odżywianie praną

now browsing by tag

 
 

Słuchać Boga – testament bretarianina

IMG-20221229-WA0006

Ludzie z drogi , ludzie spotkani w czasie podróży, ci o których gdy się myśli zaraz robi się cieplej na duszy.
A umysł myśli, jak dobrze, że dane nam było się spotkać, że nasze drogi się skrzyżowały, że dzięki temu jesteś częścią mojego, naszego życia.
Zinaide Baronową rosyjską pranojedkę chciałam poznać już wiele lat temu, jednak nasze energetyczne drogi nie mogły się spotkać.

Najwyraźniej nie było mi po drodze, a może nie dorosłam energetycznie, a może nie pozwalałam sobie na spotkanie, a może bałam się że zarząda jakiś dużych pieniędzy , albo stwierdzi że z ludźmi tak poprostu się nie spotyka…
Tak duchowe środowisko tyle razy pokazało mi, że każda minuta ich czasu jest tak cenna, że nie mają czasu dla Ciebie, no chyba że dobrze zapłacisz…
W 2018 jednak przemogłam się i zadzwoniłam do Zinaidy.

A kim była owa Zinaida i co o niej wiedziałam przed przyjazdem.
Zinaida Grigoryevna Baranova urodziła się w 1937 roku i przeżyła większość swojego życia, podobnie jak wszyscy jej współcześni. Otrzymała dyplom inżyniera-technologa przemysłu mięsnego i mleczarskiego, pracowała jako inżynier produkcji oleju i tłuszczu w zakładzie w Świerdłowsku, wyszła za mąż, urodziła córkę i syna, uczyła chemii w Instytucie Politechnicznym w Krasnodarze, i przygotowywała się do obrony pracy doktorskiej. Zinaida była zagorzałym materialistą, członkiem partii, a nawet sekretarzem organizacji partyjnej wydziału. Jednak w 1980 roku los zadał kobiecie kilka ciężkich ciosów: najpierw zginęli jej rodzice, potem w wypadku samochodowym zginął jej 18-letni syn. Nieszczęścia, które spotkały Zinaidę Grigoriewną, doprowadziły do ​​bardzo ciężkiej depresji i gwałtownego pogorszenia jej stanu zdrowia: pogorszyła się praca serca i naczyń krwionośnych, następnie zaczęły się zmiany patologiczne w innych narządach wewnętrznych i układzie mięśniowo-szkieletowym. Lekarze uznali ją za osobę niepełnosprawną drugiej grupy i praktycznie nie mogli pomóc. Jednak Zinaida Baranowa, która jeszcze stawiała na nogi córkę, wówczas maturzystkę, zdołała przezwyciężyć swoje dolegliwości, sięgając po niekonwencjonalne metody leczenia i praktyki duchowe. Oblewała się zimną wodą, studiowała „Dziecko” Porfirija Iwanowa, oczyszczała organizm według Małachowa, Siemionowej. Również Zinaida Grigorievna wielokrotnie czytała i rozważała „Ewangelię”, „Agni Jogę” i inną literaturę. W 1990 roku przeprowadziła się do wsi Kutais w Kraju Krasnodarskim i zaczęła mieszkać na wsi u podnóża Kaukazu, uprawiając kwiaty i warzywa. Zinaida próbowała połączyć się z naturą, chodziła boso przez cały rok i przeszła na wegetarianizm.

IMG-20221229-WA0001

Studiowanie „Bhagavad Gity” doprowadziło ją do idei, że Bóg jest energią i według niej otworzyła kanał komunikacji z wyższymi mocami, co objawiło się w postaci jej wewnętrznego głosu. W 1997 roku wewnętrzny głos skłonił Zinaidę Grigorievnę do przejścia na napar z wody i warzyw.
Gdy ponownie przeszła  na dietę wegetariańską Zinaida Baranova ponownie zaczęła przybierać na wadze i na początku 2000 roku ważyła już 90 kg. Przed Wielkanocą postanowiła, zgodnie z naukami Porfirija Iwanowa, przeprowadzić całkowity post podczas Wielkiego Postu i usłyszała swój wewnętrzny głos, który mówił, że poradzi sobie już bez stałego jedzenia. Od tego dnia, 26 marca 2000 r., Zinaida Baranova przestała jeść, a po 24 dniach poczuła, że ​​może obejść się bez wody. Przez półtora miesiąca trwała przebudowa ciała, podczas której kobieta odczuwała osłabienie i prawie nie mogła się poruszać. Jednak z czasem stała się zdrowa i pełna energii
Cała jest droga to droga wznoszenia się do Boga, kiedy osiagnięła stan zjednoczenia z energiami makrokosmosu, które pozwoliły  jej mikrokosmosowi obejść się bez fizycznego jedzenia i płynów.
Nie tylko całkowicie ozdrowiała, ale cofnęła jej się menopauza, niestety jak sama śmiała się w wywiadach nie odmłodniała i nie wyrosły jej nowe zęby.

Około 2017 roku zaczęła ponownie jeść – i nigdzie nie znalazłam dlaczego?
To była cała moja wiedza przed spotkaniem.

Gdy zadzwoniłam z biciem serca, telefon odebrała miła babcia, która na początku była zaskoczona chyba moim akcentem.
Wyjaśniłam jej że jestem Polką i teraz przebywam z mężem nad Morzem Czarnym i z wielką chęcią bym się z nią spotkała.
– Przyjeżdżaj – usłyszałam…
– A ile będzie to kosztować – zapytałam przezornie.
– Przyjeżdżaj – dodała nie zwracając uwagi na moje pytanie, tylko 21.11 mam urodziny i będą goście, więc lepiej po tym terminie.
I tak 22.11.2017 moje wielkie marzenie stało się rzeczywistością.
Pojechaliśmy do Kutais wioseczki na Kaukazie niedaleko Goriaczego Klucza (kurort) i kogo zastaliśmy.
Przekochaną babcię, taką starowinke lekko przy kości promieniująca światłem.
Ona nie promieniała światłem, ona wręcz świeciła.
Mieszkała tak jak pisano w małym domku bez wewnętrznej toalety, z mini kuchnią z piecem.
Jedno co się nie zgadzało to telewizor, a reszta była dokładnie taka jak opisywana.
Przyjęła nas w głównym pokoiku, gdzie na ścianie było zdjęcie Pofiry Ivanowa – jej nauczyciela, oraz jej zdjęcie z córką.

IMG-20221229-WA0000

IMG-20221229-WA0004

IMG-20221229-WA0003

– Ty się na pewno chcesz ze mną spotkać? – zapytała zaskoczona – bo ja już jem – dodała.

– Dla mnie liczy się człowiek i wiem że jesz i to nic nie zmieniło w mojej chęci  spotkania się Tobą.
Popatrzyła się na mnie uważnie i pojaśniała jeszcze bardziej.
Ojjj, ile razy w życiu ważniejsze jest to co robimy, co osiągnęliśmy – niż to kim dziś jesteśmy, jakie mamy doświadczenia, czym możemy się dzielić.
Zresztą to pytanie nie było bezpodstawne , bo drugi raz zawitaliśmy do niej w maju 2019 i wtedy zrobiliśmy z nią film o tym co ważne w życiu – stanowiący formę moim zdaniem jej testamentu.
Pod filmikiem są komentarze pozytywne, ale również takie że po co zaczęła jeść! Wiele pranojedów negatywnie na nią zareagowało jedzącą, bo nagle ktoś pokazał, że ten sukces niejedzenia może być ulotny.
Inni fanatycy surowego jedzenia twierdzili, że gdyby jadła surowe to inaczej by dziś wyglądała.
Jak lubimy oceniać, potępiać, zamiast zapytać się – dlaczego?
Ale wracając do pierwszej wizyty nie pamiętam o czym rozmawialiśmy – byłam taka zauroczona jej światłem.
Nie zrobiliśmy żadnych zdjęć.
Jedno co pamiętam, że podarowałam jej duże korale bursztynowe po mojej babci na urodziny.
Popatrzyła na mnie i powiedziała – ale to bardzo drogi prezent.
– Bursztyn to kamień światła , a ty jesteś kobietą światła więc do Ciebie pasuje – odpowiedziałam.
Ucieszyła się i założyła.
Została tak daleko w naszym sercu , że w maju 2019 będąc ponownie w tamtych stronach z radością podjechaliśmy.
Dzięki pomysłowi naszej koleżanki Evgenii aby zrobić z nią film, mamy z tego spotkania niesamowita pamiątkę.
Tym większą że rok póżniej 18.06.2020 odeszła w inny wymiar, do Boga.
A co nam powiedziała w wywiadzie:

” Zawsze należy pytać Boga, ducha co robić.
Kontakt z Bogiem zależy od czystości ducha człowieka.”

“Przyszliśmy na ziemię aby dostać to doświadczenie które daje nam duch.
Każdy przechodzi to doświadczenie które może przejść, zgodnie ze swoją gotowością ”

“Nikt nikogo nie może nauczyć jak przechodzić to doświadczenie.
Ja nie mogę Ciebie, ty jego – to uczy wyższy duch ”

Zinaida uważała, że należy mówić to co Bóg powie.
Gdy inny człowiek zadaje pytanie należy w tym samym czasie zadać pytanie Bogu i mówić co on powie.

“Nie mówię że jestem Bogiem, mówię co mi idzie z wyższego”

“Nie należy osądzać innych”

“Trzeba żyć tak jak Bóg ci daje.
Drugi żyje jak Bóg mu daje.
Patrzysz z otwartymi oczami na drugiego i mówisz co za wariat.
A trzeba patrzyć na człowieka i zobaczyć ile twojego zrozumienia starczy, aby go nie  osądzać”

– Co byś radziła tym co chcą przejść na odżywianie praną?
– Poczyścić ciało, jeszcze raz poczyścić ciało z tego co ci przeszkadza, pomódl się , poproś Boga aby dał ci siły, wiarę, a ciału siłę ducha.

Jak polepszać stosunek z Bogiem?

“Trzeba polepszać kontakt z Bogiem w ciszy spokoju i modlitwie.
Zadajesz pytanie i czekasz na odpowiedź.
Stojąc, siedząc słuchasz, a jak przyjdzie odpowiedź przyjmujesz ją z wdzięcznością  – będę tak robić, dziękuję Boże.
A jak jeszcze za wcześnie dla mnie będę się przygotowywać…
W naszych czasach wszyscy chcą szybko, a szybko się nie da…”

– Czy ten człowiek co przeszedł na pranę lepszy jest od innych ludzi?
– A jaką miarą ty mierzysz – lepszy, gorszy.

W końcu wywiadu stwierdziłam, że: cała nasza rozmowa jest o kontakcie z Bogiem…
“Bo jak inaczej żyć…
Każdy z nas to cząstka Boga…
I nasza droga to jego droga
Inaczej być nie może , ale dlaczego inaczej żyć”

Właśnie ta pokora do życia, do boskiej woli.
Ileż razy boimy się być boskim kanałem aby komuś czegoś nie powiedzieć, czy nie być posądzonym o wariactwo, czy chcemy się komuś przypodobać.
Dla mnie wyrażanie boskiej woli w kontakcie z innymi ludźmi jest trudną lekcją.
Nie wyrażam czasem tego co czuję  z uwagi na lęk przed reakcją drugiej osoby.
Brakuje mi czasem zrozumienia jak powiedziała Zinaida
Ojjj, kochana Zinaida…
W sumie to nie wiedzieć kiedy minęło parę godzin pobytu.
Zinaida proponowała nam żebyśmy zostali w jej domku dla gości, ale coś nas gnało gdzieś dalej.
Choć dziś z perspektywy czasu na pewno bym została.
Choć czy na pewno???
Czasem zauważam u siebie, że boje się tej bardzo wysokiej wibracji , a Zinaida była w bardzo wysokiej, nawet teraz kiedy jadła.
Uwielbiam  te spotkania z ludźmi którzy już nie muszą się nikomu przypodobać, nic sprzedać, zaistnieć itp.
Ludzi którzy dzielą się tym co faktycznie było najważniejsze w ich życiu, bo czują że czas się stąd zbierać.
To taki duchowy testament Zinaidy. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że mogliśmy go wysłuchać.
Tu link do filmiku po rosyjsku:

Obecnie na końcu 2022 roku jesteśmy w północnej Fińskiej Laponii i zastanawialiśmy się – że mimo 4 lata temu kupiliśmy kamerę do filmowania zorzy polarnej i miłość do północy była bardzo silna – to dlaczego jeździliśmy na południe?
Pisząc ten artykuł o Zinaidzie uświadomiłam sobie dlaczego.
Tak, po prostu aby ją poznać i nagrać jej testament…
Tam było nasze miejsce, nasza rola w tamtym czasie.
A teraz energia Zinaidy weszła w naszą północną przestrzeń prośbą koleżanki o artykuł z naszego spotkania z nią.
Północ połączyła się z południem, Laponia z Kaukazem.
Wszechświat, Bóg, Duch pokazał, że na wszystko jest czas i miejsce.
Dziękujemy za to spotkanie Zinaido…

IMG-20221229-WA0007

IMG-20221229-WA0005

Programy sabotujące odżywianie praną

Najważniejszą dla mnie jest przeprogramowanie umysłu. Mając w sobie programy społeczne pokoleniowe, które nakazują nam jeść, straszą nas brakiem niedoborami mikro i makroelementów, witamin nie sposób bez krzywdy dla siebie podążać drogą w kierunku odżywiania się praną.

 

Zdrowie mojego ciała na drodze do odżywiania pranicznego. 26.11.2016

Tym razem dzielę się spostrzeżeniami na temat zdrowia mojego ciała po trzyletnim okresie podążania ścieżką w kierunku prany. To próba oceny stanu zdrowia narządów wewnętrznych i zewnętrznych na podstawie obserwacji jak i różnych badań.

