o podróży na Wschód 2015

now browsing by category

 

Wizy do Rosji – Biuro podróży Wadi

Rosyjska wiza Biuro podróży Wadi

 

Logo WADi-1

 

Rosja niestety ma wizy i załatwienie ich samemu nie jest niestety takie proste. Nie mówiąc już o wizach dłuższych niż 30 dni.

Dlatego od lat sprawę oddaliśmy w ręce Biura Podróży Wadi www.wadi.pl .

Na początku wydawało nam się, że wszystkie biura tak samo działają i nic w tym nadzwyczajnego, że każdą wizę bez problemu załatwiają.

Jednak rozmowy na szlakach uzmysłowiły nam, że bywa różnie.

Byli tacy co w ogóle nie dostali wizy, inni musieli dostarczać bilety dojazdu, rezerwację hoteli, dostawali wizy na wybrany czas – wg uznania konsula.

Dla nas to wszystko brzmiało jak abstrakcja .

W Wadi to do czego się zobowiązali załatwiane jest zawsze w terminie.

Do tego jeszcze doradzą to co sami wiedzą, podpowiedzą jak jechać, co robić.

Pełen profesjonalizm i do tego niesamowita życzliwość. My jesteśmy bardzo zadowoleni.

Mongolia i Rosja Poza umysłem, czasem i przestrzenią spotkanie

 

Przez ponad 7 miesięcy przejechaliśmy 30000 km nasycając się energiami miejsc często tak dziewiczych, iż ma się wrażenie, że człowiek odwiedza je z rzadka. Bez konkretnie naznaczonego planu i okresu czasowego ruszyliśmy 3 czerwca w kierunku Bajkału i Mongolii, by pozwolić jak dziecko swoim rodzicom prowadzić się siłom Wszechświata w odkrywaniu miejsc nam przyjaznych , a może przede wszystkim siebie w tym świecie.

Rosję przemierzaliśmy od miejsca wysokowibracyjnego do miejsca wysokowibracyjnego, by po półtora miesiąca poprzez góry Ałtaju wjechać do Mongolii.

Mongolii która nas urzekła, rozkochała w sobie.

Zapytacie czym?

Zaraz spieszymy się by odpowiedzieć: przestrzenią, otwartością, gościnnością, przejrzystością, a może i przede wszystkim brakiem potrzeby nazywania tego co oczywiste. Już bowiem nie jeździliśmy z miejsca wysokowibracyjnego do miejsca wysokowibracyjnego, tylko z rzadka wyjeżdżaliśmy z takich miejsc. One bowiem stały się normą.

Zanurzeni w przestrzeń z przyczyn formalnych meandrowaliśmy między Mongolią, a Rosją, Buriacją, Bajkałem, gdzie żyjący – nie żyjący lama Itegełow przygarniał nas do siebie, stając się naszym nauczycielem, przewodnikiem tego co jest gdzieś niemożliwe – czyli zmartwychwstania, a może nie umierania?

By potem z lęku przed zimą, kończąca się wizą i innymi znakami Wszechświata udać się z powrotem do Polski.

Po co?

Choćby po to, aby Wam to przekazać.

Zapraszamy na naszą opowieść o nas w podróży, o Mongolii, a może o tym, że gdy odpuszcza się plany, pragnienia, chciejstwa – Wszechświat, Bóg (niezależnie jak to nazywamy) otwiera dla nas przestrzenie o jakich nam się nawet nie śniło, pokazując nam nasz raj tutaj na ziemi.

A na więcej szczegółów zapraszamy na bloga www.brygidaibartek.pl

I filmik o Gobi 

 

Sosny tańczące ze sobą

Sosny tańczące ze sobą Mierzeja Kurońska – Rosja 11, 14 stycznia 2016 r.

 

 

 

 

Popatrzyłam na tytuł i przyznam się, że nie wiedziałam co napisać. Z jednej strony miejsce magiczne poza czasem, a przestrzenią – a ja nie wiem co pisać. Może z umysłu bym wiedziała, ale ręce się jakoś nie ruszają.

– O co chodzi? – pytam siebie.

– Bo za dużo chcesz napisać z umysłu, bo za dużo chcesz – gdzieś brzęczy nad przestrzenią…

 

Uwalniam się od przymusu chcenia

 

Pozwalam się prowadzić

 

I gdy zaczynam pisać to co ręce chcą, pozwalam się prowadzić – samo się dzieje.

