Płoty, płoty i płotki północnej Polski

Płoty grudzień 2015

 

 

 

 

Są różne sposoby na życie. Jedne proste, inne mniej. O prostych pisaliśmy jadąc przez Mongolię, teraz czas na te mniej proste. To co uderza i powala gdy wraca się do kraju to prozaiczne płoty. Wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do nich, my też go mamy w Bielsku-Białej. Dopiero wyjazd na dłuższy czas pozwala nabrać dystansu i spojrzeć trzeźwo na ten problem. Tak, to problem bo gdyby nie było problemów – to byłoby płotów. Mamy więc narodowy problem z granicą własności, jej strzeżeniem. Wychowani w górach, gdzie jest dużo lasów, łąk, nieużytków przyzwyczajeni jesteśmy do spacerowania, wałęsania się po terenie, gdzie zagrodzone są najczęściej ogrody wokół domostw. Tutaj na Suwalszczyznie przeżywamy mentalnościowy szok. Niemal cały teren gospodarstw włącznie z rowami przydrożnymi jest zagrodzony, jeżeli nie płotkiem to choć pasterzem elektrycznym, drutem kolczastym. Na Mazurach szlabany broniące dostępu do jezior (prywatne posesje, hotele) , tak jakby gmina już wszystko sprzedała, czy nie chciała zaoferować nic turyście tak poprostu. 

 

 

Gdy tak snuliśmy się przez te tereny zapragnęliśmy znaleźć odosobnione miejsce, bez widoku na domy, bez pogłosu drogi. W oko wpadła nam taka pasterska dróżka idącą jakieś 300 metrów w stronę jeziora. Gdy już niemal odjeżdżaliśmy, powitał nas sympatyczny strażnik przyrody, informując że w Polsce obowiązuje prawo zabraniające zjazdu pojazdem silnikowym z drogi publicznej

……………………? Jak ją rozpoznać? Musi mieć oznaczenie że prowadzi do kolejnej miejscowości. Na mocy tego prawa inne dróżki nie muszą mieć znaków zakazu ruchu czy wjazdu, a i tak po nich nie wolno jeździć . I tak było z naszą, co sprawdziliśmy przed wjazdem w nią nie chcąc łamać prawa. (czy to prawda, czy nie nie ma znaczenia, to znak). Nazwaliśmy go Aniołem, ponieważ uzmysłowił nam że my się do Polski nie nadajemy. Przez ostatnie sześć miesięcy i prawie 30 tysięcy kilometrów po Mongolii i Rosji nikt nam nie zabronił nigdzie jechać ani obozować (tylko strefy wojskowe przygraniczne są objęte permitami – co jest zrozumiałe – rozbijać namiot i jurtę można wszędzie w tych dwóch krajach) . Może już wiemy po co wróciliśmy do kraju – po nowe wizy, tak by bez żalu go opuścić i robić to co naprawdę kochamy – doświadczając wolnego nieskrępowanego podróżowania. 

 

 

 

 

 

 

 

Loading Facebook Comments ...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *