Biorę pełną odpowiedzialność za moją seksualność

Bliskość i seksualność uzdrawianie seksualności.

 

 

Każdy związek ma swoje plusy i minusy, nasz również.

Bliskość i seksualność od początku była czymś nie odrzucanym.

Gdy poznałam Bartka raczej nie miałam problemów z seksualnością, może nie w aspekcie duchowym, ale zwykłą. Ciągnęło mnie do tej duchowej więc bardzo ucieszyłam się, gdy na jednym z pierwszych spotkań dostałam od niego książkę erotyczny masaż Tao. Jednak na tym się skończyło, bo prawie każda próba nawiązania bliskości kończyła się argumentem – jestem zmęczony nie dziś… Zresztą nie tylko ćwiczenie masażu, ale w ogóle zbliżenia. Harował ciężko w szkółce, na każdy przejaw bliskości odpowiadał agresją, snem, czy ucieczką z domu – nawet ze mną – do knajpy niby na romantyczną kolację.

Gdy zaczęłam szukać pomocy w tym zakresie u innych kończyło się to awanturą, każdy zaproponowany kurs mogący to uzdrowić był zły.

Dlaczego to znosiłam???

Pod względem rozmowy, sposobu spędzania czasu, aspekcie duchowym było coraz lepiej. Z czasem wyparłam potrzebę większej bliskości, czy seksualności. No może nie do końca wyparłam, bo 90% a może więcej kłótni było na tym poziomie.

Bartek nie robił nic, aby to zmienić. Za każdym razem tłumaczył mi, że nie doceniam tego że na innych poziomach jest dobrze, a w tym on się zmienia. A mi potrzebny jest chamski dupcyngiel.

 

Wyrzucał program, że ktoś kto lubi seksualność jest wulgarny, chamski

 

Pozwalam sobie okazywać swoją seksualność

 

Nie zmieniał się wcale.

Chyba też uznałam, że nie można mieć wszystkiego w życiu, a może że ktoś kto ma zdrową seksualność musi być chamem.

Coraz bardziej wypierałam seksualność, tak bardzo, że z czasem miałam na nią nawet mniejsza potrzebę niż Bartek, zaczęłam wstydzić się seksualności, okazywać ją, mówić że mam ochotę się pokochać. Zaczęło mi się to kojarzyć z czymś złym i nie właściwym. Bartek pracował nad wszystkim, tylko nie nad tym………..

Ja coraz bardziej się zamykała, choć temat powracał przy awanturach, wtedy Bartek wmawiał mi, że mam emocje i dlatego nie może się ze mną kochać i nie ma ochoty mnie dotykać.

Bo wypierał każde emocje…

Może podświadomie, aby nie zaogniać sprawy coraz bardziej wypierałam ten temat uznając, ze nie istnieje, jakieś seks bez wyrazu raz na 2-3 miesiące powodował, że nawet nie chciałam go więcej.

Znikała namiętność i energia, taka czysta radość.

Robiłam się poważna i spięta, ciało zaciskało się coraz bardziej, bo jego jedna z podstawowych potrzeb nie była zaspakajana.

Gdzieś wydawało mi się, że człowiek który rozumie mnie duchowo, jest dobrym człowiekiem, może nie być seksualny.

 

Wiele razy prosiłam o uzdrowienie tego, jednak ……………… bez odzewu.

 

Fakt trafiłam na takiego mężczyznę, bo tak widocznie kojarzył mi się partner z brakiem seksualności. Najprawdopodobniej to nic dziwnego, bo nigdy nie widziałam rodziców kochających się, czy okazujących sobie czułość, a mama często wypominała ojcu to, ze ma kochanki, czy to że jest impotentem.

Czasem w złości życzyła mi takiego partnera jak ojciec, nie mogłam zaskoczyć o co chodzi, bo ojciec był dobrym człowiekiem i bardzo dbał o nią, wręcz się jej podporządkował. No może dlatego, że był dupą seksualną.

