. Dla mnie nie jest przypadkiem, że praktyka ta narodziła się akurat w Indiach, kraju który od wieków przypomina ludziom o znaczeniu duchowości w życiu codziennym. Joga śmiechu po tym jak rozprzestrzeniła się masowo w Indiach i Azji Południowo-Wschodniej, zdobyła Zachód, a także nieźle przyjęła się w krajach muzułmańskich, szczególnie w Iranie. Propagując śmiech jako rodzaj uniwersalnego języka, jogini śmiechu chcą przyczynić się do budowania światowego pokoju. Warto wspomnieć, że doktor Kataria połączył kilka tysięcy ludzi we wspólnym śmiechu na stadionie w Rosji, skoro Rosjanie i Rosjanki potrafią się wspólnie śmiać, to i Polacy i Polki również mogą również odstawić słowiańską melancholię, przynajmniej na 45 minut…
Zalety jogi śmiechu w pigułce:
-dostarcza świeżej dawki endorfin i poprawia nastrój w trybie natychmiastowym
-wzmacnia system immunologiczny i wspomaga samoleczenie się organizmu
– sprzyja lepszej wydajności i kreatywności w pracy dostarczając tlen do organizmu
– ułatwia kontakty społeczne, dzięki wewnętrznej pogodzie ducha, którą daje ta praktyka łatwiej przyciągnąć znajomych i przyjaciół
– pozwala przejść ze śmiechem przez wyzwania, które nam stawia życie, daje więcej spokoju i dystansu, otwiera nasze umysły i serca na nowe rozwiązania "
Sesja śmiechu – warunki i przeciwwskazania
Sesja śmiechu trwa , około 60 minut .
Możemy zaproponować sesje jogi śmiechu połączone z relaksacją z dźwiękiem gongu .
Za jakiś czas gdy oswoimy się z metodą zaproponuję jej włączenie w dłuższe warsztaty .
Na razie będę ćwiczyć i potrzebuję dużo chętnych !!!!!!!!!!!!!
Pamiętajcie , że lubimy podróżować .
Praktyka nie wymaga też specjalnego stroju, można praktykować nawet w garniturze, ale zawsze jest łatwiej w wygodnym ubraniu. Można przyjść z dziećmi, bo jest to metoda otwarta dla ludzi w każdym wieku. Ciąża jest niestety przeciwwskazaniem ze względu na skurcze, jakie może pobudzić długie śmianie się, jak i skłonności do padaczki, poważne choroby serca lub choroby psychiczne.
No i jeszcze jedno, ale to chyba oczywiste: śmiejemy się na trzeźwo pod każdym względem .
Hi Hi Hi, Ha Ha Ha Hihihihihihiihiiiiiiii
Do zobaczenia i usłyszenia w przestrzeni śmiechu
A my w niedzielę 10 listopada 2013 , po prawie 2 miesiącach podróży zawitaliśmy do Bielska .
Warsztat na Olchonie
Warsztat 28 lipca – 8 sierpnia 2013
Jednym z celów przyjazdu nad Bajkał był warsztat Ajny – "o rodzie" . Warunki opisałam w poście baza , a sam warsztat …..
Gdy pracujemy z rodem to pracujemy ze sobą , gdy pracujemy z sobą pracujemy z rodem. Według wszystkich znanych mi systemów, jesteśmy powiązani z przodkami co najmniej do 7 pokolenia . Czyli inaczej mówiąc nasi przodkowie mają wpływ na nasze życie .
Mało kto zna swoich przodków dalej niż do 3-go pokolenia , nie mówiąc już o siedmiu . Tajemnice które skrywają rodziny, emocje , choroby , sposoby zakończenia życia to wszystko ma wpływ na nasze życie . Tak jak ogrodnik gdy pragnie wyhodować nową odmianę roślin obserwuje ją przez pokolenia , gdyż nie jest możliwe aby nagle powstała roślina o cechach całkowicie innych od poprzednich . Tak samo my , poza tym, że przyszliśmy na ziemię z własnym celem, mamy również cel rodowy.
Bardzo często zaszłości rodowe nie pozwalają mam iść swoją drogą , powodują genetyczne choroby itp.
Praca z rodem powinna być przedmiotem w szkole , a na pewno wtedy świat byłby szczęśliwszy .
Zresztą samo poznanie rodu i jego tajemnic , może uzdrowić wiele sytuacji
Powiem szczerze , ja na warsztat przyjechałam nieprzygotowana . Moja znajomość przodków zaciera się na trzecim pokoleniu , a dalej ….. zero wiadomości . Zastawiam się dlaczego…? Może kwestia wojen , może skrywanych tajemnic .
Warsztat odkrywa przede mną wiele drzwi , pokazuje wiele mechanizmów , sekretów , uwalnia od czegoś co przynieśli nasi przodkowie .
Bo to jest tak, że jak oni już coś przeżyli, to my już nie musimy tego doświadczać .
Samo uwidzenie pewnych mechanizmów , powoduje ich uwolnienie . Zapewne każdy z nas zna sytuację , gdy boi , wstydzi się komuś coś powiedzieć , robi wszystko aby prawda się nie wydała . Ile wkłada w to energii, sił, ile zajmuje mu to czasu …..??? Chyba nie muszę wam mówić
I nagle ktoś ujawnia naszą tajemnicę , nasz skrywany dobrze sekret , na początku jest nam ciężko , nawet czasem bardzo ciężko, ale z czasem sytuacja ma szansę się wyjaśnić . Czasem jest tak , że prawda się ujawnia i okazuje się , że tylko my myśleliśmy, że jest coś nie tak . Bo gdy bez emocji przyjrzymy się sytuacji problem znika .
Tak samo jest z rodem , stanowimy z nim jeden organizm i wszystkie jego tajemnice , emocje mają wpływ na nas . Dlatego warto przyjrzeć się temu co było , ZOBACZYĆ TO .
A jak już zobaczymy , to przecież na pewno odpuścimy, bo to nie nasze tylko kogoś z naszych przodków i należy do jego życia , a nie naszego .
A jak możemy zobaczyć to co było , jak porozmawiać z przodkami , jak im wybaczyć gdy już ich nie ma?
Dla wielu zadanie może wydać się troszkę abstrakcyjnym .
Tutaj poza technikami psychologiczno – szamańskimi wspiera nas energia miejsca , gdyż mieszkamy nie tylko koło Bajkału , jeziora jak najbardziej naj – tzn najstarszego, najgłębszego jak i koło Szamanki . Świętej skały szamanów . Jednego z 7 najbardziej świętych miejsc Azji .
Gdy znajdujemy się takich miejscach łatwiej nam zobaczyć sprawy głębiej , poddać się procesowi i mu zaufać .
Układam więc swój ród z kamieni na bajkalskiej plaży do siódmego pokolenia , na szczęście tylko w linii prostej . 254 przodków. Praktycznie nawet nie mamy ich świadomości .
Polecam rozrysowanie tego na kartce , zobaczenie tego
Do lepszego poznania siebie i kontaktu z duchami swoich przodków zostajemy zakopani w piasku , z workiem foliowym na głowie i i rurką do oddychania w ustach. Najpierw rodzi się panika . W sumie nie wiadomo z czego wynika , gdyż ćwiczenie robimy w parach i druga osoba – anioł czuwa nam nami , i zawsze , na każde nasze mru, mru może nas odkopać . Ostatnio mówiłam, że chętnie popracowałabym z lękami . Mówisz i masz. Jednak gdy mija moment paniki, wchodzę w inne stany świadomości i nie tylko nawiązuję kontakt z przodkami, ale również jestem wręcz zaskoczona, że czas tak szybko minął gdy mój anioł mnie odkopuje .
Taka lekcja, że gdy odpuszczamy panikę, lęki, świat jest piękniejszy .
Dla mnie to ćwiczenie było na początku bardzo stresujące , oddychać ustami przez rurkę zawsze było moim problemem ,szczególnie było to widoczne przy snorkowaniu , a tutaj dałam radę , Super.
Kolejnym ciekawym doświadczeniem było tworzenie maski z gipsu . Znów worek na głowę , rurka w usta i anioł tworzy nasz odlew . Teraz oddychanie idzie już mi wprawnie . Czuję się pewnie i bezpiecznie . Mam wrażenie , że anioł jest, ale mnie praktycznie nie dotyka . Oddycha mi się tak, lekko, że aż jestem zła , że już koniec.
Teraz maskę trzeba pokolorować , a potem patrzeć na nią i z nią rozmawiać . Rozmawiać jak z przodkami .
Z dnia na dzień odpuszczają kolejne bloki narzucone przez system .
Kolejnym bardzo silnym doświadczeniem dla mnie jest ustawienie moich przodków w linii głównej do 3 pokolenia z uczestników seminarium , mogę powiedzieć im wszystkim , że ich widzę , podziękować za to, że mogę podróżować przez życie na ziemi , a oni dają mi wsparcie . To ustawienie bardzo uporządkowało mój system i pokazało , że mogę czerpać siłę ze swoich przodków.
Dało mi to dużo siły.
Praca z maską , wycieczki , poszukiwanie wizji (opisane oddzielnie) to wszystko daje odpowiedzi na masę pytań , pytań które są wewnątrz nas lub odpowiedzi na pytania które nie zostały jeszcze postawione.
Na początku warsztatów każdy chętny mógł zmienić swoje imię , na energię którą chce przyciągnąć do swojego życia. Może to być zwierze lub inne imię . W związku z tym , że w życiu często jestem za poważna i ciężka , zmieniam swoje imię na Kalibri (koliber) a potem , żeby było jeszcze miękcej na Kalibruszkę czyli koliberka . Wśród nas pojawiła się Słoneczka Czajka (mewa) , Liana, Oriła (orlica) Gaja , Dajkini, Honga , Biały Orieł (biały orzeł ), Dzika Koszka (dziki kot) każdy czerpie z nowego imienia te siły , których normalnie mu brakuje . I pod koniec warsztatu okazuje się się , że każdy przysposobił sobie w jakieś części energie, które chciał .
Ciekawa historia miała miejsce w ćwiczeniu w poszukiwanie wizji gdy Koszka (kot ) upolowała ptaka . Tzn przyniosła do obozu ptaka , który był ranny (potem , gdy doszedł do siebie odniosła).
Bycie w grupie , a jednocześnie gdzieś wewnątrz siebie , w sferze prawdy , prawdy o sobie a przy okazji o swoim rodzie.
To warsztat tego aby stać się zgodnym samym z sobą, iść po swojej drodze , na której ma się wsparcie swoich przodków i nie bierze na siebie ich problemów .
Wiadomo problemy często ujawniają się dopiero wtedy , gdy dotykamy pewnych sytuacji, jednak wtedy warto być świadomym i powiedzieć sobie , Tak ja Was widzę, szanuję , wiem, że nie mogliście postąpić inaczej , jednak to było Wasze życie , ja nie biorę tego na siebie i pozwólcie , że pójdę swoją drogą .
Ostatnie ćwiczenia i ostatnie ognisko , chyba nie ma osoby który by nie odjeżdżała stąd z łezką w oku, wszyscy zmieniliśmy się, pojaśnieliśmy . Staliśmy się innymi bardziej świadomymi siebie ludźmi .
Powiem szczerze , że przyjechalam na ten warsztat idąc całkowicie za energią, bo idąc za głową na pewno bym nie przyjechała. Warsztat na Kaukazie na którym byliśmy rok temu , nie specjalnie nam się spodobał , fatalna organizacja, wszystko rozjechane łącznie z prowadzącą . Ognisko na betonie przy dzwięku generatora , Parktycznie takie wczasy, takie świadome wczasy , jakie sobie zazwyczaj sami fundujemy . Dla nas wtedy to było zaproszenie od Kaukazu , bo inaczej na pewno w te góry nie przyjechalibyśmy , a zakochaliśmy się w nich myślę, że ze wzajemnością : www.opodrozynakaukaz.blogspot.com
Po tym warsztatcie na pewno nie braliśmy świadomie pod uwagę warsztatu u Ajny . Aż przyszedł impuls i ………. pojechałam
Warsztat świetnie zoorganizowany, praktyka goniła praktykę, wszystko wnosiło wiele w moje życie . Grupa cudowna , wspierająca i ucząca .
Przy ostatnim ognisku Ajna przeczytała przesłanie mojego ojca , a mój ojciec ze zdjęcia patrzył na wszystko. Dziękuję .
Z minusów może to , że Ajna zazwyczaj sama uczestniczyła w procesie , więc nie czuło się , że ktoś prowadzi praktykę i powiem szczerze w momentach , gdy wychodziły trudne emocje , wolałabym aby prowadzący był. To taki drobiazg, nie drobiazg .
Czy go polecam???
Do mojego życia wniósł bardzo wiele , jednak nie musi tak być z każdym. Dlatego uważam, że należy słuchać swojego wewnętrznego głosu i iść za tym co się czuje . Odrzucając porady dobre i złe, doświadczenia, dobre i złe autorytety (osoby z pierwszych stron gazet). Iść za głosem swojego serca i obserwować po co wszechświat nas tam posłał . Wtedy najwięcej można skorzystać .
Ja osobiście dziękuję wszechświatowi , że posłał mnie na ten warsztat , a sobie, że zaufałam jego głosowi .
Może napiszę i więcej o warsztatach, bo to maleńka zajawka . Któż to wie …….