raj
now browsing by tag
Domek na wodzie spełnienie marzeń
Domek na wodzie – własny domek w raju
Domek na wodzie zawsze był naszym marzeniem od kiedy zobaczyliśmy zdjęcia z Tahiti czy Malediwów . Fajnie tak pomieszkać w domku na oceanie .
Kojarzył nam się jednak ze strasznym luksusem czymś praktycznie nieosiągalnym , czymś czego ceny przy dużym szczęściu rozpoczynały się od 1500 zł za dobę, a zazwyczaj w sezonie 1000 dolarów. Pamiętajmy, że Malediwy należą do czołówki najdroższych turystycznie rejonów świata.
Po kupieniu biletów lotniczych na Malediwy będąc na ustawieniu Hellingerowskim , ustawiłam domek na wodzie i okazało się, że on czeka, zaprasza , kwestia pieniędzy jest tylko w nas . Domek powiedział, że będzie w dobrej cenie . Gdy rozmawiałam z panem z recepcji z wyspy Fihalhohi , pytałam o domki na wodzie ,bo skoro cenę pobytu mieli tak dobrą , to i może cenę domku ….
Niestety nie było możliwości wynajęcia domku , więc nie było rozmowy o cenie .
I nagle znowu stał się CUD . „Niechcący „ zagadnęłam Polaków na jadalni , okazało się, że mieszkają w domku na wodzie i dostali go tylko dlatego , że ktoś zrezygnował . Cena 120 dolarów więcej niż za zwykły apartament. .
Oczka nam rozbłysły 276 dolarów za noc za domek z pełnym wyżywieniem . Ta cena była dla nas jeszcze do przyjęcia . Rajska plaża , rajska wyspa i jeszcze domek …… Ciekawe czy wszechświat da na w nim zamieszkać ….?
Okazało się , że domek jest i czeka ……
O 11 rano 18 maja mogliśmy się przeprowadzać na kolejne 3 dni w domku .
Marzenia stały się rzeczywistością .
W domku wanna i łóżko z widokiem na ocean , sprzątany 2 razy dziennie w czasie śniadania i kolacji . Powierzchnia około 45 metrów , a przed nim cudowny taras . Własne wejście do oceanu i maleńka rafa widoczna z tarasu. Woda przed tarasem podświetlana nocą . Raj , którego jesteśmy na maksa uczestnikami. Domek z którego się bardzo cieszymy i praktycznie nie chce się nam z niego ruszać.
Uświadomiło nam to, , że usytuowanie domku ma dla nas podstawowe znaczenie . To tak jak w czasie podróży landrynką śpimy tam, gdzie nam się podoba . Tak samo tutaj, miejsce znalazło nas, a może my je . A może przyciągnęliśmy siebie nawzajem .
Domek to takie oderwanie od ziemi ,zanurzenie się w innej rzeczywistości .
A marzenia ….. ileś razy marzymy , a potem gdy wszechświat nam daje , mówimy nie , nie teraz , teraz nas na to nie stać , teraz muszę to i to ……………..
I chcemy i chcemy ,
i co dalej ….
chcemy dla samego chcenia ?
Szukamy przeszkód , aby nie realizować tego co chcemy .
Bo zazwyczaj względy środowiskowe (trzeba żyć jak inni , mieć odpowiedni dom , samochód) mają u nas pierwszeństwo niż nasze marzenia .
Często nie mamy odwagi realizować to co chcemy i zamiast tego popadamy w uzależnienia – alkohol , piwkowanie, papierosy . Policzcie ile to kosztuje ? (Rok, czy dwa palenia papierosów to kwota naszych wakacji) I czy daje Wam szczęście , czy tylko iluzję szczęścia .
My postanowiliśmy marzenia realizować , zresztą w ostatniej rozmowie prosił mnie o to mój zmarły 2 lata temu ojciec . Bo najprawdopodobniej gdy stajemy u progi swoich dni , widzimy co tak naprawdę ważne . Ale wtedy możemy już tylko uzielać rad następnym pokoleniom . I tak w kółko …..
Przesłanie mojego ojca , które przeczytałam na pogrzebie tutaj:
Fihalhohi – w poszukiwaniu raju
Fihalhohi – w poszukiwaniu raju 15-18 maj 2013
I w monsunie przybyliśmy do raju . Tak resorty to raje . Ja przy swojej awersji do resortów nigdy nie wiedziałam , że tak powiem . Tutaj na Malediwach przyroda została zachowana tylko na wyspach resortowych.
