kuchnie świata
now browsing by category
Gruzińskie kurorty
Gruzińskie Kurorty 12 września 2014
Są dwa typy kurortów najczęściej nowoczesny typ A i stary uzdrowiskowy typ B .
Nowoczesny głównie związany np. z narciarstwem , a stary z wodami leczniczymi .
Co je różni ???
Nowe kurorty są nastawione na jakąś konkretną atrakcje np. narciarstwo zjazdowe , składają się z chaotycznie budowanych domków , hoteli , pensjonatów , wszystko na pierwszym planie ma na celu biznes , albo inaczej obdarcie turysty z pieniędzy. Jakość nie idzie w parze z ceną .
Wszystko buduje się szybko i tak samo szybko ma się zwrócić .
Praktycznie po sezonie wszystko wygląda na opustoszałe , jakby niedawno jakaś wojna tam była . Brak klimatycznych restauracji i dobrego jedzenia . Wszystko szybko, krótko i na zysk
Drugi typ kurortu to stare kurorty, uzdrowiska , gdzie baza turystyczna budowała się latami . Każdy może wybrać coś do siebie . Właściciele hoteli , pensjonatów , restauracji oczywiście chcą zarobić, ale również w dużej mierze zapewnić godziwe warunki,tak by klient był cały rok .
Klimatyczne knajpki, a miasteczka nawet po sezonie mają w sobie sporo życia . A może są i nawet bardziej klimatyczne .
I tak tutaj po zjeździe z przełeczy Tskhratskharo pass wjechaliśmy najpierw do miasteczka Bakuriani , stanowiącego typ kurortu nr 1 . Co prawda kiedyś były tam źródła mineralne i do dziś jest woda . Z poleconego nam źródła okazała się zwykłą świetną wodą źródlaną o zawartości 70 ppm. całe miasteczko podporządkowane jest narciarstwu zjazdowemu, ewentualnie latem te trasy służą kolarzom górskim . Są również trasy biegowe , czy utrzymywane i jak – nie udało nam się dowiedzieć .
Gdy pytaliśmy o ceny w hotelach czy pensjonatach wahały się od 70 lary (140 zł) od osoby w skromnym pensjonacie z 2 posiłkami, do 250 lary (500 zł) średniej klasy hotel z posiłkami za 2 osoby
Gdzie jesteśmy ??? Czy na pewno w kraju gdzie emerytura czy pensja młodego nauczyciela na wsi wynosi 150 lari (300 zł.) miesięcznie . O co w tym wszystkim chodzi . Czy aż jest tak duże rozwarstwienie ??? A tych hoteli i pensjonatów śmiem zaryzykować, jest tyle co w Wiśle .
W miasteczku żadnej praktycznie czynnej restauracji , wszystko wy zamykane na 4 spusty . Nie ma sezonu . Jeden na pewno się skończył, a zimowy jeszcze nie zaczął .
Kręcimy się wszyscy po nim szukając czegoś czego tam nie ma . Na szczęście ugościły nas przepyszne kiszonki – pomidory (tak kiszą pomidory) , kapusta , ogórki .
Napiliśmy się słynnej źródlanej wody i pojechaliśmy do Borjomi , najsłynniejszego kurortu gruzińskiego gdzie bywała rodzina carska z najsłynniejszą wodą gruzińską.
Część kuracyjna mocno oddzielona od części miejskiej. Zresztą ma się wrażenie, że to dwa światy. Nas zaprasza część zdrojowa . Koło drogi stragany z ziołami , warieniem z szyszek sosny – przepis do zobaczenia na http://brygidaibartek.pl/gorskie-zbiory/
i innymi gadżetami dla turystów .
Jednak klimat przesympatyczny . Nikt niczego nie narzuca , nie wpycha . Wynajęcie mieszkania przy samym parku 70lari (140 zł) za dzień 2 pokoje kuchnia, łazienka , WI-FI, plazma .
Wejście do parku 0,50 lari .
Sam park bardzo sympatyczny , znajduje się w wąskim wąwozie. W parku znajduje się ujęcie słynnej wody , można jej brać bez ograniczeń. Poza tym zewnętrza siłowa, atrakcje dla dzieci itp.
Woda jak na mineralną stosunkowo miękka 250 ppm , lekko gazowana, lekko ciepła . W czasie uroczego spaceru po parku pochłonęłam jej ok 1,5 litra. Ojjj po tych serowych „ucztach” jak mi jej trzeba było.