 

 

 

Jedzeniowe refleksje z wyspy na morzu Białym

Jedzeniowe refleksje Kuzowa 8 lipca do 2 sierpnia 2016

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Na Archipelag Wysp Kuzowa pojechaliśmy z małą ilością własnego jedzenia, dzikie miejsce – zero sklepu, restauracji. Za to źródełko z pitną wodą, grzyby w lesie,

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

16

14

jagody, laminaria (morska kapusta) i fokus w morzu (kulki smakujące jak ogórki małosolne)

13

12

iwan czaj (wierzbówka kibrzyca na herbatkę). I dobrzy ludzie.

Zresztą mogliśmy testować bycie na czystej pranie, gdybyśmy chcieli zostać, a nie byłoby co jeść. Nie było jednak takiej konieczności. Rękami aniołów wszechświat niemal wciskał nam pożywienie. A będąc w miejscu wysoko wibracyjnym programy wychodziły i tak same szeroką rzeką.

Zresztą to co pokazał nam świat dookoła było niesamowite.

Już drugiego dnia pobytu na wyspie przyszedł kucharz gotujący dla wycieczek jednodniowych przypływających na wyspę na zwiedzanie z obiadem – z biura „Karelia Tour” mówiąc – dziś grupa nie przyjedzie jest sztorm, zabierzcie chociaż trochę zupy (nie dołożyłem tam mięsa) szkoda jej – inaczej się zepsuje, warzyw, chleba – miało być 45 osób.

Na nasze stwierdzenie – „mamy mało jedzenia” – dostaliśmy szybką odpowiedź – zostańcie na wyspie, tu Was nakarmią!

Uwalniam się od lęku, że nie będę miała co jeść

Mam świadomość, że wszechświat się o mnie troszczy, gdy jestem na swojej drodze

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Zresztą od razu zauważyliśmy, że gdy tylko pojawiła się świadomość braku jedzenia, mimo że nie nastąpiło to jeszcze na planie fizycznym – to zaczęły wychodzić różne, silne programy.

U mnie, że nagle bałam się dzielić z innymi tym co miałam.

Uwalniam się od lęku, że gdy mam mało, nie mogę dzielić się z innymi, bo dla mnie zabraknie.

Mam świadomość, że wokół mnie jest wszystkiego pod dostatkiem i wszechświat jest dla mnie hojny

Bartek zaczął znów dużo jeść, jakby chcąc zgromadzić w sobie zapasy

Uwalniam się od przymusu gromadzenia zapasów również w swoim ciele

Uwalniam się od przymusu obciążania swojego ciała, psychiki zapasami

Żyję w pełnym zaufaniu, że wszechświat o mnie dba i dostarcza ich we właściwym momencie

Tak, tak daje to co właściwe, a nie to co nasz umysł chce.

Pragnienia umysłu, jego programy często powodują, że mimo że jest dostatek wokół nas – nam wydaje się, że nic nie ma.

Bo nie ma tej jednej rzeczy, której pragniemy!

Pamiętam jak jeszcze kiedyś Bartek wpadał do kuchni, na kuchence garnki z jedzeniem, pełna duża lodówka warzyw, serów itp., w szafkach kasze, w zamrażalniku pierogi, krokiety z grzybami – ale w chlebowniku nie było chleba.

– Nie ma co jeść!!! – mówił w emocjach.

– Co Ty robisz – mówiłam do niego – obrażasz Boga, Wszechświat za ich chojność.

Jednak mimo że miał tego świadomość, brak chleba był równoznaczny dla niego z brakiem jedzenia.

I co kreował???

Tylko należy zauważyć, że nie mówił – jestem głodny i chcę jeść, tylko nie ma co jeść.

Ciało jeszcze jedzenia nie potrzebowało tak naprawdę, na razie jeść chciały tylko zapisane lęki, programy.

A jedzenie to był chleb.

Tego dnia i następnego wszyscy turyści na wyspie jedli zupę z „Karelii Tour”. Nawet następnego dnia poczęstowaliśmy nią poznanego w porcie kajakarza z Moskwy – Żenię, który w międzyczasie ze swoją dziewczyną przypłynął na wyspy. Symbolika tego wydarzenia była wielka – nie mieliśmy wcześniej, a chwilę potem to my częstowaliśmy , cuda…

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Po czasie pojawiała się potrzeba smaków i ona chyba była najsilniejsza. Bo na samych borówkach moglibyśmy spokojnie przeżyć, jednak umysł szukał atrakcji.

Nawet suchy chleb smakował jakoś inaczej, inaczej – bo miał inny smak .

Uwalniam się od ciągłego przymusu doświadczania nowych smaków

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Fakt, że jak dowiedzieliśmy się na wykładach z fizjologii jedzenia od R. Sułtanowicza (profesora fizjologii uniwersytetu w Petersburgu) im więcej smaków i informacji jedzeniowych dostarczamy do siebie tym więcej organizm tworzy przeciwciał (tutaj mogłam namieszać, ale czegoś na pewno tworzy) i dzięki temu nie mamy skłonności do alergii.

Zauważyłam mechanizm, że jak ciało się nasyci jakąś informacją jedzeniową, to potem już jej nie potrzebuje, więc chyba warto obserwować, to do czego organizm ciągnie, zamiast zmuszać go do ograniczenia pewnych potraw (na chwilę nie ma problemu, ale na dłużej jest).

I właśnie zauważyliśmy, że chleb szczególnie biały wek nam tu na wyspach smakuje, a nawet gdy dostaliśmy kilogram mąki – zrobiliśmy na ognisku żyngelow hasa – placek z ziołami rodem z Nagornego Karabachu.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Pisaliśmy o nim :

http://brygidaibartek.pl/nagorny-karabach-powitanie-i-kulinarne-odkrycie-wyjazdu-zjengjalow-has/

http://brygidaibartek.pl/zielona-potrawa-dlugowiecznych-karabachow-zhengyalov-has/

Robiłam pierwsze w życiu pierogi z grzybami i borówkami…też na ognisku.

18

19

20

Jeszcze jakaś potrzeba mąki jest, jej informacji – szczególnie w sytuacjach gdy pojawia się brak. Taki prosty program tego za czym tęsknili w czasach głodu nasi przodkowie.

Rodziła się w nas pokora do tego co oferuje wszechświat pod postacią okolicznych ludzi. Szczególnie dotyczyło to Bartka, który od dziecka bronił się przed spożywaniem pewnych pokarmów i często również gdy inni chcieli go częstować tym czego nie chciał – reagował wręcz nieprzyjemnie agresywnie – odrzuceniem gościny. Wszystkich traktował jak swoją matkę, czyli osobę która wpycha mu to czego nie chce jeść.

A gdy z czymś walczymy to to wzmacniamy.

Zrezygnować z czegoś można tylko wtedy gdy świadomie zaakceptujemy, że tak jest i będziemy chcieli to zmienić.

Następna naszym zdaniem zasada, aby z czegoś zrezygnować należy mieć do tego szacunek, gdy się go nie ma cały czas się jest uzależnionym od tego.

Po prostu pogodzić się z tym jak jem i świadomie z tego zrezygnować, bez przejmowania się otoczeniem.

Więc jeszcze raz:

Akceptuję mój aktualny sposób odżywiania i mam szacunek do spożywanej żywności, niezależnie jaka jest.

Jak mówił R. Sułtanowicz najbardziej służy naszemu zdrowiu to co nam smakuje. I gdy przestajemy jakieś jedzenie uważać za złe, zakazane, za jakiś czas nasycamy się tym i nie sięgamy po nie.

Poza tym jedząc i krytykując to co jemy, jaką energię w siebie wprowadzamy???

Uwalniam się od przymusu agresywnego odrzucania tego czym chcą ugościć mnie inni,

Z szacunkiem, wdzięcznością odmawiam darom wszechświata, gdy nie mam na nie ochoty

Mam świadomość tego, że każdy gości mnie na swoim poziomie.

Uwalniam się od wstydu, braku akceptacji przed swoim sposobem odżywiania

Akceptuję moją drogę odżywiania

Podróż, a już tym bardziej pobyt na wyspie uzmysłowił nam fakt, że pewne – nawet chemiczne, przetworzone produkty smakują nam jedzone od czasu do czasu – jak makaron z borówkami, czy ziemniaki piure z torebki z grzybami, czy nawet zupka w proszku. Zresztą R. Sułtanowicz też o tym mówił, że większość ocen co dobre czy złe dla zdrowia, nie jest robione z uwagi o dbanie o nasze zdrowie, ale z uwagi na możliwość większej sprzedaży produktów.

Najlepsze jedzenie to takie jakie mi smakuje i służy mojemu ciału.

To moja główna zasada i nie znam innej. Ileż razy powtarzam, czy do swojego samochodu wleje się paliwo, po którym samochód będzie ociężały, pierdział i ledwo jechał????

Pod względem obserwacji właśnie programów jedzeniowych był to niesamowity czas. Czas również zgody na siebie samego pod tym względem. Szczególnie dla Bartka, gdyż ja od dziecka mogłam jeść co chciałam (mięso zaczęłam jeść ze względów społecznych, nie rodzinnych), on natomiast był zmuszany do jedzenia.

Obserwowaliśmy jak dbano o nas, główny strażnik wyspy Zachar, widząc, że krępujemy się brać od innych jedzenie, przynosił nam chleb mówiąc:

– Jaka różnica u kogo się zeschnie.

Czasami strażnicy przyrody gościli nas pomidorami, ogórkami, cebulką, nie mówiąc o pomarańczy czy nektarynce, które były największymi darami wszechświatami.

Takim innym smakiem.

Jak się potem okazało takim zachłyśnięciem się innym smakiem.