 

 

 

 

Drzewa podstawowe źródło przyrody, tlenu na naszej planecie, źródło opału, papieru i zapewne wielu innych materialnych dzieł, a przez naszych przodków przedmiot kultu, traktowali je jak bogów, odchodzili wkoło.

I ten kolisty ruch zachował się w tańczącym lesie, pnie drzew zwijają się w spiralki czasem nawet dość mocno. Naukowcy próbują to tłumaczyć umysłem, do mnie jednak najbardziej przemawia teoria energii, przez wielki w pewnych miejscach energia kręciła się w ten sposób i teraz to robi, ma do tego taką siłę, że zmienia materię. Bo jak to wytłumaczyć, że podobnego wieku drzewa kawałek dalej nie są poskręcane (tego nie można zwalić na śnieg, ani wiatr!)?

Gdy wchodzi się w tę magiczną , zakręconą przestrzeń czuje się ruch drzew, ruch wkoło. Jedne tańczą same inne z partnerem, każdy we własnym rytmie, konarami dotykając ojca niebo, a korzeniami matki ziemi w pełnym przepływie.

 

Jestem w przepływie każdego dnia.

 

 

 

Rusza energia tańca, radości do której przygrywa wiatr.

Czas, przestrzeń ….???

A co to takiego?

Wyraźnie witać, że to stare miejsce kultu, bardzo silne energetycznie, wzmacniane obecnie przez licznych turystów którzy cieszą się widząc takie roztańczone drzewa, które wkręcają się w ojca niebo.

 

Zresztą popatrzcie sami.

 

 

 

 

Dziękujemy temu miejscu za możliwość jego odwiedzenia i to dwa razy, w czasie pierwszej i drugiej wizyty w rosyjskiej części mierzei. Za nocleg na leśnym parkingu, gdy czerń nocy była tak silna, iż wydawało się że nie ma nic na zewnątrz auta – tylko przestrzeń kosmosu – a my kapsułą ją przemierzamy, zawieszeni płyniemy w ciszy.

 

 

 

 

A za lasem zalew zamarznięty z ciszą przestrzeni. 

 

 

 

 

 

Więcej wraz ze zdjęciem zrobionym w lepszym świetle ze strony: http://www.olabloga.pl/tanczacy-las

 

Fenomen tego miejsca polega na tym, że na powierzchni około kilometra kwadratowego, na piaszczystym podłożu mierzei, w tajemniczy sposób zostały powyginane sosny. Drzewa przypominają baśniowe postaci, jakby tańczące od powiewu wiatru. Największą zagadką tego lasu jest fakt, że tańczą nie wszystkie drzewa, tylko określona ich grupa. Wszystkie inne rosną normalnie.

Co skłoniło drzewa, aby zginać się w najbardziej niewiarygodnych pozach? Może kiedyś zagrał w tym lesie zaczarowany flet? I usłyszawszy cudowną muzykę drzewa nie wytrzymały i rozpoczęły swój niezwykły taniec. A kiedy muzyka umilkła, sosny zastygły w zaczarowanym tańcu.

Wyjaśnienia tej przyrodniczej anomalii uczeni nie mogą znaleźć do tej pory. Istnieje kilka wersji: żerowanie szkodników owadzich, działanie wiatru, zanieczyszczenie gleby, promieniowanie. A może kosmici? Jednoznacznej odpowiedzi brak.

Tanczący las Mierzeja Istnieje za to pięknalegenda:

Dawno-dawno temu polował w tych okolicach pruski książę. Usłyszawszy niezwykle piękną melodię, książę wyszedł na polanę i ujrzał dziewczynę przecudnej urody, grającą na lirze. Oczarowany jej wdziękiem zaproponował, aby została jego żoną. Ale dziewczyna odpowiedziała, że jest chrześcijanką i wyjdzie za mąż tylko za wyznawcę jej religii. Książę poprosił ją, aby udowodniła siłę i możliwości swojego nowego Boga. Niech pokaże, że jest silniejszy od potężnych drzew dookoła. Wtedy dziewczyna zagrała. Ptaki w krąg zamilkły, a drzewa zaczęły tańczyć. Od tej pory w tym miejscu rosną tańczące drzewa.

Pnie niektórych drzew pozwijały się w ten sposób, że tworzą pierścień. Uważa się, że jeśli ktoś przejdzie przez niego, to spełni się każde życzenie. A jeszcze powiadają, że jeśli przejdzie się przez taki pierścień z zachodu na wschód, czyli przeciw biegowi czasu, to przedłuży się życie o rok.

 

 

 

Góra czarownic

Góra czarownic 13 stycznia 2016

 

 

 

 

Góra czarownic, stare miejsce kultu, obecnie niesamowity Park z rzeźbami duszków, wiedźm, demonów. Miejsce stworzone przez niesamowitego artystę, który w prosty sposób oddaje nasze uczucia lęków, złości, zastraszania przez demony.

 

Uwalniam się od lęku przed demonami, ciemnymi siłami

 

Jestem wolna od zastraszania mnie ciemnymi siłami, czarownicami, diabłami

 

 

 

 

Gdy tak szłam ośnieżoną ścieżką przez park, przyglądałam się kolejnym odsłonom takiej negatywnej magii. Doznałam olśnienia, że przecież to diabeł musi ciężko pracować i cały czas kombinować, co zrobić, by wykorzystywać innych do swoich interesów.

 

Uwalniam się od przymusu ciężkiej pracy

 

Nie pozwalam innym wkręcać mnie w ich cele bez mojej zgody

 

Uwalniam się od przymusu manipulowania mną.

 

Sama decyduje o tym co robię

 

Jestem wolna i pozwalam innym na wolność

 

 

 

 

Tak, nie zawsze podobają nam się wybory innych. Wtedy zaczynamy ich opluwać, pokazywać swoją wyższość, swoje ego. Ich wybory uznawać za coś złego, nagannego wręcz niebezpiecznego dla nich i innych.

 

 

 

 

 

A to wszystko dlatego, że nie umiemy uszanować wolności innych i jak diabeł tracimy siły na manipulowanie, zamiast jak aniołowie z radością, miłością i lekkością fruwać po niebie.

 

Szanuję wolność innych

 

Pozwalam sobie z lekkością i radością fruwać w życiu na ziemi z masą energii

 

 

 

 

Gdy zadano pytanie jednemu z indyjskich świętych – co zrobiłby jakby spotkał diabła na ulicy?​

Odpowiedział:

– Przyjrzałbym mu się bardzo dokładnie, aby wiedzieć z kim mam do czynienia jakbym go na drugi raz spotkał.

Na rzeźby popatrzcie – są niesamowite,

 

 

 

 

A Juodkranté słynnaGóra Czarownic. Od czasów niepamiętnych aż po XVIII wiek, było to miejsce gdzie składano ofiary pogańskim bogom. Tradycję tą upamiętniono ustawiając na jej szczycie blisko setkę drewnianych posągów i rzeźb przedstawiających głównie czarownice, diabły, elfy oraz duchy (postacie baśni litewskich).

 

 

Litewska mierzeja kurońska

Litewska Mierzeja Kurońska 12-14 stycznia 2016

 

 

 

Na Mierzei Kurońskiej Litewskiej byłam 2002 roku, pamiętam wtedy tę samotną wycieczkę nowym peugeotem 206 przez Litwę, Łotwę, Estonię. Dwa tygodnie (wtedy miałam tyle urlopu) w podróży i teraz do większości tych miejsc rodziła się tęsknota powrotu.

Z drugiej strony większość podróżników wtedy uważało i mówiło – co tak wolno, bo przecież tam nic ciekawego.

Tylko co to znaczy nic ciekawego?

Dla każdego chyba co innego.

To wiem teraz, ale wtedy byłam troszkę w tym wszystkim pogubiona, nie umiałam, a może wstydziłam się być sobą. Wstydziłam się przyznać, że kontemplacja przyrody, wpatrywanie się w zachody, wschody słońca, bieganie nago po plaży jest dla mnie cenniejsze niż zwiedzanie kolejnego miasta czy zamku, kościołu.

Dla wielu nic wielkiego, a dla mnie potężna magia…spotkania z przyrodą.

 

Uwalniam się od wstydzenia się siebie

 

Z radością i dumą pozwalam sobie na bycie sobą

 

Przyznaję się przed sobą co mi sprawia radość

 

I teraz powrót w to niesamowite miejsce. Najpierw śmieszna granica między Rosją i Litwą w Sowjetskoje. Troszkę miałam wrażenie jakbym cofnęła się w czasie, poważni urzędnicy, my jeszcze nie mieliśmy ani czasowego wwozu auta do Rosji, ani pieczątki wjazdu w paszporcie, tylko kartę migracyjną (na polsko-rosyjskiej granicy potraktowali nas jak miejscowych z ruchu przygranicznego). Na szczęście urzędnicy puścili nas bez zbędnych utrudnień.

Potem już Litwa, Kłajpeda nocą, bez żadnego życia i świątecznych światełek do których bardzo przywykliśmy w Rosji. Praktycznie taka jak ją pamiętam sprzed lat.

Ostatnim promem udaje nam się przedostać na mierzeję (auto 11 euro, osoba 0,8 euro) .

Noc już w lesie na przydrożnym parkingu (to teren parku narodowego), a rankiem spacer po plaży.

Wiejący silnie, mroźny wiatr, tańczy z piaskiem i śniegiem, tworząc taniec radości i magii. Bo kto powiedział, że magia jest tylko w cieple i uznanym przez wszystkich komforcie.

 

Uwalniam się od przymusu cieszenia z tego co większość

 

Cieszę się z tego co sprawia mi przyjemność, a nawet gdy większość przeraża

 

 

 

Fale z białymi grzywami opowiadają swoje historię, aby potem zakończyć je rozładowaniem o miękki piasek. My też dołączamy do tego nasze historie, pozwalając sobie wykrzyczeć wszystko co leży gdzieś na duszy.

Morza i tak nie przekrzyczymy, więc mamy takie bezpieczeństwo, że inni nie usłyszą.

 

 

 

 

Bo krzyk to coś złego, lepiej to trzymać w sobie, ewentualnie wykrzyczeć się bezpiecznie na stadionie sportowym, za kierownicą samochodu czy opluwając swoich politycznych oponentów. To jest społecznie dozwolone, ale krzyk dla rozładowania napięcia, tak aby potem nie trzeba było szukać przeciwników, aby go rozładowywać – już mniej.

Po co on?

Ile wojen byłoby mniej …

 

Uwalniam się od przekonania, że krzyk jest czymś złym

 

Pozwalam sobie rozładowywać swoje napięcia bezpiecznie krzycząc w przestrzeń

 

 

 

 

Tak wzburzone morze po sezonie to dobre miejsce, można jeszcze poskakać, pomachać, zostawić wszystko co napina, sprawia napięcie, bez przenoszenia potem tego na innych ludzi.

 

Uwalniam się od przymusu rozładowywania napięcia na innych ludziach

 

Widzę swoje napięcie i je rozładowuje bezpiecznie dla wszystkich

 

Kolejna magia spotkania człowieka i Boga, nieba i ziemi. Wiatr który przewiewa na wskroś, gdy się go nie zatrzymuje, nie daje mu oporu, to wchodzi z jednej strony ciała, a wychodzi z drugiej, ciało jest lekkim przewiewnym kawałkiem materiału.

I niesamowite domeczki po litewskiej stronie mierzei, niebieskie, bordowe, proste w konstrukcji, jednak mające w sobie jakiś niesamowity koloryt. Takie harmonijne współdziałanie człowieka i przyrody.

 

Po drodze jeszcze góra czarownic, ale o niej osobny post

 

 

 

 

 

Zamarznięty zalew z masą wędkarzy również nas zaprasza na chodzenie po wodzie, tylko że temperatura powoduje, że po wodzie można w dzisiejszych przekonaniach chodzić bądź nie. Bo przecież gdy zamarza nikt tego nie neguje.

Zmiana formy na bardziej stałą i ciężką, taką zbliżoną do ciała człowieka. Może gdy ludzkie ciało nabierze lekkości, płynności, zwinności wtedy chodzenie po wodzie będzie tak samo możliwe jak chodzenie po lodzie???

 

Uwalniam moje ciało ze sztywności

 

Pozwalam, aby moje ciało było lekkie, zwinne, elastyczne

 

…i kolejny nocleg tym razem przy samym zamarzniętym zalewie, gdzie z rana już przyjechali rybacy, aby łowić spod lodu.

 

 

 

 

 

Na koniec Nida (największe miasteczko mierzei) najmniej przyjazna i jakaś zimna w swoim wybrzmieniu.

 

 

 

 

I znów Rosja, niby ta sama mierzeja, ale inna zarazem.

To wszystko pokazuje, że to my decydujemy jak wygląda świat wokół nas, a przyroda, albo nas wspiera, albo nie.