Dzięki, dzięki kochana .
Woda ta jest butelkowa w zakładzie w miasteczku, pomijając fakt, że najlepsza woda, to żywa woda tzn wypływająca prosto ze źródełka to tutaj ktoś jeszcze wymyślił dodanie do niej dwutlenku węgla .
To powoduje całkowitą zmianę struktury wody. Ta nowa może i jest również lecznicza, ale jej struktura jest całkiem inna.
W takich miejscach wszystko zwalnia, odpoczywa ciało i umysł . Taka enklawa relaksu, odpoczynku, takiego bycia, tutaj nic nie potrzeba, tutaj można być.
A gdy się jest bez planów, oczekiwań, ciało samo się naprawia, a umysł najlepiej odpoczywa.
Jedno z miejsc do którego jak nas ponownie zaprosi z chęcią wrócimy .
Był sobie pasterz – tak można
Był sobie pasterz – gruzińska gościnność – tak można 8 września 2014
Kolejny poranek przy pięknym zielonym jeziorku obudził nas krzykami dwóch małolatów, którzy z domku powyżej wynosili deski , rąbali je na ognisko – krzycząc przy tym niemiłosiernie . Zachowanie ich wydawało nam się totalnie nieracjonalne wręcz wandalistyczne . Nie wiedzieliśmy co robić , poprosiliśmy duchy o pomoc . Za jakiś czas przyszedł pasterz z flintą i zaczął opieprzać młodych ludzi za to co zrobili . Rozwalił im ognisko z desek i poszedł dalej . Młodzież potraktowała jego uwagi z kpiną i ponownie z desek ułożyła ognisko . Jednak zapomniała ,ze pasterz jest bardzo inteligentny i za kilka minut był z powrotem – zrobił jeszcze większą awanturę młodzieży . I tak zaczęła się nasza znajomość . Okazało się , że zna rosyjski i jest bardzo chętny na pogaduszki .
Opowiadaliśmy o ziołach , długowieczności. Mający 65 lat mężczyzna stwierdził, że do lekarza nie chodzi . A wiele osób w jego wiosce żyje ponad 100 lat , no bo jak nie żyć jeżeli przez pół roku żyje się w czystym rześkim , przesączonym tlenem powietrzu , je zioła, a te same zioła jedzą krowy i przetwarzają na mleko, które pije. To mleko z dodatkiem ziół . Lekarstwo. Ostatnio widziałam gdzieś reklamę – pij jogurt będziesz długowieczny , bo piją go długowieczni mieszkańcy Kaukazu.
Kochani, nie łudźmy się , ten jogurt ze sklepu i Kaukazu to całkowicie dwa różne produkty , nie za bardzo wyglądem podobne , a skład …..
W jednym hormony , antybiotyki, syntetyczne witaminy, a w drugim kwintesencja ziół z czystych wysokogórskich dolin i szczytów .
Dwa produkty pozornie takie same , a w 100%, no może w 95% inaczej działające na organizm .
Bardzo przyjemnie nam się opowiadało , troszkę trudno mu było zrozumieć, że nie jemy mięsa . Bardzo zapraszał nas do siebie na sery , którymi chciał nas ugościć . Przed serami troszkę się wzdrygaliśmy tłumacząc , że my jemy tylko ciut ciut .
Jednak nagle mnie olśniło dziadek ma fajną energię, kontakt z nim mamy dobry, dlaczego nie zapytać o ziemniaki , uważane za jedne z najlepszych w Gruzji.
A ziemniaków nie macie do sprzedania – zapytałam.
Do sprzedania nie mam , ale Wam dam jak sobie nakopiecie – odpowiedział .
Czy trzeba czegoś więcej ????
Oczka się mi zaświeciły , a pasterz z radością skoczył do naszego samochodu, prowadząc nas do swojej letniej wioski .
Z radością nakopaliśmy sobie parę kilo ziemniaków u jego brata i przez bratową zostaliśmy ugoszczeni słodyczami i kawą .
Potem pojechaliśmy do jego chaty .
Pasterze są tutaj wraz z rodzinami są od maja do października , najwięcej osób ściąga na szkolne wakacje , które trwają ok. 3 miesiące .
