Przez góry Peloponezu

Przez góry Peloponezu 10-11 marca 2015r.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Już jadąc wzdłuż kontynentalnej Grecji zauważyliśmy wysokie góry na drugim brzegu. Szybkie zczytanie mapy określiło to miejsce jako wyspę Peloponez (na wyspę wjechaliśmy mostem do Patry za 13 euro) z niezłymi naprawdę górkami.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

No bo zapewne nie wszyscy wiedzą , że Grecja to bardzo górzysty kraj. A że Peloponez jest tak bardzo górzysty, to nie mieliśmy bladego pojęcia. No bo jeżeli góry wyrastają niemal z samego morza, pną się ostro do góry i osiągają ponad dwa tysiące metrów na krótkim odcinku lądu, to znaczy że są to całkiem niezłe góry! I właśnie takie są, wjeżdża się w nie wąskimi dolinami porośniętymi początkowo sadami mandarynkowymi i pomarańczowymi, potem zamieniające się w gaje oliwne, by zmutować do upraw winorośli. Dalej to lasy dębowe i w niewielkiej części iglaste. Wyspa przywitała nas niezwykłym widokiem ośnieżonych gór, niezwykłym – bo nasze wyobrażenie o Grecji jest raczej ciepłe. I będąc teraz na wysokości południowej Turcji, mieliśmy nadzieję na 20-to stopniową aurę.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Niestety niż obejmujący całą Europę, przyniósł tu także zimno, deszcz, a w górach śnieg. Brak ciepełka wynagradza jednak egzotyczny widok kolorowych drzew pełnych owoców cytrusowych, ciągnących się wzdłuż wybrzeża, oraz wyraźnie świeższy smak pomarańczy sprzedawanych w sklepikach. Niestety jak na razie oczekiwanych bazarów brak.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

I tak z odwagą jadąc w głąb wyspy, zanurzyliśmy się w masywie gór, zbliżając się do granicy śniegu. Miejsce przywitało nas swoim spokojem, krzykiem drapieżnika w oddali i rześkim powietrzem. Nareszcie chwila medytacji i kontemplacji otaczającej przestrzeni spokojnej przyrody, z dala od dróg i miast europejskich. Wytchnienie przerywane tylko świadomością przebywania w okolicy jakiegoś stadka kóz. Taki zakątek w którym jest jeszcze specyficzny głęboki spokój miejsca.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Świeci słońce i równocześnie zaczyna padać deszcz, otaczające polany dziesiątkami kwiatów zwiastują wiosnę, a w oddali biel górskich szczytów. Z zadumy wyrywa nas przejeżdżający pick-up. Grecy odmachują rękami chętnie, ale już bez gruzińsko-armiańsko-tureckich uśmiechów na twarzy. Tacy są – próbujemy to zrozumieć i zaakceptować, podobnie jak obrażone miny sprzedawców z lokerskich miasteczek, oraz zbytnio sztucznie napierających z tych turystycznych. Jedziemy dalej , drogi fenomenalnie kręte, ubrane w serpentyny o ostrym skłonie zmuszają nas do jazdy na reduktorze, w ogóle nie zabezpieczone, obsuwające się, wąskie szczególnie między domami małych wioseczek – klimatyczne!. Jakieś drogowskazy zaprowadzają nas na szutrówkę idącą przez prawdziwy złożony z dużych drzew iglastych las. Powoli zanurzamy się we mgły i lekką aurę zimy, kolorytu dopełniają mchy obrastające korzenie i kamienie.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Czy my na pewno jesteśmy w Grecji południowej, na praktycznie wyspie? Po kilkunastu kilometrach czar pryska, pojawia się odpowiedź – wraz z wjazdem na ogromne ciągnące się po całej dolinie i zboczach sąsiednich gór pole z winnicą. Po magii lasu, odczuwamy ten widok jak szarpnięcie energetyczne. Nasza landrynka przenosi nas teraz szybko w dół, poprzez wszystkie klimaty, od zimowego spoczynku, poprzez wczesną udekorowaną kwietnymi łąkami wiosnę, aż do ciepła wybrzeża i owocowego szaleństwa kolorów pomarańczy, mandarynek, grapefruitów i cytryn na tle zielonych liści.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Czyli uginających się drzew owocowych, kojarzonych w naszym klimacie raczej z jesienią. Turkusowy kolor greckiego morza koi nasze nerwy, napinające się pod wpływem przymorskiego naporu cywilizacji. Trafiamy tu do jednego z większych sklepów z owocami. Nareszcie powiew regionalnych wyrobów, poza świeżymi owocami sporo zieleniny, sery z gór, miejscowe wino i oliwki w kilku odmianach (i takie suche w ziołach). Na nocleg przygarnia nas półka nad doliną, jeszcze na skraju gaju oliwnego i sadu owocowego, skąd roztacza się widok na okoliczne szczyty i morze w dole za wioską. Wpierw gwiazdy nas pozdrawiają, a potem usypia pohukiwanie dwóch sów i deszczyk.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

A ranek pozwolił nam sycić się kolorami wiosny połączonej ze zwisającymi owocami cytrusowymi. Kwiaty łąkowe robiły wręcz kolorowe dywany, a owoce jak obrazy wisiały w oddali. Obrazu dopełnia intensywny świergot ptaków.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Niesamowite jest to, że praktycznie 15 km dzieli śnieg od eksplozji ciepła i drzew cytrusowych. Dziękujemy za tę odsłonę wiosny, kolejną już w czasie naszej podróży, 

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Loading Facebook Comments ...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *