o Wielkanocy nad Biebrzą – 2014r.
now browsing by category
Bataliony Batalionów
Bataliony Batalionów 20-21 kwietnia 2014
Bagna na początku przyjęły nas z dystansem , pokazując swoje maleńkie oblicze , jednak z dnia na dzień odsłaniały nowe oblicza .
Po pożegnaniu Kaczeńcy na Biebrzy udaliśmy w stronę Wizny i Grądów Wojneckich
Wjeżdżając na groblę za Zakładem Karnym dostrzegliśmy stada małych ptaków latających bardzo szybko z miejsca na miejsce i turystów przyglądającym się im z samochodów . (trzeba pamiętać, że ptaki nie boją się samochodów , uciekają przed człowiekiem) .
Maleńkie ptaszki fruwające setkami po kaczeńcowych łąkach . Żółte bagna po horyzont , w życiu czegoś takiego nie widziałam . Kaczeńcowe łąki , ptaki małe i duże , przestrzeń ciągnąca się czasami po horyzont , przy tym cisza i ruch powodowany przez ptaki .
Co wnoszą ruch, życie , a może zamęt ?
Ciężko to oceniać co , na pewno siebie i nam dzięki usytuowaniu tego miejsca pozwalają je poznać , przyjrzeć się
Gdy wjeżdża się dalej w groble znikają kaczeńcowe łąki , a pojawiają się rozlewiska , czasami las , między tym przemykają bataliony , fruwające szybko z miejsca na miejsce jakby każde było niewłaściwe , a może właściwe tylko na moment . Pojawiają się żurawie , czaple , bociany
Całe bogactwo tutejszego ptactwa , naszych skrzydlatych braci łączników nieba z ziemią i wodą , uczących nas lekkości i nie martwienia się o byt , bo przecież nie sieją , nie pracują a Bóg im daje , więc dlaczego ma nie dawać nam?
Czy jesteśmy dla nich gorsi ?
A co interesującego w tych maleńkich batalionach . Otóż samcowi na czas godów wyrastają piórka wokół głowy , ornitolodzy zbadali , że każdy samiec ma inne piórka taka kryza wokół szyi czarna, biała lub brązowa , każdy jest inny . Podczas godów stoszą piórka na szyji i z taką kryzą przystępują do zalotów. Zjawisko ponoć bardzo ciekawe i kolorowe. Ponoć, ponieważ jeszcze w tym roku nie rozpoczęły tańcowania.
Podglądamy je , starając dostrzec różnice . Co na mam się udało zobaczyć pokazujemy na zdjęciach .
Pierwszy raz przez tak długi czas obserwujemy ptaki i muszę przyznać , że bardziej niż rozróżnianie interesuje nas po prostu bycie z nimi . Dostrzeganie różnorodności w jedności wszechświata
dziękujemy Bagnom i wszystkim ich mieszkańcom widzialnym jak i nie widzialnym za gościnę , poznanie nowych ptasich przyjaciół (bataliony) i za ten cudowny czas , innej , mniej znanej dla nas energii .
Wschód słońca był około 5 , po raz kolejny doceniliśmy naszą landrynkę i możliwość nocowania w niej ,Pozwala nam oglądać takiego cuda przyrody już któryś raz . Jakże cięzko byłoby nam wstać i przyjechać na tę duchową ucztę . Zresztą na bagnach o tej porze dnia byliśmy sami jako ludzie
Czas jednak wracać do domu przed nami 500 km – ciekawe jakimi drogami
Z pasją przez życie
Z pasją przez życie
Pobyt na polu namiotych pozwolił nam poznać jednego z tych ludzi z pasją , którzy nawet z niewielkich środków finansowych realizują swoje pasje .
Wioślarz z Warszawy, starszy Pan z niską emeryturą , były sportowiec , pasjonat wioślastwa teraz spływa może i do Warszawy swoim wysłużonym kajakiem
Nie przejmując się , że nie ma nowoczesnego sprzętu , niską emerytuję, nie szuka wymówek , że się nie da – bo przecież na pewno by je znalazł – tylko po prostu to robi.
Ilu z nas nie realizuje swoich marzeń , pasji twierdząc , że nie mają na to pieniędzy , bo przecież trzeba sprzętu , trzeba ubrania , trzeba i trzeba .
Naszym zdaniem kolejność jej inna
-
najpierw trzeba chcieć
-
potem mieć siłę i energię powiedzieć – zrobię to
-
potem z pokorą uczyć się tego co chcemy , a nie szukać sprzętu który spełni za nas nasze pasje.
Tak , tak ilu wymawia się sprzętem , że nie może bo ….. zwyczajnie nie ma pieniędzy . Jednak ile z Was pomyślało o tym, żeby najpierw się uczyć nawet na marnym sprzęcie i nabywać umiejętności , a potem jak Bóg da , kupować sprzęt .
Im nasze umiejętności wyższe tym na gorszym sprzęcie jesteśmy lepsi.
Tak jak ten Pan ,na pewno na lepszym sprzęcie byłby jeszcze lepszy , ale i na tym jest b. dobry.
Paniętam sytuację sprzed lat , gdy w Chorwacji poznałam rowerzystę ze Ślaska , starszego Pana również na niskiej emeryturze, który , który 3 lata odkładał na podróż , aby potem na starym rowerze „Ukraina” przemierzać tysiące kilometrów .
Pamiętam też sytuacje sprzed paru lat , gdy pojechaliśmy na narty zjazdowe z Bartkiem i naszym kolegą Lesiem . Bartek i Lesiu mieli sprzęt sprzed wielu lat , ubrani byli w normalne kurtki . Przed zjazdem wyglądali jak boroczki , w towarzystwie wyszpejowanych kolegów , jednak gdy ruszyli to Ci co wsześniej może i wyśmiewali się z nich , patrzyli z podziwem .
Sprzęt pomaga , jednak nie może być wymówką
Powiecie fajnie, ale ja boję się spać pośród przyrody , w namiocie zimno potrzebuję wygody , znanego bezpieczeństwa .
Tak, tak i za wygodę i znane bezpiecześtwo płaci się cenę rezygnacji z pasji . To one są motorem antynamędowym tego co chcemy w życiu zrobić .
Wybór mamy zawsze , pamiętajcie, że każdy ma szansę żyć z pasją !
Pozdrawiamy naszego wspaniałego znajomego i życzymy mu dalszej siły w życiu swoją legendą, oraz przekonania się że może być inspiracją dla innych .
Kto jeszcze nie zna polecam przeczytanie przesłania mojego ojca .
http://brygidaibartek.pl/przeslanie-mojego-ojca/
Przez kaczeńcową Biebrzę
Przez Kaczeńcowa Biebrzę 18-19/20 kwiecień 2014
Pożegnawsze cudowną Koterkę i Grabarkę ruszyliśmy w kierunku celu naszej podróży czyli Bagien Biebrzańskich . Na bagnach byliśmy wcześniej 2 razy po 1 dniu . Ostatni raz rok temu , nasz pobyt zbiegł się z powrotem żurawi i poznaniem wielkiego pasjonata bagien , wspaniałego ich fotografika, przewodnika po nich i ich znawcę Igora Iwaszko człowieku , który nie tylko ma wiedzę o Biebrzy , ale może i przede wszystkim czuje ją swoim sercem namiar: http://www.fotopozytywy.pl/
http://igoriwaszko.blogspot.com/
Polecam dla tych którzy chcą pozać ducha tych miejsc
On sam na święta wyjechał na południe , jednak udzielił nam informacji gdzie co można zobaczyć .
Nie za bardzo go słuchając podąrzylismy najpierw w kierunku Gugien , gdzie w tamtym roku spotkaliśmy stada żurawi . Przespaliśmy się na kwaterze u bardzo gościnnej Pani Bronisławy (tel. 601342667) polecamy . Dostając od niej świątecznego baranka z symbolem alleluja (niech żyje ślaska gościnność) . Takie nawiązanie do przesłania z Koterki , gdzie w Wielki Piątek grzebaliśmy swoje „ja” swoją pychę , zmartwychstamy w pokorze i miłości . Niech tak się stanie . Dziękujemy Wszechświatowi za te wspaniałe symbole na naszej drodze.
I rano ruszyliśmy na tamtejsze bagna, niestety ptaki chyba „odleciały” więcej ich gada nam w ogrodzie niż tam .
Rozstaliśmy się z przywiązaniem do przeszłości, że jak coś było 'kiedyś' to ma być i dziś i pojechaliśmy do Brzostowa . Już przed Brzostowem powitała nas biebrza usiana kaczeńcami , wyglądała tak jakby ktoś wylał na nią żółtą farbę na wodę .
Od razu energia zrobiła się lżejsza , coś otworzyło przestrzen do tej pory zamkniętą dla nas . Bagna chciały nam się pokazać w jak najlepszym świetle przygarnąc nas do siebie .
Postanowiliśmy tutaj na polu namiotowym zostać na noc (cena wysoka jakość żadna , płaci się tylko za super miejsce) przyglądając się Biebrzy , ptakom , spacerującym między kaczeńcami i bocianami.
Ciepły wiatr omywał nas z pragnień, oczekiwań , niecierpliwości dając radość , zachwyt kontemplację tego cudownego dnia i miejsca .
Miejsca hałasliwego i spokojnego zarazem , miejsca które w każdej chwili jest inne i takie samo zarazem ,
Miejsca tak innego od znanych mi wcześniej miejsc , wiem, że to zasługa kaczeńcy (nigdy wcześniej nie widzieliśmy takich pól) które uśmiechały się nas machając płateczkami na wietrze , jakby chciały powiedzieć siła pochodzi połaczenia energii wody , ziemi, wiatru przy stabilności emocji .
Siedzieliśmy wśród ciszy pośród przyrody kontenplując ją , a będąc jej częścią . Odeszło pragnienie robienia zdjęć , poznawania ptaków . Patrzyliśmy i byliśmy tu i teraz . A ptaki też coraz bardziej, traktowały nas jak ich część .
Tak najlepiej obserwować ptaki będąc w jednym miejscu i pozwolić im latać koło siebie . Trzeba pamiętać , że ptaki latają i to szybciej niż my chodzimy .
Tak nam się tutaj spodobało, że zostaliśmy praktycznie 2 dni oddalając się od wsi (w pobliże kamieniołomu) i wtapiając w kaczeńcowe pola.
Dziękujemy tej cudownej przestrzeni za gościnę , dziękujemy , że mogliśmy być w tym miejscu w tym czasie .
Wielko Piątkowa Koterka
Wielki Piątek po prawosławnemu 18 kwietnia 2014
Po magicznym przyjęciu przez Bug , udaliśmy się znajomą drogą do cerkwi w Koterce pod wezwaniem Ikony Matki Boskiej „ Wszystkich Strapionych Radość” znana jest jako święte miejsce .
Koterka leży przy samej granicy Białoruskiej ,
Jej historia wygląda następująco :
W 1852 roku w dzień Świętej Trójcy wieśniaczka Eufrozyna Iwaszczuk zbierała szczaw na łące . Niespodziewanie jakby spod ziemi pojawiła się niezwykła i nieznana dla niej kobieta . Która powiedziała jej , że święto jest ustanowione przez Boga , aby ludzie chodzili do cerkwi , a nie zajmowali się pracą . Dodała, że miejscowi ludzie zostaną ukarani za swoje grzechy i niewiarę morowym powietrzem (Przepowiednia ta spełniła się w 1855 r) , na koniec poleciła kobiecie , aby udała się do proboszcza , aby powiedzieć mu, aby wraz z parafianami prosił o przebaczenie .
W taki sam sposób jak się zjawiła zniknęła. Kobieta nie miała wątpliwości, że była to Matka Boska . Duchowni zatroszczyli się o to miejsce i postawiono na nim krzyż. Z czasem krzyż przeniesiono na miejscowy cmentarz , a spod niego wytrysło źródełko
9 maja 1909 roku w Trzeci dzień Trójcy został położony kamień węgielny pod budowę cerkwi. Konsekracja nastąpiła 29 lipca 1912 r.
Byliśmy tutaj 3 lata temu i zakochaliśmy się w tym miejscu . Magia ciszy , spokoju , przyrody i nieobecnej wznoszącej siły . Wtedy jednak cerkiew była zamknięta
Teraz rankiem trafiamy na porządki przed uroczystościami Wielkiego Piątku czyli wyniesieniem Paszczenicy inaczej mówiąc grobu Pańskiego . Uroczystość zaczyna się o 14 , przyglądamy się szorowaniu dywanów , świeczników itp.
W kościelnym sklepiku wpada mi oko książeczka „O Pysze i Pokorze” Starca Paisjusz Harioryta Kupujemy ją , a że mamy prawie trzy godziny czasu do uroczystości połykamy ją jednym tchem . Tak jakby ktoś wiedział , że na przeczytanie tej książeczki , potrzeba, tyle, a tyle czasu .
Tak pycha i pokora dwie przeciwstawne cechy budujące nasz świat , pierwsza skupia się tylko na nas i naszej sile, druga otwiera na Boga i jego drogę . Drogę tego, że bez energii Boskiej jesteśmy nikim. Z drugiej strony książka pokazuje , że często nie dostajemy tego co chcemy bo bylibyśmy z tego powodu zbyt pyszni , zawdzięczając to tylko sobie i zrobilibyśmy wielką krzywdę nie tylko sobie , ale też innym .
Posłużymy się jej urywkiem , jako przesłaniem na Wielkanoc :
-
Abba a jak umiera egoizm ?
-
Trzeba pogrzebać swoje „ja” niech gnije i zamienia się w nawóz , żeby wyrosła na nim pokora i miłość .
Około 14-tej rozpoczyna się ceremonia , cała cerkiew ludzi prawie wszyscy odświętnie , dla nas jest to coś nowego, na szczęście Pan prowadzący sklepik udziela nam informacji .
Chrześcijaństwo , a jakże inne niż znany mi katolicyzm . Dla mnie bardziej symboliczne , rytualne magiczne .
Najważniejszą częścią uroczystości jest procesja wokół cerkwi , w czasie której osoby przechodzą pod symbolicznym grobem Jezusa .
Cała uroczystość jest bardzo długa trwa ok 2-3 godziny .
My chcą odwiedzić jeszcze Grabarkę , zaraz po procesji wyjeżdżamy z Koterki . Żegnając jedno z bardziej magicznych miejsc jakie znam w Polsce .
Miejsce poza czasem , gdzie duch przyrody łączy się z człowiekiem , gdzie świat wiary przenika świat ducha otwierając człowieka na wyższe stany świadomości.
Miejsce pokazujące , że nawet pośród bagien, trzęsawisk można znaleźć z Boską pomocą stabilne miejsce (Koterka usytuowana jest na bagnach 2 km za wsią) .
Dziękujemy temu cudownemu miejscu za ten cudowny twórczy czas , za czas grzebania naszej Pychy , abyśmy pozwolili na wzrastania naszej Pokory.
Ten czas tutaj to wyprawa po pokorę.
Dziękujemy i jak będziemy w pobliżu na pewno przyjedziemy znów
Magiczny Bug
Magiczny Bug 17/18 kwiecień 2014
Z Janowa szlakiem sprzed lat podąrzylismy w kierunku wsi Wajków gdzie właśnie 3 lata temu spaliśmy nad samym Bugiem .
Na początku nie wiedzieliśmy jaka to była wieś i gdzie ona była . Jednak jadąc z Janowa krok po kroku otwarzaliśmy trasę, ciesząc się ze spotkania ze znajomymi domami, płotami , bocianami .
I tak dotarliśmy dokładnie w to samo miejsce , w którym byliśmy 3 lata temu
Po drodze były wątpliwości
Może to takie odrzewane kotlety, może bez sensu wracać w te same miejsca
Jednak to co wszechświat miał nam do zaoferowania w tym miejscu , przeszło nasze ludzkie wyobrażenia .
Najpierw piekny wschód księzyca ,gdy pomaranczowa kółka wytoczyła się z Bugu oświetlając okolicę . Wznosiła się coraz wyżej , jednak cały czas z lubością wpatrywała się Bug, tak jakby Bug, to był Bóg . A może nie widziała nic o niuansach polskiej ortografii , a może we wszystkim dostrzega Boga i z miłością patrzy na wszystko i wszystkich .
Zauroczeni , zachwyceni wpatrywaliśmy się pokazany nam spektakt , zapominając o tym co obok, rozpływając się w tu i teraz.
Zasnęliśmy szczęśliwi , radośni . By rano wraz ze wschodem słońca wtopić się magię poranka , Gdy świat jeszcze nie ostry wyłania się z mgły .
Zresztą popatrzcie sami