A zimie jest tutaj kilka metrów mokrego śniegu i nikt tutaj nie mieszka .
Zostaliśmy zaproszeni do części mieszkalnej składającej się z dwóch pomieszczeń do spania , pomieszczenia do produkcji sera i kuchni . Toaleta na balkoniku kucanka tzn dziura w balkoniku .
Na górze stryszek do suszenia ziół , serów itp.
Żona niestety nie mówiąca po rosyjsku chciała nam ugotować coś typowego, ale mięsnego .
Pięć razy musieliśmy odpowiadać na pytanie o mięso . Mówiąc , że nie jemy go wcale .
W końcu zostaliśmy ugoszczeni serem, twarogiem śmietaną i chlebem wszystko własnej produkcji . Do tego wódka (udało nam się wypić ciut ciut tylko) woda i kompocik z jeżyn i jeżyn – właśnie sezon .
Takie pasterskie menu . Bo co pasterze mieli pod dostatkiem to właśnie mleko , a jak mleko to sery, śmietana, masło .
Jedliśmy kiedyś dużo serów z różnych miejsc Europy , jednak te są najwyższej jakości . Mimo, że ostatnio praktycznie nie jemy nabiału i nam on nie smakuje , tutaj stwierdzamy jednogłośnie, że ten był najwyższych lotów . Takich serów jeszcze nie jedliśmy . Pobiły nawet sery z kwietnych łąk Czarnohory na Ukrainie i z Transylwanii w Rumunii. Magia smaków . Szkoda , że bez warzyw . Jednak pasterze zawsze tak mieli .
Na koniec otrzymaliśmy wyprawkę tzn potężny bochen domowego chleba , i ze 2 kilo jak nie więcej sera – takie ciut , ciut .
Do tego ja dostałam kamień , nazwy jego nie znam , proszę o podpowiedzi . Energia niesamowita gdy go zobaczyłam od razu dreszcz przeszył całe ciało.
Gościnność czy potrzeba serca ?
Właśnie w „cywilizowanym bogatym świecie” są organizacje otwartych drzwi , tutaj tego nie potrzeba bo nie gości się dlatego , że jesteś w organizacji, ale dlatego, że jesteś . Tutaj przewodnikiem nie jest obowiązek, a serce .
Dzielenie się tym czego mam nadmiar …. tak, tak wiem człowiek zachodu ma same braki, a nie nadmiary . Tylko skąd ten fenomen, że ludzie pozornie biedniejsi czują bogatsi niż Ci uważający się za bogatych ????
Materia nie jest żądnym wyznacznikiem bogactwa .
Bogactwo i bieda to stan umysłu i wcale nie jest zależny od ilości posiadanych rzeczy , szczególnie luksusowych dóbr . Jeżeli ktoś ma co jeść i gdzie mieszkać to zapewne ma wiele aby dzielić się z innymi. Dzielić się sercem , bez patrzenia na zapłatę , choć w sumie może ta zapłata była w tym, że jesteśmy i chcieliśmy odwiedzić jego dom .
Gdy chcielismy zapłacić , odpowiedzieli
Nic,
TAK MOŻNA
Kiedyś i tak w Polsce bywało…………
Choć ja wierzę w Polskie serce .
Dziękujemy pasterzowi , jego żonie , córce za niesamowitą gościnę , czas jak z innej bajki , pokazanie o ile świat byłby prostszy gdybyśmy dzielili się sobą z innymi , zastanawiali się nad tym czym mogę się podzielić , zamiast myśleć czego jeszcze nie mam .
Niesamowity czas , który powoduje, że aż brakuje słów aby to opisać .
Jeżeli ktoś z Was chciały się „pokurować” serami , mlekiem , ziołami lub po prostu odpocząć w ciszy gór i czystym powietrzu – pasterz jest otwarty na pobyty u niego. Standard chaty – „pasterski”. Komunikacja w języku rosyjskim. Hozrebanidze Dontes tel. 577 17 34 08
Zadziwiające w tym wszystkim jest to, że od prawie roku nie jemy serów, teraz zostaliśmy obdarowani nimi w potężnej ilości.
Co wszechświat nam chciał pokazać, a może przetestować. Poczęstowaliśmy się nimi. Poczęstowaliśmy innych. Nasycaliśmy energią ziół znad zielonego jeziorka. Może uzupełniliśmy florę bakteryjną…… Nie wiadomo. Jak napisała nam w jednym w komentarzy nasza koleżanka „nie dajcie się zaserwować „ my się troszkę daliśmy, ale …………… nauczyliśmy się jednego, ze za ser jak i za mięso bardzo wszystkim dziękujemy .
Mąka przy tym to błogosławieństwo , choć …….. za nią również dziękujemy.
Na pewno jeszcze nie raz zdarzą się podobne sytuacje, gdzie może sycąc się serem nasycimy się energią gościnności, spontaniczności, serdeczności …….
Choć będziemy się uczyć,aby tych form doświadczać nie przez jedzenie,ale z szacunkiem do gościnności innych.
Dziękuje za ten cudowny czas i piękne lekcje .
Jedzeniowo-targowe refleksje
Pierwszy targ i pierwsze refleksje jedzeniowej 1-8 września 2014
Jesteśmy w Gruzji już tydzień troszkę uczymy się o kuchni oczywiście wegetariańskiej . Ten temat będzie powracającym Z tego co zauważyliśmy co rejon to inaczej trochę wszystko wygląda . Zresztą to co podkreślaliśmy już wcześniej co innego rosło w górach , a co innego nad morzem szczególnie w subtropikalnym klimacie .
Morze słynie z owoców gdyż rosną tam mandarynki, kiwi , a przede wszystkim owoce cytrusowe, herbata , figi . Gdzieś czytałam, że banany . Jednak jak na razie nie dotarłam gdzie ? Bo nad morzem nie rosną . Są pięknie posadzone w ogrodzie botanicznym , zawiązują małe owocki, ale nie dojrzewają , gdyż mają za mało dni słonecznych.
Jest ich wiele na targach – praktycznie jako jedyne owoce przyjezdne i może dlatego ktoś wymyślił, że rosną w Gruzji .
Podstawową potrawą gruzińską jest chaczapuri – ser z chlebem . Trafiliśmy na wypiekany z ciasta francuskiego , chlebowego w kształcie łódeczki, koperty i placka oczywiście nadziany twarogiem .
Następnie zupa Lobio (lobio to nazwa fasoli) gęsta zupa dobrze przyprawiona , też kolendrą którą niespecjalnie lubię .
Wszelkiego rodzaju pierożki wypiekane w piekarniku czy w głębokim oleju nadziewane czym bądź od fasolki, mięsa po ziemniaki .
Konfitury ze wszystkiego i słynny sos Tkemali z żółtych , zielonych czy czerwonych śliwek robiony na ostro i mocno kwaśno . Używany do wszystkiego jak u nas kechup lub nawet ma wiele więcej zastosowań. Je się z nim chleb, chaczapuri , ziemniaki , itp.
Sosy pomidorowe i do tego orzechy w syropie z różnych owoców . Najsłynniejszy przysmak słodki gruziński .
Całe bogactwo serów, jogurtów mleka .
Oczywiście jeżeli mowa o nabiale jeżeli go ktoś je , to chyba najlepiej pić mleko czy sery z miejsc gdzie krowy żywią się ziołami . Wtedy to mleko ma nie tylko smak , ale i leczy .
Przecież wszystkie karmiące piersią matki na świecie wiedzą, że jak zjedzą coś złego, to potem odbija się to na dziecku . A ludzie to takie dzieci krów , podkradające jej mleko .
Więc może starać się o to najlepsze, a nie z hormonami i antybiotykami , sztucznymi witaminami , od krowy, która nigdy nie widziała zielonej trawy .
Targ w Batumi jest potężny rano przyjeżdżają babaszki z niewielką ilością towarów ze swojego ogródka . Cudownie tak wybrać sobie babcie i kupować jej produkty . Poza nimi większość to handlarze mający w swojej ofercie winogrona w wielu odsłonach, kasztany, figi , pomidory, ogórki, arbuzy , melony bakłażany, fasolę , paprykę , sosy , herbaty i gotowe produkty . Królestwo kolorów i smaków .
Jesteśmy bardzo wdzięczni, że jesteśmy tutaj i przy naszej diecie możemy jeść owoce warzywa bez chemii (od babuszek) w znaczeniu dużo szerszym niż nasze ekologiczne . One nie tylko są ekologiczne , nie tylko dalej naturalne , ale jeszcze rosły w terenach pełnej harmonii z zresztą przyrody . Mają na sobie nie tylko informację papryki na przykład , ale siadających na niej owadów , pyłków z okolicznych drzew , energię miejsc . W takich miejscach widać jak daleko odeszliśmy od przyrody .
