Czas w drogę – podróży ciąg dalszy
16 września 2013 Czas w drogę – podróży ciąg dalszy
I ruszyliśmy w kolejną podróż . Tym razem do Afryki – do Maroka.
Skąd wziął się pomysł na podróż ….???
Jakieś 2 tygodnie temu zadzwoniła koleżanka i powiedziała , że dostała z pracy apartament w Maladze w Hiszpanii z 3 sypialniami i bardzo nas zaprasza.
Asia mieszka na co dzień w Norwegii i ostatnio bardzo rzadko się widujemy , a fajnie pobyć z kimś razem na wakacjach . Więc zaczęliśmy szukać samolotu , już nie było tanich biletów . Jakoś tak nie chciało nam się wydać kilku tysięcy za tydzień .
A jakaś siła ciągnęła i do Asi i do Hiszpanii , która przez nią nas zaprosiła .
Mi po powrocie z Syberii tęskno było za takim powłóczeniem się landrynką , landrynce tęskno za podróżami z nami , a Bartek zawsze marzył o pustyniach w Afryce .
I tym to sposobem pojawił się pomysł Maroka , bo przecież z Malagi to już kamieniem rzucić do Maroka .
Decyzja podjęta bardzo spontanicznie , niecały tydzień przed wyjazdem , spowodowała duże zamieszanie i napięcie pewnych obowiązków . Nie tylko trzeba było pozałatwiać stare sprawy , nagle jakaś tajemnicza siła ruszyła tez sprawy smrodowe (to najbardziej mnie absorbowało) , to jeszcze przygotować auto , dowiedzieć się czegoś więcej o Maroku , jeździe po nim .
I zaczęły dziać się cuda , koleżanka która parę razy była landroverem w Maroku, poopowiadała o najciekawszych drogach , pożyczyła karnisty , trapy i nawet wysysacz do jadu żmij i skorpionów .
Znajomi przygotowali nas od strony Hiszpańskiej .
Jedno na co kompletnie nie szła energia , to nawigacja . Bo może nam nie uwierzycie , nie mamy nawigacji , jeździmy z atlasem w skali 1: 4 000 000. jak się gubimy uważamy , że tak ma być . Prawdę powiedziawszy zazwyczaj wtedy wszechświat ma jakieś ciekawe niespodzianki dla nas lub lekcje . W wyjątkowych sytuacjach piszemy SMS-a do kolegi z prośba o informacje , co gdzie . Łukasz to nasze centrum informacji kryzysowej . Dzięki wielkie .
Tutaj jednak stwierdziliśmy – Maroko pustynia , jak pobłądzimy fajnie jakbyśmy stamtąd wyjechali . Studia nad nawigacją były szybkie i zakończyły się niepowodzeniem , bo albo była za droga , albo jak czytaliśmy na forach mogła nie wytrzymać wstrząsów na wertepach , albo nie da się wgrać mapy Maroka lub jej nie ma .
W każdym razie jest to temat na głębsze studia , a teraz więcej czasu nie mogliśmy na to poświęcić .
Myślimy , że wszechświat o nas zadba na pustyni .
Zostawiając Szkłudusie jeszcze z dwójką kociąt (szukają nowych domków) , ruszyliśmy w kierunku Bratysławy (na Słowację kupiliśmy kiedyś roczną winietkę ) , koło Tręcina , zaczęło strasznie lać i wtedy kontrolka ładowania akumulatora zaczęła się jarzyć .
– Ciekawe dlaczego – zaczęliśmy się zastanawiać ….???
Jesteśmy blisko od domu , więc warto się temu bliżej przyjrzeć . SMS do naszego Mechanika po radę .
Mechanik odpowiada , aby zbadać poziom ładowania akumulatora .
My jednak nie mamy woltomierza .
Godzina 22 , gdzie go kupić ???
Całodobowe Tesco , pada pomysł .
I Opatrzność dbając o nas , kieruje nas do całodobowego Tesco , gdzie znajdujemy i woltomierz i papier ścierny do przeczyszczenia klem .
Pomiary pokazują, że wszystko ok .
To takie testy wszechświata , sprawdzian naszej siły do podróżowania , a równocześnie odwiązanie się od tego co za nami , pokazanie nam , jak ważne jest umiejętne gospodarowanie energią – a tutaj coś w nas szwankuje.
Rano kontrolka zapomniała o jarzeniu , pomiary pokazały , że wszystko w porządku .
Ruszyliśmy więc dalej przez Austrię (kupiliśmy winietę na 10 dni 8,30 euro), w strugach deszczu i przedniego wiatru . Takie oczyszczenie nas i landrynki przed tym co nowe , zmycie niepotrzebnego balastu .