Sevanvang
now browsing by tag
Czas do wewnątrz
Tsaghkadzor – czas do wewnątrz od 13 listopada – …23 listopada …., a może i dłużej
I znad Sevanu ruszylismy w nieznane, może nie tak do końca, bo drogami, które już przemierzaliśmy i zapraszały nas wiele razy.
Gdy podjechaliśmy pod Sevanvang, handlarze pytali się gdzie byliśmy i zapominali, że chcą coś sprzedać. A Pan parkingowy (parking 200 drahm 1,6 zł.) chciał nas ugościć rybą.
Tutaj gdy zawita się gdzieś drugi trzeci raz, jest się już dobrym znajomym, wręcz rodziną.
O kamieniach znad Sevanu
http://brygidaibartek.pl/sevanvang-wybor-drogi-zycia-kamien-ksiezycowy
Przyjechały też nowe kamienie, w idealnej wielkości aby jechać z nami przy przedniej szybie (półce) samochodu. Bo co nam z kamienia, który pojedzie w bagażniku.
I jeden kamień księżycowy zechciał z nami podróżować po świecie.
A my będziemy mogli obserwować jak światło przez niego przechodzi. A gdy zapomnimy, że na ziemi również jest światło samo w sobie, wystarczy popatrzeć na niego.
Dziękujemy mu bardzo za ten piękny dar wszechświata.
Zaparzyliśmy kawę w samochodzie i ……………..
– gdzie jedziemy? – zapytał Bartek
Nie wiem, mam pustkę w głowie i praktycznie każdą drogę zamkniętą – odpowiedziałam
– to może pojedziemy do Tsaghkadzor do hotelu Kecharis – posaunujemy się – powiedział Bartek
choć to z umysłu dodał po chwili.
(byliśmy tam z miesiąc temu http://brygidaibartek.pl/tsaghadzor-troche-luksusu/)
Co za problem – jedźmy – odpowiedziałam, to tylko 40 km stąd dobrą drogą.
Pożegnaliśmy Sevan, który już zachodził ciemnymi chmurami, nasz czas tutaj się skończył. Z nami będzie podróżować jego cząstka (kamień księżycowy), ale nam czas dalej.
W Tsaghkadzor trochę się zdziwiliśmy gdy okazało się, ze w hotelu Kecharis brak miejsc, bo mają dużą grupę, poza tym nie mają już sauny, bo przerabiają te pomieszczenia na duży basen.
I znowu zostaliśmy w przestrzeni pomiędzy, w której nie wiedzieliśmy nic.
Prowadzenie gdzieś się urywało, a może nie było spójne z tym co byliśmy w stanie przyjąć?
Stanęliśmy na drodze i zaczęliśmy umysłowo kombinować.
Może się pokręcimy po okolicy tak bez celu – powiedziałam
Nam dobrze robi, gdy nie wiemy co robić, tak krok za krokiem zaczynamy się kręcić, czasem w kółko, pojawia się element ruchu, który uwalnia nasze chciejstwa i otwiera nas na prowadzenie.
I tak zaczęliśmy zaglądać chyba do każdego hotelu w okolicy, od najbardziej luksusowych po marne, bez planów oczekiwań, tak dla pokręcenia, jako ćwiczenie uwolnienia energii.
Fakt trzeba nam podładować akumulator, ale teraz po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów chyba nie rozładuje się znów w nocy i jak co to tylko webasto (ogrzewanie przestanie działać), a rano dobrzy ludzie pomogą.
Trafiliśmy na luksusowe domki dla 6 – 8 osób z sauną i mini basenikiem, kuchnią, kominkiem za 50000 drahm (450 zł) , sportowy hotel ……………
Oglądaliśmy pokoje mówiąc, że może wrócimy.
Aż zajechaliśmy do osady domkowej, gdzie miła Pani pokazała nam czyściutki domeczek, apartament ok. 40 metrów powierzchni w wysokim standardzie (sypialnia, salonik, łazienka, przedpokój z aneksem kuchennym) za 20000 drahm (180 zł.) a jak zostaniemy na 4-5 nocy to za 15000 drahm (130 zł./ całość/ doba) popatrzyliśmy na siebie i powiedzieliśmy:
TAK !
Najpierw na jedną noc, a teraz przedłużyliśmy do czwartku czyli prawie tydzień http://www.splendor.info.am
Pogoda deszczowo pochmurna idealna na zaszycie się w siebie.
Dużo medytujemy i cieszymy się gotowaniem.
I znowu paradoks. W domu nie lubię myć naczyń, a tutaj cieszę się tym, że mam kran z ciepłą wodą i duża ilość wody do mycia. Taką niesamowitą wygodę.
Dzięki kuchence eksperymentujemy z potrawami i sokami które urzekły nas w czasie naszego pobytu – przepisy wkrótce).
Dziękujemy za ten cudowny domek, możliwość zaszycia się w sobie i skierowania prawie całej uwagi energii na ten proces, a nie zachwycanie się otaczającym światem. Tsaghkadzor już drugi raz nas tak gości, wglądem w siebie, dając spokój i przestrzeń dla siebie, dużą przestrzenią pomieszczeń.
To cecha tego miejsca, nikt nic nie wymusza, narzuca. Po prostu akceptuje człowieka takim jakim jest i pozwala mu nim być i odpocząć.
Bardzo nam ten czas potrzebny. Ułożyć energie po takim fizycznym zobaczeniu do czego prowadzi walka. Odpuszczenia jej jak najwięcej.
Wielkie dzięki za niego, jak tu długo będziemy okaże się……. bardzo nam się podoba.
Niebo zstąpiło na ziemię Sevanvang po raz trzeci
Sevanrang – magia po raz trzeci 26 października 2014
Jadąc z Dilijan w stronę Erevania, nie sposób nie przejechać koło Sevanvang i handlarzy z kamieniami.
W Dilijan podało i wydawało się, że zaraz sypnie śniegiem, było mgliście, dżdżysto, ale magicznie Gdy wjechaliśmy na przełęcz nagle zrobiło się słonecznie, białe obłoczki fruwały po niebie oblepiając czasami górki.
A może to góry mogły wreszcie wyjrzeć zza chmur. Ruchu dodawał tutaj wiatr, który porywał do tańca chmury , które ze swoją gracą i zalotnością przemieszczały się szybko i zwinnie nie tylko wśród górek, ale i po tafli zafalowanego Sevanu.
„Wody Sewanu są jak kawałek nieba, które zstąpiło na ziemię pomiędzy góry”. (Maksym Gorki)
Świat ludziki spotyka się ze światem boskim w każdym momencie i każdego dnia, pokazując jego magię i piękno.
Trzecie spotkanie z Sevanem, trzecia odsłona jakże inna od poprzednich.
Są takie miejsca, które każdego dnia są inne. A Sevan urzeka nas sobą, kusi , a potem wyrzuca w dalszą podróż.
Jednak jak w taką pogodę nie odwiedzić znajomego monastyru i kamieni. Sezon się kończy handlarzy coraz mniej, znajome kamienie już nie przyjechały, więc może nie chciały jechać z nami do Polski.
Jednak tym razem nie kamienie były na pierwszym planie, a taniec obłoków w wiatrem na Sevanie. Gdy weszliśmy na górkę wiał zimny, dość silny wiatr, jednak urok tego co dzieje się na dole nie tylko powodował, że zapominaliśmy o chłodzie, ale było nam wręcz ciepło.
Przykład tego, że ciepło, zimno to stany umysłu, tak samo jak głód.
Oczywiście ma to związek z naszym ciałem, którego struktura zależy nie tylko od myślenia, ale i od spożywanego jedzenia.
Przecież jemy określone produkty, unikając innych. Dlatego ciało każdego jest inne i nie sposób stosować jakiegoś generalizowania.
Wskoczenie do przerębli po saunie, nie jest dla mnie żadnym wyzwaniem, wręcz niesamowitą przyjemnością i radością. Natomiast wejście do zimnego basenu czy jeziora bez rozgrzania sauną, szczególnie zimową porą to na razie wyzwanie.
Jak to mówiła nasza koleżanka z Murmańska – Ania, która pływała zimą w przerębli
to czy to robisz czy nie
To tylko stan umysłu.
I na razie przyglądamy się mu i cieszymy, gdy uda nam się „zapomnieć” o zimnie, wtedy gdy według innych, przede wszystkim rodziców w dzieciństwie, powinno nam być zimno.
Pogoda i miejsce sprzyjają takim eksperymentom. Bo mimo że pojechaliśmy na południe w kraj w którym latem temperatury sięgają 45 stopni (w miejscach niższych) to jednak należy pamiętać, że Armenia to kraj górzysty, gdzie przebywanie na wysokości naszego Kasprowego jest czymś normalnym. Dlatego teraz jest tutaj pogoda bardzo podobna jak w naszym rodzinnym Bielsku, czasem ciepło, czasem zimno, czasem słońce, czasem deszcz.
Jest to pierwsza nasza chłodna pora roku od kiedy jemy niewiele i gdy w dużej mierze zrezygnowaliśmy z dogrzewania organizmu przez gorące jedzenie.
Będziemy również odprogramowywać ten temat i mu się przyglądać.
A teraz w radości zeszliśmy z Sevanvangu, by natknąć się na dole na samochód weselny ozdobiony szakalem (w Armenii jeden z samochodów weselnych ma na sobie wypchane zwierzę) . Kolejny raz ten nasz zwierzęcy przewodnik przychodzi pokazać nam, że stare się skończyło i czas zacząć myśleć całkiem po nowemu.
Sevanvang – wybór drogi życia – kamień księżycowy
Sevanvang – wybór drogi życia na ziemi 21 października 2014
Sevan mimo że gościł nas cudownie, nie chciał nam pokazać wyostrzonych swoich pięknych brzegów z ośnieżonymi szczytami. Góry chowały się za chmury, krótkimi chwilami migocąc w świetle, a pogoda jak zapowiadały prognozy była deszczowa, pochmurna i zimna. Roman wrażliwy, cudowny gościnny człowiek, ale niestety alkoholik. A nam picie alkoholu i siedzenie w zadymionym od papierosów pomieszczeniu też nie odpowiadało. Zresztą zawsze możemy tutaj wrócić w bardziej słoneczny czas.
Pożegnaliśmy Romana i jego cudowne psy, szczególnie Reksa i pojechaliśmy w kierunku Erewania, aby załatwić przedłużenie wwozu auta (25 października mija miesiąc jak wjechaliśmy do Armenii).
Po drodze zaprosił nas monastyr Sevanvang, najpierw na nocleg praktycznie pod nim samym, a potem wcześnie rano gdy nie było jeszcze turystów do jego zobaczenia. W Gruzji i w Armenii cerkwie czy monastyry dla mnie są praktycznie bez życia, są muzealnymi obiektami. Co prawda obok Sevanvang jest seminarium, brakuje mi jednak jakieś magii tych miejsc. Takiego wysokiego wzlotu w przestrzeń. A może kiedyś w takich małych monastyrkach nie było tak wysokich wibracji, jak bym chciała…..???
Jedno co to położony jest przepięknie z widokiem na cały Sevan i wchodzące do niego góry. Spotkanie świata ludzi i Bogów. Dawni mnisi wiedzieli gdzie jest pięknie!!!
Ja pozwalam sobie przebywać w pięknych, wysokoenergetycznych miejscach, otoczona świadomymi ludźmi
Obok monastyru masa handlarzy szczególnie z miejscowymi kamieniami i biżuteria z nich.
Biżuteria tak mnie nie wciąga, zresztą wszystkie kamienie obrobione, a nie naturalne.
Jednak kamienie mają jakąś swoją magię.
Podstawowe kamienie to obsydian i kamień księżycowy. Obsydian w czerni zachowuje światło, nie tylko pochłania je , ale i odbija. Świetlista czerń, pochłaniająca i odbijająca równocześnie. Taka harmonia brania i dawania.
Nazwałam go kamieniem dawania i brania,
Gdy natomiast zobaczyłam nie szlifowany kamień księżycowy miałam wrażenie, że to szkło, miał w sobie tyle światła. Szlifowanie daje mu mleczność i matowość. Nigdy nie widziałam kamienia z taką ilością światła, w butelkowym jasno kolorze. Kamień, który daje światło miłości, otwiera i napełnia czakrę serca, otwierając na miłość nie tylko do ludzi, ale całego jestestwa.
Kamień który pokazuje, że tutaj na ziemi jest nie tylko cierpienie, choroby i zło, ale że jest potężne światło miłości. I od nas zależy która drogą pójdziemy.
Droga cierpienia jest bardziej przyjęta normalna w dzisiejszych czasach, jednak istnieje również droga światła i to nie jako coś danego nam przez inne cywilizacje, ale dane nam jako ziemianom od zawsze jako coś naturalnego i przyrodzonego coś co było przez wieki. Już przecież tysiące lat temu gdy rodziły się kamienie światłość była jedną z alternatyw na ziemi.
I teraz też :
ziemia daje nam możliwości podążania wybraną przez siebie drogą i tylko od nas zależy jaka to będzie droga.
Dlatego kamień księżycowy nazwałam kamieniem wyboru drogi miłości, radości i światła na ziemi,
Teraz góry wchodzące w wodę schowały się za zasłoną chmur, twierdząc , że musimy przyjechać za jakiś czas aby nasycić oczy ich pięknem.
Pożegnaliśmy jeziorko i znowu słuchając głosów wszechświata autostradą pojechaliśmy do górskiego kurortu z wyciągami narciarskimi Tsaghadzor, aby nasycić się luksusem.
A sam Sevan to największe jezioro w Armenii i na Kaukazie. Jest to jedno z największych jezior słodkowodnych na dużej wysokości na świecie.
Jezioro Sewan jest położony w centralnej części Republiki Armenii, w prowincji Gegharkunik, na wysokości 1900 m (6200 stóp) nad poziomem morza. Całkowita powierzchnia jego wraz dorzeczami wynosi 5000 km2 Samo jezioro ma 940 km2, a objętość jest 34,0 mld m3. Jest ono zasilany przez 28 rzek i strumieni. Tylko 10% z wody wychodzącej jest odprowadzana przez Hrazdan (Razdan) rzeki, podczas gdy pozostałe 90% wyparowuje.
Jezioro o cudownych kolorach zmieniających się wraz ze światłem, otoczone 3-tysięcznikami, choć wiadome różnica poziomów to ok. 1000-1500 m.
Nas urzekło sobą.