o podróży do Laponii 2013
now browsing by category
Przygoda Landrynki i piękna balerina
Przygoda Landrynki 10 marzec 2013
Podążając dalej na północ , dojechaliśmy do Parku Narodowego Lemmenjoen , gdy zobaczyliśmy drogę w głąb Parku do zagubionej wioski Lisma , nie omieszkaliśmy tam skręcić . wizyta w Parku Narodowym zawsze jest dla nas gratką . 20 km w głąb tajgi, a może tajgo- tundry . Od razu pojawiała się większa ilość śladów zwierząt i pierwszy raz na tej wycieczce widzieliśmy wolno biegające renifery . Wioska, faktycznie pogubiona jak się potem okazało z 7 zamieszkanymi domami , jakoś nie chciała nas przygarnąć na nocleg , więc postanowiliśmy pojechać dalej czyli z powrotem. Przy wyjeździe z wioski mijaliśmy się z innym autem, droga jest tutaj wąsko odśnieżona , mijanie z drugim autem trzeba wykonać na małej szybkości .
Mając do dyspozycji auto terenowe podjeżdżamy pod samą krawędź wału śnieżnego odgarniętego przez pługi z ulicy, jakie wielkie jest nasze zdziwienie , jak nagle coś nas łapie i wciąga w pobocze , auto pikuje przodem w zaspę i wpija się w nią po górną krawędź maski. Zawisamy w dziwnej pozycji mając jedno tyknie koło na drodze i dziób samochodu wbity głęboko metr niżej w zaspie śniegu .
Podobną przygodę mieliśmy rok temu w Norwegii , ale tam był inny rodzaj śniegu , podobny do polskiego mokry, ciężki , zbity , wystarczyło założenie jednego łańcuszka na tyknie koło stojące na lodzie , zapięcie blokady i po 3 minutach byliśmy wolni.
Tutaj jednak jest inaczej , droga biegnie wypiętrzona ponad teren z ostrymi skarpami wypełnionymi śniegiem w postaci drobnego suchego pyły, który nie daje oparcia , nie ubija się , leżymy więc na podwoziu zaczepieni jedną „nóżką” o górną nawierzchnię jezdni . Wychodzimy z auta, kobieta z którą się mijaliśmy podchodzi do nas i obiecuje przysłać skuter śnieżny, bo jest silniejszy w takich sytuacjach od samochodu.
W międzyczasie odkopujemy auto i zakładamy łańcuchy na tylni oś . Przy odkopywaniu, auto osuwa się i przechyla , wyraźnie nie ma oparcia w tym na czym stoi . Przyjeżdżają kolejni mieszkańcy wioski , robi się niezła „imprezka „ , zapalamy nasze nowe lampy robocze na dachu, laso tundra ożywa światłem, gwarem rozmów , rykiem skutera.
Mimo reduktora , zapiętej blokady mechanizmu różnicowego i łańcuchów na kołach oraz pomocy skutera i furgonetki , nie możemy wyszarpać auta z rowu . Kolejna i kolejna próba , lekkie przesunięcie auta , które nie chce wskoczyć na próg drogi i kolejne, kolejne , kolejne …. odkopywanie auta z zaspy sięgającej do okien wysokiej terenówki. Przy kolejnej próbie kiedy łańcuchy sypią iskrami wyrywamy auto z rowu .
To taka przygoda , a może lepiej lekcja , bo przecież nikomu nic się nie stało , nie było żadnego zagrożenia , było ciepło tylko -10, i wiele osób i sprzętów chętnych do pomocy .
Często zastanawialiśmy się czemu Finowie trzymają się środka drogi i mijają się często na centymetry, teraz już wiemy i będziemy jeździć jak oni.
To dla nas lekcja przyzwyczajonych do możliwości wjazdu terenówką na wał śniegu , ulokowany na poboczu , z którego często korzystamy . Lekcja , bo nie raz uczestniczyliśmy w zabawowym wjeżdżaniu w głębokie błoto , a potem zabawowym wyciąganiu z niego auta . Niby nic wielkiego w świecie off-road-u , jednak składnia do refleksji , nad naszym ciągłem pragnieniem zamiany terenówki, na c ampera . Na pewno byłby większy , przestronniejszy , komfortowy z łazienką i WC , ale tam gdzie my jeździmy czy na pewno chciałby jechać z nami i w jaki sposób wyciągalibyśmy go z podobnych przygód.
To również lekcja, że śnieg tutaj , nie znaczy to samo co u nas , niby wygląda tam samo , a jednak …. Tyle czasu już z nim tutaj na północy obcujemy, a tak naprawdę dopiero teraz go poznaliśmy .
Gdy cali szczęśliwi razem z Landrynką znaleźliśmy parking na skraju Parku przyfrunęła balerina , trzeciej nocy z rzędu , oświetlając pół nieba, taki prezent od wszechświata i zapewnienie, że tutaj na północy jesteśmy mile widziani , gdy nie mogąc oderwać oczu obserwowaliśmy piękna Aureolę blisko nas z niska i bardzo wyraźnie spadła gwiazda , obwieszczając” proście , a będzie Wam dane . Nie omieszkaliśmy poprosić !!!
Światła północy – zachody słońca
Światła północy , to również zachody słońca , zachody słońca to spektakl , który trwa na niebie z 1,5 – 2 godziny . Najpierw słonce zachodzi jak u nas , z tym że wszystko przybiera dużo jaskrawszych barw , a potem gdy już zajdzie oświetla niebo spod horyzontu , tworząc dodatkowy spektakl , tym razem w pastelowych barwach . Czasami niebo wygląda różowo niebiesko, czasami fioletowo .
Są miejsca gdzie sama przyroda ma tysiące kolorów , tutaj szczególnie zimą kolorów jest niewiele więc wszechświat dba o to , aby było ich tyle co należy dając piękne zachody słońca czy zorzę .
Zima jest długa praktycznie zajmuje 3/ 4 roku, potem następuje szybka , wiosna , lato i jesień . Jesień uważana za najpiękniejsza pod względem kolorów porę roku. . Wiosna i jesień przychodzą z znienacka i trwają krótko . Mieliśmy kiedyś szczęście w Norwegii , trafić na jesień , ilość kolorów była nie do opisania , a cała przyroda jakby cieszyła się na zimowy sen.
Lato jest krótkie, ale słonce praktycznie nie zachodzi . Dlatego owoce runa leśnego z Laponii uważane są za jedne z najlepszych na świecie , zawierają w sobie dużo światła , a co za tym idzie antyoksydantów , są chętnie kupowane przez Japończyków , specjalistów od długowieczności i zdrowego żywienia .
A my co robimy , budujemy tunele foliowe w których uprawiamy rośliny , odgradzając je od promieni słonecznych (niezależnie co powiedzą fachowcy od folii – odgrodzenie jest) , czy to nie iluzja tego świata . W Hiszpanii , Izraelu uprawy są w tunelach , aby można było je kontrolować , nawozić , żeby były czymś co przypomina tak naprawdę dane warzywo . A największą wartość mają te skromne jagódki z północy .
Uprawiajmy więc warzywa , owoce bez tunelu , zbierajmy jagody . Słonce które jest na niebie ,wnika w to co jemy, dostarczając nam bezcennej energii do życia.
A wracając do pór roku .
Po pięknej jesieni następuje długa zima , najpierw ciemna , kiedy przez jakiś czas słonce zapomina o tej krainie , by potem pojawić się znów i radością świecić tak jak teraz .
Zachody słońca są koło 18 , ale jeszcze co najmniej godzinę po zachodzie jest jasno .
Wszechświat nadrabia okres ciemności, Wszyscy muszą mieć światła tyle samo . Z tym, ze tutaj najwięcej go jest latem. Kiedyś w Rosji jeden mężczyzna opowiadał nam, że w czasie dnia polarnego poszedł na ryby na weekend , nie wziął zegarka i rodzina zaczęła się o niego niepokoić , bo nie wrócił do pracy na poniedziałek .
W górach Laponii
Pallas 10 marzec 2013 r.
I poszliśmy rzecz jasna na biegówkach do Parku Narodowego Pallas , obecnie tworzącego razem z parkiem koło Yllas, gdzie rozmawialiśmy ze śnieżnymi istotami, jeden Park Yllas-Pallas .
Park Pallas jest najstarszym parkiem w Finlandii założony w 1938 r. , centrum jego stanowi najstarszy górski hotel w Laponii , również wybudowany w 1938 obok wyciągi narciarskie i szlaki .
Nas ludzi gór oczywiście pociągnęło jak najbardziej w górę , więc najpierw na biegówkach, a potem już na butach , powędrowaliśmy na tundrową górkę , zamarzniętą krainą , przy około -15. Słoneczko nam przyświecało , a górka zapraszała . Idąc po górkę miało się wrażenie , że jest się poza czasem i przestrzenią. Pojawiali się spacerowicze , narciarze, ale nie zakłócali tego stanu ciszy . Wszyscy gdzieś byli w tym samym stanie , czy tego byli świadomi czy nie.
Wszechświat dawał nam wszystkim taki prezent , bycia poza tym co znane .
A górki tutaj to piękne białe kopki , w parku Pallas ciągną się na odcinku ok
50 km i wychodząc na górę można nie tylko podziwiać następne białe kopki, ale otaczającą górki tajgę ze znajdującymi się w niej jeziorami , taki bezmiar przyrody . Ma się wrażenie, że jest się dzieckiem wszechświata , ale z drugiej strony jego bardzo maleńka cząstką , jakimś puzzlem w układance składającej się z nieskończonej ilości elementów .
To jest tak jak z wiedzą czy świadomością , im więcej wiesz tym otwierają się przed Tobą nowe przestrzenie i wydaje Ci się, że wiesz niewiele i tak w kółko.
Obserwując zorzę , patrzyliśmy na niebo, było bardzo rozgwieżdżone , miliardy miliardów ….. istnień podobnych do naszej ziemi ,tak wiele , że na pewno nie umiemy do tylu liczyć .
Teraz w okolicach nowiu , niebo jest ciemne , potęguje to mało ilość rozproszonego światła, oraz mróz (w nocy -20) tak, że ilość gwiazd którą można dostrzec gołym okiem jest ileż razy większa niż u nas (nawet w górach) .
Czasami zastanawiamy się jak żyją gwiazdy, jaki jest ich cykl , w jakim tempie przemijają ???
Skoro my się zmieniamy to zmienia się wszechświat , jak szybko to następuję ?
Czy na innych gwiazdach – planetach jest życie?
To pytanie jest chyba retoryczne, bo trzeba mieć strasznie nadęte ego, aby znając nieskończenie wielką liczbę planet , twierdzić , że tylko my żyjemy w całym wszechświecie…..
Zorzowy parking
Zorza parking widokowy koło Parku Yllas-Pallas 8-10 marzec 2013
I pojawiła się piękna baletnica. Chyba dobrze się „sprawowaliśmy”, bo zorza została nam pokazana ponownie . Piękna baletnica błysnęła swym światłem na niebie , w najmniej spodziewanym momencie . Pokazując się w swojej kasie , rozświetlając w postaci pierścienia północną część nieba . My jak dzieci zapatrzeni w piękne światło północy . Ponoć jest legenda, że kto ją zobaczy będzie szczęśliwy . W takiego rzeczy zawsze najlepiej wierzyć otwartym sercem .
Jest baletnica i ….. fajnie byłoby ją sfotografować , a my jak zwykle w „pełni przygotowani” na fotograficzną przygodę z zorzą .
Więc się zaczyna
- pamiętasz jaki czas ?
- Jaka przesłona ?
- Jakie WB?
- O kurcze trzeba znaleźć redukcję szumów (a menu aparatu po angielsku)
Trzeba odpalić komputer żeby odczytać podstawowe, proste informacje .
A może gdy następnym razem będzie zorza , i zapomnimy jak ją fotografować wejdziemy na tego bloga i będzie pod ręką .
