Gdzie góry kąpią się w morzu…
Makarska 20-21 kwietnia 2017
Góry w morzu. Jak inaczej nazwałabym to co dzieje się na Makarskiej Riwierze. Nam ludziom wydaje się, że są góry i morze, że to dwa różne stany.
A przecież piękne morskie rafy to góry tylko przykryte wodą, to co widzimy na powierzchni to ta część która chciała nam ludziom bardziej się pokazać.
A na makarskiej góry wpadają do morza, nie ma odcięcia.
Światy łączą się ze sobą w niesamowitej płynności.
W miasteczku Makarska powitało nas piękne słońce, ale i mocny wiatr z chłodnym powietrzem od ośnieżonych gór. Dostaliśmy prezent od duszków tego miejsca – darmowy parking w pobliżu deptaku portowego, takie zaproszenie do spotkania, do wspólnego pobycia. Do poswędania się po uliczkach, ścieżkach, plażach – do wspólnego bycia. Nawet napatoczyły się bośniackie zielenice ze szpinakiem.
Takie swędanie to nasza specjalność więc czas nam mijał szybko, a wiatr wiał coraz mocniej i mocniej.
– Wiesz może zostaniemy na noc na tym parkingu którym stoimy- powiedziałam do Bartka.
– Wiesz przecież, że w takich miejscach trudno się wysikać – dodał zniesmaczony moim pomysłem.
– Na pewno znajdziemy coś fajnego – dodał.
Wiało tak, że całkiem spore pudełka tekturowe latały swobodnie.
My wyjechaliśmy na drogę , gdzie wiało jeszcze sporo silniej. Zatrzymany samochód kołysał się łagodnie.
Spaliśmy już nie raz w kołyszącym się samochodzie, ale gdy tak nie trzeba – to po co to robić. Tym bardziej, że jazda makarską riwierą w nocy to nieporozumienie – jest zbyt atrakcyjna.
Wróciliśmy więc na parking w centrum, gdzie po doświadczeniach z drogi „prawie” nie wiało.
Jakże byliśmy wdzięczni za to miejsce, ten nocleg.
Rano również jeszcze wiało. Śnieg z góry próbował przedrzeć się nad morze, jednak duchy wody mówiły:
„Rozumiesz już 21 kwiecień my Ciebie tutaj nie chcemy”.
Śnieg próbował przyjść w gości do Adriatyku, a ten go nie chciał przyjąć. I następowało zamieszanie, przeciąganie.
Ileż razy chcemy iść tam gdzie nas nie chcą???
Wydaje nam się, że muszą nas przyjąć???
Jedziemy bez zaproszenia miejsca na wakacje i ……. lepiej nie myśleć co wtedy się dzieje.
Po prostu walka jak tutaj…
Uwalniam się od przymusu robienia rzeczy na siłę
Uwalniam się od przymusu podążania tam gdzie mnie nie chcą
Pozwalam sobie płynąć przez życie
I przyglądając się walce duchów gór i morza, zaczęliśmy oddalać się z tego pięknego lecz mocno napiętego miejsca.
Jechaliśmy piękną drogą , ale nie sposób było się zatrzymać i zrobić zdjęcia. Więc jechaliśmy, jechaliśmy i nagle skończył się wiatr, ale i góry oddaliły się od morza. Magia spotkania „pozornie” sprzecznych istot się skończyła. Nastała harmonia.
– Wróćmy porobić zdjęcia – powiedziałam patrząc na piękne góry kąpiące się w morzu. Bo przecież tylko w tym miejscu na wybrzeżu Chorwacji jest tak niesamowite.
Ciepłe morze i zimne góry chcą się spotkać, jednak nie zawsze mają wspólny punkt zaczepienia i czasami dochodzi do „zabawy” między nimi.
Sprzeczności, przeciwieństwa którym ciężko zrozumieć się nawzajem.
Jak w życiu…
Wróciliśmy więc jeszcze porobić trochę zdjęć, im bliżej byliśmy wysokich gór tym mocniej wiało, a po morzu wiatr tańczył z wodą już nie tylko w postaci fal, ale również ……….
I gdy oddaliliśmy się od gór wiatr ustał i zrobiło się spokojnie.
Czasem lepiej jak niektórych dzieli dolina.
I w takim refleksyjnym nastroju przyjechaliśmy do Omis.