Wyspy lokerskie niewiele mają w sobie przyrody , są zabudowane bardzo szczelnie . Zresztą tak jak wszędzie . Trzeba zrobić park narodowy , resort aby zachować troszkę dzikiej przyrody . Dlaczego tak jest ….? Dlaczego na co dzień nie tworzymy raju dookoła, nie pozwalamy sobie żyć w raju ….? Nie tylko nie pozwalamy, ale bezmyślnie ten raj niszczymy .
Wiecie dobrze , że odniesienie zewnętrzne – niszczenie przyrodniczego raju wokół – pokazuje nam jak niszczymy nasz wewnętrzny raj we własnym umyśle . Co takiego złego w raju, że nie możemy w nim żyć ??? Co nas w nim przeraża? Odrzuca? Co powoduje , że tylko o nim marzymy, a nie żyjemy w nim?
I to co najpierw niszczy – turystyka, potem okazuje się zbawieniem bo chroni . „Przez przypadek” wybrany przez nas resort okazał się tym co szukaliśmy .
Fihalhohi w tutejszym języku znaczy stare drzewo , wyspa maleńka 8 hektarów powierzchni . Znajduje się na niej 138 pokoi w parterowych bądź piętrowych domkach , 12 domków na wodzie , recepcja, restauracja , 3 bary , spa, centrum nurkowe i miejsce do surfowania, wypożyczalnia sprzętu .
Z jednej strony wyspy znajduje się rafa . Wyspa jest zadrzewiona i jest maleńką namiastką dżungli. Nie ma w niej krzykliwego światła wieczorem , wszystko jest subtelne i nastawione na kontakt z tutejszą przyrodą .
Po plaży chodzą kraby , w koronach drzew krzyczą ptaki , praktycznie zaraz po wejściu do wody pływają ryby .
Wszystko wygląda tak jakby człowiek tutaj stał się częścią przyrody . Ścieżki są piaszczyste . Można nie zakładać butów przez cały czas pobytu .
Na plaży nie ma rozstawionego rzędu leżaków (każdy gość ma swój opisany i sam zanosi go gdzie mu potrzeba) . Może daleko temu do dzikości , ale blisko do kompromisu człowieka i przyrody.
Na plaży nie ma tłumów , można znaleźć ustronne miejsca . Koło bungalowów zrobione huśtawki , rozwieszone hamaki . Wszystko spokojne i wyciszone , naturalne bez zbędnych atrakcji .
W pokojach brak telewizora , WiFi tylko w rejonie recepcji i dodatkowo płatne (1 godzina – 6 dolarów) powoduje to , że wyspę tę wybierają ludzie , dla których obserwacja przyrody i panujący dookoła spokój mają duże znaczenie.
Wieczorami w jednych z barów jest program artystyczny , raz dyskoteka , raz film o rafie , a innym razem dzikie tutejsze bębny .
Rafa ładna , ale nie tak piękna jak w Parku Narodowym Abu Galum , czy Blue Hole na Synaju w Egipcie.
Jedyny minus w sensie energetycznym to przekaźnik telefonii komórkowej na środku wyspy , ale może dzięki niemu w środkowej części wyspa ma bardzo dużo zieleni i jest słabo zabudowana .
Oczywiście może marzyłaby się nam totalnie dzika wyspa, ale tutaj takich nie ma . A ta jest chyba najlepszym rozwiązaniem .
Ta którą odwiedziliśmy gdy płynęliśmy tutaj była mocniej zabudowana i miała większą infrastrukturę . Było mniej zieleni , mniej dzikości.
Bardzo nam się tutaj podoba . Pokoik też fajny duży z tarasem, łazienka, klimatyzacja, wentylator , sejf , lodówka . Też brak przesadnego luksusu, przestronnie ….
Luksusem jest natomiast jedzenie . Mamy 3 posiłki dziennie . Są one w formie szwedzkiego stołu kuchni międzynarodowej . Wszystko świeże smaczne , potrawy opisane czy wegetariańskie czy nie . Sałatki , zupy, ciasta , trzeba obserwować swoją chciwość , bo wszystko przepyszne .
Do posiłków kawa , herbata pozostałe napoje trzeba sobie kupić (1,5 litra wody mineralnej 3,5 dolara, piwo 5-6 dolarów, butelka wina ok 40, świeży sok 6 dolarów) .
Taka namiastka raju , a może początek raju w nas ?
Bo raj to stan umysłu i gdy go dopuścimy będziemy wokół siebie tworzyć świat , który będzie przypominał raj, a ten raj będzie emanował na innych.
My na razie cieszymy się rajem , pozwalamy sobie po prostu w nim być .