cerkiew kąpielownia
now browsing by tag
Prawosławne święte kąpanie
Święte źródełka – święte kąpanie 21 sierpnia 2017
– Popatrz jest znak na święty istocznik – powiedziałam do Bartka jadąc po trasie Smoleńsk – Oreł
– Skręcamy ?
– Jasne? – odpowiedział.
…i pojechaliśmy 10 km w pola, najpierw przywitały nas ślady niedawnych dożynek, gdzie Bartek chciał odlecieć na…
A potem cerkiewka i spacerujące Panie, które zaraz poinformowały nas gdzie jest źródełko.
Zeszliśmy schodami w dół.
I naszym oczom ukazało się najpierw źródełko, a parę metrów niżej budyneczek kąpielowni czy budynek kąpielowy. Nie wiem jak to nazwać po polsku. Może wiecie, czy macie jakiś pomysł.
W cerkwi jest zwyczaj odnawiania chrztu przez kąpiel.
Główna taka impreza jest w styczniu na święto zwane kreszczeniem. Kiedy wiele osób kąpie się w przeręblach. Robią to nie tylko dorośli, ale i małe dzieci, starcy czy niemowlęta na rękach rodziców.
Nigdy nie słyszałam, aby komuś się coś stało. Wręcz zapewniano mnie, że gdy ma się krzyżyk na piersi nic nie może się stać. Zanurzają się 3 -krotnie z głową, w wynurzeniach żegnają się.
Poza tym świętem chrzest odnawiany jest świętych źródełkach w których temperatura wody jest bardzo niska.
Pamiętam jak pierwszy raz byłam na takim świętym basenie, nie mogłam zamoczyć nogi, gdy jakaś babuszka pewnie weszła do wody i z rozmachem:
– adin – głowa hlup pod wodę,
– wynurzenie, żegnanie i dwa – głowa pod wodę
– wynurzenie, żegnanie i trzy – głowa pod wodę
i wyjście.
Do rytualnego kąpania są specjalne sukienki takie same dla mężczyzn jak i kobiet.
Tym razem trafiliśmy na troszkę inny basen, tzn basenu nie było a był prysznic z którego lala się zimna źródlana woda.
Na okienkach obrazki świętych.
I znów niesamowita radość spotkania ze świętą wodą, wodą której ludzie proszą o zdrowie, odpuszczenie tego co sami odpuścić nie potrafią.
Odpuszczam to co potrafię, a gdy czegoś nie potrafię proszę innych o pomoc.
Otwieram się na odpuszczenie tego co chcę odpuścić teraz.
Podziękowaliśmy miejscu i tacy niesamowicie odświeżeni pojechaliśmy do orłowskiego polesia.
W drodze do Smoleńska
W drodze na Smoleńsk 20-21 sierpnia 2017
Pożegnaliśmy Unię Europejską i po 3 godzinach stania na granicy ( i Łotysze i Rosjanie oszczędzali sobie pracę) wjechaliśmy do Rosji.
Był już wieczór.
Nadszedł czas na decyzję gdzie jechać.
Prosto Moskwa
w prawo – południe
w lewo – północ
Nie podlegało dyskusji, że jedziemy w prawo, czyli na południe – na Smoleńsk.
Wjechaliśmy w królestwo lasów z pogubionymi między nimi wsiami.
Jechaliśmy wzdłuż białoruskiej granicy i jakie było nasze zdziwienie, gdy na jednym ze skrzyżowań zobaczyliśmy znak – droga płatna – prosto.
Wiemy, że pojawia się w Rosji coraz więcej płatnych nowych autostrad, ale zwykła droga, żeby była płatna?
Przy wjeździe pokazany był możliwy objazd i cennik 200 rubli (13 zł) za samochód osobowy.
Najprawdopodobniej chcieli mieć kontrolę nad przygranicznym pasem z Białorusią (gdzie obecnie nie ma granicy), ale to już moja interpretacja.
Wiesz zawsze kojarzyło mi się się, że płatna droga powinna być bardzo dobrej jakości – stwierdził Bartek, gdy Landrynka kołysała się na nierównościach drogi.
Uwalniam się od przekonania, że coś powinno być w określony sposób
Obserwuję życie i pozwalam mu płynąć bez oceny.
Zmiana krajów, warunków uczy najlepiej, że nie wszędzie jakaś rzecz znaczy to samo.
Uczy szacunku i tolerancji. Poszerza świadomość.
I tak właśnie było z tą drogą, fajnie że mogliśmy przejechać nią, a nie jechać przez Moskwę.
I tak jechaliśmy wzdłuż wsi, miasteczek, lasy zaczęły ustępować polom uprawnym, aż dojechaliśmy do pojezierza smoleńskiego.
Gdzie wykąpaliśmy się w źródełku świętego Serafina – głównej atrakcji jeziora.
Popatrzyliśmy na dzieła miejscowego rzeźbiarza
Pospacerowaliśmy po parku sanatorium i wykąpaliśmy się w jeziorze
I pojechaliśmy dalej na Smoleńsk.
Po drodze mijamy skręt na wieś Praniki. Czyżby sami bretarianie tam mieszkali?
Nie sprawdzamy i jakoś nas tam nie ciągnie.
Na późnym wieczorem przyjeżdżamy do Smoleńska.
W galerii handlowej kupuję dwie piękne spinki do włosów.
Stare miasto całkowicie nas nie przyjmuje. Jeździmy godzinę nie mogąc znaleźć miejsca do zaparkowania, aż wreszcie podejmujemy decyzję o wyjeździe.
Smoleńsk pokazał,że miejsce nie koniecznie musi nam dać to – co wydaje nam się, że ma nam dać.
Uwalniam się od przekonania, że miejsce ma dać mi coś określonego.
Pozwalam miejscom dawać to co mają najlepsze dla mnie.