Jesteśmy tym co jemy , większość z nas ma takie przekonanie , więc kim jesteśmy …???
Tutaj nie trzeba ekologicznych certyfikatów i całej machiny urzędniczej zachodu . Tylko jak to zrobić , aby tutejsi ludzi nie wpadli w materialne sidła zachodu . Może to zadanie do nowego prezydenta ???
Pozdrawiamy cieplutko i dalej będziemy poddawać się podróży po tych miejscach , odkrywając królestwo smaków , zapachów , jedząc owoce prosto z krzaka .
Właśnie te prosto z krzaka mają najwięcej energii danego miejsca . Ten owoc daje nam siebie i jemy go bez żadnych pośredników . Nie ma na nich żadnej innej energii, a owoc , warzywo nie traci tego co ma na sobie i w sobie . Daje nam siebie całego .
Dziękujemy , że tutaj jesteśmy
Urodziny w gościnnej Turcji
60 godzin w gościnnej Turcji z urodzinowym akcentem 28-31 sierpnia 2014
Turcja powitała nas bardzo gościnnie . Najpierw pokazała miasteczko przy graniczne , gdzie poszliśmy po pieniądze do bankomatu . Pokazała jego wieczorne życie
Potem pozwoliła przejechać szybko i sprawnie przez Stambuł (jechaliśmy około północy) aby na koniec dnia , a może już w późną nocą znaleźć nocleg na parkingu przy autostradzie , w tak osłoniętym miejscu, że prawie nie było słychać drogi .
I znowu tak jak na początku w Bułgarii , wzięto nas za rękę prowadzono.
W nocy było chłodno , wręcz zimno ,a i ranek obudził nas chłodem , zachmurzonym niebem .
Co to jest ???
czy to prawda ???
Wczoraj nic tego nie zapowiadało , taki wielki prezent wszechświata . Prezent na urodziny . Cudowny prezent od wszechświata . Prezent który trwał cały dzień , dając ochłodzenie czasami deszczyk , a temperatura oscylowała w granicach 20-25 stopni przy zachmurzonym niebie . Idealna pogoda do jazdy . Rześko , przyjemnie
Może ładniej pokazałaby nam się droga w pełnym słońcu, ale przy zachmurzonym niebie i w „niskiej” temperaturze sprawiła nam więcej radości .
Taki ideał dawania .
Często dajemy innej osobie to , żeby nas zapamiętała podziwiała , chcemy pokazać się jak najlepiej , często zapominając o tej osobie i jej prawdziwych potrzebach . A tutaj dostaliśmy coś o czym nawet nie próbowaliśmy marzyć , nawet nie wyobrażaliśmy sobie, że taka pogoda na tej szerokości geograficznej o tej porze roku jest możliwa .
Dziękujemy za ten cud
A potem zdarzały się kolejne , jechaliśmy w kierunku granicy z Gruzją , gdy na jednej z przełęczy na autostradzie Ankara – Stambuł zaprosiła nas potężna galeria z masą knajpeczek . A w knajpeczkach istne jedzeniowe szaleństwo .
Przykład tego, że mamy jeszcze programy celebrowania urodzin jedzeniem, a tutaj wszystko takie ładne , często robione ręcznie na naszych oczach .
Chodzimy między knajpeczkami sycąc wzrok potrawami . Bartek zajada się najlepszymi lodami czekoladowymi w historii świata .
Próbujemy fasolki , a na koniec jemy ciasto z nadzieniem pistacjowym . Wszystko fajnie cudowny prezent , ale dlaczego on odbiera nam, witalność , rześkość energię zamiast dodawać . Prezent pogodowy dodał nam energii , a prezent systemowy, jedzeniowy odebrał .
Byliśmy szczęśliwi gdy to próbowaliśmy , kupowaliśmy umysł chciał więcej, więcej mówił
masz przecież urodziny wolno Ci
No właśnie co wolno????
Obeżreć się ????
Dlaczego ????
