Gaj

now browsing by tag

 
 

Wyjazd z domu – prolog podróży “w stronę lekkości”. Polska, 03.05 – 02.06. 2018

 

Wyjazd z domu – prolog podróży “w stronę lekkości”.

 

Postanowiliśmy opowiedzieć Wam kolejną niezwykłą historię. Niezwykłą bo zwroty akcji są niespodziewane. Wszystko zaczęło się gdy wyjechaliśmy z domu w kolejną magiczną dla nas podróż. Podróż do wnętrza siebie – „ w stronę swojej lekkości”, a fizycznie w stronę Jakucji….

 

39

 

Po oczyszczeniu się z energii rodzinnego miasta w dolince „u Wendelina” podążyliśmy w kierunku Rosji. Nasza trasa celowała w obwód Kaliningradzki, Litwę i Łotwę. Naturalną stała się również wizyta u mojego ojca w jego leśnej daczy na Mazowszu.

 

_DSC8301

 

Gdzieś wewnątrz zakiełkowała we mnie potrzeba spojrzenia z nową siłą na relację z ojcem, zatem cieszyliśmy się kilkoma dniami wspólnego pobytu.

 

17

 

18

 

Intencja była widocznie silna, a wszechświat za rezonował z nią – dając na to niezwykle dużo czasu… Już podczas opuszczania tego leśnego zakątka nasz silnik zgasł, a miejscowy mechanik stwierdził że jest to poważny defekt. Dobrze że od razu trafiliśmy w gościnne ręce miejscowej rodziny, obok której domu zatrzymało się nasze auto. Wiele razy opisujemy gościnność gdzieś na świecie, teraz jednak widząc zaangażowanie w pomoc w znalezieniu mechanika i zadbanie o nas w postaci obiadu , toalety, poczęstunku z kawą, możliwość pozostawienia auta na podwórku – możemy z czystym sercem wskazać że w Polsce ta tradycja jest wciąż żywa i można liczyć na pomoc rodaków.

 

43

 

Przy pomocy auta pożyczonego od ojca, znaleźliśmy serwis który podjął się naprawy silnika. Przyczyna okazała się błaha – śruba która dokręca koło pasowe rozrządu poluzowała się – koło zaczęło trzeć o obudowę rozrządu – aż w końcu śruba rozłamała końcówkę wałka rozrządu! I tak z błahostki – poluzowanej śrubki – zrobił się poważny remont – ponieważ aby wymienić wałek rozrządu należy rozkręcić połowę (dobrego, sprawnego) silnika. Do tego gdzie nie dzwoniliśmy w poszukiwaniu części to zawsze był jeden tekst…..nikt nie ma tego wałka na półce – bo to są takie pancerne silniki – że one się nie psują……trzeba zamawiać w Anglii. Czas oczekiwania u autoryzowanych przedstawicieli handlowych 2 do 3 tygodni…..

 

40

 

Zrobiła się wielka przestrzeń czasu. Postanowiliśmy ją spożytkować na odkrywaniu rodzinnych programów, które wysypywały się garściami….wycieczek po okolicy….i wypadu nad morze….

 

42

 

41

 

44

 

53

 

Czas zatrzymania aby zrozumieć rodzica, ziemskiego nauczyciela, ale także prekursora w odżywianiu, ziołolecznictwie, ekouprawach warzyw i owoców, który zaszczepił chęć do spędzania czasu w lesie, górach. Ale także poczęstował ograniczeniami, swoimi napięciami do braku realizacji na innych polach życia, czyli formy zamieszkania w mieście i pracy „w zakładzie”, zamiast samodzielnie prowadzić sad ekologiczny…., mając za towarzyszkę życia – osobę – żonę, która do dziś nie rozumie tych potrzeb, zainteresowań, pragnień….

 

 

20

 

16

 

Zrozumiałem zatem jak ciężko jest być prekursorem, nierozumianym przez własną rodzinę, otoczenie…

 

7

 

6

 

4

 

Wyrzucam program przymusu akceptacji i zrozumienia przez rodzinę

 

12

 

Otwieram się na ścieżkę mojej duszy, tak by odkrywać to w czym mam radość i spełnienie

 

48

 

54

 

Pozwalam rodzinie i innym nie akceptować mojej drogi

 

49

 

Słonecznikowe Gaj

Mazowsze Gaj 11-12 sierpnia 2017

 

101

 

Gaj na Mazowszu to pierwszy postój na naszej drodze. To miejsce skąd pochodzi Bartka ojciec i obecnie ma tam leśny domeczek. Miejsce, które od pierwszego razu przyjmuje mnie z otwartym sercem.

Pokazuje, że zawsze jestem tu mile widziana.

Teraz dało wytchnienie od ostatnich upałów. W nocy zaczęło padać, powietrze stało się rześkie, przesycone zapachem przyrody.

Do tego radość natury z wody, której nie miała od paru tygodni.

Taki mały prezent dla nas i całej przestrzeni od duchów nieba.

A obok Bartka ojca posesji ktoś posadził pole słoneczników. Kwiatu,który zawsze ma w sobie radość.

Dziękujemy

 

100

W zielony Gaju ptaszki śpiewają

W zielonym Gaju ptaszki śpiewają 23-25 maja 2016

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Pierwszy nasz postój, planowany – to letnia rezydencja Bartka ojca w Gaju na Mazowszu. Wieziemy mu baterię słoneczną, aby zrobić w jego leśnym domku maleńką elektrownię.

Miejsce to z gatunku naszych ulubionych, czyli takich, że gdy jesteśmy w pobliżu z radością do nich zaglądamy.

Gdy Bartek z ojcem zajęci byli montowaniem baterii, ja zajęłam się zbieraniem sosnowych szyszek na syrop.

Przepis jest banalny szyszki najlepiej pokroić i zasypać cukrem. Ja robię maleńki eksperyment zalewając cale szyszki wodą z cukrem.

Tutaj przepis jak kiedyś robiłam świerkowy, idea ta sama 

http://brygidaibartek.pl/gorskie-zbiory/

 

Chodziłam po lesie przyglądając się szczegółnie sosnom.

Trafiliśmy na czas ich pylenia, czyli największej zawartości pyłków w powietrzu.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

W Gruzji nauczyliśmy się nie tylko zbierać pyłek (strząsać do reklamówki), ale przede wszystkim tego, że okres pylenia to najlepszy czas na regenerację układu oddechowego, przede wszystkim płuc. Namawiam więc do wizyt teraz w sosnowych lasach i głębokim oddychaniu, takim pełną piersią….

 

Pozwalam sobie oddychać pełną piersią

 

Sam pyłek jest silnie regeneracyjnym środkiem.

O pyłku sosnowym ładnie napisała Ania z „Oblicz Gruzji” na swojej stronie : http://obliczagruzji.monomit.pl/reportaze/abastumani-kurort-owiany-sosnowym-pylkiem

Przyglądałam się pięknie kwiatostanów, a chyba bardziej pięknie natury, jej formie, kolorom, zapachom.

Piękny czas w sosnowym gaju. „

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Bateria zamontowana czas dalej w drogę.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Wielkanoc 2014 Biebrza dlaczego?

Biebrza – dlaczego ? 16 kwiecień 2014 r.

p1

Jak dawno nigdzie nie podróżowaliśmy , zajęci transformacją tego co mamy , czyszczeniem zaszlości rodzinnych , a może po prostu odcinaniem pępowiny na różnych często bardzo subtelnych poziomach . Joga śmiechu , sprzedaż tuji ….. i utknęliśmy , a może zasiedzieliśmy się .

Nagle padła myśl , są święta może wyskoczymy gdzieś na parę dni …..

Najpierw chodziły mi po głowie Węgry , jednak widziałam , że to chce tylko umysł , a zaproszenie z tamtąd nie przychodzi .

Nagle parę dni przed świętami zaczęły do mnie przychodzić Bagna Biebrzańskie , jednak jakoś odpuszczałam , jednak gdy pewnego dnia rano Bartek stwierdził, że widział żurawia na okolicznych stawach , powiedziałam może pojedziemy na Bagna Biebrzańskie

p3

i tak udało się wszystko zorganizować , że w środę wieczorem wyruszyliśmy na krótkotrwały wyjazd .

Jadąc późnym wieczorem drogę oświetlał nam będący jeszcze prawie w pełni księżyć . Na polanach tworzyły się mgły, ponad które wystawały drzewa . Miało się wrażenie, że jest tylko księżyc i przyroda , rodzaj magii ,za którą dziękowało się wszechświatowi .

Dziękowaliśmy za to, że właśnie o tej porze jedziemy i możemy to zobaczyć takie jakie jest .

Noc spędzielismy u Bartka ojca w Gaju koło Spały , sycąc się mroźną nocą (było -4). My już dawno zapomnieliśmy co to mróz , mimo że przecież to tylko 250 km różnicy.

Rano ruszyliśmy dalej , tak dawno nie byliśmy w drodze , cieszyłam się , że jedziemy – jesteśmy w drodze . Kiedy dojedziemy jest mniej istotne, liczy się droga, podróż .

A jeżeli ona sprawia radość , cel jest już tylko efektem ubocznym. Sama dziwiłam się sobie , gdy wpadliśmy w korek między Grójcem a Mińskiem Mazowieckim, nie tylko mnie to nie zirytowało, że wolno jedziemy , ale wręcz cieszyłam się , że jedziemy , że jesteśmy w drodze .

Mazowsze nas przytrzymało , mieliśmy czas na zmianę dycyzji , zamiast na razie na Bagna skierowaliśmy się w kierunku Janowa Podlaskiego i Grabarki .

Tak dziwnie, szlakiem naszej podróży do fińskiej Karelii sprzed 3 lat.

Czyżbyśmy mieli zrobić porównania rzeczywistości , a może nas …..

p2