Chwilową atrakcją.

Nie ciągnęło nas do mięsa, ryb, tłuszczy, troszkę pojawiał się nabiał jako mleko do kawy, Bartkowi zasmakował raz na warsztacie makaron z tartym w pył jak parmezan – serem z Himalajów.

Pojawiła się niesamowita radość z gotowania na ognisku. Ochroniarze pożyczyli nam blaszankę i patelnię. Bez tego nie bylibyśmy w stanie ugotować wody, gdyż jedna butla campinggazu dawno by się skończyła. Taka prostota życia. Ciepło…

8

Rosjanie to mistrzowie gotowania na ognisku, praktycznie nikomu nie przyjdzie do głowy aby ugotować wodę na gazie (często w ogóle go nie mają), tylko pierwsze szukają gdzie rozpalić ognisko.

Cieszyło mnie to niesamowicie, grzyby z cebulką z trochą wody, czasem do tego ziemniaczek, czasem szczawiowa zupka z ziemniaczkiem, czasem z laminarią (morską kapustą ).

A laminaria, która rośnie w morzu do spożycia najlepsza jest po wysuszeniu. Nie wiem dlaczego sama z siebie świeża jest napompowana wodą i nie zbyt dla nas smaczna. Już po lekkim podsuszeniu robi się dobra, a gdy się ją wysuszy to można dodawać do potraw, wtedy znów ciągnie wodę i staje się większa. Lub można jeść tak jak uwielbiał Bartek – jako prawdziwe, najbardziej prawdziwe na świecie Sushi, bez żadnych przeróbek. Owijal nią co tam miał. Czasami chleb, ogórek, czasami kiszoną kapustę.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

 

Dostaliśmy trzy małe główki i w butelce po 5 litrowej wodzie – ukisiliśmy.

Rodził się też szacunek do najmniejszego kawałka jedzenia. Szacunek, wdzięczność. Tak wdzięczność, bo można z czegoś świadomie zrezygnować, ale niekoniecznie to wcześniej opluwając, i odrzucić nie będąc pogodzonym z tą rzeczą , człowiekiem, sytuacją… (np. wierzeniami naszych rodziców, przodków)

Jestem wdzięczna za to wszystko co nam do jedzenia, czym wszechświat chce mnie karmić, niezależnie czy z tego skorzystam czy nie.

Piliśmy kawę – jak była (zresztą Zachar jak się dowiedział, że lubimy kawę dbał abyśmy ją mieli).

Zachar pozwolił nam nazbierać Iwan Czaj na jednej z sąsiednich wysp, przefermentowaliśmy go potem i zrobiliśmy pyszną herbatkę – niedługo będzie filmik o Iwan Czaju w której rozgotowywaliśmy borówki i wychodziła super.

Innym razem na warsztacie tummo pozbieraliśmy porzucony bez szacunku Iwan Czaj – nazbierany na jakieś tam imieniny i przez solenizantkę od razu rzucony w kąt. Taka bezmyślność, tym bardziej, że został pozbierany z pięknego kawałka malutkiej łąki, który sycił oczy każdego kto tam przechodził.

Sama zauważyłam, że od jakiegoś czasu nie mam ochoty zbierać kwiatów na wianki, patrzę na nie i pozwalam im żyć do końca ich dni.

Mam nadzieję, że przyjdzie taki moment, że nie będę musiała zbierać jagód, grzybów i innych darów przyrody. Tylko będę mogła patrzyć na oblepione jagodami krzaki, i między tym grzyby. Może od czasu do czasu poczęstować się listeczkiem czy jagódką, ale tyle……

Nie macie pojęcia, jak pięknie wygląda las pełen grzybów, borówek itp.

22

21

15

Zresztą już wiele razy pisałam o tym, w sprawie zwierząt. Przecież te, na które nikt nie poluje są blisko człowieka, przyglądają mu się, a gdy następuje walka i polowania uciekają – jak mogą głęboko – w las.

Żyję w harmonii z otaczającym mnie światem

Na koniec może parę słów o warsztacie tzn. o jedzeniu na nim, bo rozpisałam się bardzo, ale jak opisać 25 dni krótko, gdy tak wiele rzeczy w tym temacie się działo.

Na warsztacie jedzenie przygotowywane było na ognisku przez kucharkę, której codziennie pomagali dyżurni.

Jak na rosyjskie jedzenie (porównuję do tego z innego warsztatu, którego gdzieś wcześniej doświadczyłam) – było bardzo bogate.

Na śniadanie zupa mleczna, czy makaron z np. serem z Himalajów, czy kasza nawet z kawałkami moreli, czy rodzynek. Do tego kromka chleba posmarowana masłem z grubym kawałkiem sera, często po łyżce surówki z marchewki przyrządzanej po rosyjsku z czosnkiem .