Jak my fotografowaliśmy zorzę :
Tryb aparatu należy ustawić na manualny ,
przesłonę otworzyć maksymalnie
Balas bieli – pogoda słoneczna
czas w zależności od intensywności zorzy 10-30 sekund
czułość ISO 400, ale lepiej 200 jeżeli się da
Zdjęcie robimy z samowyzwalaczem lub przy pomocy pilota , na statywie lub kładziemy na aucie lub czymś stabilnym.
Obiektyw długość w zależności od zorzy , jak bardziej skupiona można dłuższym ok 100 mm – wtedy wychodzi wycinek , na krótkim 28-35 mm można sfotografować całą pierścieniową . Taką która warkoczem wije się od północy do południa, można objąć tylko rybim okiem (ją widzieliśmy rok temu w Szwecji) , zalecane jest włączenie redukcji szumów .
A baletnica lśniła na północnym niebie , a my przez przednią szybę samochodu patrzyliśmy na nią , jak w ekran w kinie . Taki naturalny film wszechświata .
Uspani ciepłem samochodu poszliśmy spać , by rano odjechać w piękną tundrę , a wieczorem znów powrócić na zorzowy parking z wiarą i nadzieję, że baletnica znów się pojawi
I pojawiła się się znów , tym razem słabsza , jednak w bardziej nieregulowanych formach , wiał wiatr , więc tańczyła szybko po niebie , pojawiając się i znikając . My jej nie fotografowaliśmy , na pewno gdy zorza jest słabsza , czas musi być większy , tak jak niektórzy podają i do minuty .
I na koniec ciekawostka , ta zorza którą widzicie na zdjęciach w rzeczywistości jest dużo słabsza , nowoczesne aparaty odbierają się światło jako szum i fantastycznie go wzmacniają . W rzeczywistości i barwa i jasność jest mniej intensywna ,ale wyraźna pod względem jasności i koloru.
Teraz już odjeżdżamy z zorzowego parkingu , mamy nadzieję, że zorza pokaże nam się znów , w innej swojej odsłonie.
Spacer wśród śnieżnych stworów
Na spotkanie ze śnieżnymi istotami (okolice Yllas) 8 marzec 2013
Zapieliśmy biegówki i po cudownym noclegu ruszyliśmy na wycieczkę przez las . Drzewa jeszcze śpią zimowym snem jednak na drzewach ulokowało się masę śnieżnych zwierząt , jedne nazwane przez nas ludzi inne nie. Opowiadały nam swoje historie , jak się tworzą , jak
płatek po płatku przylatują tworząc formy i żyjąc w nich określony czas Zresztą jak człowiek, który z prochu powstał i w proch się obróci .
Taka lekcja przemijania , jedne istoty szybciej drugie wolniej przemijają na tym świecie .
Cały wszechświat cieszył się na spotkanie z nami, słońce świeciło , pokazując śnieżne istoty i całą przyrodę w jej najlepszym świetle .
Byliśmy pierwsi na trasie , więc po nocnym opadzie śniegu czuliśmy się jakbyśmy szli przez dziewiczą przyrodę przecierając szlak. Śnieg skrzypiał pod nartami , czasami miało się wrażenie, że jest to ciężki mocny dźwięk . Kiedyś czytałam, że świeci nie zostawiają po sobie śladów , na pewno ich kroki nie wywołują tyle hałasu co nasze . Nasze leciutkie biegówki momentami wydawały za ciężkie dźwięki w cichej i spokojnej przyrodzie . Były z nią zdecydowanie nie zsynchronizowane, dlatego często zatrzymywaliśmy się słuchając koncertów ciszy , podziwiając piękno otaczającej przyrody . A droga wiła się raz w prawo, raz w lewo, raz pod górkę , raz z górki.
W Finlandii jest fajny zwyczaj , że kawiarnie są oznaczone z godzinami otwarcia , przed wejściami
do parku czy na trasy biegowe . Takie fajne uczucie biegać od kawiarni do kawiarni.
Tutaj też wybraliśmy traskę między kawiarniami, a właściwie chatkami gdzie można kupić kawę czy pączka .
Jedna z nich, ta przy młynie gdzie spaliśmy prowadzona przez przesympatycznego dziadka, który z radością chwalił się swoją znajomością polskiego i mając okazję ją poszerzał.