Może ten program był dobry w czasach kiedy brakowało jedzenia i na święta , urodziny itp. było go dostatek , ale teraz w czasach nadmiaru , jest totalnie zbędny
Mi pojawił się program , ze muszę mieć zdanie na temat kuchni przejeżdżanych krajów co prawda bez mięsnej , ale muszę próbować . .
A przecież to nie jest mój cel . Mój cel to próbowanie tego do czego zaprosi mnie wszechświat czym poczęstuje i to w niewielkiej , bardzo niewielkiej ilości .
Dziękujemy temu miejscu za cudowną gościnę zarówno w znaczeniu fizycznym ucztę smaków , jak i duchowym , mentalnym pokazanie rządzących nami programów .
I to nie koniec , prezentów , cudów urodzinowego dnia
bardzo lubimy termalne wody , lecz w Turcji termalny basen . W 40 stopniowym słońcu . Chyba nie możliwe , a tutaj wszechświat o wszystko zadbał .
Dał odpowiednią pogodę i basen Cavundur Termal (www.cavundurkaplicasi.com) 150 km od Ankary i 390 od Stambułu . Woda o temperaturze 40-45 stopni i bogatym składzie minerałów . Można iść do basenu wspólnego tzn wspólnego dla kobiet bądź dla mężczyzn za 10 lirów od osoby (ok 15 zł. Od osoby) w dużych okrągłych pomieszczeniach . Można również wziąć pomieszczenie rodzinne tzn maleńki basen z własnym Wc i prysznicem i jednym leżakiem za 35 lirów( 50 zł.) .
Uwielbiam się kąpać nago, mieć kontakt z woda na całej powierzchni , czuć się dzieckiem wszechświata takim ledwo co stworzonym . Dlatego bierzemy rodzinny pokoik i cieszymy się wodą . Przypomina nam to trochę Sklene Teplice od których zaczęliśmy naszą podróż , z naszą ulubioną 42 stopniową jaskinią . Tutaj może nie jest tak ładnie , ale woda i stężenie pary wodnej w pomieszczeniu bardzo podobne . Przenikamy się z wodą , zostawiając jej miłość i radość , a biorąc nierozluźnione i spokój, taką siłę miękkości i łagodności . Tego co bardzo nam potrzeba w życiu . Taki kolejny cud tego dnia . Spotkania z wodą są krótkie potem następuje schłodzenie pod prysznicem i odpoczynek i powtórka . Godzinka mija , a my czujemy się przesądzeni przez wodę . Temperatura rozbiła stare schematy , a łagodność wody wpłynęła tam wypełniając wolne przestrzenie .
Dziękujemy za tę łagodność i miękkość . Za ten cudny czas .
Woda z tego źródełka dobra jest na reumatyzm , bronchit , Astmę …..
Zawiera m.in. magnez
Nie śniliśmy o takich cudnych prezentach . Dziękujemy przestrzeni , Bogu za ten cudowny dzień , ten piękny czas .
Następny dzień to jakaś czarna dziura jeden z tych dni gdy mówimy „no fajnie” ale poza tym robimy tylko przelot . Zaprosiło nas miasteczko Unye na spacerek po targu , molu i centrum. Nakarmiło zupką i powiedziało jedzcie dalej .
Mijaliśmy kolejne bardzo prężnie budujące się miasta , by następnego dnia dotrzeć do miejscowości Rize – stolicy tureckiej herbaty , już w Kaukazie . Miasteczko jakże inne niż poprzednie na wybrzeżu , mające swój klimat . Poprzednie miasteczka nie były zakorzenione . Wcześniej najprawdopodobniej były mało zaludnione , a teraz zaczęły się rozrastać i ludzie przybyli tutaj za pracą , a miejscowych było za mało lub byli za słabi aby pokazać im sercem ten region . W rejonie Rize mieszka kaukaski lud Laz , którego jest 250000 , a 150000 zna jeszcze język regionalny . Poza tym Rize zawsze była ważna –
herbata w Turcji , czy jest coś ważniejszego ????
Patrząc na Turków modlitwa w meczecie przegrywa .
Więc rejon również ma znaczenie i za pewne swoją dumę . Co czuć
Nakarmiono nas pysznymi zupkami i orzechami laskowymi .
Jeszcze przed Trabzonem zaczęły się plantacje orzecha laskowego , przy drogach był sprzedawany w workach . Tu w miasteczku mogliśmy kupić małą ich ilość . Smak jak z najdzikszych górskich krzaków w utrafionym momencie zerwania . Poezja smaku .