Na obiad sałatka najczęściej z kapusty lub buraków – też łyżka,

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

zupa – zazwyczaj z dodatkiem na cały kocioł dwóch konserw jakieś mielonki, aby miała posmak mięsa.

kasza, makaron również z aromatem smakowym mielonki….

Kolacja już jedno danie – kasza, makaron, ryż zazwyczaj z mielonką…

Troszkę było wariacji herbacianych 

10

Zazwyczaj było jedno danie w ciągu dnia bez mięsa, więc jedliśmy jedną łyżkę na 2 osoby (czytaj łyżkę – nie chochlę) + ewentualnie łyżkę sałatki.

Czytając ten opis należy mieć świadomość, że rosyjskie porcje są na poziomie przedszkolnych za moich czasów, czyli ok. 200 ml zupy czy kaszy, makaronu na śniadanie, obiad to: ok 100 g sałatki, zupa ok 200 ml, drugie danie z 3 łyżki…..czegoś. Kolacja też 2-3 łyżki kopiaste i tyle, do tego kromeczka chleba. Wszystko mało tłuste i mało mięsne. Ważny smak. Jakby u nas ktoś dodał łyżkę czy dwie skwarek do 10 litrów zupy.

Jest jeden wyjątek ryba, wtedy je się ją nawet bez niczego – samo mięso.

Mnie zaraz się przypomina, jak poznałam Bartka, a jego mama myślała, że jak do potraw doda mało mięsa, uda się jej okłamać mnie właśnie taką łyżeczką, która tutaj jest po prostu mięsem w standardowej ilości. W Rosji się po prostu tak jada…., nie z biedy tylko przekonania… że tyle wystarczy. I tak mówią że tu szczególnie na północy jedzą tłusto – bo jest zimno i muszą mieć mięsna dietę.

Zresztą po co dużo jeść???

Czy to znowu nie wymysł marketingu, podchwycony przez nadopiekuńcze matki???

Po co przerzucać przez siebie takie ilości pożywienia. Zresztą czy takie jedzenie zachowuje zdrowie???

Chyba wyraźnie widać po Amerykanach – co powoduje i co napędza (suplementy, lekarstwa itp.).

My sami ostatnio mało jemy, szczególnie Bartek przestał przez siebie przerzucać dużych ilości pożywienia, a powoli zaczyna mieć odwagę sięgać tylko po to co mu smakuje.

Uwalniam się od przymusu jedzenia dużych ilości pożywienia

Jem tyle ile to służy mojemu ciału

Uwalniam się od lęku jedzenia tego co mi smakuje – „zaszkodzi mi, jest niezdrowe, będę po tym chory „

Najzdrowsze jedzenie jest takie jakie mi smakuje. Ufam swojemu ciału w tym zakresie

I tak można byłoby pisać i pisać …… jednak może na tym zakończę i z pełną wdzięcznością jeszcze raz podziękuję wszystkim istotom, które nas karmiły, wszystkim produktom, które zechciały stać się częścią naszego pożywienia, a przy okazji częścią nas. Sobie, że pozwoliliśmy to sobie zobaczyć, duchom wyspy, morza, że wspomogły nas w tym procesie.

24

23

Park Ruskeala – uwolnij swój luksus

Park Ruskeala – uwolnij luksus w sobie 28-29 czerwca 2016

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

W emocjach żalu, że coś straciłam odjeżdżając znad Ładogi, czułam się taka opuszczona, wręcz zmuszona do zostawienia najlepszego przyjaciela. Czasem tak mam – zauważam to, że gdy tracę komfort wpadam w panikę, a co za tym idzie w emocje.

Już po północy na nocleg przygarnął nas leśny parking przy wodospadzie Ahvenkoski niedaleko marmurowego kanionu. Dając wytchnienie i pozwalając puścić z siłą wodospadu stare energie z przeszłości, stare lęki.

Bo przecież złość, agresja, pretensje przykrywają lęk!!!

Uwalniam się od lęku przed nowym

Z radością żegnam stare dziękując mu za lekcje i idę w nowe nieznane.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

7

9

Coś krzyczało ja chcę nad Ładogę – jeszcze nie czas było wyjeżdżać, energia tam się nie dopełniła.

Bo zauważyłam, że gdy pozwolę, aby jakaś energia się dopełniła ta energia również odchodzi i jest miejsce na nowe.

Trzymanie i dobrych i złych energii nie jest dla mnie właściwe i jak każde przywiązanie tylko mnie ogranicza. Dopiero wyjście z własnej strefy komfortu daje szansę na zmiany.

Uwalniam się od przywiązania do własnej strefy komfortu

Pozwalam sobie na zmiany

10

11

12

8

Wodospad poprosił, aby Wam go pokazać na filmiku, abyście mogli się z nim połączyć w medytacji

Uwolnieni od emocji podjechaliśmy pod Kanion Marmurowy do parku Ruskeala, jednej z większych atrakcji turystycznych koło Ładogi (www.ruskeala.info).

