duże stada

now browsing by tag

 
 

Na dwójce do Ułan Bator inna odsłona Mongolii

Inna osłona Mongolii – na dwójce do Ułan Bator, z Arwajheer do Ułan Bator 28-29 lipca 2015

 

 

Super droga, piękny asfaltowy trakt, można szybko przemieścić się przez świat, szybko od punktu do punktu, nie widząc za bardzo tego co się mija się, co rozgrywa dookoła.

Jedziemy z szybkością około 40 km/h , ruch jak na Mongolię spory, jak na Bielsko mały – jak po 24 godzinie. Niektórzy kierowcy trąbią aby jechać szybciej, gdy nie mogą nas wyprzedzić, inni wyprzedzają z prawej strony, nie mogąc poczekać 20 sekund. Czasem mam wrażenie, że mimo iż żyli na dużych przestrzeniach przyrody – poza czasem, ich aura i postrzeganie jest bardzo wąskie. Widzą tylko tyle co bezpośrednio przed oczami, nic na boki, nic szerzej, nic dalej.

 

Widzę szeroko wybierając najlepsze drogi przez życie dla siebie.

 

Dobrym ćwiczeniem jest patrzenie we wszystkie 3 lusterka w czasie jazdy (można to wyćwiczyć), można też w przestrzeniach przyrody patrzeć szeroko ( zobaczycie – ile się uwidzi).

Do tego koło drogi większe zaludnienie, więcej jurt, większe stada, więcej sklepów i gazarów (knajpek), wydawałoby się bogaciej, lepiej …………

 

 

 

A ……. więcej ludzi ubranych po staremu, narodowo, ale …….. widać większy brud, jakby większą biedę. W sklepikach ceny 50% wyższe niż gdzieś 1000 km stąd w głąb kraju ( a tu jesteśmy 200-300 km od Ułan Bator na asfaltowej drodze). Czuć jakąś biedę. Do tej pory Mongołowie jawili mi się dumnie, godnie korzystając z tego co daje obecny świat (samochody, motorki, baterie, słoneczne, satelity) do życia, razem ze swoim stadami. Tutaj mam wrażenie jakby sami postrzegali siebie jak ludzi drugiej kategorii (bo może nie żyją tak obficie jak Ci w stolicy). Mają zapewne już dość tych swoich stad za którymi biegali przez pokolenia. Przychodzi di głowy określenie bogate dziady. Bogate bo każdy z nich ma wielokrotnie więcej materii niż ich przodkowie, ale czują się biedni bo obok bogata stolica….

A może to mój program jakieś podświadomej niechęci do Warszawy…

 

Uwalniam się od przekonania, że jak nie żyję w stolicy to jestem człowiekiem drugiej kategorii

 

 

Jestem dumna z tego gdzie żyję i pozwalam się tym cieszyć z godnością.

 

 

Taka inna odsłona Mongolii, gdy zatrzymujemy się w turystycznym miejscu (droga przecina jakieś żółte wydmy piasku – chyba park) 10 osób na wielbłądach podjeżdża do nas oblepiając dookoła nasze auto – chcą sprzedać usługę jazdy na wielbłądzie, a przy duszkach (kopczykach OWO) nachalne osoby sprzedające kumys.

Dziękujemy Ci Boże, że pozwoliłeś przejechać nam 1500 km bez turystycznego biznesu, bo wtedy nie wiedzieć dlaczego ludzie gubią swoją godność i postrzeganie drugiego człowieka, a zaczynają go widzieć jak kupkę pieniędzy – a swoje życie jak szansę na zarobek.

 

 

Niezależnie co robię zawsze postrzegam ludzi z szacunkiem

 

Tak poddanie się głównym Bogom dzisiejszego świata pieniądzom i iluzji wygody.

Ludzie są w stanie pracować w bardzo nieprzyjaznych warunkach, chorować i skazywać się na krótkie życie dla pieniędzy.

Co w nich samych jest tak fascynującego, że jesteśmy w stanie oddać za nich życie???

 

Uwalniam się od służenia pieniądzom samym w sobie, uwalniam się od przymusu poświęcania siebie i życia dla pieniędzy.

 

Wyrzucam program, że powiększanie stanu materialnego jest moim celem życia , że żyję dla materii tutaj na ziemi

 

Żyję tak jak kieruje mną moje serce doświadczając jedności materii i ducha tutaj na ziemi

 

Mam Przeświadczenie że kierując się sercem na realizację mojej drogi życia otrzymam wystarczające środki od Wszechświata tak po prostu.

 

 

Warto budować swój wewnętrzny świat wartości duchowych, bo inaczej…… : „Masz pieniądze, masz dobra których nie mają inni, inni Ci zazdroszczą – ty czujesz się lepszy …. i ….. boisz się stracić dobra – strzeżesz ich – bo bez nich będziesz nikim”.

 

Uwalniam się od przekonania, że ludzie postrzegają mnie przez pryzmat tego co posiadam i im więcej posiadam materii, tym mam większy ich szacunek .

 

Zatrzymujemy się kawę nad rzeką, właśnie przeprawiają się stada- najpierw kóz kaszmirek , owiec, potem wielbłądów i koni. Fajnie patrzeć na spektakl, jednak z drugiej strony rodzi się refleksja zależności zwierząt od człowieka.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jedziemy dalej…. obok drogi pojawiają się pogrodzone pola uprawne ze zbożem – taki szok!!!.

Zaorana ziemia… taka podrapana. Tutaj może draśnięta jak na razie, ale gdzie indziej mająca już głębokie rany, które trzeba opatrywać pestycydami i nawozami sztucznymi.

 

 

 

 

Albo zabijamy innych, albo drapiemy ziemię, aby żyć….

Czy nie mamy dość energii na przeżycie samodzielne, pozyskiwać ją w inny sposób?

 

Uwalniam się od przekonania, że muszę żyć kosztem innych

 

Pozwalam sobie generować takie zasoby własnej energii, aby żyć bez zabijania i ranienia innych

 

Pracujemy nad tym…… efekty są obiecujące!

 

A płoty chroniące niby od stad zwierząt, ale tak naprawdę znaczące terytorium MOJE, MOJE jestem bardziej zaradny, obrotny ….. mam więcej…..

Największe fortuny świata są oparte na złożach ziemi. Kto bardziej ją eksploatuje ( doi ) ten więcej ma, jest bogatszy.

Czy to,źle ……???

Ziemia daje bo ufa, może też chce doświadczyć w danym miejscu czegoś innego, nowego.

Tylko, że my ludzie nie wchodzimy w kontakt z przyrodą, nie pytamy jej o zdanie, tylko zawłaszczamy, bo jest MOJA, MOJA – to jak niewolnik ma robić,(rodzić) to co ja chcę, a jak nie będzie chciała to ją jakoś zmuszę, coś wymyślę.

 

Uwalniam się od zawłaszczania ziemi

 

Pozwalam sobie żyć we wzajemnych relacjach opartych na szacunku.

 

Oczywiście ziemia która przez wieki była orana, kopana jest przyzwyczajona do tego i może chce tego, bo wydaje jej się, ze gdy tego nie ma – nikt o nią nie dba.

Jak ludzie doświadczający krzywd od innych, moją program, że muszą być bici, kopani i nawet jeżeli rozstaną się z mężem, żoną – sadystą to zaraz potem znajdą zazwyczaj podobnego.

 

Uwalniam się od programu przymusu krzywdzenia mnie przez innych

 

Pozwalam sobie żyć w szacunku i miłości z innymi ludźmi

 

I tak refleksja goniła refleksję, przenikaliśmy się z tą przestrzenią, doświadczaliśmy jej nowych odsłon.

 

 

 

 

Nawet duszki (OBO), kiedyś będące przy drodze – teraz często zostały od niej odsunięte. Duchowość poszła w odstawkę. Pojawił się nowy duch – pieniądz. Ten kto nie szanuje duszków ma więcej pieniędzy (i czasu na ich zarabianie , a czas to pieniądz). Duszki to ciemnogród, nikt ich nie widział, zapewne i nawet szamani. A pieniądz jest namacalny.

Duszki odsunięte od drogi rowami, nasypami, bez parkingów i możliwości zatrzymania (co za tym idzie tradycyjnego trzy krotnego obejścia kopczyka). Patrzą na okolicę i nie wiedzą co się stało.

 

Widzę świat niewidzialny i współpracuję z nim w pełnym szacunku.

 

 

 

Przy jednych duszkach Bartek poszedł w „krzaki” i znalazł duży bęben z rozdartą membraną (szaman w bębnie wiąże swoją siłę , duchy, a rozdarcie bębna to uwolnienie z niego siły). Lepiej i tak go nie dotykać, nie wiadomo co kto tam uwiązał, co robił.

Szybko ustawiamy u Bartka bęben, okazuje się, że ma siłę wtedy gdy ma bęben, gdy nie ma bębna nie ma siły.

 

Uwalniam się od przekonania, że mam siłę wtedy gdy mam bęben

 

Mam siłę niezależnie od zewnętrznych atrybutów

 

 

 

 

I tak na dwójce dojechaliśmy na rogatki Ułan Bator (20 km od centrum, wjazd 2 zł ) przed nim handel zwierzętami na placu targowym (gdyż żywych zwierząt nie wolno wwozić do miasta), robi to na nas potworne wrażenie. Te kochane kaszmirki, krówki czy konie radośnie biegające po łąkach teraz są sprzedawane jak niewolnicy, do tego jeszcze po to aby je zabić i zjeść.

Choć może mają program jak ludzie kiedyś, że oddają się w ofierze człowiekowi. Może myślą, że skoro człowiek potrzebuje ich energii to może kiedyś się stanie podobny do nich…… Energia miejsca dla Bartka przytłaczająca , bo wokół ubojnie , przetwórnie, hurtownie i sklepy z mięsem.

 

Uwalniam się od emocji do zabijania zwierząt, pozwalam aby świat toczył się własnym rytmem

 

Tak uwalniam się od emocji, bo kiedy mamy emocje do czegoś to wzmacniamy tę sytuację, dajemy jej energię i ona wzrasta. Jeżeli mam emocje do zabijania zwierząt to nimi wzmacniam proces ich zabijania. Ci co to robią mają dzięki mojej emocji więcej energii na to działanie.

Dlatego warto pozbyć się emocji do tego czego się nie chce, aby to nie napierało na nas.

 

Pozbywam się emocji do tego co nie chcę, aby się wydarzało.

 

I jakimś cudem, dzięki aniołowi wyjeżdżającemu z bocznej drogi znaleźliśmy spokojny, bezpieczny i bardzo cichy nocleg 25 km od miasta, odsłonięty od niego wzgórzami.

 

Dziękujemy za tę drogę, za te wszystkie refleksje poszerzające świadomość, za to, że praktycznie 700-800 km ( w tym 150 w terenie) przejechaliśmy na drugim biegu i bezpiecznie znaleźliśmy się w miejscu, gdzie czujemy, że jest pomoc dla landrynki.