Oczywiście piliśmy tutejszą herbatkę, ale ekspertami od herbaty nie jesteśmy . Bo jak by to było nie napić się tutaj herbaty . Zresztą najbardziej lubię doświadczać smaków rzeczy , związanych z danym rejonem w tym rejonie . Wtedy mają smak , są przesiąknięte energią tych miejsc ludzi .
Nie ma nałożonej na nie innej energii – pośredników, sprzedawców , koncernów . Jest produkt jego wytwórca , ewentualnie regionalny sprzedawca i moje ciało . Wszystko zaczyna się i kończy w danym rejonie .
Jemy pełnie danego produktu
Nakarmieni nasyceni podąrżylismy w kierunku granicy z Gruzji. Sycąc się pięknem pagórków porośniętych herbatą .
Dziękujemy za cudowną gościnę , za tę pogodę zachmurzoną z lekkim deszczykiem – zdjęcia nie są dobre , za tę rześkość , za cudownych spotkanych ludzi , za ucztę smaku , za cudowne urodziny .
Dziękujemy , że szybko , sprawnie (jak na nas) i w spokoju przemierzyliśmy tyle kilometrów ok 1600 praktycznie w 60 godzin
Z informacji praktycznych to wizę do Turcji załatwia się przez internet na stronie /https://www.evisa.gov.tr/pl/
jest wydawana na 180 dni z możliwością pobytu przez 90 i kosztuje 20 dolarów .
Autostrady są płatne , obowiązuje również system elektroniczny . Kupuje się na stacji benzynowej lub w punkcie przy autostradzie winietkę za 5 lirów i ląduje m.in. 35 lirów . Nam ta kwota wystarczyła na przejazd ok 600 km autostradami płatnymi i przejazd mostem przez Bosfor .
I chyba jeszcze nam sporo zostało .
Przy tym drogi są świetne , nie tylko płatne autostrady, ale również te nie płatne , również prawie autostrady.
Przy autostradach porobione takie małe miasteczka ze sklepikami , knajpkami , takie życie w drodze .
Przejechaliśmy przez Turcję ok 1600 km , nie zaglądaliśmy do miejsc przemysłu turystycznego , Turcja pokazała nam się bardzo łagodnie , ludzie również serdeczni uśmiechający się , ciekawi , bardzo pomocni – mimo problemów komunikacyjnych .
Pamiętam swój pobyt w Stambule z 20 lat temu . Pamiętam jeden wielki handel, naciąganie , bieganie za turystami, wpychanie i nachalność . Praktycznie na naszej trasie nie spotkaliśmy takich ludzi , no bardzo sporadycznie . Wszystko spokojne , w sklepach normalne ceny , tak samo na bazarze . Może można się targować , ale podejrzewam, że tak jak u nas .
Przesympatycznie
Ceny różne w zależności od miejsca my płaciliśmy lub widzieliśmy :
za herbatę w maleńkiej szklaneczce od ,65 – 3,5 (1-5 zł)
za zestaw herbaciany 10 lirów (15 zł.)
Zupa i dostatek chleba , często i woda 3-6 lirów (5-9 zł.)
owoce warzywa w podobnych cenach jak w Polsce , nawet czasami droższe. Droższe ziemniaki, ale one tutaj słabo rosną
Sery takie ciekawsze od 15-40 zł.
Oliwki 10-30 zł
Chleb ok 500 g raz kupiliśmy z chciejstwa bo prawie Pan wyciągał z pieca 3 zł.
Ciastko 2-12 lirów – hipermarket – dobra restauracja (3-18 z\l.)
Paliwo diesel 3,80 – 4,5 (5,7-6,7) w zależności od rejonu stacji zazwyczaj ok 4,40 lirów
Kuchnia –
zupy często bezmięsne kremy ziemniaczana, fasolowa czy robiona na specjalnym twardym chlebie z ostrą papryką , podawane z chlebem zawsze świeżym
Pozostałe dania w 99% mięsne ,bardzo dużo warzyw , ale łyżeczka mięsa zawsze jest . Kompletnie nie rozumieją , że ktoś może nie jeść mięsa , tym bardziej i mięsa i sera .
W modzie pizze chyba większej niż kebaby (jechaliśmy przez nie turystyczne rejony)
Dania leżą na ciepłych podgrzewaczach, nie spotkaliśmy mikrofali
Sztuka cukiernicza bardzo rzuca się w oczy , bardzo przyjemnie wejść do sklepu i sycić swoje oczy kolorami ciast , ciasteczek , tortów . Trochę gorzej z jedzeniem są zdecydowanie za słodkie
Napoje lemoniady i oczywiście herbata . Alkohol mało popularny
Toalety bardzo czyste i na stacjach benzynowych bezpłatne – duża zaleta kraju muzułmańskiego , zazwyczaj kucanki.
Ubranie – chodziłam w sukience na ramiączkach i nikogo to nie dziwiło (raz w miasteczku przygranicznym z Bułgarią 2 kobiety się z niesmakiem na mnie popatrzyły , poza tym jak u nas . No może mężczyźni i kobiety patrzyli czasem z ciekawością . Zero zaczepiania ze strony mężczyzn .
Kobiety ubrane różnie zazwyczaj chustki na głowach , poza tym jedne ubrane tradycyjnie inne po europejsku. Bardzo normalnie
Refleksje z bułgarskiego przelotu
Refleksje z bułgarskiego przelotu 28 sierpnia 2014
I znowu podąrzylismy dalej . W inny świat . Będąc w miejscu wysoko wibracyjnym , zastanawiam się zawsze , dlaczego takie miejsce nie może być miejscem gdzie normalnie się żyje . Jest to tylko odświętne miejsce Co nas spycha do chaosu , ciężkości ????
Dlaczego nie chcemy mieszkać w raju????
A my jechaliśmy przez Bułgarię, zatraciła już siebie , a jeszcze nie stała się Europejska .
Nawet Ikea uchodząca u nas za bardzo ekologiczną firmę , poczęstowała nas zupką w jednorazowym talerzyku i ziemniaczkami na plastikowym talerzyki z jednorazowym widelczykiem .
Mówi się i robi to , co jest modne i wygodne w danym kraju . Oto cała ideologia wielkich korporacji .
W palącym słońcu , jechaliśmy w kierunku granicy z Turcją .
W przydrożnym bistro rozmawialiśmy z Panem o bułgarskiej kuchni .
-
Jest coś bez mięsa , sera i ryb – zapytaliśmy
-
Nie , w bułgarskiej kuchni jest większość mięsa – odpowiedział
-
Nie , nie jest samo mięso – poprawił się
-
i dlatego tak wyglądamy – pokazał swój mocno wystający brzuszek
Obecnie poznawanie kuchni kolejnego kraju przez który przejeżdżamy na tej wycieczce jest bardzo krótkie . Jak do teraz 95% kuchni tych krajów opiera się na potrawach z mniejszym lub większym dodatkiem mięsa , a z tych 4% to sery i nabiał .
Zamówiliśmy sałatkę , przyzwyczailiśmy się do takiej formy tzn pokrojone pomidory i tyle doprawiasz Ty .
Kuchnia bałkańska ……… królestwo warzyw i owoców
Ciekawe gdzie i kto to wymyślił , że tak jest .
Będąc w kraju warto popatrzyć jaki to był lud czy rolniczy, czy pasterski czy inny . Jaką ma ziemię , klimat , czy ma wodę, czy padają deszcze – rośliny poza słońcem potrzebują sporo wody do wzrostu .Jakoś ziemi też obrazuje co na niej wyrośnie Wtedy dopiero można coś powiedzieć o kuchni . Bo reszta to takie ciekawostki , . Jak kawa kawa po turecku ???
Bo głównie stara kuchnia bierze się stąd , z tego co było . Również z wierzeń . Wiele ludów pasterskich uważa , że nie wolno uprawiać ziemi , gdyż w ten sposób się ją rani i kaleczy (Hucułowi e , Mongołowie)
Oczywiście ziemię się rani, a nie rani się zwierząt zabijając ich i spożywając – zapytacie
Jasne , dlatego najlepiej nie ranić nikogo i żyć w pełnej harmonii z otoczeniem . Raj , ale czy niemożliwy na ziemi ???
















































































D5 Creation