Jest to kanion powstały sztucznie, gdyż pozyskiwano z niego marmur do budowy pałaców carskich w Petersburgu.

Obok budki z pamiątkami, wyrobami rzekomo z szungitu, który nie brudzi rąk i z marmuru, który wygląda jak plastyfikator. Zresztą figurki z szungitu i marmuru są podobne tylko w innym kolorze. Świat iluzji.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

 

A sam kanion można zwiedzać na dwa sposoby obchodząc go dookoła ścieżką po górze (wstęp 200 rubli – 12 zł od osoby) lub pływając po jeziorku na łódeczce (400 rubli – 25 zł za łódkę za godzinę – max 4 osoby) . Wybieramy tylko ten drugi wariant i po odstaniu w kolejce po łodeczkę ok. 1,5 godziny, wsiadamy do niej, a uśmiech praktycznie nie schodzi z naszych ust. Miejsce radości.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Czasem mnie samą zaskakują moje reakcje, bo przecież z umysłu patrząc, tutaj właśnie zły człowiek rąbał ziemię dla swoich egoistycznych potrzeb.

A, z drugiej strony miejsce z radością dawało i cieszyło się, że przeszło transformację w rękach człowieka w piękne dzieło.

Cieszyło się, że może być wydobyte na zewnątrz i docenione w całej krasie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Kiedyś już to czułam w kopalni ametystów w Finlandii, lub oświetlonej pięknie jaskini w Gruzji – dokładnie to samo uczucie.

Ziemia cieszy się gdy wydobywamy z niej materiały tworząc coś pięknego – co sprawia nam ludziom długotrwałą radość i pożytek, jednak gdy wydobywamy z niej materiały dla chwilowego kaprysu nie tworząc nic sensownego ani dla siebie, ani dla innych, czuje się zła – dlaczego ma dawać i dawać.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Dlaczego ma dawać na coś co dla osoby która to otrzymuje nie jest nic warte??? Wtedy się denerwuje.

Dlatego może ludzie wprowadzili pieniądz, bo wielu ciężko było docenić to co mają, gdy ktoś nie ocenił ile to jest warte.

Uwalniam się od przekonania, że ktoś musi oceniać moją wartość

Jestem cenna i wartościowa sama dla siebie

Jestem wdzięczna za to co otrzymuję i wszystko co otrzymuję pożytkuję dla szczęścia, radości, zdrowia mojego i innych.

Miejsce mówiło popatrz gdy z radością i wdzięcznością bierzesz luksus – nie jest to niczym złym.

Uwalniam się od przekonania, że luksus jest czymś złym

Pozwalam sobie na luksus w moim życiu, taki mój własny luksus, zgodny z sercem.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

A czym jest własny luksus dla mnie. Jest tym, że pozwalam sobie na wszystko co jest dla mnie ważne w najwyższej dla mnie jakości. Niezależnie od ceny i wartości dla innych. To jest dla mnie luksus. Jabłko od dobrej „babci” z sadu – dane z sercem – jest dla bardziej luksusowe niż obiad w modnej restauracji. Jednak to każdy sam musi ocenić co mu tak naprawdę sprawia mu radość, podnosi energię.

W grocie na jeziorku przyszedł czas na krótką medytację, na którą teraz zapraszamy.

Spacerując łódeczka po jeziorku przyglądaliśmy się jego życiu z bliska, ptaki mewy żyły w jedności z człowiekiem nikt nie był dla nikogo wrogiem czy pożywieniem, nikt nie był podporządkowany drugiemu, każdy żył obok siebie szanując siebie nawzajem. Pierwszy raz widziałam młode mewy, które jeszcze nie latały stojące w zaufaniu pół metra ode mnie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Zaraz powstawał w umyśle świat idealny, gdy cała dzika przyroda nie będzie miała lęku przed człowiekiem i człowiek lęku przed nią. Wszyscy będą żyli w miłości i radości obok siebie.

Powiecie – to iluzja, popatrz jak dzika przyroda walczy ze sobą.

Tak walczy o przetrwanie…….., jednak gdy człowiek jako gatunek na samym szczycie drabiny ewolucji, o najwyższej świadomości i wibracji odpuści walkę o przetrwanie przechodząc na odżywianie praniczne, to i przyroda „dzika” biorąc przykład z niego przestanie zjadać się nawzajem….

Uwalniam się od przekonania, że aby przetrwać muszę zjadać innych

Pozwalam żyć sobie w harmonii z innymi mieszkańcami ziemi napełniona boskim światłem.

A czyż życie w boskim świetle nie jest największym luksusem …???

14