 

Wypierałam seksualność i bliskość bojąc się, że stracę fajnego partnera. Bo na innych poziomach było coraz lepiej.

Dlaczego nie znalazłam sobie kochanka?

Bo uważam, że w związku ma być szczerość, a Bartek by tego nie zaakceptował .

Może za dużo oczekiwałam od niego. Zresztą cały czas słyszałam, że wiecznie mi mało i mało, że chcę za dużo. On się zmienia i szybciej nie może.

Tak w innych tematach bardzo się zmieniał, w tym wcale.

Marzenia o seksie bez wytrysku, duchowym seksie – jednak zero kroku w tym kierunku.

Dlaczego sama nie poszłam w tym kierunku?

Nie wiem, może podświadomie czułam, że związek się rozpadnie – gdy ja uzdrowię w sobie ten temat, może też bałam się, może seksualność kojarzyła mi się z intymnością, a nie mówieniem o niej na warsztatach. Nie wiem….

Z czasem przestałam kompletnie wykazywać inicjatywę i zainteresowanie tym tematem, poza coraz rzadszymi awanturami w których wygadywałam o co mi chodzi.

W maju trafiliśmy na warsztat do Andrew Barnes (organizuje to Estera www.narodzinydozycia.pl) , chyba dlatego, że byliśmy w podróży 8 miesięcy. Bartek powiedział – skoro czujesz to chodźmy.

Na tym warsztacie odkryłam na nowo siebie, zobaczyłam że seksualność jest siłą napędową wszystkiego i to co czułam o kobietach, mężczyznach, seksualności, dostałam właśnie na tym warsztacie. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że mamy w sobie cały kobieco męski potencjał i tylko od nas zależy jak go użyjemy. Tak samo jesteśmy istotami seksualnymi i niezależnie czy z kimś jesteśmy czy mamy seksualnego partnera czy nie możemy cieszyć się z seksualności.

 

Pozwalam sobie cieszyć ze swojej seksualności

 

Bartek też wydawało się otworzył.

Wyszedł program Bartkowego oporu, gdy mówił, że coś chce, a potem dawał opór.

Przy ćwiczeniu z wiązaniem powiedział – rób ze mną wszystko. Tylko na to nie pozwolił. Sesja to był koszmar dla mnie, byłam zmęczona i pozbawiona energii .

I tak bardzo często było w życiu – mówił, że chce, a potem zachowywał się wręcz odwrotnie traciłam bardzo dużo energii na to aby wspólnie realizować to co chcieliśmy, gdyż on był tego ciężarem. Jak w ćwiczeniu.

Może dlatego odpuściłam wszelką inicjatywę seksualną.

 

 

Po warsztacie wyglądało, że jest szansa, że będzie lepiej, jednak Bartka wciągnęły emocje jego rodziny i temat poszedł w odstawkę.

Potem zaczęliśmy podróż, fakt – dotykał, tulił mnie nawet częściej niż ja jego.

Jechaliśmy jednak praktycznie bez zatrzymania, a jak się zatrzymywaliśmy to były komary upał i komary. Nie umiałam nazwać o co mi chodzi. Bartek wmawiał mi naszą bliskość , a ja dalej czułam, że to nie to. Fakt było w tym więcej uważności i czułości.

Dopiero w Mongolii pokazały się bajkowe przestrzenie, magia miejsc z których każde zapraszało na dłuższe spotkanie.

Najpierw przy miasteczku Khvod gdy była magia, nawet na przełęczy Bartek powiedział, że chce jechać do miasta, potem tłumaczył, że mówił coś innego tylko ja źle zrozumiałam. Bardzo typowe zachowanie dla jego mamy i niedojrzałej kobiety.

Tak – zapewne powiedział co innego. Bycie razem z drugą osobą podnosi energię, a powoduje to, że wychodzą emocje, sprawy do uzdrowienia.

Bartek z ciężkością odpuszcza stare rzeczy, i woli ich nie widzieć (ma poważną wadę wzroku).

Drugi raz koło miasteczka Ałtaj siedzieliśmy cały dzień na stepie, było bajkowo, zaproponowałam rozbrajanie ciała z warsztatu Andrew Barnes , było fajnie – wykonaliśmy część ćwiczenia. Gdy nagle Bartek stwierdził, że zrobi kawę, potem zaczął coś szyć, a potem oglądać nawigację, przyłączyłam się do tego, ale zastanawiałam dlaczego on to tak odwleka resztę, tak jak zawsze i dlaczego ja muszę czekać na bliskość, masaż.

 

Pozwalam sobie mieć dobrą komunikację z partnerem na poziomie seksualnym

 

Nie muszę czekać i prosić się o bliskość

 

Zwróciłam uwagę może zbyt obcesowo i zrobiła się awantura, usłyszałam, że Bartek chciał dziś odpoczywać, a nie rozbrajać się …….

To dlaczego manipulował, a tego nie powiedział?

Ponoć ja bym robiła awanturę, któż to wie.

Może już nie , bo szkoda mojej energii na ciągnięcie go….

 

Odpuszczam ciągnięcia Bartka w duchową stronę, pozwalam sobie zajmować sobą i nie przyjmować tym co on mówi, chce, pozwalam mu być aseksualnym.

 

Fakt duchowa seksualność wyzwala duże dawki energii, może nie jesteśmy gotowi sobie pozwolić na taką energię, ale dlaczego? Przecież ja zazwyczaj wchodziłam w dużo wyższe stany energetyczne . Tak czuję, że tak samo ojciec jak i Bartek tłamsi moją energię, mówiąc mi co właściwe. Poza tym lubi rywalizować …..

 

Nie pozwalam nikomu niszczyć mojej energii, nie pozwalam przydeptywać się mężczyznom, mogę być lepsza od mężczyzn w każdej dziedzinie i mieć ich szacunek

 

Bartek w sprawach seksu zachowuje się jak niedojrzała kobieta, która nie powie czego chce, tylko manipuluje – wyzwala to u mnie niedojrzałego mężczyznę i awantura gotowa.

Tym bardziej, ze jest typem niedojrzałej upartej kobiety.

Zresztą jak niedojrzała kobieta jedno mówi, a dąży w innym kierunku.

 

Pozwalam sobie być z mężczyzną o zdrowej seksualności, o podobnych zainteresowaniach, celach z którym mogę trwać i cieszyć się jednością, jak również iść przez życie w tym samym kierunku

 

Oczywiście przez wiele lat pracy ze sobą wychodziło wiele tematów z seksualności zarówno buddyzmu jak i chrześcijaństwa jak również innych struktur. Tematy przodków wina, wstyd za seksualność, ograniczanie tej energii przez kogo się dało.

Blokady musiały być silne skoro przyciągnęłam sobie takiego partnera

 

Bez lęku i wstydu okazuję swoją seksualność, czerpiąc z niej całkowitą ochronę.

 

I tak gdy to pisałam na polanę gdzie spaliśmy przyszło stado kóz, pokazując, że już nie muszę być kozłem ofiarnym. Pokazując mi, że mogę być witalna, pokazując, że można doświadczać swojego ciała i podążać za jego pędem do wyrażania się. Pokazuje jak uruchomić siły witalne przez ruch ciała. Ona sprowadza siły stwórcze na ziemię. Zachęca do poznania różnych ścieżek życia i kroczenia swoją własną.

 

 

 

 

Pokazuje, że możesz wyjść z roli „kozła ofiarnego” i pozbyć się grzechów – stanie się to po pierwsze wtedy, kiedy uzyskasz rozpoznanie przez doświadczenie. Wówczas sam zwrócisz uwagę na swoje nieczyste sumienie i poświęcisz część siły na doprowadzenie spraw do ładu , po drugie gdy weźmiesz za rogi i wypchniesz ze swojego pola energetycznego , to co do niego nie przynależy.

 

Aktywuję moją zdrową, witalną energię życiowa

Kocham życie i życie mnie kocha

 

Informacje o kozie z książki J. Ruland Siła zwierząt.

 

Biorę odpowiedzialność za moją seksualność i nie uzależniam jej od innych osób.

 

Dziękuję tej przestrzeni za super lekcje, za pokazanie, że generalnie rzadko szukam winnych na zewnątrz, a w tym temacie szukałam non- stop, uzależniając swoją energię od innych – mając potężną wiedzę i świadomość energetycznych mechanizmów.

Jednak program był tak silny, że byłam jego niewolnicą. Co widać w opisie.

Dziękuję za przerwanie tego schematu, za te emocje, jeszcze raz dziękuję Andrew Barnes za cudowny warsztat (bardzo go polecam).

A gdy już bez emocji leżeliśmy z Bartkiem w Landrynce w mongolskim stepie (widoczność wiele kilometrów), gdzieś daleko rozgrywała się burza, a potem prosto przed nami swymi wszystkimi kolorami rozbłysnął kawałek tęczy. Dziękuję jeszcze raz za ten czas.

 

 

Ostatnio Estera Sarawati napisała piękny tekst o kobiecości:

http://us8.campaign-archive2.com/?u=f4950eda9f40822990e7662a1&id=6b84d5d718


 

Oto on:

List otwarty

To sprawa nas wszystkich, aby kobiety zaczęły żyć pełnią swoich możliwości i przestały się obawiać swojej mocy seksualnej. Tak, jest to także w interesie mężczyzn! Esencja kobieca, która budzi się obecnie na planecie to energia, która budzi ciała, rozpala brzuchy, ale i serca! Czas modliszek się kończy. Ta manipulacyjno-wysysająca i drenująca mężczyzn i kobiety energia, nie ma już dużego wsparcia na poziomie transpersonalnym. Tak samo kończy się dominacja i opresja pierwiastka kobiecego w nas. Czas inkwizycji się skończył. Nawet, jeśli gdzieś hydra podnosi łeb, to miłość Białej Tary i Kali jest na tyle wszechprzenikająca, aby hydrę nakarmić do syta, zamiast z nią walczyć. Bo energia kobieca odżywia. Odżywia nas od wewnątrz, mężczyzn i kobiety. Odżywia planetę i jej dzieci.
Kobiety to teraz tylko od Was zależy czy dacie sobie prawo, aby sięgnąć. Sięgnąć po to, o czym marzycie.
Czy jesteśmy w stanie przyjąć mężczyzn takich jakimi teraz są? Zobaczyć ich moc. Mimo, że wszyscy wokół mówią o kryzysie męskości, ja widzę Waszą siłę i moc. Ona tylko czeka, aby się przebudzić. Do tego jednak potrzebujemy przebudzonych kobiet. Dlatego to w Waszym męskim interesie leży wspieranie kobiet w odwadze – odważnych krokach i decyzjach.
Przychodzi czas pojednania i wyrzucenia do kubła ze śmieciami teorii skąd są kobiety, a skąd przybyli mężczyźni. Era patriarchatu dobiega końca. Zaczyna być możliwe budowanie bliskich, intymnych relacji między kobietami i mężczyznami, gdzie podstawą jest wytworzenie nowego zaufania, bezpieczeństwa i transparentności. Możemy być blisko będąc szczerymi, gdy umiemy być współodczuwającymi bez poczucia winy, robiąc miejsce na wszystko. Po prostu życie. W intymności

 

Estera Saraswati
5. lipca 2015, Lesznowola

 

Bartek przeczytał ten tekst, zrobił jego korektę i powiedział, daj go na bloga może innym pomoże. Często dostajemy maile, że nasze problemy i sposób ich rozwiązania pomaga innych.

Jak świat byłby inny gdybyśmy jasno mówili o tym co nas boli, a nie kreowali siebie innymi niż jesteśmy…..

 

 

 

Loading Facebook Comments ...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *